Aż się więc prosi, by ten skarb wykorzystać do promowania Olsztyna. Kolejne władze miasta nie miały pomysłu na promocję miasta. Przypomnę tylko kilka nieszczęsnych pomysłów promocyjnych: „Olsztyn - przestrzeń radości”, a faktycznie - przestrzeń brzydoty, co potwierdzili Internauci w konkursie na najobrzydliwiej zeszpecone reklamami miasto (wygrał olsztyński Okrąglak). Mieliśmy też „Święto latawców i sera”. Potem Maciej Rytczak nałożył beret mordercy Che Guevary na głowę Mikołaja Kopernika.
Dokładnie – średniozmineralizowana, pierwotnie czysta tak pod względem mikrobiologicznym (zero bakterii), jak i chemicznym. Sanepid wręcz zaleca picie tej zdrowej wody prosto z kranu, gdyż przegotowana traci cenny wapń i magnez (za to butelkowaną wodę lepiej przegotować). Dlaczego na tym prawdziwym skarbie natury nie oparliśmy do tej pory promocji miasta?
Wiedzę o tym skarbie mają tylko nieliczni mieszkańcy. Przekonałem się o tym, gdy zrobiłem w upalny dzień sondę pod marketem. Pytałem kupujących wodę butelkowaną, dlaczego nie piją wody z kranu? Bo nie mają zaufania i piją przegotowaną. Ba, tej wiedzy nie posiadał też szef marketingu Urzędu Miasta Marek Ciesielski i prezydent Piotr Grzymowicz. Prezydent wręcz zalecił w rozmowie ze mną picie wody przegotowanej. Ja sam dowiedziałem się o tym skarbie przypadkowo, gdy poszedłem do olsztyńskiego Sanepidu, by wypytać o to, jakiej wody dowiercili się w Lidzbarku Warmińskim. A tam na drzwiach przeczytałem zestawienie składu najpopularniejszych wód butelkowanych i naszej wody kranowej. Wodociągowa bije na głowę wody butelkowane!
Potwierdza to kierownik Sekcji Badań Fizyko-Chemicznych Wody, Gleby, Powietrza mgr inż. Małgorzata Kacprzyk-Chynczewska. I wyjaśnia, że na tę wodę pracowały miliony lat, a my czerpiemy ją z 5 ujęć podziemnych o głębokości od 40 do 314 metrów.
Ale to nie znaczy, że gdziekolwiek można wykopać głęboki otwór i tryśnie tak wspaniała woda. Tak zrobiono na Mazowszu - powiedział mi prezes olsztyńskiego PWiK Wiesław Pancer. – Dowiercili się wody z amoniakiem.
Woda z tych 5 ujęć jest poddawana napowietrzaniu, żeby wytrącić mangan i żelazo, a następnie filtracji. Nic się do niej nie dodaje.
- W dużych aglomeracjach wodę czerpią z wód powierzchniowych i dlatego muszą dodawać chlor, który ma zły wpływ na organy wewnętrzne, zwłaszcza na wątrobę – wyjaśnia mi specjalista od wody, prof. dr hab. Mirosław Krzemieniewski z UWM – A nasza woda ma zero bakterii, nic się do niej nie dodaje. Można pić prosto z kranu, jest absolutnie bezpieczna i zdrowa.
- Nasza woda może śmiało konkurować w jakości z wieloma wodociągami na Zachodzie Europy – mówi profesor. - A tam przecież w restauracji często podają nam wodę właśnie z kranu, z plasterkiem cytryny i miętą, i jesteśmy zachwyceni smakiem.
A propos zachodnich wód. W 2010 roku na życzenie Francuzów zmieniła się definicja wody mineralnej. Chodziło o to, że ich najsłynniejsza na świecie woda, wypromowana pod koniec XIX wieku nie mieściła się w tej definicji, bo jest zwykłą wodą, bez żadnych specjalnych właściwości. Do roku 2010 woda zaliczona do wód mineralnych musiała zawierać 1000 mg/dm³ rozpuszczonych składników stałych w postaci jonów, a od 2010 roku wystarczy, że ma 100. Olsztyńska woda spełniała także poprzednie kryteria i zalicza się do grupy wód średniozmineralizowanych.
- Natomiast najpopularniejsze wody butelkowane, które kupujemy w sklepie należą do grupy wód niskozmineralizowanych – mówi kierownik Małgorzata Kacprzyk-Chynczewska – czyli nie mają żadnych właściwości zdrowotnych. Kierownik uważa picie wód butelkowanych z tej grupy za wręcz szkodliwe w upał i przy ciężkiej pracy, gdyż ta woda dodatkowo wypłukuje nam magnez. Ponadto woda ta zwiera pewną florę bakteryjną i np. u niemowlaków czy ludzi osłabionych nieprzegotowana woda butelkowana może wywołać biegunkę. Natomiast w naszej kranówce jest zero bakterii. Jeśli kupować wodę butelkowaną, to tylko wysokozmineralizowaną albo gazowaną, bo gaz nie dopuszcza do namnażania się bakterii.
- Nasza woda jest absolutnie bezpieczna – zapewnia kierownik Kacprzyk-Chynczewska, prof. Krzemieniewski i prezes PWiK Wiesław Pancer. – Badana jest codziennie po kilkadziesiąt razy, niezależnie od siebie przez PWiK i Sanepid. - Jeśli zdarzy się w domowej wodzie bakteria, to nie z wodociągów, a z tego, że woda zaciągnie bakterie z zewnątrz, np. z naszych rąk. Dlatego zalecam – pijmy wodę bieżącą z kranu. Jeśli przez wiele godzin nie było nas w domu, to należy najpierw spuścić kilka litrów wody, która zastała się w rurach, tak na wszelki wypadek, bo mogła pobrać bakterie z pomieszczenia – tłumaczy prezes Pancer.
Czy woda olsztyńska leczy? - Ja wyleczyłam swoją córkę z anemii poporodowej wodą zawierającą pierwotną ilość żelaza i manganu. Codziennie zawoziłam jej 1,5 litra wody zakwaszonej cytryną i szybko odbudowała hemoglobinę – mówi kierownik Kacprzyk-Chynczewska.
„Olsztynianka” to jest to!
Aż się więc prosi, by ten skarb wykorzystać do promowania Olsztyna. Kolejne władze miasta nie miały pomysłu na promocję miasta. Przypomnę tylko kilka nieszczęsnych pomysłów promocyjnych: „Olsztyn - przestrzeń radości”, a faktycznie - przestrzeń brzydoty, co potwierdzili Internauci w konkursie na najobrzydliwiej zeszpecone reklamami miasto (wygrał olsztyński Okrąglak). Mieliśmy też „Święto latawców i sera”. Potem Maciej Rytczak nałożył beret mordercy Che Guevary na głowę Mikołaja Kopernika. Następnie dorzucił do tego „pruską babę”. Teraz mamy „Olsztyn kochać”, bo to „Miasto – ogród”. Kolejne kłamstwo. Jak można głosić, że Olsztyn to „miasto-ogród” i budować przez centrum Olsztyna obwodnicę śródmiejską, czyli betonowy ściek komunikacyjny, wydać ponad 30 mln złotych na buspasy i nie pobudować ciągłej ścieżki rowerowej, a z głównych placów miasta robić betonowe pustynie?
- Dopiero szukamy celu strategicznego dla miasta – tłumaczy mi szef ratuszowej promocji Marek Ciesielski, którego zapytałem, jakie miasto chce promować.
Wydawało mi się, że ten cel sam się narzuca. Mamy wspaniałe położenie, 11 jezior w granicach miasta, piękną Łynę płynąca przez jego środek, mnóstwo parków, mamy uniwersytet, a na nim rozwijający się wydział medycyny, pod ziemią solanki o temperaturze 38 st. No i wodę mineralną w kranach.
Przez miesiąc czekałem na możliwość porozmawiania z prezydentem na temat promocji miasta przy wykorzystaniu naturalnych walorów i skarbów miasta, w tym naszej cudownej wody. W końcu udało mi się złapać prezydenta po konferencji prasowej na korytarzu w drodze z gabinetu do auta.
- Woda nasza, według informacji z Sanepidu i PWiK jest wodą zdrową, natomiast ja zalecam, by pić wodę przegotowaną, gdyż wówczas mamy zupełną pewność, że jest bez jakichkolwiek skażeń – powiedział mi prezydent, gdy zapytałem, czy pije wodę z kranu. Zapewniłem prezydenta, że mamy w kranach wodę mineralną i jest to woda absolutnie bezpieczna. Czy wobec tego nie można wykorzystać jej do promocji miasta, gdyby w ratuszu, ale i we wszystkich innych urzędach oraz podczas konferencji i zjazdów odbywających się w Olsztynie podawano by wodę „Olsztyniankę”? W mieście, na placach ozdobą i atrakcją turystyczną mogłyby być pompy z olsztyńską wodą mineralną (pod warunkiem, że nie będzie ich projektował Dezor).
- Jeśli nasza woda jest o walorach wód mineralnych i potwierdzi to Sanepid, i PWiK, to na pewno taka woda promowałaby Olsztyn – zgodził się prezydent Grzymowicz
- W promocji trzeba się czymś wyróżnić, a wodą mineralną w kranach Olsztyn rzeczywiście by się wyróżnił - potwierdził dyrektor promocji Ciesielski.
Adam Socha
Debata nr 70
Skomentuj
Komentuj jako gość