Minęła 32 rocznica (27 maja 1990 r.) od pierwszych wolnych wyborów samorządowych w Polsce. Przywrócenie samorządności wspólnot lokalnych (utworzenie gmin) uznawane jest za największy sukces i jedną z najważniejszych reform okresu transformacji ustrojowej w kraju. Reforma ta miała niepełny charakter, bo drugi jej etap przeprowadzono w 1999 r., ustanawiając II (powiaty) i III (województwo) szczebel samorządu terytorialnego (JST).
Na pamiątkę tych wydarzeń w maju obchodzony jest „Dzień Samorządu Terytorialnego”. Najlepszy wynik w wyborach do rad gmin i miast odniosły wtedy Komitety Wyborcze „Solidarność”, uzyskując 53 %. Sukces tych wyborów zależał wtedy m. in. od tak znanych osób jak: były prezydent RP Lech Wałęsa, pierwszy Generalny komisarz wyborczy sędzia Jerzy Stępień oraz działaczka „Solidarności”, a obecnie poseł PO Henryka Krzywonos. Znane są wszystkim byłe i obecne osiągnięcia oraz „kariery” wymienionych działaczy „Solidarności”.
JST obowiązuje kilka ważnych zasad. Jedną z ważniejszych jest zasada subsydiarności (pomocniczości). Oznacza ona szczególnie, że żadna władza nie powinna przeszkadzać osobom, ani grupom społecznym w podejmowaniu decyzji oraz prowadzeniu działań, które służą samorealizacji i dobru wspólnemu oraz obywatelom. JST, a w szczególności ich organy (wójt, burmistrz, prezydent, starosta i marszałek), powinny podejmować wyłącznie te działania, z którymi jednostka lub grupa osób nie może sobie poradzić.
Jak obecnie funkcjonuje i został upolityczniony samorząd terytorialny w Polsce przez PO (która w nazwie ma, a jakże Obywatelska), niech świadczy wypowiedź niedoszłego prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego (wiceprzewodniczący PO, obecny prezydent Warszawy), na zjeździe założycielskim stowarzyszenia „Ruch Samorządowy Tak! Dla Polski” 15 grudnia 2021 r., mijając się bardzo z prawdą i wiarygodnością, mimo, że posiada tytuł dr nauk humanistycznych i ponoć zna nawet język francuski.
„W obecnie trudnych czasach wszyscy musimy bronić demokracji, nie tylko partie i społeczeństwo obywatelskie, ale także my, samorządowcy. Od naszego współdziałania i jedności zależy wygrana opozycji w przyszłych wyborach. Bez wolnych, niezależnych samorządów nie ma demokratycznej, wolnej Polski. Dlatego zdecydowaliśmy się na konsolidację organizacji samorządowych pod wspólnym szyldem – w Poznaniu powołaliśmy stowarzyszenie „Ruch Samorządowy Tak! Dla Polski”. To wspólne przedsięwzięcie łączące siły 7 stowarzyszeń samorządowych. To ponad 300 marszałków, prezydentów, burmistrzów i wójtów, reprezentujących ponad 22 mln Polek i Polaków”.
W dobrze zarządzanym państwie (nie mylić z jego administrowaniem) oraz dobrze funkcjonującej demokracji partia, która przegrała sześć razy wybory, przechodzi za każdym razem do opozycji (nie totalnej wg zasady „ulica i zagranica”) i sprawuje funkcje kontrolne wobec sprawujących władzę, czyli rządu, a ponadto przedstawia rządzącym i społeczeństwu rozwiązania alternatywne, szczególnie jeśli chodzi o polską rację stanu. Fundamentalne programy w zakresie obronny kraju, spraw zagranicznych, administracji publicznej i jej cyfryzacji, oświaty, służby zdrowia, komunikacji, energetyki oraz ochrony środowiska powinien zatwierdzić i nadzorować parlament Polski. Realizować je natomiast, powinny rządy wszystkich opcji politycznych począwszy od rządów premiera T. Morawieckiego, tj. początku transformacji w Polsce w 1989 r.
Opozycja przegrywa wybory, bo jej głównym celem jest odsunięcie PiS od władzy bez żadnego rewolucyjnego i atrakcyjnego programu dla wyborców, a powinno być odwrotnie. Wcześniej, bo już w grudniu 2015 r. (jeszcze przed powołaniem rządu przez Zjednoczoną Prawicę) utworzono stowarzyszenie Komitet Obrony Demokracji, którego głównym celem było wsparcie PO na ulicach i odsunięcie PiS od władzy, przy poparciu UE. Mimo upływu 7 lat, opozycja nie wyciągnęła żadnych wniosków i powołała kolejne już stowarzyszenie „Ruch Samorządowy Tak! Dla Polski”. Cel uświęca środki, więc najnowszym oraz chyba ostatnim pomysłem lidera PO, jest utworzenie jednej listy wyborczej dla zwolenników Koalicji Obywatelskiej (PO, PSL, Lewica, „Polska 2050”).
Jednak się myliłem, bo 25 maja br. KO poszła na całość i w celu konsolidacji „opozycyjnych sił demokratycznych” spotkała się z liderami „Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski” w celu podpisania stosownego porozumienia.
Samorządowcy i liderzy opozycji zadeklarowali, że w ciągu 365 dni od zaprzysiężenia ich ewentualnego rządu, uchwalą ustawy realizujące postulaty ruchu „TAK Dla Polski”. Moim skromnym zdaniem, „najmniejszym problemem” totalnej opozycji i „Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski” jest oczywiście, jak zwykle, wspólna lista wyborcza i program wyborczy?.
Dla przypomnienia informuję, że Polska jest krajem wolnym, suwerennym oraz demokratycznym, począwszy od 1990 r., bo inaczej nie byłaby członkiem UE i NATO. Obecna władza została wybrana legalnie, w tym prezydent Warszawy w wolnych i demokratycznych wyborach samorządowych.
Nie wiem, świadomie czy nie, R. Trzaskowski pominął również ponad 300 starostów powiatów. Obecnie w Polsce jest 16 województw i 380 powiatów (314 ziemskie i 66 grodzkie – miasta na prawach powiatów) oraz 2477 gmin (1523 wiejskie, 652 m-w i 302 miejskie). Wymienieni wyżej członkowie stowarzyszenia „wolnych i niezależnych samorządów”, stanowią ok. 10%, w stosunku do wszystkich samorządów terytorialnych, a liczba reprezentujących ich rzekomo Polaków to ok. 58 % spośród 37 mln rodaków.
Jak widać w jedności siła, podobnie jak w czasach Frontu Jedności Narodu (instytucja społeczno-polityczna podporządkowana PZPR) w czasach PRL i opozycja w końcu może już wygra przyszłoroczne wybory parlamentarne, gwarantując „prawdziwą demokrację”. Wtedy też D. Tusk „musi” zostać premierem, zgodnie z jego wypowiedzią, bo „nie chce być prezydentem RP”, zabierając ten urząd młodszym, „totalna opozycja” obsadzi wszystkie stanowiska w państwie i wtedy będzie „prawdziwa samorządność” dla KO.
Uważam, że PO była i jest niewiarygodna, bo najpierw jako jedyna, była przeciwko ratyfikowaniu w Sejmie Funduszu Odbudowy UE, później w 2021 r. poparła Krajowy Plan Odbudowy (KPO) dla Polski, a obecny jej przewodniczący D. Tusk mówi, że robimy wszystko w celu uzyskania przez Polskę środków w ramach KPO z UE. Europosłowie z opozycji natomiast, w sposób tragikomiczny, głosują w organach UE przeciwko swojej ojczyźnie, czyli zachowują się w sposób groteskowy lub jak Judasz albo kolaboranci.
Liderzy UE, szczególnie z Niemiec i Francji, z kolei uważają za swój „święty obowiązek”, podać pomocną dłoń swoim braciom z polskiej opozycji, blokując Polsce środki z KPO, tak jak Stalin w 1939 r. podał rękę braciom Ukraińcom i Białorusinom zamieszkującym wtedy wschodnie województwa II Rzeczpospolitej. Kłamstwa oraz brak wiarygodności były i są charakterystyczne dla komunizmu w czasach stalinowskich oraz ich spadkobierców w obecnej Rosji.
Jak było i jest obecnie z tą demokracją i wiarygodnością oraz rzetelnością w polityce, tylko parę skrajnych przykładów. W pierwszej kadencji sejmu po 1989 r. posłowie ok. 240 razy zmieniali swoją przynależność partyjną. Obecnie wszelkie rekordy w tym zakresie bije wicemarszałek Senatu M. Kamiński (członek sześciu partii, były minister, senator, poseł).
Z kolei dr nauk human. J. Gowin (były wicepremier i minister, poseł i senator), który najpierw zdradził PO, a obecnie PiS, nadal dąży do uzyskania mandatu poselskiego (chce założyć koalicje wyborcze z PSL i partią niedoszłego księdza Hołowni) oraz nadal „walczy” o wolność i demokrację w Polsce, licząc na kolejne stanowiska i apanaże. Z kolei przykładem braku odpowiednich kompetencji posłów niech będzie była wicemister finansów I. Leszczyna z PO, która z wykształcenia jest nauczycielem (po filologii polskiej, m. in. była konsultant w Regionalnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli), a obecnie jest „największym” autorytetem w PO z finansów publicznych i budżetu (może zostać nawet premierem RP wg niektórych mediów).
Natomiast europoseł R. Sikorski (były poseł, senator, minister i marszałek Sejmu), używając języka nienawiści, mówił publicznie w 2007 r. na zjeździe Platformy Obywatelskiej, że należy dorżnąć tę watahę, mając na uwadze rządzących z PiS. Mimo upływu 15 lat, od tak skandalicznej, hańbiącej i kompromitującej wypowiedzi osoby piastującej najwyższe stanowiska w państwie, nadal reprezentuje swoją ojczyznę w Parlamencie Europejskim. Ciągle „walczy o praworządność w Polsce”, z gażą ok. 7 razy wyższą od średniego wynagrodzenia
w kraju oraz jest jednym z liderów w PO (z ambicją zostania prezydentem RP).
Na czele tej partii stoi, a jakże inny „mąż stanu”, były premier RP i przewodniczący Rady Europy, który prawie jak Mojżesz, od roku w „wolnych mediach”, prowadzi PO do zwycięstwa w najbliższych wyborach. Wtedy też zaczną obowiązywać w Polsce zachodnioeuropejskie twarde standardy cywilizacyjne (oprócz wiarygodności, równości i suwerenności).
Wiarygodność to D.Tusk stracił już dawno, bo obietnic wyborczych nigdy nie dotrzymywał. Począwszy od 2007r., a wcześniej przyczynił się do obalenia rządu premiera J. Olszewskiego, który był za dekomunizacją i lustracją (zakaz pełnienia stanowisk w państwie byłym funkcyjnym komunistom i agentom SB). Do jego grzechów głównych należy m. in.:
• podniesienie wieku emerytalnego i stawki VAT-u,
• ograbienie Polaków z pieniędzy zgromadzonych w OFE (Otwarty Fundusz Emerytalny),
• przyczynienie się do sprzedaży najlepszych polskich firm koncernom zachodnim, w tym likwidacji polskiego przemysłu stoczniowego (na rzecz Niemiec) oraz niektórych jednostek wojskowych we wschodniej Polsce, zmniejszając liczebność polskiej armii,
• objęcie (dzięki kanclerz A. Merkel) najwyższego stanowiska w UE, mimo że obiecywał, że nie wybiera się do Brukseli, bo stanowisko premiera RP jest dla niego najwyższym zaszczytem,
• nie był orędownikiem Polski, jako przewodniczący RE, w zakresie jej interesów oraz równości
i suwerenności państw UE, bo był zmuszony reprezentować w UE biznesy Niemiec i Francji, bardzo korzystne również dla Rosji, odbierając za lojalność ordery i krzyże (nie były chyba żelazne z dębem) od kanclerz A. Merkel,
• nie wierzył w powstanie muru na granicy Polsko-Białoruskiej, blokujący setki tysięcy nielegalnych emigrantów Łukaszenki i Putina (może terrorystów islamskich, najlepiej o tym wie europosłanka J. Ochojska), nie tylko do Polski, ale i do UE.
To niewiarygodne, że ten wielokrotnie skompromitowany polityk, po powrocie z dobrze płatnej UE, ma nadal tyle w kraju zwolenników. Jednak coraz większa część elektoratu oraz polityków PO wątpi i dostrzega, że Donald Tusk jest niewiarygodny dla milionów Polaków.
Do ofensywy politycznej przeszedł więc Rafał Trzaskowski, który niedawno chwalił się i promował w „wolnych mediach” (TWN i Gazeta Wyborcza) m. in. swoimi ważnymi kontaktami w Stanach Zjednoczonych i znajomością ze znanym aktorem. Poważny polityk, który chce rządzić państwem, powinien brać większą odpowiedzialność za przekaz, z którym wychodzi do swojego elektoratu „liczącego” ponad 20 mln. rodaków. Publikacje te świadczą, że prezydent naszej stolicy koniecznie chce zaistnieć w mediach w sposób groteskowy. Mówiąc przewrotnie, to liczę na niego, bo powiedział, że jak PO wygra przyszłoroczne wybory, to wtedy UE przekaże Polsce środki w ramach KPO (oby z odsetkami, a nie karami).
Przyczyny wojny polsko-polskiej
Większość osób z obecnych polskich elit politycznych wchodziła w świat polityki w latach 80 XX wieku, czyli w szczycie sukcesów ruchu „Solidarność” (ok. 10 mln zwolenników) oraz prezydenta Ronalda Reagana i premier Margaret Thatcher. Spowodowało to wśród nich powszechną fascynację wolnością i ideami liberalno-konserwatywnymi, tzn. połączeniem kapitalizmu z konserwatyzmem wyznaniowym i kulturowym. Duży wpływ miały na nich również opóźnienia cywilizacyjne w naszym kraju, w stosunku do zachodnich krajów.
Wymieniony wyżej konflikt o podłożu ekonomicznym, ma swój wymiar również klasowy (inteligencja – dawna klasa robotnicza).
Ponadto mamy ciągły konflikt pomiędzy zachodnią częścią kraju, a mniej rozwiniętą Polską „B” na wschodzie, co jest typowe dla państw, które mają problemy z pełną modernizacją gospodarki i dokończeniem reform w państwie.
Jest to także konflikt kulturowy pomiędzy mniejszością silnie przywiązaną do kościoła katolickiego oraz większością zachwyconą liberalno-lewackim zachodem. Dopiero pełna zmiana demograficzna i całkowite zdominowanie elektoratu przez osoby urodzone po 1989 r., które były wychowywane oraz żyją już w XXI wieku w nowej rzeczywistości ekonomicznej, kulturowej i cywilizacyjnej, będzie mogło zmienić ten obecny podział społeczeństwa w Polsce.
Mam nadzieję, że w ten sposób nastąpi dobra zmiana pokoleniowa dla ojczyzny na scenie politycznej i zakończy się wojna polsko-polska, a komunistyczna zasada „syndromu wroga” zginie raz na zawsze (zniszczenie innej partii określanej jako wróg).
Mówiąc po prawdzie i żeby jednak było w miarę obiektywnie, poziom elit opozycji w Polsce jest taki, jaki poziom obecnej władzy, na czele a jakże, z obecnym ministrem sprawiedliwości oraz jego aż 11 pomagierami z Solidarnej Polski (prawe skrzydło PiS, nie ma miejsca na dwie partie prawicowe w kraju, szczególnie obecnie). Obecna prezes LOTOSU, była księgowa w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Pcimiu, jest koleżanką obecnego prezesa PKN ORLEN, byłego wójta gminy Pcim.
Mam jeszcze nadzieję, że wymieniony tandem nie doprowadzi do zapowiadanych fuzji wymienionych firm i sprzedaży stacji paliwowych, bo spowoduje to brak konkurencji w sektorze paliwowym i gazowym na polskim rynku oraz jeszcze większą drożyznę dla Polaków na stacjach paliw. Wtedy też PKN Orlen nie będzie miał z czego sponsorować kolejnych wyborów oraz disco polo w TVP „wybitnego” prezesa J. Kurskiego.
Odnośnie rynku gazu, nie jest prawdą, że Norwegowie tylko „żerują” i zarabiają na jego wysokich cenach, w związku z wojną na Ukrainie i dlatego powinni się podzielić jego zyskiem z innymi krajami. Według mojej wiedzy Polska była jednym z pierwszych i największych beneficjentów funduszy z Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Taką bezzwrotną pomoc finansową w mln euro, Norwegia przyznawała nowym państwom w UE już od 2004 r., w tym Polsce, w zamian za dostęp do rynku wewnętrznego UE, bo nie jest jej członkiem.
Obecna władza ma natomiast wielki komfort w „administrowaniu państwem”, bo nie ma kto ich zastąpić.
Były minister Władysław Bartoszewski w 2005 r. powiedział m. in. „Ostrość krytyki jest wyrazem odpowiedzialności i miłości. My powinniśmy naszą Ojczyznę kochać mądrze”.
Zbigniew Lis, emerytowany samorządowiec, bezpartyjny.
28 maj 2022 r.
Na zdjęciu: sygnatariusze Ruchu Samorządowego Tak! Dla Polski!. Z woj. warmińsko-mazurskiego rozpoznałem wiceburmistrz Kętrzyna Macieja Wróbla. We władzach Ruchu nie ma nikogo z Warmii i Mazur.
Skomentuj
Komentuj jako gość