Prezentujemy główne wątki dyskusji na temat aktualnych stosunków polsko-niemieckich, która odbyła się 2 marca, pt. „Czy Polska jest niemiecką „kolonią”?” Cała relacja na filmie, pod tekstem. Udział w dyskusji wzięli autorzy tekstów z lutowego numeru „Debaty”: redaktor naczelny miesięcznika ks. Jan Rosłan (autor tekstu „Zawładnięcie tytułu, ale czy tradycji?” o „Gazecie Olsztyńskiej”), Andrzej Dramiński („My, Bracia Polacy” o Związku Polaków w Niemczech) i Adam Kowalczyk („Niemcy w naszej pamięci”) oraz zaproszeni goście: Henryk Hoch - przewodniczący Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur, mec. Wojciech Wrzecionkowski – konsul honorowy Niemiec w Olsztynie, Andrzej Ryński - członek zarządu koncernu Remondis, oddział w Olsztynie (były marszałek woj. warmińsko-mazurskiego), mec. Lecha Obara i mec. Szymon Topa ze Stowarzyszenia Patria Nostra, Wiktor Marek Leyk - dyrektor biura sejmiku, Henryk Falkowskiego – nauczyciel historii z IV LO w Olsztynie, Uwe Hahnkamp – niemiecki dziennikarz, od 10 lat mieszkający w Olsztynie. Prof. Robert Traba, historyk, dyrektor Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie nadesłał swoje wystąpienie a prof. Andrzej Sakson, socjolog z Instytutu Zachodniego w Poznaniu – dźwiękową wypowiedź. Spotkanie zorganizował i prowadził Adam Socha.
Pojęcie „kolonizacji” jest niewłaściwe
Prowadzący wyjaśnił, iż tytuł debaty „Czy Polska jest „kolonią” Niemiec”” zaczerpnął z przestrzeni medialnej. Taki obraz relacji polsko-niemieckich jawi się z lektur mediów prawicowych oraz z wypowiedzi polityków rządzącego obecnie w Polsce obozu. Przeciwko takiemu ujęciu tych stosunków stanowczo zaprotestował prof. Robert Traba, która odbiera mówienie o „kolonizowaniu” Polski jako „prowokację polityczną”, uważa, że to „cyniczne granie na emocjach” i określenie „ahistoryczne”. „Ostatnia niemiecka kolonizacja Polski przypada na najtragiczniejszy okres naszej historii – II wojnę światową. Wówczas to wysiedlono około 300 tys. Wielkopolan, a na ich miejsce w ramach akcji „Heim ins Reich” osiedlono Niemców z krajów bałtyckich i Besarabii; szczególnej eksterminacji i eksploatacji ekonomicznej poddano mieszkańców Generalnego Gubernatorstwa, a w ramach tzw. Generalnego Planu Wschód planowano wysiedlenie 50 milionów Słowian w głąb Związku Sowieckiego. Od tych bolesnych dla każdego Polaka skojarzeń nie można abstrahować, przywołując dzisiaj „kolonizację”. Z pewnością nie odpowiada dzisiejszej sytuacji używanie tego pojęcia również w kontekście wydarzeń okresu II Rzeszy, kiedy prowadzona była agresywna wewnątrzpruska polityka kolonizacyjna wobec ludności polskiej” – napisał do uczestników debaty prof. Traba.
Podobnie ocenił to pojęcie prof. Andrzej Sakson, socjolog z Instytutu Zachodniego w Poznaniu, specjalizujący się w badaniach mniejszości narodowych i etnicznych, ze szczególnym uwzględnieniem mniejszości niemieckiej w Polsce oraz społeczności Mazurów i Warmiaków. Sakson zdecydowanie odrzuca koncepcję „kolonizacji” naszego kraju. „Kolonizacja bowiem zakłada podbój danego terytorium oraz bezwzględną eksploatację jego zasobów materialnych i gospodarczych. Wszelkie zyski są wtedy transferowane do państwa kolonialnego. Mamy też wówczas do czynienia ze zniewoleniem skolonizowanej ludności, która jest z reguły pozbawiona podstawowych praw, czyli z podziałem na „panów” i „niewolników”. Kolonializm zakłada również wyższość cywilizacyjną kolonizatorów, którzy wprowadzają, często siłą, swoją kulturę i cywilizację. Doprowadza to do buntów, które skutkują często brutalną wojną, związaną z bezwzględnymi pacyfikacjami, ludobójstwem. Do dzisiaj Niemcy, jako byłe państwo kolonialne, nie rozliczyli się z ludobójstwa w swojej kolonii w Namibii. W obecnym wymiarze to słowo też nie najlepiej się kojarzy, bo w odniesieniu do Górnego Śląska skrajni autonomiści mówią o Śląsku jako o polskiej kolonii, polskiej Katandze i ma to wymiar sporu ideologicznego, politycznego”. Jednak kwestia kolonializmu jest źle postawiona, bo można by było postawić pytanie np. czy Niemcy są kolonią USA? Te XIX-wieczne kategorie nie są właściwe do analizy sytuacji obecnej – podsumował prof. Sakson ten wątek.
Czy zatem Polska jest państwem suwerennym i niepodległym?
- pyta prof. Sakson i podaje przykład systemu bankowego oraz rynku mediów. Profesor Sakson stwierdził, że z powodu niefrasobliwości polskiej klasy politycznej sektor bankowy przeszedł w ok. 60 procentach w ręce obcego kapitału, co ma istotny wpływ na funkcjonowanie polskiej gospodarki. „Pamiętamy jak w okresie światowego kryzysu spółki - córki obcego kapitału wyprowadziły z Polski ogromne środki – przypomniał prof. Sakson. - Kiedy sytuacja gospodarcza jest stabilna, nie ma to może większego znaczenia. Jednak w warunkach kryzysu okazuje się, że kapitał ma barwy narodowe i niemiecki bank zawsze będzie preferował niemiecką firmę”.
Mamy jeszcze kwestię rynku medialnego. Jak niektórzy szacują, nawet 100% lokalnej polskiej prasy jest obecnie w rękach niemieckich. Trudno uważać tę sytuację za normalną – ocenił prof. Sakson. Szczególnie w kontekście wielkiej dyskusji, jaka przetoczyła się kilka lat temu przez niemiecką prasę, kiedy brytyjski koncern medialny Maxwell zakupił udziały w „Berliner Zeitung”. W Niemczech rozprawiano wtedy szeroko na temat możliwości wpływania na postawy oraz kształtowania wyobrażeń Niemców na temat rzeczywistości społecznej i politycznej. W innych państwach zachodnich taka sytuacja nie ma miejsca. Oczywiście pozostaje sprawą dyskusyjną, czy pisma prezentują linię właścicielską, na ile redaktorzy naczelni posiadają autonomię. Ale nie ulega wątpliwości, że fakt ten odbiega od ogólnie przyjętych standardów na Zachodzie, dotyczy to zarówno kwestii bankowej i medialnej. Zdaniem prof. Saksona tutaj pewne bariery zostały przekroczone. Z kolei prof. Traba nie zgadza się z poglądem, że to, jaki kapitał jest właścicielem mediów musi przekładać się na prezentowaną linię redakcyjną. I tutaj podał przykład należącego do Axel Springer „Faktu” największej gazety codziennej w Polsce, który atakował Erikę Steinbach za jej roszczenia wobec Polski.
Czego obawiają się autorzy „Debaty”?
Redaktor naczelny Jan Rosłan obawia się procesu przenoszenia odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej przez Niemców na Polskę i Polaków. Red. Adam Kowalczyk stwierdził, że Niemcy to kraj stojący cywilizacyjnie wyżej od nas. Stąd mamy problem ze zmierzeniem się z nimi w polityce. Szczególnie teraz, po II Wojnie Światowej, kiedy z inicjatywy naszych dwóch sąsiadów „wytraciliśmy elity”. Dlatego dzisiaj jesteśmy bezbronni wobec „pożądliwości” silniejszych sąsiadów. Kraje, które są silniejsze finansowo, intelektualnie, militarnie osiągają swoje cele łatwiej. My nie potrafimy się bronić przed tym, czego przykładem jest brak reakcji na przejęcie prasy, systemów bankowych, wyprzedaliśmy przemysł. W Polsce funkcjonują tylko przedstawicielstwa zależne od zagranicznych central, ale bez biur konstrukcyjnych. To powoduje, że ich samodzielność jest iluzoryczna. W razie przerwania połączeń handlowych, to natychmiast leżymy, bo jesteśmy tylko kooperantem bez możliwości działań samodzielnych. Nie jest to zarzut wobec Niemców, bowiem każde państwo korzysta ze słabości innych państw – zastrzegł się red. Kowalczyk. - Konkurencję z Niemcami przegrywamy na własne życzenie, przez to, że operujemy emocjami, zamiast na chłodno kalkulować i robić interesy.
Obawa red. Andrzeja Dramińskiego wynika wynika z używania haniebnego określenie „polskie obozy zagłady”. W Olsztynie był 18 stycznia br. pan Hans-Gert Pöttering, szef Parlamentu Europejskiego w latach 2007-09. - Zapytałem na spotkaniu, dlaczego żaden polityk niemiecki się temu określeniu nie przeciwstawia? Pan Pöttering odpowiedział mi: „O co wam chodzi, dlaczego się czepiacie?” Najbardziej mnie zaskakuje milczenie niemieckiej opinii publicznej w związku z procesami przez nas wytoczonymi za używanie przez niemieckie media tego określenia – powiedział red. Dramiński.
Asymetria polsko-niemiecka
Wymowa danych gospodarczych we wzajemnych relacjach jest jednoznaczna. Przytaczam dane ze strony Ambasady Niemiec w Polsce. W 2016 r. udział Niemiec w polskim eksporcie ogółem przekroczył 27 procent. Polska zajmowała w 2016 r. siódme miejsce w niemieckiej statystyce handlu zagranicznego. Według wstępnych danych Federalnego Urzędu Statystycznego obroty handlowe Niemiec z Polską w 2016 r. wyniosły 101,3 mld euro (import 46,5 mld euro, eksport 54,8 mld euro).Obroty towarowe w porównaniu z 2015 r. powiększyły się o ca 5 procent. Dodatnie saldo niemiecko-polskiego handlu zagranicznego wyniosło 8,3 mld euro. Pod względem liczby i wartości bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce przedsiębiorstwa niemieckie zajmują pierwsze miejsce. Ich wartość od roku 1989/1990 sięga ok. 27 mld euro. W 2015 r. bezpośrednie inwestycje niemieckie wyniosły 2,4 mld euro.W 2014 r. według danych Federalnego Banku Niemiec wartość polskich inwestycji osiągnęła 980 mln euro.
Kazimierz Wójcicki analizując te dane gospodarcze, nazwał je w swojej książce (pt. Jak rozmawiać z Niemcami) „asymetrią polsko-niemiecką”. Cytuję za nim: „Stosunek gospodarek Polski i Niemiec to relacja w skali jeden do pięciu (1:5), i co łatwo stąd obliczyć – stosunek poziomu życia na 1:2,4. Dwa razy większe ludnościowo Niemcy mają pięć razy większą gospodarkę i cieszą się dochodem dwa razy wyższym od Polaków. Potencjał danego kraju może być też mierzony wykształceniem jego mieszkańców. Polska ma zatem dwa razy więcej studentów niż Niemcy, w stosunku do liczby ludności. Gorzej z jakością kształcenia. W Academic Ranking of World Universities z 2008 roku wśród najlepszych stu europejskich uniwersytetów znajdują się 24 niemieckie uczelnie, z uniwersytetem w Monachium na 13 miejscu, nie ma natomiast żadnej polskiej uczelni. Natomiast Polskie wykształcenie średnie, choć trochę gorsze, jest porównywalne z niemieckim.
Niemcy przeznaczają już od lat około 2,4% PKB na badania i rozwój, podczas gdy wydatki Polski na ten cel oscylują w granicach 0,5%. Sytuacja ta ma wpływ chociażby na ilość rejestracji patentów w Europejskim Urzędzie Patentowym. W roku 2005 Niemcy zarejestrowały 22 219 patentów, natomiast Polska tylko 108. W rankingu innowacyjności w skali światowej z roku 2008, to Niemcy zajmują ósme miejsce, Polska jest nieobecna. W rankingu krajów Unii Europejskiej Niemcom przypada czwarte miejsce, a Polsce 23”.
Kazimierz Wójcicki konkluduje: „Dystans i asymetria między Polską a Niemcami będzie się dalej, a może jeszcze szybciej zmniejszać. Będzie się tak działo jednak tylko pod warunkiem, że rozwój gospodarczy Polski będzie równie szybki jak dzisiaj, a i niemiecki nie będzie się zmieniał. (…) Wiele jednak wskazuje na to, że w tej części Europy brakuje długotrwałych czynników wzrostu, takich jak dostęp do nowych technologii, a problemy z demografią i energetyką mogą być tu równie poważne lub nawet poważniejsze niż w Niemczech”.
Andrzej Ryński, członek zarządu niemieckiej spółki Remondis uważa za szansę a nie zagrożenie to, że firmy niemieckie u nas inwestują. Przedstawił to na przykładzie firmy Remondis, która trafiła do Polski na początku lat 90., kupując polskie firmy zajmujące się gospodarką odpadami, które były słabe i sobie nie radziły. Remondis je zakupił i zainwestował w sprzęt. - Jeśli istnieją problemy we wzajemnych relacjach wynikające z przeszłości, to w sferze rynkowej tych zagrożeń jest najmniej, gdyż biznes musi kierować się obiektywizmem, rachunkiem ekonomicznym – podsumował Andrzej Ryński. - Uważam, że powinniśmy patrzeć na przyszłość optymistycznie i nie obawiać się niemieckiej potęgi, tylko wyciągać wnioski i budować naszą polską potęgę również w oparciu o ich doświadczenia.
Prof. Andrzej Sakson nie podzielił optymizmu Andrzeja Ryńskiego. Uważa, że z powodu zbyt dużej przewagi gospodarki niemieckiej i braku rodzimego kapitału jesteśmy skazani na peryferyjność. - Ogół badaczy jest zgodna, że polska gospodarka jest gospodarką imitacyjną, peryferyjną – stwierdził prof. Sakson. - Mówi się nawet, że jest wielka montownią. Niemcy są poważnym inwestorem. Największym pracodawcą w Poznaniu jest Volkswagen zatrudniający 7 tys. osób. W znacznej mierze wynika to z faktu braku kapitału krajowego i przewagi technologicznej Niemiec. Obserwuję np. w moim Poznaniu fabrykę autobusów MAN czy Solaris, to one w zasadzie budowane są na podstawach niemieckich firm, nie wytworzyły markowego produktu, który byłby tworzony w Polsce od a do zet i stałby się narodową marką znaną na świecie. Produkty eksportowane z Polski na rynek niemiecki są mało przetworzone, są to głównie produkty meblarskie, rolno-spożywcze, które nie wymagają wkładu najnowocześniejszej myśli technicznej. Jestem więc sceptycznie nastawiony do możliwości „dogonienia” gospodarki niemieckiej. Są nawet teorie mówiące, że obszary peryferyjne mają charakter trwały.
Mec. Wojciech Wrzecionkowski: Polska dla Niemców jest bardzo ważnym partnerem, ale trzeba spojrzeć na proporcje – zauważył konsul honorowy Niemiec w Olsztynie. - Niemcy są jednym z najbogatszych krajów na świecie. My nigdy im nie dorównamy, bo nie mamy takiego przemysłu, nie mamy mercedesa, bmw, tysiąca innych marek. Wszędzie na świecie marki niemieckie cieszą się opinią najlepszych. W niemieckim MSZ pracuje 5 tys. ludzi. To jest miasto. Dziennie przyjmuje się tam tysiące delegacji z całego świata, bo Niemcy mają interesy na całym świecie. Niemcy są dla Polski najważniejszym partnerem. Oni sobie bez nas poradzą, ale my możemy sobie bez nich nie poradzić.
Bogdan Bachmura: Chciałem usłyszeć od pana na czym polega różnica w klasie elit politycznych obu państw oraz jak można pomóc polskim przedsiębiorcom w ściganiu się z niemieckimi firmami?
Wojciech Wrzecionkowski: Stykam się z elitami Niemiec. Ich stosunek do hitleryzmu jest głęboko krytyczny. Mija 10 lat jak jestem konsulem honorowym. W tym czasie był u mnie m.in. premier Bawarii, minister kultury Niemiec, wszyscy ambasadorowie i konsulowie generalni, i wszyscy ci ludzie mają bardzo dobry stosunek do Polski i negatywny do tego co zrobiła III Rzesza. Główną cechą niemieckich elit politycznych jest racjonalizm.
Prof. Robert Traba zaproponował uczestnikom debaty zastanowienie się nad pytaniem: Czy możliwe jest silniejsze partnerstwo polsko-niemieckie? Co je warunkuje? Jakie potrzebne są zmiany w Polsce/ Niemczech/ Europie? Biorąc pod uwagę stabilność i zrównoważony charakter niemieckiej gospodarki oraz dynamikę i perspektywy rozwojowe gospodarki polskiej wzmocnienie partnerstwa polsko-niemieckiego w ramach Unii byłoby pożyteczne i z perspektywy polsko-niemieckiej, i europejskiej.
Henryk Falkowski: Dzisiaj w Europie funkcjonuje coś co oficjalnie nazywa się Unia Europejska, a tak naprawdę jest to Unia Germanica, unia podporządkowana państwu niemieckiemu. I na naszych oczach powstaje kontrpropozycja czyli Unia Britannica. Wielka Brytania za chwilę będzie budować wokół siebie grupę państw, w myśl starej zasady tworzenia równowagi w Europie, która dzisiaj jest zachwiana. Warto byłoby podyskutować, w których z tych alternatywnych grup unii powinna znaleźć się Polska.
Nie możemy porównywać tego, co działo się w XIX wieku, myślę tutaj o najdłuższej wojnie w nowoczesnej Europie, z tym co się dzieje w UE. Wtedy był wolny rynek i mogliśmy rywalizować jak równy z równymi. Dzisiaj w UE takich warunków nie ma. To jest najbardziej regulowany rynek. Tu nie ma liberalizmu gospodarczego. Tutaj liczą się tylko silne państwa. Nie powinniśmy porównywać PKB per capita na głowę. Powinniśmy wiedzieć, ile w rodzinie polskiej i niemieckiej zostaje w portfelu na koniec miesiąca. To dopiero pokazuje dystans jaki nas dzieli. Polska i Niemcy są oligarchiami. Nieliczni zarabiają bardzo dobrze a reszta żyje od pierwszego do pierwszego. Tak w Polsce, jak i w Niemczech. Jest jedna podstawowa różnica i leży ona w mentalności. Niemcy zostały przeorane przez reformację. U nas nastąpiła kontrreformacja i wróciliśmy na łono kościoła katolickiego ze wszystkimi tego konsekwencjami. Myślę, że Niemcy mogą nam zazdrościć jednej rzeczy – wolności słowa w mediach. W mediach niemieckich nie można powiedzieć tyle prawdy, co w mediach polskich.
Wiktor Marek Leyk, szef kancelarii Semiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego i Pełnomocnik Marszałka ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych uważa, że Niemcy to potężny, bogaty sąsiad, od którego możemy się uczyć. Jeśli nie będziemy podchodzić pragmatycznie do naszych interesów, zachowań politycznych, to przegramy wszyscy. Gdy w Niemczech jest trudna sytuacja, to tam się spotykają po cichu liderzy największych koncernów z rządem czy kanclerzem i rozmawiają, jak rozwiązać problem w skali makro, jaką przyjąć strategię. To pokazuje, jak powinniśmy działać, by pomóc polskim przedsiębiorcom. Dzisiaj Polska nie jest w stanie sama sobie poradzić, musi działać w kooperacji. Z tym partnerem, z którym możemy najwięcej osiągnąć są Niemcy. Mówię to, mimo że moja rodzina miała z tej strony same kłopoty.
Prawnik i prezes Stowarzyszenia „Patria Nostra” Lech Obara walczący z określeniem „polskie obozy zagłady” i szerzej z przerzucaniem winy za II II wojnę światową i jej skutki na Polskę, opowiedział o problemie z wyegzekwowaniem od publicznej telewizji niemieckiej ZDF przeprosin za użycie określenia „polskie obozy zagłady” w odniesieniu do Auschwitz.
Kancelaria Lecha Obary doprowadziła do tego, że sąd w Krakowie uznał, iż ZDF poprzez użycie określenia „polskie obozy zagłady” naruszył takie wartości więźnia obozu Auschwitz jak: „godność”, czy „tożsamość narodowa”. Dzięki tej kancelarii wartości te zaczęły podlegać ochronie prawnej.
- Przystępując do UE mieliśmy zagwarantowaną równość wobec prawa. Wyrazem tego było rozporządzenie z 2000 roku, w którym uznajemy wzajemnie jurysdykcję i wykonanie wyroków. I rzeczywiście było to przestrzegane do momentu, gdy po raz pierwszy polski sąd nakazał przeprosiny za użycie tego określenia. Przeprosiny nie ukazały się na pierwszej stronie strony internetowej ZDF, na której miało wisieć przez 30 dni, tylko gdzieś w głębi. I to w formie pokrętnej. Występujemy więc o wykonanie tego wyroku do sądu w Moguncji. Międzynarodowa kancelaria prawnicza reprezentująca ZDF protestuje. Sąd w Moguncji daje nam uznanie. Zapowiadają więc odwołanie do sądu w Koblencji, potem do sądu w Karlsruhe, na koniec do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Tyle działań w sprawie przeprosin za użycie jednego słowa. Niemiecka kancelaria dowodzi, że uznane przez nasz sąd prawo do godności, tożsamości narodowej nie pasuje do niemieckiego systemu prawnego, że narusza to porządek konstytucyjny Niemiec. Prawnicy z profesorskimi tytułami dowodzą, że niemiecki sąd ma prawo badać słuszność wyroku polskiego sądu. Ta sprawa jest więc bardzo ważnym testem. Wierzę, że sąd w Koblencji oddali odwołanie ZDF od wyroku polskiego sądu.
Przedsiębiorca i historyk Wojciech Kozioł, znawca rynku motoryzacyjnego podał na przykładzie koncernu Volkswagena, jak wygląda suwerenność Polski i Niemiec na arenie międzynarodowej. Największy koncern samochodowy świata wyprodukował 12 mln aut, które truły spalinami bardziej niż podawały to testy. W USA koncern został za to ukarany, musi zapłacić 15 mld dolarów właścicielom tych aut oraz instytucjom amerykańskim. Przed kongresem amerykańskim prezes VW wielokrotnie przepraszał, mimo że w USA sprzedano w sumie niecałe 8 procent tych silników, pozostałe 82 procent w Europie. I żaden kraj europejski nie wystąpił do koncernu VW o odszkodowanie związane z tymi oszustwami. Komisarz unijna Elżbieta Bieńkowska, w której gestii jest ta sprawa powiedziała w wywiadzie, że się przymierza do sankcji wobec VW, ale było to pół roku temu i cisza!
Drugi przykład. Angielski „Guardian” ujawnił, że właściciel sieci sklepów Kaufland i Lidl, pan Schwartz, dostał prawie 1 mld dolarów kredytu nieoprocentowanego z opóźnioną spłatą o 20 lat od Banku Światowego i Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Pieniądze zostały przeznaczone na rozwój firmy pana Schwartza na terenie Europy Środkowo-Wschodniej. Bank Światowy, którego jednym z zadań jest ograniczanie biedy na świecie, wyjaśnił, że Lidl i Kaufland pomoże w rozwoju krajów Europy Środkowo-Wschodniej np. przez tworzenie nowych miejsc pracy, stworzenie lokalnym producentom rynku zbytu oraz dostarczenie jakościowo dobrej żywności dla uboższej części społeczeństwa! Lidl w Polsce ma 14 tysięcy pracowników, a cała sieć składa się z 500 sklepów. W Olsztynie PSS Społem to „mały fiat”, który zostanie rozjechany przez niemiecki „czołg”, jednak trzeba pamiętać, że 17 % handlu w Polsce, a więc najwięcej jest w rękach portugalskiej „Biedronki”.
Adam Socha przypomniał, iż również dzięki kredytowi z banku niemieckiego małe wydawnictwo prasowe z Passau – Neue Passauer Presse stało się właścicielem całej prasy lokalnej w Polsce.
Prof. Andrzej Sakson ocenił na koniec, że współpraca gospodarcza z Niemcami jest dla Polski korzystna, chociażby z tego względu, że ingerencja polityki w sferę gospodarczą jest bardzo ograniczona i według jego wiedzy ta sieć kooperacji, koprodukcji gospodarczej, handlowej toczy się poza strukturami państwa i jest oparta na racjonalnych, zdrowych i dla obu stron korzystnych zasadach. Niemcy są stabilnym, pewnym i solidnym partnerem i rozwijanie z nimi współpracy chociażby z powodu bliskości jest oczywiste. Jednak rodzi się pytanie, czy to nie będzie się przekładało na zależności polityczne? Prostych odpowiedzi nie ma, ale ogólne doświadczenie mówi, że w sytuacjach konfliktowych, kryzysowych na tego słabszego partnera może być wywierany nacisk, bo jeśli tego nie zrobisz, to wyprowadzimy środki, ale to jest problem globalny. Tylko kilka państw na świecie jest w stanie prowadzić samodzielną politykę, a reszta musi się przystosować. Polska, żeby prowadzić politykę lokalnego mocarstwa musi posiadać określone zasoby a tych zasobów Polska nie ma. A na dobrych chęciach nie wiele można w realnym świecie zbudować i to jest dylemat państwa średniej wielkości i o średnim poziomie rozwoju. Powinniśmy tak działać, żeby nie pogłębiać tendencji peryferyjnych i nie być skazanym na imitację i tylko na transfer technologii – podsumował prof. Sakson.
Red. Kowalczyk odpowiedział na koniec na pytanie z sali, w czym upatruje wyższość cywilizacyjną Niemiec nad Polską? „Wyższość ta wyraża się w funkcjonowaniu państwa, sprawności w ochronie interesów własnych obywateli, przedsiębiorców, dbanie o swój wizerunek na zewnątrz, choćby ten bój pana mecenasa Obara o tym świadczy. To jest po prostu cywilizacja, to jest przewaga, tu nie chodzi o to, kto jest temu winien, tylko o fakt widoczny gołym okiem. Co do przyszłości. Zawarliśmy pakt o nieagresji pomiędzy mrówką i słoniem. Mrówka musi go przestrzegać, a słoń jak zechce. Nie możemy oczekiwać, że firmy niemieckie, podatnik niemiecki, rząd niemiecki będą myśleć, jakby tu Polskę wesprzeć.
Relacja Adam Socha, zdjęcia Wojciech Ciesielski, film Marian Zdankowski
LINK DO I cz. FILMU-RELACJI Z DEBATY
LINK DO II cz. FILMU_RELACJI Z DEBATY
Zapraszamy na III „Debatę z Debatą”, po debacie na temat stosunków polsko-ukraińskich i polsko-niemieckich będziemy się spierać o relacje z Rosją. Debata pt. „Rosja: sąsiad czy wróg?” odbędzie się w czwartek 30 marca o 17.30 w „Książnicy Polskiej” w Olsztynie przy placu Jana Pawła II (II p.)
Wprowadzeniem do debaty będą wystąpienia autorów tekstów w marcowym numerze debaty nt. stosunków polsko-rosyjskich. Red. Adam Kowalczyk będzie uzasadniał swoją tezę o konieczności związania się z Rosją. Red. Bogdan Bachmura powie, dlaczego nam z Rosją nie po drodze.
Ponadto do udziału w debacie zaprosiliśmy: prof. Selima Chazbijewicza, politologa z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, Marcina Nosala, Konsula Generalnego RP w Kaliningradzie, burmistrz Braniewa Monikę Trzcińską, Tadeusza Baryłę z Ośrodka Badań Naukowych w Olsztynie, zajmującego się od wielu monitoringiem mediów w Kaliningradzie, wieloletniego korespondenta „Gazety Wyborczej” w Moskwie red. Wacława Radziwinowicza, prezesa Stowarzyszenia Polska Wschód Wiesława Łubińskiego, prokuratora generalnego w stanie spoczynku, który w latach 1990-1999 nadzorował śledztwo ws. zbrodni katyńskiej Stefana Śnieżkę, mec. Lech Obarę z kancelarii Lech Obara i współpracownicy w Olsztynie, kancelaria obsługuje przedsiębiorców polskich działających na rynku rosyjskim oraz rosyjskich działających w Polsce, prezesa warmińsko-mazurskiej Endecji Sławomira Pszennego, przewodniczącego Komisji Współpracy Międzynarodowej
sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego Zbigniewa Pietrzaka, Artioma Bologova, prezesa Stowarzyszenia Mała Rosja w Olsztynie, Sławomira Pszennego,
prezesa warmińsko-mazurskiej Endecji. Debatę poprowadzi red. Adam Socha.
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/olsztyn/5554-polska-kolonia-czy-partnerem-niemiec-kafelek-najnowsze-slajd.html#sigProIdb9085ad7b5
Skomentuj
Komentuj jako gość