Sojusz Lewicy Demokratycznej ogłosił, że zamierza opublikować album dziękczynny z okazji 90-ciolecia gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Pojęcia nie mam, czy publikacja obejmować będzie całokształt życia naszego dostojnika i pierwszego z Prezydentów III RP, czy jedynie wybrane owego życiorysu wątki. (rys. A. Wołos).
W pierwszym przypadku, w albumie znaleźć by się musiały melancholijne wypominki z czasów syberyjskiej zsyłki (za którą to medalem uczcić Jaruzelskiego miał prezydent Kaczyński), rzewne pamiątki z okresu służby w Informacji Wojskowej (której generał uparcie się wypiera), czy pełne męskiego wigoru anegdoty z okresu ścisłej współpracy z bratnimi służbami sowieckimi (jw).
Poczesne miejsce zająć powinny w takim albumie zdjęcia tłumów fetujących wejście wojsk polskich na tereny sojuszniczej Czechosłowacji oraz np. zapisy kronikarskie przypominające o triumfie praworządności na Wybrzeżu w roku ’70-tym (ubiegłego już wieku). Wszak w obu tych przypadkach wojsko ludowe, którego zwierzchnikiem był Wojciech Jaruzelski, odegrało rolę zasadniczą.
Nie da się również pominąć udziału generała w dziele umacniania państwowości polskiej: czy to poprzez pracę w Komitecie Centralnym PZPR, w którym zasiadał przez ćwierć wieku, czy to przez zasilanie osobą własną wąskiej elity Biura Politycznego tejże partii (ze stażem dwudziestoletnim). No, ale i wcześniej generał nie był osobą w Partii bezimienną. Takiej nie oddano by na pewno w zarząd ideologicznego pionu wojska; pracę ‘wychowawczą’ wykonywać musiał wzorcowo, skoro właśnie z fotela szefa Głównego Zarządu Politycznego WP poszedł Jaruzelski w ministry.
Perłą w koronie generalskiego żywota pozostaje jednak ‘noc grudniowa’. Perfekcyjna w sferze organizacyjnej, stuprocentowo skuteczna w warstwie politycznej. Wówczas to Jaruzelski dokonał cudu podwójnego: nie tylko położył, co już dziś wiadome jest nawet przedszkolakom (i przedszkolankom) podwaliny demokratycznej Polski i ‘solidarnościowego’ zwycięstwa, ale też – niejako przy okazji – nie wpuścił Ruskich w granice państwa. Okazał się tym samym skuteczniejszy niż Śmigły, Beck, Traugutt, Chłopicki i cały szereg królów elekcyjnych oraz dziedzicznych razem wziętych. No, może jeden Gomułka ma tu zasługi podobne – w ‘56 też Sowietów nie wpuścił.
Istnieje niebezpieczeństwo, że jubileuszowe wydawnictwo Sojuszu polegnie pod ręką mającego niejakie kłopoty z pamięcią (i wiedzą historyczną) aktywu. Że ograniczy się ono do wątku okrągłostołowego, poprzestając na wyróżnieniu jednej, z jakże licznych, zasług generała, tj. bezkrwawego przekazania władzy.
A byłaby to szkoda wielka, błąd niewybaczalny i nie dający się wytłumaczyć. Lewica wszak powinna być nonkonformistyczna, odważna, nie kłaniająca zastarzałym przesądom i obiegowym opiniom. Winna łamać okowy, konwencje, obnażać puste rytuały.
Zwłaszcza, że argumenty są, i racja jest, a wstydu nie ma. Bo i przed czym ? Weźmy takie ‘wydarzenia grudniowe’: owszem zbuntowało się parę miast, spłonął gdański KW. Ale przecież, o ileż więcej było miast, które wcale się nie buntowały, a ileż komitetów nie spłonęło !
Weźmy i stan wojenny. Może i „Solidarność” liczyła 10 milionów członków, ale przecież nawet co piąty z nich był jednocześnie partyjniakiem ! A sama Partia liczyła wówczas 3 miliony ludzi - też obywateli tego kraju, też społeczeństwo. No i przecież jeszcze jakieś 12 milionów było ‘poza przydziałem’ – więc jeżeli Wałęsa miał rację, to generał wcale nie mniejszą.
Są jeszcze wybory 4 czerwca ’89 roku. Ok, ludzie dali łupnia komunie (tak, że trzeba było na siłę kręcić drugą turę). Ale jacy ludzie ? Przecież ponad 10 milionów Polaków głosować wówczas w ogóle nie poszło – pewnie wcale „Solidarności” nie chcieli.
A generał jak był, tak i pryncypialny pozostał. Pryncypialny i szczodry: Gomułka u zarania Polski Ludowej oferował opozycji 20 % miejsc w Sejmie. W 1989 r. opozycja dostała 35 %. Hukliwa mniejszość, nawet liczna, nie powinna zagłuszać tej reszty, która łatwo może okazać się większością. Co drugi krajan ma generała Wojciecha Jaruzelskiego za bohatera i patriotę. Sukces albumu jest więc murowany.
Mariusz Korejwo
Skomentuj
Komentuj jako gość