Po 7 latach od ujawnienia gwałtu prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego na urzędniczce i po 4 latach procesu, zapadł wyrok skazujący obecnego radnego Demokratycznego Olsztyna na lat 5 więzienia. Sąd Rejonowy w Ostródzie uznał Czesława Jerzego Małkowskiego winnym zgwałcenia i próby zgwałcenia jednej z podległych mu urzędniczek. Wyrok nie jest prawomocny. Małkowski zapowiedział apelację. Nadal twierdzi, że jest niewinny.
Sędzia Elżbieta Miltyk-Chybicka wymierzyła mu łączną karę 5 lat pozbawienia wolności. Sąd orzekł też dwa dodatkowe środki karne: 6-letni zakaz pełnienia kierowniczych funkcji w administracji publicznej oraz 6-letni zakaz zbliżania się i kontaktowania z główną pokrzywdzoną w sprawie. Wyrok nie jest prawomocny.
Po wyjściu z sali Czesław Małkowski powtórzył, że czuje się niewinny i zapowiedział walkę o uniewinnienie w sądzie wyższej instancji. - Prokurator żądał 9 lat więzienia, a sąd dał 5 lat, z 5 zarzutów zostały tylko dwa, to świadczy o tym, że nie wszystko co się na ten temat mówiło, było prawdą – argumentował Małkowski. - Ja na pewno nie zrobiłem tych rzeczy, które mi się zarzuca.
Pamiętajmy, że proces toczył się za drzwiami zamkniętymi. Również uzasadnienie wyroku było tajne.
O tym, że były dyrektor cenzury, aparatczyk PZPR w stanie wojennym, a w tzw. wolnej Polsce prezydent Olsztyna i działacz SLD molestuje seksualnie podległe urzędniczki tzw. elity Olsztyna wiedziały dobrze. Było to przedmiotem żartów z jurności Jurka. Sytuacji nie zmieniła interwencja eks-męża jednej z urzędniczek u wojewody. Wówczas Olsztynem niepodzielnie rządziła trójca działaczy z PZPR: prezydentem był Czesław Małkowski, marszałkiem był Andrzej Ryński, a wojewodą Stanisław Szatkowski, zarazem szef SLD.
Sytuacji nie zmieniła też publikacja książki „Awantura w Nysztlo" członka SLD i pracownika Urzędu Miasta, który zza kulis oglądał używanie władzy przez działaczy tej partii, a następnie, to co zobaczył i usłyszał w ratuszu opisał w sposób łatwy do odszyfrowana. Opisane praktyki jako żywo przypominały te rodem z sycylijskiej mafii. Najbardziej skandaliczny wątek dotyczył właśnie seksualnych wyczynów prezydenta Nysztlo. Autor za ten pamflet drogo zapłacił, stracił pracę i długo nie mógł jej znależć. Musiał też opuścić Olsztyn.
Dopiero publikacja w "Rzeczpospolitej" z 21 stycznia 2008 roku wywołała trzęsienie ziemi. Gazeta twierdziła, iż prezydent zgwałcił urzędniczkę, która była w 38. tygodniu ciąży. O gwałcie prokuraturę zawiadomił lekarz. Początkowo kobieta milczała jak grób, nie chciała podać nazwiska sprawcy, twierdziła, że boi się zemsty i prokurator sprawę umorzył. Ale tego samego dnia Prokuratura Okręgowa w Olsztynie na nowo wszczęła umorzone już śledztwo, by ustalić, czy gwałt zagrażał zdrowiu i życiu płodu oraz matki
W Olsztynie publikacja wywołała szok, bowiem Małkowski ponoć przeżył nawrócenie, porzucił SLD (po aferze Rywina, było już wiadomo, że partia Millera sromotnie przegra wybory) i pojechał w pielgrzymkę do Watykanu pod okno umierającego Jana Pawła II. Wrócił z Wiecznego Miasta z różańcami, które rozdał olsztyńskim radnym na sesji. Wykreował swój wizerunek, jako wzór męża i ojca. Na publikację zareagował konferencją prasową, na której zarzucił gazecie kłamstwa i zapowiedział wytoczenie procesu. Skończyło się na groźbach.
Od początku tzw. seksafery Małkowski znalazł wielu obrońców w środowisku tzw. elity olsztyńskiej, której przez lata dogadzał fundując nagrody, sponsorując wydawnictwa i czasopisma. Środowiska te, w tym naukowe i artystyczne, przyjęły wyjaśnienia Małkowskiego za wiarygodne i stanęły w jego obronie.
Nic w ich nastawieniu nie zmieniło opublikowanie w sieci zdjęcia genitaliów siedzącego w prezydenckim fotelu Małkowskiego z opuszczonymi spodniami oraz nagranie jego rozmowy z urzędniczką, z którą umawiał się na seks na ratuszowej wieży. Rozmowa była wulgarna, ale dla tzw. elit była tylko dowodem na to, że urzędniczka sama prowokowała prezydenta do uprawiania seksu. Sam Małkowski twierdził, że zdjęcia i nagranie zostało spreparowane.
Najbardziej jednak przerażająca była reakcja proboszcza olsztyńskiej katedry, który odprawił w intencji Małkowskiego mszę. Nie chciał natomiast przyjąć intencji Bogdana Bachmury za molestowane kobiety. Mieszkańcy oburzeni tym, co się wyprawia w mieście skojarzyli tę przychylność proboszcza z hojnością prezydenta dla kościoła i katedry, której dał 100 tys. złotych dotacji na organy.
Śledztwo wówczas zostało przekazane do prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Gdy ta prokuratura wystąpiła o teczki kilku urzędniczek. Te poczuły się zagrożone. Wówczas, 28 lutego 2008 roku, decyzją białostockiej prokuratury policja zatrzymała Małkowskiego w jego domu. Po rewizji w gabinecie został w kajdankach wyprowadzony do auta. Tą scenę zobaczyła w telewizji cała Polska. Sąd Okręgowy w Białymstoku 14 marca 2008 roku zdecydował o 3-miesięcznym areszcie. Małkowski nadal nie chciał złożyć urzędu. Toteż w końcu radni, w tym z koalicyjnej Platformy zmuszeni byli odciąć się od Małkowskiego i wezwać do referendum. Głosowanie odbyło się 17 listopada 2008 roku. Za odwołaniem Małkowskiego opowiedziały się 24 843 osoby, przeciw było 18 348 osób. Małkowski był już na wolności i wziął w nim udział z żoną.
Ani myślał pogodzić się z przegraną. Tym bardziej, że czuł solidarność wielu mieszkańców Olsztyna, w tym tzw. elit naukowo-artystycznych, których prominentni przedstawiciele podpisali list potępiający zaszczuwanie człowieka i wymierzanie mu wyroku bez sądu. Solidarność z Małkowskim wyraziła duża grupa historyków (wszak Małkowski to były nauczyciel historii), na czele z prof. Januszem Jasiński, z synem dr. hab. Grzegorzem Jasińskim i zięciem dr. hab. Norbertem Kasparkiem - dziekanem Wydziału Humanistycznego UWM i szefem delegatury IPN, historycy dr Jan Chłosta, dr hab. Bohdan Łukaszewicz z UWM, dr Jerzy Sikorski, dr Ryszard Tomkiewicz z OBN, Anna Wakar - wdowa po historyku Andrzeju Wakarze, Barbara Kleniewska - ekspert z listy MEN – mgr pedagogiki specjalnej, pedagogika specjalna, nauczanie początkowe, Iwona Liżewska - historyk sztuki, kierownik Narodowego Instytutu Dziedzictwa - Oddziału Terenowego w Olsztynie, Barbara Michalska - kierownik biblioteki Muzeum Warmii i Mazur, prof. dr Piotr Obarek - dziekan Wydziału Sztuki UWM, Tadeusz Pacer - wicedyrektor Zespołu Szkół Ekonomiczno-Handlowych w Olsztynie, Robert Pieczkowski - wspózałożyciel i współwłaściciel Ogólnopolskiej Szkoły Językowej British School, poeta Stefan Połom, malarz Edward Ratuszyński, poeta Józef Jacek Rojek, Maria Zientara-Surynowicz - bratanica Mrii Zientary-Maleskiej.
Jak wielkim poparciem się cieszy Małkowski okazało się podczas przyspieszonych wyborów w 2009 roku. Piotr Grzymowicz - działacz SLD i Ordynackiej, wystawiony przez PSL wygrał dopiero w II turze. Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, w 2010 roku oraz w 2014 roku. W obu Małkowski wygrał I turę. Ostatecznie Grzymowicz wygrywał rzutem na taśmę, po wielkich apelach różnych autorytetów i celebrytów w mediach ogólnopolskich i lokalnych do mieszkańców Olsztyna (m.in. Piotr Bałtroczyk na własny koszt nagrał spot i wyemitował go w publicznym radio i tv).
Czesław Małkowski zasiadał w Radzie Miasta Olsztyna, do którego wprowadził ze sobą kilka innych osób, z którymi utworzył klub Demokratyczny Olsztyn. Jego obecność w radzie miasta i jego radnych w zasadzie ogranicza się do statystowania i głosowania za Grzymowiczem lub wstrzymywanie się od głosowania.
Fenomen popularności Małkowskiego wśród licznej rzeczy mieszkańców Olsztyna był przedmiotem analizy wielu publicystów, jednak największe wrażenie wywarł list Bogdana Bachmura przed II turą wyborów w 2014 roku pt. „Szatan w Olsztynie". Został on powielony i rozkolportowany przez przedsiębiorcę zaprzyjaźnionego z Grzymowiczem.
Śledztwo toczyło się 3 lata, do lutego 2011 roku. Małkowskiemu przedstawiono cztery zarzuty dotyczące czterech pokrzywdzonych. Najpoważniejszym był zarzut gwałtu i usiłowanie gwałtu, a także "doprowadzenie do obcowania płciowego lub poddanie się innej czynności seksualnej przez nadużycie stosunku zależności" oraz uporczywe naruszanie praw pracowniczych. Proces ruszył 21 października 2011 roku przed Sądem Rejonowym w Ostródzie. Jawność sprawy wyłączono.
W chwili rozpoczęcia procesu część zarzutów dotyczących molestowania urzędniczek w latach 2001 – 2004 się przedawniła. W procesie przesłuchano blisko 200 świadków, w tym kilka zespołów biegłych. Kilkakrotnie powoływano biegłych seksuologów. Prokurator domagał się dla Małkowskiego 9 lat więzienia, zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w jednostkach administracji publicznej przez 10 lat oraz 12-letni zakazu zbliżania się i kontaktowania z główną pokrzywdzoną w sprawie. Prokurator zażądał również, by wyrok został podany do wiadomości publicznej. Tak też się stało. Jedynie sędzia złagodziła te żądania, z 9 do 5 lat więzienia.
(pw)
Skomentuj
Komentuj jako gość