Poseł Iwona Arent wezwała Bogdana Bachmurę, autora tekstu „Wszyscy umoczeni” („Debata” nr 150, marzec 2020r) i red. naczelnego „Debaty” Jana Rosłana do opublikowania przeprosin i wpłaty 50 tys. złotych na rzecz Fundacji Ewy Błaszczyk „Akogo?” Niezastosowanie się do wezwania spowoduje skierowanie pozwu o ochronę dóbr osobistych i zapłatę.
Pełnomocnik prawna poseł Iwony Arent twierdzi w Wezwaniu, że tekst Bogdana Bachmury na temat postępowania poseł Iwony Arent w sprawie śledztwa dotyczącego „Helpera” „zawiera twierdzenia uwłaczające godności i czci Pani Iwony Arent”. Jej zdaniem w tekście padły „nieprawdziwe i uwłaczające sformułowania i oceny”.
W Uzasadnieniu czytamy, że „fakty dotyczące Pani Poseł, jej relacji z małżeństwem K. są przeinaczane, a wskazane w nim oceny nieuzasadnione i nie mające żadnych podstaw faktycznych. Przede wszystkim jednak, kontekst artykułu, jego negatywny wydźwięk przemawia za uznaniem, że dobra osobiste Pani Poseł Iwony Arent zostały naruszone”.
I dalej ( po długim passusie o zasługach Iwony Arent jako poseł) pełnomocnik twierdzi, że już sam tytuł „Wszyscy umoczeni” ma pejoratywny wydźwięk, godzący w pracę i dorobek Pani Poseł na rzecz swoich wyborców. (...)
„Artykuł zawiera fakty, które miały miejsce – przyznaje pełnomocnik, - jednak jego autor, przypisuje ww okolicznościom nieprawdziwy kontekst, godząc tym samym w dobra osobiste Pani Poseł. Pani Poseł osoba bardzo zaangażowana w sprawy Warmii i Mazur, odpowiada na każde wołanie o pomoc i zawsze dąży do sprawiedliwego i zgodnego z prawem ich rozstrzygnięcia. Fakt, że Tomasz K. był znajomym Pani Poseł należy do sfery życia prywatnego Pani Poseł i nie ma związku z dociekaniem prawdy i niesieniem przez nią pomocy. Pani Poseł potraktowała Tomasza K. jak każdego innego klienta biura poselskiego, jej zachowanie w żaden sposób nie wykraczało poza obowiązki poselskie. Natomiast Pan B. Bachmura sugeruje coś zgoła odmiennego. Choć opiera się na faktach, to jednak nadaje im całkowicie nieprawdziwe znaczenie. (…) sugeruje, że przeniesienie śledztwa w sprawie Stowarzyszenia Helper z Olsztyna do Prokuratury Regionalnej w Białymstoku powstało z inicjatywy Pani Poseł Iwony Arent. (...)
"Pan Bogdan Bachmura godzi w dobre imię Pani Poseł Iwony Arent jako polityka i jako człowieka, insynuując jakoby była osobą niegodną zaufania jakim obdarzyli ją wyborcy, nie dbającą o interesy zwykłych ludzi. Stoi to w sprzeczności z ponad 20-letnią sumienną pracą na rzecz mieszkańców Warmii i Mazur i wrażliwością Pani Poseł na losy mieszkańców regionu
1. Nie jest prawdą, że Pani Poseł Iwona Arent wykorzystywała swoje polityczne wpływy i swoje stanowisko w celu „chronienia” interesów małżeństwa K. kierujących Stow. Helper. Pani Poseł Iwona Arent utrzymywała z małżeństwem K. towarzyskie kontakty. Natomiast w sytuacji, gdy Tomasz K. poprosił ją o pomoc, udzieliła jej profesjonalnie, przy zachowaniu zgodnym z pełnioną funkcją. Nie miało to nic wspólnego z faktem, że Pani Poseł zna prywatnie tak Tomasza K. jak i jego żonę.
2. Nie jest prawdą, że Pani Poseł Iwona Arent mogła znajdować się w gronie podejrzanych w śledztwie dotyczącym Stowarzyszenia Helper. Zainteresowanie Pani Poseł Iwony Arent działalnością Stowarzyszenia Helper, wynikało wyłącznie z chęci szerzenia polityki pomocy najbardziej potrzebującym, pokrzywdzonym przez los osobom żyjącym na terenie woj. warmińsko-mazurskiego. Pani Poseł nie ma wiedzy na temat sposobu prowadzenia działalności Stowarzyszenia Helper przez małżeństwo K., zarówno pod względem logistycznym jak i finansowym.
3. Nie jest prawdą, że adres zamieszkania Pani Poseł można znaleźć w KRS jakiejkolwiek fundacji. Dane Pani Poseł nie figurują w żadnym KRS.
(…) Z całego artykułu wybrzmiewa przeświadczenie Pana Bogdana Bachmury o rzekomej winie Pani Poseł Iwony Arent, za działania, o których w rzeczywistości nie miała pojęcia”.
TUTAJ TEKST „WSZYSCY UMOCZENI”
(sa)
MOJA REFLEKSJA
Od dawna wzywałem Panią poseł, by wyjaśniła publicznie swoje zaangażowanie w obronę Helpera od momentu rozpoczęcia śledztwa w sprawie tego stowarzyszenia. Dokładnie rok temu opublikowałem tekst pt. „Jak posłanka Iwona Arent broniła Helpera”. Napisałem w nim:
„Postawienie 30 osób związanych z Helperem w stan oskarżenia przez prokuraturę to moment, w którym należy domagać się od posłanki PiS Iwony Arent wyjaśnień, dlaczego atakowała policjantów, prokuratorów, urzędników i dziennikarzy, którzy badali, na co jej przyjaciółka wydała ponad 50 mln złotych publicznych pieniędzy? Chciałem te wyjaśnienia usłyszeć od pani poseł osobiście. Zadzwoniłem, by prosić o spotkanie. Pani poseł nie odebrała, jedynie rozmawiała ze mną SMS-ami”.
Jeszcze kilkakrotnie pisząc o postawieniu w stan oskarżenia Katarzyny K., a następnie Tomasza K. ponawiałem swój apel. Poseł Iwona Arent zignorowała te wezwania. Zachowywała się tak, jakby w ogóle Helper nigdy nie istniał. Przeciwnie, poucza innych i pokazuje swoją i swojej partii moralną wyższość. „U nas nie ma świętych krów” – powiedziała Pani poseł w Porannych pytaniach Radia Olsztyn 31 stycznia 2019 roku komentując aresztowanie byłego posła PiS Mariusza Antoniego K. oraz byłego rzecznika MON Bartłomieja M., związanych z Polską Grupą Zbrojeniową. Posłanka dodała, że wszyscy powinni być traktowani równo wobec prawa. Wówczas, komentując ten wywiad pytałem Pani poseł, czy były poseł PiS Tomasz K. i jego żona Katarzyna, która była działaczką PiS też nie są "Świętymi krowami" i są równi wobec prawa? Bowiem śledztwo trwało i trwało, i końca nie było widać, a Tomasz K. ogołacał budynki użytkowane przez Helper ze sprzętu zakupionego za miliony z budżetu państwa i funkcjonariusze państwa byli bezradni.
Po tym jak małżeństwo Katarzyna i Tomasz K. zaczęli epatować opinię publiczną wywiadami w największych ogólnopolskich mediach, robiąc z siebie ofiary reżimu PiS-u i oskarżając PiS o różne zbrodnie, a poseł Iwona Arent nadal milczała, wówczas Bogdan Bachmura jeszcze raz zażądał od polityka utrzymywanego za nasze pieniądze do publicznego złożenia wyjaśnień.
Osobiście przede wszystkim oczekiwałem od Pani poseł, że przeprosi tych, których niesłusznie oskarżyła wraz z Katarzyną K., funkcjonariusza z komendanty wojewódzkiej policji, prokuratora okręgowego, rzecznika prasowego tej prokuratury, dyrektora Wydziału Polityki Społecznej. Prokurator Jan Przybyłek powiedział mi, po tym, jak poseł Arent skierowała na niego zawiadomienie do prokuratury, zarzucając że niszczy jej przyjaciół na zlecenie polityczne, licząc na awans lub zachowanie stanowiska po zmianie władzy, że pierwszy raz w życiu zawodowym, tak go ktoś znieważył. Ci ludzie wykonywali tylko swoje obowiązki, stali na straży praworządności. Liczyłem, że Pani poseł przeprosi prokuratorów, których zarzuciła wnioskami o ściganie, tych, którzy zajmowali się wyjaśnieniem, co stało się z milionami, które dostał Helper z budżetu państwa. Pani poseł odciągała ich od pracy nad ściganiem rzeczywistych przestępców w imieniu społeczeństwa. Liczyłem, że przeprosi zastępczynię dyrektora Wydziału Polityki Społecznej i jej męża oraz urzędniczki ministerstwa rodziny za insynuację, iż są skorumpowani.
Pani poseł zamiast po prostu publicznie wyjaśnić z czego wynikało jej zaangażowanie w obronę Helpera i utrudnianie śledztwa, po raz kolejny postanowiła zamknąć nam usta za pomocą sądu. Za pierwszym razem to mnie pozwała. Różnica między tamtym a tym wezwaniem jest tylko taka, że wówczas Pani poseł żądała wpłacenia 50 tys. złotych na Helpera. Teraz na Fundację Ewy Błaszczyk "Akogo", ścieśle współpracującą z wiceministrem prof. Wojciechem Maksymowiczem. Zabieg aż za bardzo czytelny.
Czyni to Pani poseł, która 20 czerwca 2016 roku wystąpiła na sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy jako orędowniczka wolności słowa i wolności mediów, broniąc swobody wypowiedzi, braku cenzury i jako wróg "kneblowania" dziennikarzy.
Teraz pozwie Bogdana Bachmurę i redaktora naczelnego "Debaty". Wie co robi. Bo tylko my ciągle przypominamy o roli Pani poseł w sprawie Helpera. Inne media pisząc o Helperze ten wątek przemilczają. Uderzenie więc w nas i uciszenie za pomocą sądu ma swoją logikę. Ale nie damy się uciszyć, bo my rzeczywiście uważamy, że w życiu publicznym nie może być "świętych krów" i wszyscy muszą być równi wobec prawa.
Tylko czy tak powinien zachowywać się Poseł Rzeczpospolitej Polskiej? Czy na tym polega służba Sługi Narodu?
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość