Nie da się zaprzeczyć, że koronawirusowa pandemia ma swoje dobre strony. Dała np. wielu z nas bogactwo wolnego czasu, co ja osobiście cenię sobie niezmiernie. Nie należy jednak popadać w przesadę uniwersalizując owe walory. Naiwni moraliści dar wolnego czasu ujmują jako szansę na pogłębioną refleksję nad sobą oraz życiem w ogóle albo np. zagęszczenie relacji rodzinnych. Tymczasem ludziska wykorzystują go po swojemu, obcinając ogony: realizują odkładane remonty i lektury, sięgają po nigdy nie obejrzane filmy, zabierają się za domowe porządki, zabijają godziny zamęczając rozgrzany do czerwoności Internet. Z relacjami międzyludzkimi będzie tak, jak zawsze: jedni zatęsknią za rutyną wspólnych piątkowych grillów, inni jeszcze mocniej poczują niedole przebywania w czterech ścianach z wciąż tymi samymi bliźnimi.
Człowiek jest istotą lękliwą, stąd skłonną racjonalizować wszystko i wszędzie. Nie da się więc uniknąć rozważań o pandemii, jej przyczynach i charakterze. Sposób szukania odpowiedzi warunkują naturalne skłonności szukającego. Przedstawiciele idei porządku państwotwórczego źródeł jej powstania i rozpowszechnienia upatrywać będą w niedoborach instytucjonalnej kontroli i nadzoru oraz nieprzestrzeganiu procedur.
Oświeceni progresiści po raz kolejny zaprezentują swoją wyższość wykazując, że istotą problemu jest ludzka głupota i nieuleczalna, infantylna nieodpowiedzialność. Ekoideolodzy bełkotać będą, już to zresztą robią, o zemście Matki Natury (Matki Ziemi) na niefrasobliwym rodzaju ludzkim. I tak dalej, i tym podobne.
W każdym z systemów argumentacji znajdzie się zapewne ździebko uwag celnych, garść analiz uzasadnionych, trafnych. Luki jednak zawsze będą większe. Bo niby jak czciciele instytucji, prawa i regulaminów, uzasadnią fakt, że żniwo zarazy większe jest w owych społeczeństwach wspaniale zorganizowanych, wypełnionych po sufit regulacjami i urzędami do spraw wszelakich, a znacznie mniejsze w państwach na wpół dzikich, urządzonych byle jak ? Jeżeli oświecenie stanowi odpowiedź, dlaczegóż zaraza wybiera również jego nosicieli, miast skupiać się na ciemnych masach ?
I co powiedzą ekoidioci, jeśli przypomni się, że nasza, obecna zaraza jest stosunkowo mało zjadliwa. A przecież skala ekogrzechów obecnych niebotycznie przewyższa przestępstwa popełnione przeciw Naturze przez owych XIV-wiecznych nieszczęśników, wykoszonych straszliwie, a przecież naprawdę żyjących po bożemu, tak bardzo w zgodzie z Naturą jak to tylko możliwe. Zawsze pozostaje mistycyzm, pokora przed nieznanym, tajemnicą. Tym łatwiejszy w naszym przypadku, że nieszczęście przyszło (przyleciało) z owych kompletnie niepojętych Chin; nad Łyną, koniec końców, nikomu by do głowy nie przyszło raczyć się wywarem z nietoperza. Mistycyzmu nie da się zwalczać, bo jak kontrargumentować komuś, kto odmawia istnienia argumentów ?
Wiara jest czymś niebotycznie większym od mistycyzmu, nie da się przyrównać chrześcijaństwa do zaklęć hydraulika nad oporną rurą czy kucharki nad blachą ciasta, co to nie chce rosnąć. Ale prawowierne odpowiedzi udzielane przez profesjonalistę (ks. Jan Rosłan, Zaraza to Boże ostrzeżenie, "Debata" kwiecień 2020 r.) zamiast przekonywać, rodzą raczej nowe wątpliwości. Duchowny smaga, zapewne słusznie, dostojników Kościoła (z biskupem Rzymu włącznie) za brak katolickiej żarliwości. Sam bowiem w pandemii widzi znak od Boga, plagę zesłaną na ród ludzki za ciężkie przewiny, karę i ostrzeżenie dla człowieka, który zaczął żyć tak, "jakby Boga w ogóle nie było".
Wygląda więc na to, że Najwyższy postanowił zastosować narzędzie ślepe, o rażeniu masowym, z uwzględnieniem logiki odpowiedzialności zbiorowej. Narzędzie skrajnie niesprawiedliwe, a przy tym zupełnie nieskuteczne. Karze więc w sposób nieproporcjonalny radosne, pogodne ludy europejskiego Południa, znacznie słabiej mających swoje za uszami Niemców, mocno oszczędza naprawdę mających za co pokutować Wielkorusów, a wszystko rozpoczął od Chińczyków, obojętnych z biblijnego punktu widzenia.
A to i tak igraszka wobec faktu, że Wszechmogący uruchomił procedurę pozostającą w jaskrawej sprzeczności z fundamentem białej cywilizacji, tj. indywidualnym osądem każdego z nas, fundamentem położonym przez nikogo innego, jak Syna Bożego. To od Jezusa Chrystusa dowiedzieliśmy się, że tak jak skrucha i pokuta są warunkiem odpuszczenia, tak syn nie odpowiada za grzechy ojca; Sąd Ostateczny ferować będzie wyroki ws. indywidualnych, a nie na zasadzie domniemanej przynależności do apriorystycznej społeczności. Pozostając tylko przy przytoczonym przez ks. Jana katalogu grzechów: ilu z dotkniętych zarazą odpowiada za aborcje, eutanazje, klonowanie człowieka, eksperymentach medycznych ? Ilu z naprawdę winnych zaraza ominęła szerokim łukiem ? Czy istotnie najbardziej grzeszni to ci biedacy z domów samotnego umierania, bo tam ofiar COVID-19 jest najwięcej ?
Nie mam pojęcia, gdzie szukać odpowiedzi, nie wiem nawet jakie pytania zadawać. Pewne pozostaje jedno: zarazy były, są i będą. Stanowią element składowy chaosu świata, a cienka politura cywilizacji, która jest niczym innym jak metodą oswojenia owego chaosu, pozostanie pod stałym ciśnieniem testu na wytrzymałość. I to jest dopiero zagadnienie: jak świadczy o nas nadreakcja na obecne, doprawdy przeszacowane zagrożenie, co jeszcze może się stać, jeśli nadejdzie fala mutacji wirusa, zbierająca już nie 3 do 4%, a dziesięciokrotnie więcej zakażonych ? Osobiście nie życzę sobie takiej sytuacji, stąd zgłaszam zdecydowany protest przeciwko pandemii.
Mariusz Korejwo
Skomentuj
Komentuj jako gość