W Olsztynie przy ul. Lubelskiej 43d jest na ukończenie budowa nowej spalarni odpadów medycznych, weterynaryjnych i niebezpiecznych. Buduje ją spółka ECO-ABC z Bełchatowa, która kupiła od miasta spółkę „Olsztyński Zakład Komunalny”. Tymczasem NSA utrzymał w mocy nakaz rozbiórki spalarni spółki ECO-ABC w Miliczu na Dolnym Śląsku (na zdjęciu).
Wyrok NSA zapadł po 6 latach walki mieszkańców Milicza ze spalarnią. Okazało się, że spalarnię zbudowano bez pozwolenia oraz, że zatruwała ludzi i środowisko. Czy w Olsztynie historia się powtórzy?
Jarosław Dzioba, prezes spółki OZK (ECO-ABC zachowała stara nazwę), zapewnił mnie, że w Olsztynie powstała najnowocześniejsza spalarnia w Polsce, super bezpieczna dla ludzi i środowiska. - Ci co instalowali urządzenia mówili, że woleliby mieszkać przy spalarni niż w osiedlu domów jednorodzinnych, bo tu powietrze będzie o wiele czystsze. Jedynie co będzie wychodzić z komina to para wodna – zapewnia prezes Dzioba.
Stara spalarnia OZK, która ma pełnić funkcję rezerwową miała zgodę na spalanie 2,7 ton odpadów na dobę, nowa ma spalać prawie 10 ton na dobę (podobnie jak w Miliczu). Przyjmowanie odpadów będzie się odbywało przez dwie zmiany robocze, tj. 16 godzin na dobę (od godziny 6 do godziny 22) – czytamy w raporcie środowiskowym.
Pozwolenie na budowę („przebudowę budynku przemysłowego w ramach modernizacji istniejącej spalarni odpadów medycznych i weterynaryjnych, w tym odpadów niebezpiecznych”) wydał prezydent Olsztyna 12 lipca 2021 roku. Prezydent wydał również decyzję środowiskową dla tej inwestycji i – jak mi odpisał – „postępowanie w sprawie wydania tej decyzji było prowadzone z udziałem społeczeństwa, zgodnie z przepisami”.
W styczniu 2022 roku nowa spalarnia ma ruszyć, a „Inwestor nie wystąpił jeszcze do marszałka województwa o zezwolenie na zwiększenie mocy spalarni i eksploatację” – odpisało mi biuro prasowe marszałka. Poprzednio zgoda marszałka pochodzi z 2014 roku i pozwala na termiczne przekształcanie 600 ton odpadów na rok (nowa ma spalać prawie 6 razy więcej).
Jak doszło do sprzedaży OZK?
Niespodziewanie, we wrześniu 2019 roku odwołano prezesa OZK Rafała Targońskiego, wieloletniego działacza Platformy Obywatelskiej, który dostał ten stołek w 2012 roku, po tym, jak nie dostał się do Rady Miasta Olsztyna. Jego odwołanie, po 7 latach, wiceprezydent Ryszard Kuć (też działacz PO) tłumaczył tym, że spółka miała generować drugi rok z rzędu straty i brakiem planu naprawczego. Jednak Targoński taki plan przedstawił w 2016 roku. Proponował modernizację spalarni odpadów medycznych, której awaria nastąpiła po 16 latach eksploatacji. Nie uzyskał akceptacji. Naprawa miała kosztować do 1,2 miliona złotych. Od tego momentu zaczęło się wygaszanie działalności OZK i stopniowa wyprzedaż sprzętu i niektórych z ruchomości.
Następnie odwołano prezesa Targońskiego i na jego miejsce powołano innego działacza PO Jarosława Dziobę, który przyszedł z Urzędu Marszałkowskiego, z Departamentu Społeczeństwa Informacyjnego. W przeszłości pracował m.in. w Wojewódzkim Urzędzie Pracy, był też wieloletnim komendantem Warmińsko-Mazurskiego Ochotniczego Hufca Pracy. W 2010 roku był brany pod uwagę jako kandydat na wiceprezydenta Olsztyna, który miałby odpowiadać za edukację. Wiceprezydentem nie został, ale był za to zastępcą wójta Purdy.
Po zmianie prezesa prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz wystawił cały Zakład na sprzedaż za 13 mln zł. (Przy protestach radnych PiS. — Miasto wyprzedaje swój majątek, zamiast zarabiać na nim pieniądze — tłumaczył radny Jarosław Babalski). Ostatecznie zakład został sprzedany tylko za 8 mln zł. Prezydent tłumaczył, że nie było chętnych. Jedynie ECO-ABC była zainteresowana kupnem, ale w pewnym momencie spółka miała ponoć zerwać rozmowy.
Wówczas prezydent zdecydował drastycznie zejść z ceny i w ostatniej chwili, 26 czerwca 2019 roku, na drugiej części sesji Rady Miasta w Olsztynie, pod obrady wprowadzono uchwałę o sprzedaży OZK w trybie pozapublicznym. Radni zgodzili się i cztery dni później — 30 czerwca, prezydent podpisał umowę. Nowy właściciel pozostawił na stanowisku prezesa Jarosława Dziobę.
— Posiadająca polski kapitał ECO-ABC sp. z o.o. jest wiodącą firmą na rynku unieszkodliwiania odpadów medycznych – zachwalał wówczas spółkę lokalnym mediom Jakub Nowak, dyrektor handlowy ECO-ABC. - Obecnie eksploatuje 5 zakładów oraz elektrownię spalającą biomasę. 28 letnie doświadczenie firmy daje gwarancję unowocześnienia OZK i podniesienia sprawności odzyskania ciepła przekazywanego do sieci cieplnej Olsztyna — mówił.
Co wydarzyło się w Miliczu?
W tym mieście liczącym ok. 12 tys mieszkańców istniała przyszpitalna spalarnia, która miała pozwolenie na spalanie 350 ton odpadów rocznie. W 2012 roku starosta milicki sprzedał ją ECO-ABC za 2 mln zł uzasadniając to tym, że szpital popadł w długi i nie stać go na modernizację spalarni. Dwa lat później spółka uruchomiła spalarnię o wydajności ok. 3 tys ton odpadów rocznie.
Mieszkańcy zauważyli duży ruch ciężarówek z całej Polski, zaczęli też częściej chorować. W 2014 roku powołali stowarzyszenie „STOP dla spalarni w Miliczu” i zaczęli zbiórkę podpisów pod petycją o zamknięcie spalarni do ministra ochrony środowiska.
Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego podczas kontroli stwierdził, że obawy mieszkańców były słuszne. Obiekt został powiększony bez pozwolenia budowlanego, zwiększono moc spalarni, co było niezgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego (spalarnia funkcjonowała na terenie Parku Krajobrazowego „Dolina Baryczy”). Na zwiększenie mocy spalarni i rozszerzenie zasięgu przyjmowania odpadów na cały kraj, spółka nie miała pozwoleń.
Ponadto inspektor stwierdził, że odpady medyczne były nieprawidłowo magazynowane i zabezpieczone, wyciekała z nich czerwona ciecz, która przenikała du gruntu i do kanalizacji ściekowej. Inspektor nakazał rozbiórkę, jednak wówczas okazało się, że spółka ma „mocne plecy” w postaci polityków PO. Starostą, a później burmistrzem Milicza był sekretarz zarządu PO województwa dolnośląskiego Piotr Lech. Później, w trakcie postępowania prokuratorskiego i sądowego, prezes milickiej Elektrociepłowni ujawnił publicznie, że burmistrz wielokrotnie nakłaniał go, by wycofał ofertę na ogrzewanie szpitala, która była tańsza od oferty ECO-ABC (Lech przyznał się do spotkań, ale nie do nakłaniania).
Współautorem projektu rozbudowy spalarni okazał się wicestarosta milicki, a jego syn – pełnomocnikiem ECO-ABC. Ówczesne władze ministerstwa środowiska (wiceminister Stanisław Gawłowski z PO) uchyliły decyzję o zamknięciu spalarni. Na szczęście dla mieszkańców w 2015 roku PO przegrała wybory. Temat dotąd opisywany tylko przez prasę lokalna trafił do TVP (do Magazynu Śledczego Anity Gargas) i do Interwencji Polsatu. W sprawie spalarni interpelował poseł PiS Piotr Babiarz. Programy w telewizji i interwencje posła spowodowały kontrolę Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska we Wrocławiu w spalarni.
Kontrola przeprowadzona został kilkakrotnie, w różnym czasie i wielokrotnie stwierdziła przekroczenie norm emisji dioksyn i furanów w kominie, raz nawet 56-krotne. Ponadto WIOŚ stwierdził ponad 25-krotne przekroczenie stężenia dioksyn i furanów w ściekach przemysłowych. (Dioksyny i furany, to najgroźniejsze trucizny dla zdrowia i życia ludzi i zwierząt, zatruwające też ziemię, a więc żywność). WIOŚ stwierdził, że „zagrożenie dla zdrowia ludzi ma realny charakter” i w 2018 roku po raz pierwszy wstrzymywał działalność spalarni z rygorem natychmiastowej wykonalności.
Spółka ECO-ABC nie wykonała tej decyzji i ją zaskarżyła do sądu, tak jak konsekwentnie zaskarżała wszystkie inne decyzje pozostałych organów. W wydanych oświadczeniach spółka przedstawiała się jako zbawca Milicza, który zmodernizował spalarnię, działa zgodnie z prawem i przestrzega wszystkich przepisów i stała się ofiarą „kampanii mowy nienawiści” z powodów politycznych.
Po trwających 6 lat przepychankach w 2019 roku „Marszałek Województwa Dolnośląskiego, cofnął pozwolenie spalarni ze względu na niespełnianie wymagań w nim zawartych – poinformowało mnie Biuro Prasowe Marszałka. - Minister Klimatu utrzymał w mocy decyzję Marszałka Województwa Dolnośląskiego. Do chwili obecnej sprawa jest w sądzie i czeka na rozstrzygnięcie z odwołania Spółki”.
Natomiast już prawomocny wyrok wydał, 9 czerwca 2021 roku, Naczelny Sąd Administracyjna, który utrzymał w mocy „nakaz rozbiórki urządzeń technicznych i ich części powstałych w wyniku rozbudowy spalarni odpadów”, wydany przez Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w 2017 roku. Wątpliwości sądu wzbudziło zwłaszcza zaangażowanie byłego wicestarosty milickiego Władysława S., w proces wydawania pozwolenia. - Był on autorem projektu i jednocześnie przełożonym wydającego pozwolenie na budowę - powiedziała sędzia Rozbicka-Ostrowska.
Toczy się też proces karny prezesa ECO-ABC Jana W. Prokuratura w Środzie Śląskiej oskarżyła go w 2017 roku o samowolę budowlaną oraz montaż nowej instalacji, wbrew miejscowemu planowi zagospodarowania przestrzennego. Drugi z zarzutów dotyczy stworzenia realnego zagrożenia dla środowiska naturalnego oraz zdrowia ludzi.
Spółka ECO-ABC nie odpowiedziała na moje pytania.
Przypomnę, że w Olsztynie już powstaje jedna spalarnia, na 100-120 tys ton odpadów komunalnych. Jej koszt sięga prawie 1 miliarda złotych. Planowane otwarcie ma nastąpić ma w połowie 2023 roku. Jej właścicielem przez 25 lat będzie konsorcjum francusko-hiszpańskie.
Działa już spalarnia fabryki EGGER w Biskupca, z którą walczy Stowarzyszenie "Warto Być".
Adam Socha
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Skomentuj
Komentuj jako gość