Sąd okręgowy uchylił apelację prokuratury od wyroku sądu rejonowego w sprawie działających w Miejskim Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej związków zawodowych. Sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Rejonowy.
Sąd okręgowy mówi, że trzeba ponownie zbadać sprawę, być może z takim samym skutkiem. Są wątpliwości czy działacze związkowi mieli świadomość, że udzielona im porada prawna była faktyczna, zgodna ze stanem rzeczy – powiedział obrońca związkowców mecenas Józef Lubieniecki.
Szefowie czterech działających w olsztyńskim MPEC-u związków zawodowych (NSZZ "Solidarność", NSZZ "Solidarność 80", Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego oraz Krajowego Związku Zawodowego Ciepłowników), są oskarżeni o to, że domagali się wypłaty premii dla załogi bez wcześniejszego wypowiedzenia porozumienia płacowego. Było to w 2012 roku.
Sprawa trafiła do sądu, bo prokuratura uznała, że związkowcy złamali zapisy ustawy o prowadzeniu sporów zbiorowych: najpierw powinni wypowiedzieć porozumienie płacowe, a dopiero potem prowadzić działania protestacyjne, które w tym przypadku ograniczyły się do oflagowania zakładu. Jednak zarząd MPEC-u chciał ścigania związkowców, bo uznał, że oflagowanie zakładu godziło w wizerunek przedsiębiorstwa.
Zdaniem mecenasa Józefa Lubienieckiego, który broni związkowców, kierowanie do sądu karnego sprawy ludzi walczących o lepsze warunki pracy dla załogi, to forma represji.
"Nie słyszałem, by któraś w kraju prokuratura ścigała związkowców za oflagowanie zakładu. To kuriozum" - powiedział adwokat.
Związkowcy przed sądem rejonowym tłumaczyli, że działali w interesie nie swoim, ale wszystkich pracowników MPEC. Podkreślali, że mimo prób z ich strony, pracodawca nie rozpoczął z nimi rozmów w efekcie czego doszło do oflagowania zakładu.
Prokurator Jarosław Szyszkowski przyznał wówczas, że urząd prokuratorski także uważa, że związkowcy działali w interesie wszystkich pracowników zakładu i szkodliwość społeczną ich zachowania określił jako znikomą.
"Mimo to trudno nie zauważyć, że związkowcy złamali zapisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, bo nie wypowiedzieli wcześniej porozumienia płacowego" - powiedział prokurator, który wniósł o warunkowe umorzenie postępowania wobec związkowców na rok oraz zasądzenie od każdego z nich po 1 tys. zł.
Obrońca oskarżonych mecenas Józef Lubieniecki wnosił o uniewinnienie działaczy związkowych, a w swojej mowie końcowej powiedział, że w jego ocenie oskarżenie związkowców było formą represji, szykanowania ich za to, że w toczącej się w tamtym okresie dyskusji o potrzebie budowy w Olsztynie kombinatu ciepłowniczego na gaz sprzeciwiali się temu.
"Mówiło się wówczas, że miasto Olsztyn utworzy spółkę w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, do którego aportem wniesie MPEC. Związkowcy byli temu przeciwni, obawiali się utraty pracy i protestowali. Uderzono w nich za to, że oflagowali zakład, to niesłychane" - mówił Lubieniecki i przyznał, że ustalał w całym kraju, czy w podobnej sprawie gdziekolwiek oskarżono związkowców.
"Nie znalazłem podobnej sprawy" - przyznał mecenas.
W ostatnich wystąpieniach związkowcy powiedzieli, że oni także uważają oskarżenie ich za złośliwość. "Dowodem na to może być to, że na koniec roku wypłacono nam 30 proc. premii, więc pieniądze na to były. Nie było jedynie woli rozmów z nami" - mówił działacz jednego ze związków. (sa)
(na zdj. za oflagowanie MPEC-u, które miało naruszyć wizerunek spółki ściga związkowców prezes Konrad Nowak. Dlaczego tak gorliwie uczestniczy w tym prokuratura?).
Skomentuj
Komentuj jako gość