Na zwołanej 3 listopada 2021 roku konferencji prasowej prof. Wojciech Maksymowicz, oświadczył, iż „kontrola Ministerstwa Zdrowia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Olsztynie jednoznacznie oddaliła ode mnie zarzuty o nieetycznych badaniach na żywych płodach”. Z moich ustaleń wynika, że kontrola niczego takiego nie ustaliła.
Ja, Maksymowicz, jestem niewinny
– Kontrola dała wynik pozytywny – twierdził na konferencji prasowej prof. Maksymowicz. - To znaczy, że nie ma zastrzeżeń, poza stwierdzeniem dwóch drobnych uchybień dotyczących terminologii, co w tym kontekście jest bez znaczenia – powiedział na konferencji Wojciech Maksymowicz i zacytował fragment pokontrolnego uzasadnienia: “Należy podkreślić, że Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przestrzegał wewnętrznych unormowań i zasad postępowania z ciałami dzieci martwo urodzonymi, bez względu na czas trwania ciąży”.
– Uważano, że jestem winny i były już orzekane wyroki. Teraz mogę powiedzieć, że ja, Maksymowicz, jestem niewinny – dodał profesor.
Prof. Maksymowicz przed kamerami cytował wyniki kontroli, ale nie wręczył ich ksero dziennikarzom (na tę konferencję zaproszono wszystkie olsztyńskie redakcje, oprócz „Debaty”).
Co było w zawiadomieniu do Prokuratora Generalnego?
Czy prof. Maksymowicz rzeczywiście został oczyszczony z zarzutów? Przypomnę, że śledztwo prokuratury w sprawie eksperymentów z użyciem płodów ludzkich nagłośnił w kwietniu 2021 roku poseł Kamil Bortniczuk, który wraz z Adamem Bielanem odszedł z partii Porozumienie Jarosława Gowina, w momencie gdy Gowin wraz z prof. Maksymowiczem chcieli doprowadzić do obalenia rządu Zjednoczonej Prawicy.
Śledztwo zostało wszczęte po zawiadomieniu Prokuratora Generalnego 9 czerwca 2020 roku przez Mariusza Dzierżawskiego, prezesa Fundacji Pro Prawo do Życia. Czytamy w nim, iż dr hab. Med. Tomasz Waśniewski „wywierał presję na pacjentki zagrożone poronieniem w celu wymuszenia na nich zgody na pobranie tkanek poronionych dzieci. W zamian miał oferować bezpłatne badania genetyczne, które kosztują 1500 zł i mogą mieć istotne znaczenie przy planowaniu kolejnej ciąży”.
Dr Waśniewski nie odpowiedział na moje pytania, czy potwierdza te zarzuty?
Dalej w zawiadomieniu czytamy: „Właściwym zlecaniem i wykonawstwem pobrania komórek miał się zajmować prof. Maksymowicz, który wprowadzał w błąd matki, twierdząc, iż „jej dziecko nie żyje” (…) Żywe przedwcześnie urodzone dziecko zamiast być poddane zabiegom ratującym życie było przenoszone do pomieszczenia obok sali porodowej, gdzie dokonywano na nim barbarzyńskiego procederu wycięcia mózgu i rdzenia kręgowego bez jakiegokolwiek znieczulenia”.
Dzierżawski swoje zawiadomienie napisał na podstawie informacji przekazanych mu przez 2 lekarzy z Olsztyna, z Katedry Położnictwa UWM, którzy mieli być świadkami pobrań komórek z płodów. Lekarze ci złożyli zeznania w prokuraturze. Prof Maksymowicz i dr Waśniewski grozili Dzierżawskiemu pozwami, ale do dzisiaj ich nie złożyli.
Na co wydała zgodę Komisja Bioetyczna i kiedy?
W środę 14 kwietnia 2021 roku poseł Wojciech Maksymowicz zwołał w sejmie konferencję prasową, by ze łzami w oczach oświadczyć:
- Oświadczam, że nigdy ja ani mój zespól nie prowadził eksperymentów na płodach. Ani nie prowadził badań na żywych płodach ludzkich, ani na płodach pochodzących z aborcji. Dla mnie życie ludzkie jest najwyższą wartością i nie muszę tego udowadniać – dodał i ogłosił odejście ze Zjednoczonej Prawicy i Porozumienia na znak protestu (wstąpił do koła Hołowni w Sejmie Polska 2050). Oskarżył ministra zdrowia i polityków PiS o „szukanie na niego haka”.
Natychmiast po artykułach w mediach o eksperymentach prof. Maksymowicza i dr Waśniewskiego, ordynatora oddziału klinicznego ginekologiczno-położniczego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie i kierownika katedry ginekologii na UWM, zareagowała dyrektor tego szpitala Irena Kierzkowska wydając oświadczenie, że w jej szpitalu taki eksperyment się nie odbył oraz, że Szpital nie podpisywał żadnej umowy z UWM w sprawie takiego eksperymentu.
Kontrola Ministerstwa Zdrowia na UWM ograniczyła się tylko do uzyskania od władz uniwersytetu wykazu zgód wydanych przez Komisję Bioetyczną na eksperymenty medyczne prof. Maksymowicza. Również otrzymałem ten wykaz.
Zgody dotyczyły:
„1. Wykorzystania komórek macierzystych z rdzenia kręgowego i mózgowia zmarłych płodów ludzkich po samoistnych poronieniach dla ich implantacji do mózgu, jako próby leczenia chorych w minimalnym stanie świadomości po ciężkich uszkodzeniach mózgu.
Zgoda wydana na czas od 12 kwietnia 2018 do 12 kwietnia 2023 roku.
2. Zastosowanie komórek macierzystych pobranych z rdzenia kręgowego i mózgowia zmarłych płodów ludzkich po samoistnych poronieniach dla próby leczenia chorych na stwardnienie zanikowe boczne.
Zgoda wydana na czas od 10 maja 2018 do 10 maja 2023 roku”.
(Te daty mają znaczenie, dlaczego, dalej wyjaśnię).
Dodajmy, że w 12-osobowym składzie Komisji Bioetycznej nie było ani jednego specjalisty z dziedziny badań nad komórkami macierzystymi. O składzie Komisji de facto decydował prorektor ds Collegium Medicum UWM prof. Wojciech Maksymowicz (formalnie członków komisji powołuje rektor). Dwóch członków Komisji było w konflikcie interesów (dr Mariusz Sowa i pielęgniarka Małgorzata Wojtkowska), jako bezpośredni podwładni prof. W. Maksymowicza. Członek Komisji, ginekolog, prof. dr hab. n. med. Marcin Jóźwik, który miał wątpliwości, czy można podawać komórki, stracił Katedrę Ginekologii i miejsce w Komisji, a jego miejsce zajął dr Tomasz Waśniewski, współautor eksperymentu z użyciem martwych płodów ludzkich.
Czego dotyczyła kontrola z ministerstwa zdrowia w WSS?
Kontrola z ministerstwa zdrowia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym , na którą powołał się prof. Maksymowicz na konferencji 3 listopada 2021 roku dotyczyła, jak wynika z Wystąpienia Pokontrolnego, które otrzymałem z Ministerstwa Zdrowia: „Oceny postępowania i udokumentowania przebiegu hospitalizacji pacjentek, u których doszło do poronienia”.
„W wyniku kontroli stwierdzono, że w okresie od 1 lipca 2015 r. do 30 czerwca 2016 r. Ocena (...) jest w przypadku WSS w Olsztynie pozytywna z uchybieniami”. (Przypominam, że Komisja Bioetyczna wydałą zgodę na eksperymenty od 2018 roku. Zapytałem ministra zdrowia, dlaczego kontrola nie objęła okresu od 2018 roku? Odpowiedzi mam otrzymać 22 stycznia 2022 roku).
Dalej Wystąpieniu Pokontrolnym czytamy:
Jak czytamy kontrolerom nie udało się uzyskać odpowiedzi na kluczowe pytania w sprawie eksperymentów Maksymowicza i Waśniewskiego.
Na taki eksperyment prof. Maksymowicza nie było zgody Komisji Bioetycznej
Pod koniec str 8 Wystąpienia mowa jest o tym, że kobiety, które poroniły, podpisały zgodę „na udostępnienie komórek (z płodów) do badania klinicznego". Tematyka badania naukowego: „Wykorzystanie komórek macierzystych oraz elektrostymulacji w leczeniu stwardnienia zanikowego bocznego”.
Problem w tym, że w wykazie zgód Komisji Bioetycznej na eksperymenty prof. Wojciecha Maksymowicza nie ma takiego tematu badawczego! Poniżej wykaz tematów zatwierdzonych przez Komisję Bioetyczną UWM.
W Wystąpieniu czytamy też: „Szpital zwrócił również uwagę, że osoba odpowiedzialna za działalność dydaktyczną i badawczą w oddziale jest kierownik kliniki”.
Kontrolerzy dali się wprowadzić w błąd (lub byli niekompetentni) dyrektorce Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie Irenie Kierzkowskiej. Za wszystko co się dzieje w szpitalu odpowiada jego dyrektor. Dyrektor również musi udzielić zgody na eksperymenty medyczne, które mają miejsce w jego jednostce. Chyba, że naukowcy (prof. Wojciech Maksymowicz i dr Tomasz Waśniewski) nie wystąpili o taką zgodę do dyrektor. Tylko wówczas kontrolerzy powinni byli to ustalić i wykazać we Wnioskach.
Przypomnę, że zaraz, jak sprawa tych eksperymentów pojawiła się w mediach dyrektor WSS Irena Kierzkowska wydała Oświadczenie, że w jej szpitalu do takiego pobrania komórek z poronionych płodów nie doszło. Dyrektor Kierzkowska odesłała mnie wówczas do Katedry Neurochirurgii i Neurologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie i do władz Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego. Podkreśliła, że doktor hab. Tomasz Waśniewski pracuje w WSS w Olsztynie od 1994 r., funkcję ordynatora objął w 2014 r., natomiast funkcję Kierownika Katedry Ginekologii i Położnictwa UWM pełni dopiero od 2020 r.
Gdzie wobec tego odbywało się pobieranie komórek od martwych płodów?
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym UWM w Olsztynie nie ma oddziału położniczego, ani ginekologicznego. Dr hab. Waśniewski pracuje jeszcze w klinice prywatnej Artemida, ale ta zajmuje się tylko i wyłącznie zapładnianiem in vitro. W szpitalu wojewódzkim są „oddziały” i „oddziały kliniczne”. To rozróżnienie oznacza, że oddziały kliniczne są w strukturze Collegium Medicum i ordynator jest tu z ramienia Collegium. Dr Waśniewski w Szpitalu Wojewódzkim jest ordynatorem, cytuję ze strony szpitala: „Oddziału Klinicznego Ginekologiczno-Położniczego”.
Napisałem wówczas do dr Waśniewskiego, by wyjaśnił te niejasności. Nie odpowiedział do dzisiaj, tak jak i prorektor ds. Collegium Medicum UWM prof. Sergiusz Nawrocki oraz prof. W. Maksymowicza. Rektor prof. Jerzy Przyborowski odmówił mi wydania dokumentacji Komisji Bioetycznej dotyczącej tych eksperymentów, twierdząc, że to nie jest informacja publiczna, a decyzję rektora podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Minister Zdrowia wyjaśnił mi, że kontrola UWM w kwestii eksperymentów medycznych leży w gestii ministerstwa nauki, gdyż Wydział Lekarski UWM podlega temu resortowi. Minister nauki na moje pytania, czy przeprowadził taką kontrolę na Wydziale Lekarskim UWM dotyczącym eksperymentów na płodach, nie odpowiedział, mimo ponawiania pytań.
Data wydania zgód na eksperyment jest w tej sprawie bardzo istotna
Powróćmy do daty wydania zgody na eksperyment przez Komisję Bioetyczną. Zgody zostały wydane w 2018 roku. Tymczasem prof. Maksymowicz w licznych wywiadach w 2019 roku mówił o pobraniu komórek z płodów przed 12 kwietnia 2018 roku, a więc przed datą wydania zezwolenia.
Np artykuł z Onet.pl z 6 kwietnia 2018, pt. „Czy kolejny eksperyment medyczny obudzi córkę Ewy Błaszczyk?" prof. Wojciech Maksymowicz mówi tam: „pozyskiwanie komórek macierzystych z płodów. Zacząłem robić to w Polsce współpracując z oddziałami ginekologii. Gdy dostawaliśmy sygnał, że jest poronienie w toku i dziecko już umarło albo niebawem umrze, prosiliśmy zaprzyjaźnionych ginekologów, by przekonali rodziców do wyrażenia zgody na pobranie komórek” – opowiadał.
Pobrane komórki z mózgu płodów miały zostać przeszczepione do mózgu córki aktorki Ewy Błaszczyk. Jej córka w 2000 roku, w wieku 6 lat zakrztusiła się lekarstwem i do dzisiaj leży w śpiączce. Czy zostały przeszczepione, nie wiemy. Wiemy jednak, że córka Ewy Błaszczyk nadal jest w śpiączce.
Nowy świadek w sprawie eksperymentów
Nowe światło na sprawę eksperymentów rzucił ostatnio prof. dr hab. n.med, neurochirurg Jarosław Andrychowski, który pracował w Klinice Neurochirurgii w czasie, gdy kierownikiem był prof. Maksymowicz. Przyczyny odejścia z kliniki opisał w liście do redakcji zamieszczonym na portalu debata.olsztyn.pl 18 listopada br. Czytamy w nim m.in.
„Byłem świadkiem wyjazdów w celu pobrań mózgów z płodów i przestrzegałem przed aspektami etycznymi i moralnymi ponieważ w tym celu byli wysyłani najmłodsi koledzy. Opublikowałem poster na temat dawstwa narządów w określonych sytuacjach, na temat szacunku dla rodzin oraz na temat chrztu i pochówków ludzkich istot. Po tym fakcie prof. Maksymowicz przestał się do mnie odzywać”.
Dopytałem prof. Andrychowskiego o te pobrania. Powiedział mi, że w 2017 roku (!) co najmniej dwukrotnie był świadkiem, jak stażyści wyjeżdżali z kliniki. Zapytał ich, gdzie jadą? Odpowiedzieli, że pobrać mózgi z płodów. Profesor pamięta, że uczulał stażystów, żeby posprawdzali, czy wszystko jest zgodne z prawem i etyką lekarską. Poruszony tym zredagował od razu poster na ten temat i wysłał go kierownikowi kliniki prof. Maksymowiczowi i jego zastępczyni prof. Monice Barczewskiej. Nie zareagowali. Zachował ten poster. Czytamy tam m.in. (tłumaczenie z j. Angielskiego):
„Komórki płodowe muszą podlegać określonej regulacji prawnej pozwalającej na zastosowanie w medycynie regeneracyjnej. Rozważania etyczne dotyczące pobierania tkanek i komórek po poronieniu naturalnym lub szczątkach płodowych prowadzone są w celu uniknięcia konfliktów międzyludzkich i religijnych, okazania szacunku człowiekowi oraz podkreślenia podmiotowości człowieka. Podmiotowość i szacunek dla embrionu czy płodu przejawia się w przestrzeni publicznej w aspekcie np. chrztu i pochówku. (…) Problemem prawnym jest uzyskanie świadomej zgody. Nie ma możliwości uzyskania świadomej zgody na pozyskiwanie i wykorzystywanie tkanek z martwych zarodków i płodów. Dlatego powinien być przedstawiciel prawny. Może to być np. kobieta po poronieniach samoistnych, która zrezygnowała z macierzyństwa lub bliska jej rodzina (rodzice)”.
Czterokrotnie pobrano komórki z martwych płodów, ale nie wiadomo gdzie i kiedy?
Na moje pytania wysłane do rektora UWM dr hab. Jerzego Przyborowskiego, prof. UWM uzyskałem odpowiedź, że „Czterokrotnie pobrano komórki z martwych płodów, z czterech samoistnych poronień. Z pobranych tkanek izolowano komórki żywe. Pobranie komórek odbyło się w warunkach laboratoryjnych”.
Wobec tego dopytałem: W jakim okresie dokonano pobrań komórek? 2. Co stało się z pobranymi komórkami?
„Nie wiemy” – odpowiedziała mi Rzecznik Prasowa UWM. Rzecznik nie odpowiedziała mi też na pytanie, jak było możliwe pobranie żywych komórek z mózgów martwych płodów?
Prokuratura Regionalna w Łodzi odpowiedziała mi, że „postępowanie prowadzone z zawiadomienia pana Mariusza Dzierżawskiego pozostaje w toku. Pozostaje ono w fazie in rem. W chwili obecnej, ze względu na przedmiot postępowania, nie przekazujemy informacji o rodzaju prowadzonych czynności procesowych i ich wynikach”.
Adam Socha
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Skomentuj
Komentuj jako gość