„Być może wypowiedzi osób o nazwiskach większych od mojego sprawią, że pan sędzia Tu (i kilku równie niedouczonych członków elity intelektualnej) zajarzy niejaką różnicę, jaka zachodzi pomiędzy „stalinowskimi metodami śledczymi”, a wybrykami gówniarzy z CBA (którym nikt jeszcze niczego nie udowodnił).”- pisze Mariusz Korejwo
Jest sobie slogan, że zawsze warto rozmawiać. Guzik prawda: nie zawsze, nie z każdym i nie na każdy temat. Dobór dyskutantów wiele mówi o interlokutorze; wystarczy przejrzeć co nośniejsze programy wywiadowcze obecne w telewizorze, aby się o tym przekonać. Toteż początkowo ignorowałem brednie i kalumnie wypowiadane przez najsłynniejszego (zaraz po Barbarze Piwnik) sędziego III RP, widząc w omawianym casusie kolejny z miliona przejawów folkloru właściwego dla miejsca i czasu.
Mogłem się wyłącznie żachnąć na argumenty przytaczane od Pana Prezydenta po ostatniego ciurę z Platformy, dotyczące rzekomej powagi urzędu, którą rzeczony sędzia sobą prezentuje. Łatwo na takie banialuki odpowiedzieć: no właśnie, panie sędzio Tu ! Pan reprezentuje nie siebie i swoją potworną ignorancję, pan reprezentuje Państwo Polskie.
Potem jednak znany autorytet i Europejczyk, poseł Zemke, spojrzał mi prosto w oczy i zarzucił brak powagi, zaprosił też (i to jak wyzywająco !) do rzeczowej dyskusji i przytaczania merytorycznych argumentów. Takiemu zaproszeniu (cóż z tego, że via satelita ?) nie mogłem się oprzeć.
Ponieważ jako prawicowy oszołom utraciłem z definicji zdolności polemiczne, posłużę się – jako argumentacją – prawie wyłącznie cytatami. Być może wypowiedzi osób o nazwiskach większych od mojego sprawią, że pan sędzia Tu (i kilku równie niedouczonych członków elity intelektualnej) zajarzy niejaką różnicę, jaka zachodzi pomiędzy „stalinowskimi metodami śledczymi”, a wybrykami gówniarzy z CBA (którym nikt jeszcze niczego nie udowodnił).
Państwo wybaczcie, ale posłużę się przykładem Kazimierza Moczarskiego, a więc historią powszechnie znaną. Być może do takich właśnie – niepodważalnych i oczywistych – świadectw trzeba się odwoływać jak do rudymentów, kiedy ręce opadają, a bardziej subtelny wywód narażony jest na obicie się o ścianę. Przypomnę, że „Rozmowy z katem” od 20 lat są w kanonie szkolnym, ale nawet ci, którzy książkę ową ominęli wagarując (i wkuwając do egzaminów na sędziego), powinni wiedzieć, że należy ona do lektur obowiązkowych nie tylko szkolnych.
Kazimierz Moczarski, trafił do więzienia Polski Ludowej nie tylko jako człowiek niewinny, ale jako bohater walki z nazistami. Jego proces toczył się w trybie niejawnym, a on sam pozbawiony był prawa do obrony. Spędził w więzieniu ponad 10 lat, otrzymując kolejne wyroki, w tym wyrok śmierci. O anulowaniu tego ostatniego dowiedział się z dwu- i pół rocznym poślizgiem. W trakcie śledztwa przeprowadzanego przez oficerów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (to właśnie klasyczny „proces stalinowski”, panie sędzio Tu) Moczarski poddany został „49 rodzajom maltretacji i tortur, wśród których wyróżniają się następujące metody:
1. bicie pałką gumową specjalnie uczulonych miejsc ciała (np. nasady nosa, podbródka i gruczołów ślinowych, wystających części łopatek itp.);
2. bicie batem, obciąganym tzw. lepką gumą wierzchniej części nagich stóp [...];
3. bicie pałką gumową w pięty [...];
4. wyrywanie włosów ze skroni i karku [...], z brody, z piersi oraz z krocza i narządów płciowych;
5. miażdżenie palców między trzema ołówkami [...];
6. przypalanie rozżarzonym papierosem okolic ust i oczu;
7. przypalanie płomieniem palców obu dłoni;
8. zmuszanie do niespania przez okres 7-9 dni drogą ‘budzenia’ więźnia [...] uderzeniami w twarz [...];
25. miażdżenie palców stóp (wskakiwanie butami na stopy) [...];
26. kopanie nóg i korpusu ciała [...];
28. kłucie szpilka, stalówką [...];
29. szczypanie twarzy i uszu ręką przy pomocy klucza [...];
30. siedzenie na kancie stołka [...];
31. siedzenie na śrubie, która rani odbytnicę [...];
32. skuwanie rąk do tyłu [...] oraz zrywanie siłą z przegubów tych kajdanek [...];
33. [...] przysiady aż do omdlenia [...];
34. bieganie po schodach (20-30 minut) [...];
35. wielogodzinny spacer (m.in. nago) [...];
37. wielogodzinna ‘stójka’ w celi na baczność [...];
38. wielogodzinna ‘stójka’ w celi i pokoju śledczym z rękami podniesionymi w górę [...];
39. pozbawianie paczek od rodziny [...];
40. zmniejszona porcja jedzenia [...] a ponadto - tortura pragnienia (przez kilka dni nie dawano absolutnie nic do picia) [...];
41. rewizje nocne w celi [przy nagich ‘stójkach’ w wyziębionej celi] [...];
42. wyjmowanie okien w celi [w porze jesiennej] [...];
43. wielokrotne wlewanie do celi kubłów wody [...];
44. pozbawianie pomocy lekarskiej [Moczarski miał wyraźne objawy choroby, m.in. krew w moczu] [...];
45. pozbawianie spaceru [...] przez sześć lat i trzy miesiące [Moczarski był także przez 2 lata i 10 miesięcy pozbawiony możliwości umycia się] [...];
46. [...] wymyślanie i chuligańskie obrzucanie mnie i mojej rodziny stekiem obelg, znieważeń, wymyślań [...];
47. pozbawienie absolutnie kontaktu z rodziną [żona Moczarskiego również została aresztowana] [...] oraz ze światem zewnętrznym [...];
48. zadawanie tortur moralnych przez a) oficjalne (choć kłamliwe) oświadczenie [...] iż Żona moja [...] zmarła [...], b) insynuacyjne oświadczenie [...] przystrojone w brudne epitety, na temat nieetycznego rzekomo zachowania się mojej Żony;
49. [...] nazywanie minie ‘gestapowcem’ [oficer śledczy wypisał to słowo na czole Moczarskiego i zabronił zmywania] [...] b) [...] osadzenie mnie w celi tylko z gestapowcami, m.in. katem Getta Warszawskiego, gen. SS J. Stroopem [...]”.
Szanowny sędzio Tu! Zaręczam, że jest tego dużo więcej. Informuję pana ponadto, że Kazimierz Moczarski był tylko jednym z tysięcy ludzi poddanych podobnemu losowi, być może wcale nie najnieszczęśliwszym – on przeżył i ma własny grób. Dodam przy tym, że informacji o „stalinowskich metodach śledczych” (tych prawdziwych) nie brakuje i są one łatwo dostępne.
Być może przyswojenie jakiego kwantum wiedzy powszechnej uchroni pana w przyszłości - jako Przedstawiciela Państwa – przed nazwaniem np. ‘oświęcimskimi’ metod stosowanych przez kolejnych funkcjonariuszy organów ścigania. A nas wszystkich choć trochę odciąży od lawiny bzdur zsypującej się z każdej strony.
PS.: lektura obowiązkowa: K. Moczarski, Rozmowy z katem; K. Moczarski, Zapiski.
Skomentuj
Komentuj jako gość