Debata styczeń2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

poniedziałek, styczeń 30, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Wiadomości
  • Olsztyn

Olsztyn

Niedzielne spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim tylko na zaproszenia i tylko dla działaczy PiS

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 05 listopad 2022 14:58

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w ramach objazdu kraju w niedzielę o godz. 13 będzie w Olsztynie. Lista chętnych działaczy PiS-u do udziału w spotkaniu błyskawicznie przekroczyła liczbę miejsc. Spotkanie zaplanowano na Wydziale Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego przy ul. Słonecznej 54. Może tam wejść maksymalnie do 250 osób.

Na spotkaniu będą jedynie członkowie i sympatycy PiS-u oraz ich rodziny. Do organizatorów ciągle dzwonią chętni, jednak miejsc dla nich już nie ma i rozczarowanych jest wielu. - Plus jest taki, że nie trzeba będzie przywozić publiczności autobusami - zauważa nieoficjalnie jeden z działaczy.

Dlaczego nie wynajęto większej sali?

Posłanka Iwona Arent tłumaczy, że prezes chętnie wystąpiłby w większej sali, ale nie udało się jej zorganizować - Tłumaczono nam, że są już zajęte, ale proponowano ceny, które były nie do przyjęcia - mówi parlamentarzystka PiS.

- Chciałabym podziękować rektorowi Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, że taką salę zdecydował się nam udostępnić.

Ja również wysłałem prośbę o akredytację do centrali PiS-u oraz do posłanki Iwony Arent, ale nie dostałem odpowiedzi.

Spotkanie może potrwać 2-3 godziny, a prezes Kaczyński będzie odpowiadał na pytania zadawane z sali za pośrednictwem karteczek.

"Gorące przywitanie" pod salą już zapowiedzieli działacze olsztyńskiego KOD-u. Hasło przewodnie "Temu panu już dziękujemy". - Chcemy przy tej okazji "podziękować" Jarosławowi Kaczyńskiemu m.in. za inflację i drożyznę, "humanitarne" traktowanie niepełnosprawnych w Sejmie i wiele innych "zasług" - mówi Wyborczej Marta Kamińska z Komitetu Obrony Demokracji.

Według olsztyńskich działaczy PiS-u wizyta prezesa Kaczyńskiego w Olsztynie właśnie teraz nie jest przypadkowa.

- Według mnie ma to związek ze zmianą władz okręgu olsztyńskiego [szefową okręgu została posłanka Iwona Arent]. Wizyta potwierdzi słuszność decyzji - mówi Wyborczej Olsztyn jeden z działaczy PiS-u, który wybiera się na niedzielne wystąpienie prezesa PiS-u. - Ta wizyta w kontekście wyborów parlamentarnych i samorządowych ma kluczowe znaczenie dla naszego regionu.

Takie utwierdzenie działaczy olsztyńskich, że Arent cieszy się zaufaniem prezesa jest tym bardziej potrzebne, gdyż były prezes Jerzy Szmit nadal prowadzi kampanię. Najpierw pod hasłem „Olsztyn Metropolia”. Jednak na konferencji prasowej z poseł Iwoną Arent, posłanka, pytana przeze mnie o tę kampanię Szmita, odcięła się od niej, informując, że powoływania metropolii nie ma w programie PiS-u.

Mimo to Jerzy Szmit zaprosił na swoim portalu na kolejną, już czwartą konferencję z cyklu:

METROPOLIA OLSZTYN. Tym razem pod hasłem: „Kolej aglomeracyjna – marzenie czy realna szansa na rozwój? Konferencja odbyła się w piątek 4 listopada. Zaproszenie było w imieniu |Szmita jako prezesa Fundacji im. Piotra Poleskiego oraz Prezes Akademickiego Klubu Obywatelskiego
im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Olsztynie dr hab. Małgorzata Suświłło, prof. em. UWM. Patronat nad konferencja objął wojewoda warmińsko-mazurski Artur Chojecki. Partnerem Merytorycznym była „Fundacja Pro Kolej”. Ireneusz Merchel – Prezes Zarządu PKP PLK SA miał przedstawić techniczne i operacyjne możliwości uruchomienia Olsztyńskiej Kolei Aglomeracyjnej.

Celem spotkania miała być dyskusja nad możliwościami rozwojowymi Olsztyna i otaczających go samorządów oraz poszukiwanie impulsów wzrostu wspólnych dla miasta i obszaru metropolitalnego.

(sa)

Czytaj więcej: Niedzielne spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim tylko na zaproszenia i tylko dla działaczy PiS

Komentarz (92)

Czy rada nadzorcza PWiK w Olsztynie, to synekury dla dzieci polityków?

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 05 listopad 2022 12:48

Czytelnicy zwrócili mi uwagę na skład Rady Nadzorczej Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Spółka z o.o po tym, jak prezes „wodkanu” Wiesław Pancer poinformował na ostatniej sesji Rady Miasta Olsztyna, że spółce grozi upadłość. Twierdzą, że skład rady jest nie według klucza merytorycznego a partyjno-towarzyskiego.

Wszedłem na stronę PWiK. Oto skład RN tam podany:

Edward Tomczyk - Przewodniczący

Irena Petryna - Zastępca Przewodniczącego (była do 25.08.2022 r.)

Jarosław Szostek - Sekretarz

Monika Czapska-Domeracka

Filip Fijałkowski

Jarosław Kalinowski

Henryk Ł.

Marcin Politewicz

Mateusz Ryński

Anna Zofia Ulanowska z domu Głażewska

Faktycznie, można dopatrzyć się działaczy partyjnych oraz ich progenitury. Prominentna działaczką PSL jest Irena Petryna, która niedawno odeszła na emeryturę jako dyrektorka Szpitala Płucnego w Olsztynie.

Mateusz Ryński to syn Andrzeja Ryńskiego, działacz SLD, byłego prezydenta Olsztyna i byłego marszałek województwa, od lat jednego z dyrektorów Remondisu Olsztyn, firmy niemieckiej, która od lat wygrywa w Olsztynie przetargi na wywóz odpadów. Jego syn w przeszłości miał problemy z prawem za napady i pobicia. Nic nie wiem na temat jego wykształcenia i doświadczenia zawodowego?

Po opublikowaniu powyższego tekstu zadzwonił do mnie pan Andrzej Ryński prosząc o uzupełnienie informacji. Otóż jego syn Mateusz "ogarnął się", zatrudnił się w PWiK poczynając od najniższego stanowiska, w międzyczasie skończył studia. Wystartował w wyborach na przedstawiciela załogi PWiK w Radzie Nadzorczej i zdobył drugie miejsce. Toteż w Radzie nie znalazł się dzięki koneksjom ojca, a własnej pracy w PWiK. Z przyjemnością uzupełniam tę informację.

Przedstawicielami załogi w RN są także: Monika Czapska-Domeracka i Jarosław Kalinowski.

Marcin Politewicz to syn działacza PO Tadeusza Politewicz, Przewodniczącego Komisji Ochrony Zdrowia, Polityki Społecznej, Rodziny i Sportu Sejmiku Woj. Warmińsko-Mazurskiego, chirurga ze Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. Jego syn Marcin Politewicz jest Dyrektorem Departamentu Administracji i Obsługi Urzędu  Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Poprzednio był zastępcą dyrektora Departamentu Organizacyjnego, który został podzielony na dwa departamenty, Organizacyjny oraz Administracji i Obsługi Urzędu. Zastępcą dyrektora Politewicza został Tomasz Harhaj, syn starosty lidzbarskiego, sekretarza zarządu wojewódzkiego PO na Warmię i Mazury Jana Harhaja.

Henryk Ł. to działacz Stowarzyszenia „Ordynacka” zrzeszającego byłych działaczy komunistycznych organizacji młodzieżowych i studenckich. Dzięki tym koneksjom przez cała lata miał wysoko płatną synekurę w Radio Olsztyn. Gdy po przejęciu radia przez PiS wyleciał ze stołka, rękę podał mu sąsiad z Brzezin i kolega z „Ordynackiej” prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz. W Sądzie Rejonowym w Olsztynie w toku jest sprawa karna osób z kierownictwa Radia Olsztyn i TVP Olsztyn za czasów PO/PSL, oskarżonych o przestępstwa korupcyjne.

Jarosława Szostka to nie muszę chyba przedstawiać, obskoczył już tyle stołków, dzięki doskonałemu wyczuciu skąd wieje wiatr. W 2009 roku słusznie zostawił Platformę i poparł w wyborach na prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza, Później mu to procentowało, dostał pracę w Olsztyńskim Parku Naukowo-Technologicznym, gdy burmistrz Ostródy odwołał go po niespełna roku z funkcji prezesa Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej.

Czytelnicy twierdzą, że w składzie jest Anna Zofia Ulanowska, z domu Głażewska, córka olsztyńskiego radnego , działacza PO Tomasza Głażowskiego. Dzwoniłem do radnego, napisałem SMS i maila, ale nie odpowiedział. Anna Zofia była w2013 roku referentką-stażystką w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Olsztynie.

Afiliacji pozostałych członków RN PWiK nie znam.

Zgodnie z prośbą czytelników wysłałem pytanie do prezesa PWiK o wysokość diet członków rady oraz koszty obsługi.

Przypomnę jeszcze, że przed obecną kadencją Rady Miasta Olsztyna w 2018 roku olsztyńskie wodociągi „wzmocnił” działacz PO Jarosław Słoma, który w tym celu poświęcił stanowisko wiceprezydenta Olsztyna. Specjalnie dla tego wybitnego fachowca w dziedzinie wodociągów utworzono stanowisko wiceprezesa, jednak nie uchroniło to spółki przed widmem ogłoszenia upadłości.

Czytelnicy zwrócili mi jeszcze uwagę na jeden aspekt, pytając: „A ile wodociągi w ciągu ostatnich 10 lat przekazały piłkarskiej spółce Stomil Olsztyn i jej poprzedniczkom? Jak zarząd PWiK zamiast pilnować swojego biznesu rozdaje pieniądze na lewo i prawo to się prosi o kłopoty.
Są pewne sfery publiczne, gdzie komercja nie jest dobrym rozwiązaniem. Zwłaszcza, gdy dotyczy to np. wody pitnej, bez której ludzie umierają. To zapewnienie podstawowej potrzeby, nie biznes. Woda to dobro wspólne.

Jeżeli miasto jest 100% właścicielem przedsiębiorstwa usług publicznych, to rozsądnym rozwiązaniem dla takiej działalności jest model organizacji not-for-profit. Bo de facto to my, obywatele Olsztyna, jesteśmy właścicielami takiej firmy.

Zarabianie na właścicielach jest nieprzyzwoite mówiąc oględnie. Jak również rozdawanie ich pieniędzy.
Zatem: albo zarządzający naszą firmą się nie nadaje, albo - co gorzej - właściciel jest niespełna rozumu, że na to pozwala”

Którą opcje Pan wybiera, Panie Prezydencie Olsztyna?

Tak czy siak, trzymajmy się za portfele, jeśli Wody Polskie zatwierdza propozycje cen wod-kanu. A jeszcze czeka nas podwyżka za odbiór odpadów. Już Urząd Miasta zapowiedział uchwalenie na najbliższej sesji Rady Miasta Olsztyna nowych stawek, jakie powinny obowiązywać w następnym roku: 11,1 zł za 1m3 zużytej wody. To więcej o 1,4 zł, niż dotychczas.
Adam Socha

Czytaj więcej: Czy rada nadzorcza PWiK w Olsztynie, to synekury dla dzieci polityków?

Komentarz (7)

Zostawcie „szubienice” dyr. MOK-u Sieniewiczowi

Szczegóły
Opublikowano: czwartek, 03 listopad 2022 09:28
Bogdan Bachmura

O ile pomysł prezydenta Piotra Grzymowicza skucia sierpa i młota z „szubienic” zaskoczył wszystkich, to propozycja spotkania skierowana do szefa IPN na temat przyszłości pomnika to raczej spodziewany ciąg dalszy przyjętego scenariusza.

Nie sądzę, aby prezydent na coś specjalnie liczył. Jeżeli nawet do spotkania dojdzie, to tylko w celu powtórzenia twardego stanowiska IPN i uzgodnienia szczegółów zburzenia, bądź przeniesienia pomnika. Zdziwiony taką postawą też specjalnie prezydent być nie powinien. Kilkanaście lat rozmów na temat rewitalizacji placu i zbudowania „muzeum miejsca” spełzło na niczym, bo wtedy my, poza pomysłem, nie mieliśmy żadnych możliwości nacisku. Wpis do rejestru zabytków czynił pomnik nietykalnym, a Grzymowicza panem sytuacji. Tak mu to weszło w krew, że nawet po ataku Rosji na Ukrainę próbował grać wypróbowaną kartą. Liczył, że jego wniosek o usunięcie pomnika z rejestru zabytków wciągnie ministra Glińskiego do kisielu starego, proceduralnego pata. Ale wojna to czas, gdy szczególnie łatwo zginąć od własnej broni, o czym Grzymowicz boleśnie się przekonał, kiedy jego życzenie zostało niespodziewanie spełnione i „szubienice” zniknęły z rejestru zabytków.

Prezydent usiłuje więc robić to, co zawsze: grać na czas. Ale zamiast talii asów, teraz trzyma w ręku same blotki. Skuwając sierp i młot ma nadzieję uciec spod gilotyny ustawy dekomunizacyjnej, choć nawet dodatkowym poświęceniem kawałka czołgu niczego już nie wskóra.

Czy Grzymowicz zdaje sobie z tego sprawę? Czytając uważnie treść jego odpowiedzi na pismo prezesa IPN trudno oprzeć się wrażeniu, że góra dotychczas wzniesionych absurdów zamiast maleć, ulega dalszemu spiętrzeniu.

Różnica w podejściu do przyszłości pomnika polega na odpowiedzi na pytanie: czy należy całkowicie wyburzyć obiekt, czy też zmienić jego ideowe przesłanie – traktując założenie pomnikowe jako miejsce pamięci ukazujące zbrodnie komunistyczne z okresu II wojny światowej i powojennego. W tym założeniu byłoby to miejsce będące świadectwem pamięci i świadkiem naszej trudnej przeszłości – pisze prezydent Grzymowicz.

Problem w tym, że powyższa alternatywa jest zarówno niewiarygodna, jak i fałszywa. Niewiarygodna, bo ten sam człowiek, który teraz chce zmieniać ideowe przesłanie pomnika 3 marca tego roku, kilka dni po wybuchu wojny na Ukrainie, w oświadczeniu dla PAP, ogłosił się obrońcą jego ideowego przesłania i wartości. Alternatywa jest fałszywa, ponieważ żadne świadectwa pamięci nie zmienią ideowego przesłania jakie nadał „szubienicom” na zlecenie Stanisława Moczara Xawery Dunikowski. Co najwyżej mogą to przesłanie częściowo zneutralizować, w zależności jakich środków się użyje.

Nie rozumiem także o co chodzi prezydentowi z tą zmianą nazwy pomnika. Z uporem broni i używa nazwy, która nie ma żadnych podstaw formalnych. Zwłaszcza teraz, po usunięciu pomnika z rejestru zabytków. Na dodatek w tej z nie wiadomo skąd wziętej nazwie występuje słowo „wyzwolenie”, któremu prezydent, nawet w piśmie do szefa IPN, kolejny raz zaprzecza. To refleksja do tych, którzy żyją resztkami złudzeń, co do rzeczywistych, przeszłych i obecnych, intencji prezydenta Grzymowicza.

Nie rozumiem ponadto, dlaczego częścią tej alternatywy jest całkowite wyburzenie obiektu. Decyzja w tej sprawie należy teraz do prezydenta. Tym razem ze środków gminy (lub ze zbiórki mieszkańców Olsztyna, zwolenników pozostawienia pomnika) może go przenieść do muzeum lub na cmentarz. Mam nadzieję, że znana z konsultacji koalicja architektów i historyków oraz organizacji społecznych, na które powołuje się prezydent (o radnych Koalicji Obywatelskiej, w tym radnej Marcie Kamińskiej nie wspominając), wypowiedzą się nareszcie w tej sprawie.

Namacalnie fałszywie brzmi także wyrażona przez prezydenta troska o ład przestrzenny miasta. Gdyby rzeczywiście dotyczyła tego miejsca, to chronionego nadzorem konserwatora zabytków Placu Xawerego Dunikowskiego nie zawalałyby od lat samochody. Prezydent deklaruje wprawdzie swoją dezaprobatę dla takiego stanu rzeczy, jednocześnie tolerując parking, który dawno przestał być tymczasowy, a teraz jest nielegalny. Miała to zmienić, w pakiecie z „muzeum miejsca”, mityczna już rewitalizacja placu, do której przyjdzie wrócić w innych okolicznościach, i z innym, mam nadzieję, prezydentem.

Na zakończenie jeszcze jedna, istotna sprawa, o której wspominałem podczas pierwszych konsultacji. Dzisiaj to raczej kwestia teorii, ale upór pana prezydenta każe mi o tym przypomnieć.

To, że prezydent „pod wpływem emocji” spowodowanych wojną i rosyjskimi zbrodniami na Ukrainie, zadeklarował usunięcie pomnika, a następnie, w ciągu kilku godzin, radykalnie zmienił zdanie, nie oznacza, że jego huśtawka nastrojów udzieliła się wszystkim. Całego ciągu protestów wokół „szubienic” chyba przypominać nie muszę. Zakładając zatem, że zabiegi prezydenta z sierpem i młotem i wizją około pomnikowej historyczno-pedagogicznej narracji, chwycą za serce szefa IPN, to co wtedy począć z takim Wojciechem Koziołem oraz szeregiem wspierających go osób i organizacji? Gdy podczas wspomnianych konsultacji o tym mówiłem, przekonując, że dzisiaj żadna interpretacja historycznej pamięci nie udźwignie emocji związanych z wojną na Ukrainie, odpowiedziała mi głucha cisza.
To samo pytanie zadaję sobie, gdy czytam o czym chce rozmawiać prezydent Grzymowicz z prezesem IPN. To, co przedstawia jako alternatywę dla wyburzenia pomnika, to w istocie przepis na nieustające, wewnętrzne spory o pomnik co do którego przesłania ponoć się zgadzamy. Zaproszenie na wojnę, której żyrantem stałby się prezes Nawrocki.

Pytanie, w imię jakich wartości, innych niż te bliskie Rosji i Putinowi, mielibyśmy ją teraz toczyć? W obronie dzieła wielkiego artysty, czy małego, komunistycznego kolaboranta?

Czy tak ma wyglądać ta lekcja historii? Czy może jeszcze inaczej? Mariusz Sieniewicz, podległy prezydentowi dyrektor MOK, wykorzystując przystanki MPK, przypomniał właśnie mieszkańcom Olsztyna, że wybuchowi Powstania Warszawskiego towarzyszyło kolejne przeobrażenie gorczańskich salamander plamistych. W styczniu 1945 r., gdy ruskie w Olsztynie palili, gwałcili i mordowali, tatrzańskie niedźwiadki jakby nigdy nic spały sobie spokojnie na gawrach. Życie sennie toczyło się dalej, tylko teraz w MOK-u o tym zapomnieli. Ale to da się odrobić. Wystarczy tylko zostawić Mariuszowi Sieniewiczowi „szubienice”.

Bogdan Bachmura

Zdjęcie: Sylwester pod "szubienicami" rok 2009

Czytaj więcej: Zostawcie „szubienice” dyr. MOK-u Sieniewiczowi

Komentarz (15)

Co wydarzyło się 1 sierpnia 1944? Wg MOK-u w Olsztynie: przeobrażenie salamandry

Szczegóły
Opublikowano: sobota, 29 październik 2022 12:01
Paweł Wolski

W wiatach przystankowych w Olsztynie zawisły plakaty pt. „Inna historia Polski” zaprojektowane przez Miejski Ośrodek Kultury. Na plakacie umieszczono, na wzór kartki z kalendarza najważniejsze daty z tysiącletniej historii Polski, począwszy od 966 a skończywszy na 10 kwietnia 2010 roku. W tej sprawie zadzwoniła do mnie nauczycielka historii z Olsztyna. Była zszokowana objaśnieniem tych dat. Szczególnie daty wybuchu Powstania Warszawskiego. Dzwoniła też w tej sprawie do pracownic MOK-u, autorek plakatu.

Nim pojechałem na przystanek MPK, na stronie MOK-u przeczytałem:

"Nie ma co ukrywać: w szkole nauka historii to głównie zdobywanie wiedzy o wojnach, bitwach i wielkiej polityce. A gdyby tak inaczej? Bo na przykład 15 lipca 1410 roku… Umilcie sobie oczekiwanie na autobusy i tramwaje lekturą alternatywnego kalendarium polskich dziejów!"

Pojechałem na przystanek MPK vis a vis „Alfy” i przeczytałem pod datą 1.08.1944:

„Kolejne pokolenie gorczańskich salamander plamistych przeobrażało się z szarobrązowej postaci larwalnej w dorosłą – plamistą, stopniowo coraz bardziej jaskrawo ubarwioną. Nazwa zwierzęcia wywodzi się z języka perskiego, w którym oznacza „żyjącą w ogniu”. Dawniej wierzono, że salamandry rodzą się w płomieniach”

Do przyrody autorki nawiązały także pod datą 10 kwietnia 966 roku: „W życiu Mieszka I spore zmiany. Tymczasem jakieś 200 km dalej cis Henryk znacznie starszy od państwa polskiego spokojnie zaczynał swoją mniej więcej 240. wiosnę” oraz pod datą 29/30 listopada 1830”: „Jak co roku o tej porze tatrzańskie niedźwiedzie kończyły budowę swych gawr i przygotowywały się do zimowego snu”.

Przyznam, że trochę mnie zaskoczyło to pomieszanie porządków, świata przyrody z historią ludzi. Może autorki miały na myśli filozoficzne przesłanie: „nie było nas, był las; nie będzie nas, będzie las”, mówiące, że życie ludzkie przemija, a świat przyrody jest trwały, niezmienny? A może to nawiązanie do najnowszego trendu ideologicznego głoszącego, że skoro to człowiek, a nie zmiany klimatu czy kataklizmy, jest odpowiedzialny za wytępienie setek gatunków zwierząt, to należy dążyć do usunięcia z przyrody gatunku homo sapiens?

Do bieżących wydarzeń politycznych autorki nawiązały datą „8 marca 1000 rok”: „Tysiąc lat od spotkania Ottona i Bolesława odbyła się w Warszawie pierwsza Manifa pod hasłem „Demonstracja bez kobiet to pół demokracji”. Celem demonstracji zorganizowanej przez nieformalną inicjatywę „Porozumienie Kobiet 8 Marca” było zwrócenie uwagi na dyskryminującą kobiety politykę ówczesnego rządu”.

Oraz pod datą 10 kwietnia 2010 roku: 792. miesięcznica słynnej ucieczki Rudolfa Vrby i Alfreda Wetzlera słowackich Żydów, z obozu koncentracyjnego Auschwitz”.

Pod datą 15 lipca 1410 autorki  napisały o pierwszym po wojnie meczu piłkarskim w Olsztynie, a pod datą 11 listopada 1918 dowiadujemy się, ż tego dnia "rozpoczęła pierwszy sezon przechowalnia owoców w Podgórzycach", natomiast 15 sierpnia 1920 miał miejsce  cud przy Terespolskiej 34 w liczbie wyremontowanych aut…

Udałem się do siedziby MOK-u, by porozmawiać z autorkami tego pomysłu. Rozmowiałem z pracownicami Działu Animacji i Edukacji Kulturowej MOK w Olsztynie Aleksandrą Drzał-Sierocką, Moniką Rodak i Martą Guściorą.

- Jak narodziła się idea, pomysł na tę prezentację pt. INNA HISTORIA POLSKI?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - My zawsze pracujemy w procesie, wyrzucamy z siebie różne pomysły, metodą burzy mózgów, na to co można byłoby w danym miesiącu zrobić. Potem poszukujemy rozwiązań, narzędzi i metod. A że listopad związany jest z datą 11 listopada, z Polską, polskością, historią Polski, więc poszłyśmy w tym kierunku refleksji nad historią Polski.

- I do jakich wniosków panie doszły dyskutując o historii Polski?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Historię Polski postrzegamy datowo, podręcznikowo, przez pryzmat wielkich bitew i wojen. Jest taki zestaw dat, które rozpoznajemy. Wyrwani o północy z głębokiego snu, jesteśmy w stanie odpowiedzieć, jakiego wydarzenia dotyczy dana data; niezależnie, czy dobrze poznaliśmy historię Polski, czy słabo. Wybrałyśmy jedenaście takich dat, bardzo ważnych z całą pewnością, przełomowych w historii Polski starszej i nowszej; takich, które uznałyśmy, że każdy bez problemu rozpoznaje. Chcemy skłonić do refleksji pokazując inne konteksty związane z tymi datami, sytuacjami, zdarzeniami arcyważnymi, które wszyscy znamy. W takiej wiacie przystankowej to może działać jak quiz. Patrzę na te daty, czy na pewno wszystkie rozpoznaję?, bo nie ma tam wprost odwołań do tego, co w pierwszym rzucie nam się z daną datą kojarzy. Chodziło nam, żeby skłonić do refleksji o tym, że poza tymi sytuacjami, toczyło się jakieś życie, np. życie w przyrodzie. Dlatego w kalendarium znalazły się opisy związane z kontekstami przyrodniczymi, ze sztuką, ze sportem, bardzo przecież ważne, kluczowe, takie trochę inne konteksty.

- Odczytuję ten pomysł, jako chęć uwolnienia się od ciężaru historii. Moja córka po katastrofie smoleńskiej napisała esej opublikowany przez Wyborczą, że dźwiga ciężki plecak załadowany przez rodziców historią, który ciąży jej jak ołów, a ona chciałaby uwolnić się od tego ciężaru i frunąć do góry niczym balonik. Po latach zmieniła zdanie, napisała książkę o historii i kłamstwach na jej temat, zaangażowała się materialnie i swoją twórczością w pomoc walczącym Ukraińcom.

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie, my nie postrzegamy historii jako zniewalającej, która nas więzi. To nie są żadne złe skojarzenia. To jest po prostu wyjście poza te wydarzenia, które znamy, które mamy w głowie jako wyuczone.

Monika Rodak: Chciałyśmy dać do zrozumienia, że oprócz tych wielkich wydarzeń toczyło się też normalne życie.

- Dlaczego dany naród przywiązuje takie znaczenie do jakichś wydarzeń ze swojej historii i czyni je kanonicznymi, na przykład Amerykanie uczynili z 4 lipca takie wydarzenie?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - To kwestia tożsamości.

- O, pada to słowo, „tożsamość”. A po co jest narodom potrzebna tożsamość? Czy gdyby Ukraińcom było obojętne np. to, że bolszewicy skazali na śmierć głodową kilka milionów Ukrainek, Ukraińców i ich dzieci, gdyby wymazali z pamięci zbiorowej, ze swojej tożsamości tę zbrodnię ludobójstwa a wpisali np. że w czasie „hołodomoru” pojawił się na Ukrainie jakiś gatunek salamandry, to czy dzisiaj Ukraińcy by walczyli z Rosją i ginęli?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Czy to jest niewysłowione wprost pytanie o to, czy my chcemy zamazać historię?

- Nie wiem, dociekam, tytuł jest „Inna historia Polski”, czyli jaka, alternatywna, w której bohaterem nie będzie np. Mieszko I a Marta Lempart?

Monika Rodak: Ale podałyśmy przy tych datach tylko prawdziwe zdarzenia.

- Każdy naród ze strumienia tysięcy wydarzeń wybiera tylko niektóre i uznaje, że to właśnie wydarzenie stworzyło naszą tożsamość. Np., że tożsamość Polaków stworzyło przyjęcie chrześcijaństwa z Rzymu.

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Proszę zwrócić uwagę, że to jest jedenaście dat kluczowych w historii Polski. Przecież my nie mówimy: „chrzest Polski nie był ważny”, skoro jako jedną z dat wybrałyśmy właśnie 966 rok.

- Czytam opis 1 sierpnia 1944 rok: „Kolejne pokolenie gorczańskich salamander plamistych przeobrażało się z szarobrązowej postaci larwalnej w dorosłą – plamistą...”

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie czuje pan metafory przeobrażenia? Ogień?

- Ja się utożsamiam z ofiarą warszawiaków, którzy walczyli i ginęli za wolność. Chcę, żeby ta ofiara była szanowana i pamiętana. Chciałbym, żeby składnikami naszej tożsamości narodowej były te wydarzenia z historii, które związane są z walką o wolność. Wolność jest dla mnie bardzo ważną wartością i dlatego ta ofiara warszawiaków jest dla mnie tak istotna. Wytłumaczę się teraz, dlaczego przyszedłem do pań w tej sprawie. Ja nie wiedziałem o waszej akcji. Dowiedziałem się z telefonu pani, która przedstawiła się jako nauczycielka historii z Olsztyna i powiedziała, że jest zszokowana, szczególnie właśnie opisem 1 sierpnia 1944 roku. Powiedziała, że rozmawiała z paniami na ten temat. Pojechałem na przystanek pod Alfą i mnie też to zestawienie daty 1 sierpnia z salamandrą zszokowało.

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Odpowiem za siebie. Nie mogę odpowiadać za cudzą interpretację.

- Tylko, że nie mamy w tym momencie równych praw, bo ja nie mam środków finansowych i narzędzi, które ma pani, by takie akcje organizować i przedstawiać moją interpretację w przestrzeni miasta.

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Bardzo mi przykro, że tak Pan to widzi, dlatego, że zrobiłyśmy pełen szacunku projekt, a z powodu jednej interpretacji jest to tak odbierane. Przy najlepszych intencjach pana, przy pisaniu artykułu i tak znajdzie się ktoś, kto przypisze panu złe intencje.

- Tak jest zawsze. Muszę takie oceny wkalkulować w swój zawód. Czy uważacie, że Polacy mają złą tożsamość, że narodowo-katolicka tożsamość jest zła, że należy ją zastąpić tożsamością feministyczną, ekologiczną? Np. w jednej ze szkół podstawowych nowa dyrektorka zorganizowała apel w rocznicę 17 września 1939 roku, napaści Związku Radzieckiego na Polskę. Nigdy przed tym w tej szkole takich rocznic nie upamiętniano. Patriotyzm poprzednia dyrektor zawęziła do dbania o środowisko przyrodnicze. Wyborcza zrobiła z nowej dyrektor "militarystkę". Pytanie, co tworzy w człowieku gen wolności, zbieranie papierków czy kultywowanie pamięci o 17 września? Co sprawia, że w godzinę próby człowiek staje w obronie wolności? Dlaczego Ukraińcy się bronią, ponoszą straszne ofiary? Nikt nie dawał im szans, gdy Rosjanie na nich napadli. Po co oni giną, mogliby się poddać? A może, gdyby narody budowały tożsamość opartą na salamandrze, nie byłoby wojen?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie mamy zbudowanej tożsamości, pana zdaniem?

- Nie, mamy tożsamość, ale może to zła tożsamość oparta na pamięci o powstaniach a nie na salamandrze?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Nie jestem specjalistką od Ukrainy, nie jestem kompetentna, by odpowiadać na pytanie o tożsamość ukraińską.

- Ale Ukraina, to tylko konkretny przykład, ja pytam ogólnie, co powinno kształtować tożsamość narodów? To jest bardzo ważny dyskurs, jak kształtować tożsamość, czy na pierwszym planie powinna być salamandra czy powstańcy?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Ale przy tej dacie salamandra nie jest na pierwszym planie. My rozszerzamy tę datę a nie zawężamy. Wyszłyśmy od tego, że ta data jest związana z patriotyzmem. Okazuje się, że ta salamandra jest taka kontrowersyjna. Przeczytam panu cały opis: „Kolejne pokolenie gorczańskich salamander plamistych przeobrażało się z szarobrązowej postaci larwalnej w dorosłą – plamistą, stopniowo coraz bardziej jaskrawo ubarwioną. Nazwa zwierzęcia wywodzi się z języka perskiego, w którym oznacza „żyjącą w ogniu”. Dawniej wierzono, że salamandry rodzą się w płomieniach”

- Proszę mi wytłumaczyć tę metaforę, bo ja jej nie łapię?

Aleksandra Drzał-Sierocka: - Gorczański PARK NARODOWY jest też częścią naszej tożsamości. To, że zwracamy uwagę na to, to nie znaczy, że negujemy coś innego. Taka sugestia, że my trywializujemy datę 1 sierpnia jest kompletnie nieuzasadniona. Jestem zaskoczona.

Monika Rodak: - Miałyśmy nadzieję, że zwrócimy uwagę mieszkańców Olsztyna na te daty, dlatego wybrałyśmy takie ważne daty z historii Polski.

- Prowokacja się udała, no bo zareagowała nauczycielka historii, która do mnie zatelefonowała i dlatego znalazłem się u pań, na zamówienie społeczne.

Monika Rodak: - Ale to nie jest prowokacja. Tu nie chodzi o to, żeby 1 sierpnia kojarzył się z salamandrami, tylko chodzi o to, żeby pokazać coś innego, co się wtedy działo. Wczoraj to ja rozmawiałam z tą panią, nauczycielką historii, która najwięcej uwag miała do opisu tej daty.

Marta Guściora: - A ilu młodych ludzi nie ma pojęcia o tej dacie? Może właśnie zwróci na nią uwagę, przez tę salamandrę, zacznie dociekać. Kiedyś prowadziłam zajęcia na temat, jak zapamiętywać daty z historii, bo z tym zawsze jest problem. Są techniki oparte na skojarzeniach. W momencie, gdy jest data, która mi nic nie mówi, czytam salamandra, Gorczański Park Narodowy i szukam w Internecie, skąd ta data. I nie znajdę pod tą datą salamandry, tylko Powstanie Warszawskie, jako datę wiodącą. Według mnie tą akcją zwracamy jeszcze mocniej uwagę na tę datę.

Aleksandra Drzał-Sierocka: Te daty są fundamentalne dla naszej tożsamości, to nie jest ich negacja czy prowokacja.

Marta Guściora: - Ja mam nadzieję, że w ten sposób dzieciaki zaczną szukać tych dat i dowiadywać się więcej na temat historii narodu.

Monika Rodak: - Inna historia Polski, czyli nieoczywista.

Marta Guściora: - Dyskutując nad projektem między sobą, przypominałyśmy sobie, co my tego dnia robiłyśmy, np., w dniu tragedii smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku. Jak na życiu prywatnym to wydarzenie zaważyło. Chyba na tym to polega. Co z tego, że na lekcjach historii uczą nas tych dat, wychodzimy ze szkoły i zapominamy

- No tak, nauczanie historii najnowszej Polski w szkołach to odrębny, ważny temat, maturzyści wychodzą ze szkoły. bez znajomości historii II wojny światowej. Dziękuję za rozmowę.

Po wyjściu z MOK-u zrobiłem błyskawiczną sondę na przystanku MPK przy plakacie z datami, wśród uczniów szkół średnich i studentów. Pytałem o 1 sierpnia 1944, 1 września 1939 i 10 kwietnia 2010. Połowa uczniów nie kojarzyła tych dat (głównie technika), natomiast studenci nie mieli żadnego problemu.

 

Rozmawiał Adam Socha

  • Click to enlarge image MOK 1000.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1410.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1830.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1863.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1918.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1920.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1939.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1944.jpg
  • Click to enlarge image MOK 1981.jpg
  • Click to enlarge image MOK 2010.jpg
  • Click to enlarge image MOK 966.jpg
  •  
View the embedded image gallery online at:
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/olsztyn.html?start=40#sigProId7801915455

Czytaj więcej: Co wydarzyło się 1 sierpnia 1944? Wg MOK-u w Olsztynie: przeobrażenie salamandry

Komentarz (13)

Więcej artykułów…

  1. Prezydent zaprosił prezesa IPN do Olsztyna. Chce porozmawiać na temat "szubienic"
  2. Prezes olsztyńskich wodociągów przepowiada upadłość spółki. Komentarz radnego J.Babalskiego

Strona 11 z 420

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • 14
  • 15
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

no, no cos tam prawdy w tym jest, ale jakbys był precyzyjny to ta działka była do nabycia od 2014 r. Bracia Uchacz nabyli ja w pazdzierniku 2021r. za ...
Wojewoda nakazał prezydentowi ...
33 sekund(y) temu
no, no cos tam prawdy w tym jest, ale jakbys był precyzyjny to ta działka była do nabycia od 2014 r. Bracia Uchacz nabyli ja w pazdzierniku 2021r. za ...
Wojewoda nakazał prezydentowi ...
1 minutę temu
no, no cos tam prawdy w tym jest, ale jakbys był precyzyjny to ta działka była do nabycia od 2014 r. Bracia Uchacz nabyli ja w pazdzierniku 2021r. za ...
Wojewoda nakazał prezydentowi ...
2 minut(y) temu

O zwykłym gnomie: https://www.youtube.com/shorts/fvJb8AQYagc
Wojewoda nakazał prezydentowi ...
11 minut(y) temu
no z tych marnych groszy ciezko by było wykształcić córki, jedną w GB, drugą w USA, ale cóz altruizm puszki przyciąga. a do radia co wiemy po TW Stokr...
Wojewoda nakazał prezydentowi ...
18 minut(y) temu
nie chcesz to nie dawaj do puszki zbieranej jeden raz w roku przez wspomnianą orkiestrę. Jesteś tak zadufany, że nikogo nie wspierasz a swoje postępow...
Wojewoda nakazał prezydentowi ...
57 minut(y) temu

Ostatnie blogi

  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • Jezus Chrystus dla każdego Bogdan Bachmura Pomimo upływu 2022 lat żadnych urodzin tak gremialnie i radośnie nie obchodzimy, jak przyjścia na świat, zapowiadanego przez proroków, Jezusa… Zobacz
  • Propagandyści Kremla Adam Kowalczyk Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę.… Zobacz
  • Mundial w Katarze też stał się pretekstem do wojny polsko-polskiej Zbigniew Lis Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak wszystko, też stały pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Radni Stawigudy za budową hotelu w Rybakach nad Jeziorem Łańskim
  • Jedyny taki przystanek PKP w Polsce, bo na cmentarzu, otwarto w Olsztynie
  • Cztery pomniki prezydenta Piotra Grzymowicza
  • Posłowie PiS tłumaczyli w Olsztynie, dlaczego ceny paliw nie wzrosły
  • Jak zatrzymać erozję polskiej sceny politycznej
  • El Pais: Mit faszystowskiego lidera Stepana Bandery drażni sojuszników Ukrainy
  • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"
  • Polecamy styczniowy numer miesięcznika „Debata”
  • Nawalanka między sędziami rozkręca się. Cierpią obywatele i sprawiedliwość
  • Grudniowy numer „Debaty” do nabycia także w KOLPORTERZE. Można zamówić też PDF
  • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger w Biskupcu
  • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.