„Bo oto minister Sienkiewicz ogłosił, że idzie po jakichś nieznanych nikomu ‘faszystów’, ale chyba idzie piechotą, bo jeszcze nie doszedł. Zaraz potem gromko ogłosił, że już złapał mail’owych terrorystów, co to sparaliżowali na parę godzin niektóre z większych miast. Nie ogłosił natomiast, że natychmiast ich zwolnił, bo nie było o co ich oskarżyć.”
Znany dziennikarz, syn znanego dziennikarza, jadąc po wariacku w środku dużego miasta, w środku dużego Europejskiego kraju, rozbił samochód zabijając pasażera. Sąd Okręgowy w Warszawie właśnie określił wymiar kary za ów czyn na dwa lata więzienia.
Znana olimpijka, łamiąc tuzin podstawowych przepisów, rozbiła samochód zabijając własnego brata, który właśnie osiągnął pełnoletność. Sąd orzekł karę „dziewięciu miesięcy ograniczenia wolności”.
Ukraiński kierowca TIR’a, pędząc na złamanie karku w biały dzień, na prostej drodze, łamiąc wszelkie istniejące przepisy o ruchu drogowym, wypadł ze swojego pasa, wjechał na pas przeciwny, gdzie zmiótł wątłą osobówkę. Zabił trzy osoby. Powszechnie dostępny jest krótki film, na którym zarejestrowano całe zdarzenie i który nie pozostawia marginesu na ‘interpretacje’. Pani sędzina orzekająca w sprawie - długowłosa anielica o karminowych ustach - oceniła wyczyn na 5 lat pudła. W podsumowaniu stwierdziała, że jest to kara „wystarczająco surowa”. Tyle w Polsce kosztuje życie.
Tylko dlaczego we mnie wszystko się grzeje i buntuje na taki stan rzeczy ? Być może (na pewno !) mijam się z priorytetami aktualnymi i stąd ważniejszymi. Dość klarownie wykłada je przedstawiciel innego ramienia tego samego ‘wymiaru’: tym razem wymiaru ścigania. Bo oto minister Sienkiewicz ogłosił, że idzie po jakichś nieznanych nikomu ‘faszystów’, ale chyba idzie piechotą, bo jeszcze nie doszedł. Zaraz potem gromko ogłosił, że już złapał mail’owych terrorystów, co to sparaliżowali na parę godzin niektóre z większych miast. Nie ogłosił natomiast, że natychmiast ich zwolnił, bo nie było o co ich oskarżyć. Nic nie słychać również o morderczej siatce zamachowców spod znaku Brunona Ka, który jak wiadomo, parlament nam prawie w powietrze wysadził.
Ministrowie Tuskowi zmieniają się co jakiś czas, jednego od szefa uczy się jednak każdy z nich: gromkiego ogłaszania krucjat (dopalacze, kibole, teraz faszyści), przyszłych sukcesów i strojenia min.
Mnie pozostaje tylko nadzieja i ciut życzliwości. Np. życzę pani sędzinie o karmazynowych ustach wiele szczęścia w życiu przyszłym. Jej samej i wszystkim bliskim jej osobom. Naprawdę, życzę jej aby nie spotkała na swojej drodze Ukraińca pędzącego wielotonowym pociskiem. Życzę jej długiego życia, na tyle długiego, aby wreszcie dotarło do niej, co uczyniła.
Mariusz Korejwo
Skomentuj
Komentuj jako gość