W ostatnią niedzielę, również w Olsztynie, miejsce miała ogólnopolska zbiórka na cel zbożny, zwana oficjalnie Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. No i dobrze. A nawet bardzo dobrze, czyli fatalnie.
Wszystko zależy od tego, co się czyta, bo przy okazji odprawiono od lewa do prawa tradycyjne egzorcyzmy, które rzecz samą usunęły w cień, dając za to (felietonowy) popis, że uchu-ha. Mało mnie obchodzą kwękania Lewicy Postępowej & Travellers, bo diagnoza tu aż za oczywista, a lekarz niech się sam leczy. Jednak popisy tzw. „naszej” strony nie są mi obojętne, a zwłaszcza idiotyzmy, które popełniają ludzie i media, które jako konserwatywne chcą się klasyfikować.
A teraz tak uwielbiane przez Marcina Mellera zastrzeżenia: nie, nie klęczę w kruchcie; nie, nie posiadam konterfektu Lecha w portfelu; nie, nie deponuję narodowej racji w zachowku, i – nie, nie czyham na stanowisko rednacza „Palyboy’a”.
Myślę tylko, że dyskusja powinna być rzeczowa, a przychrzanianie się bez sensu to podkładanie się szydercom, broń dla wroga, a czasem też objaw poronionych sublimacji odrealnionych mózgów. Schorzenie powszechne; nie prawda, że tylko felietoniści „Wyborczej” bredzą od rzeczy, czas przyjąć do wiadomości, że miejsce za szańcem nie daje forów („a publika łyka i łyka” tylko dlatego, że brednie są „prawicowe”), przeciwnie: bycie poza mainstream’em obliguje do minimalnej chociażby higieny umysłowej.
Pan, który sztorcuje Owsiaka, za to, że jego Orkiestra zbiera ‘zaledwie’ ułamek budżetu NFZ, powinien ochłonąć, a może i wskoczyć w przerębel razem z członkami bractwa „Kąpiący się zimą” (bez kpin – Państwa pozdrawiam i zazdroszczę). A pan, który to puszcza w druku, powinien dwa razy poskrobać się w głowę. Inna persona, olaboga wrzeszcząca, że Owsiak lubi motorem po pustyni jeździć (a to podobno nie pasuje do wizerunku dobroczyńcy - społecznika), też powinna się chyba na jakąś terapię przejechać. Robienie Owsiakowi zarzutów, że jest charakterystyczny, to czepianie się Batmana, że posiada idiotyczny strój (Spiderman przynajmniej przyznawał, że w krocze pije), a Joker’a, że się maluje. No, jasne: Owsiaku! Przybierz szatę zgrzebną, siadaj w kącie, niech cię żrą robaki.
No więc, przyjmijcie do wiadomości Mości Państwo, ze Owsiak jest jaki jest, i bez czerwonych spodni, żółtej koszuli i bajeranckich oprawek, nie byłby sobą. Tak jak nie byłby sobą Batman bez ciasnych gatek, Rosenkranz bez Guildernstern’a, a Hindenburg bez Ludendorff’a.
Owsiak robi w popkulturze, pracuje głównie z młodzieżą, więc jaki ma być ? Że opryskliwy, wrzaskliwy, irytujący ? Pewnie, że tak – ale jest w tym wszystkim autentyczny i jest skuteczny, czego dowodzi od ćwierć wieku (pamiętacie TPChR ?).
Spotkałem nawet zarzuty, że Owsiak promuje własną osobę: na prawdę widzicie go na listach do Europarlamentu oraz w reklamach ? Owszem, powiązał własną osobę z organizacją tak skutecznie, że WOŚP bez Owsiaka w ogóle wydaje się być niemożliwy. To może drażnić, ale jest tu jednak różnica między nim, a takimi osobnikami jak np. Marek Siwiec. Kurcze, facet ma prawie 60 lat, a w życiu niczego pożytecznego nie zrobił (jeśli jest inaczej, proszę o dowody; funkcja naczelnego „Trybuny” to ciut mało), mimo to, wszędzie go pełno. To się nazywa autopromocja.
Dość uzasadniony byłby zarzut, że WOŚP wyręcza służby państwowe. OK, tylko, czy to aby zarzut do Owsiaka ? Czy jego i Orkiestry WINĄ jest, że resortowi łatwiej doposażyć szpitale ? Dlaczegóż nie sztorcować Caritas’u za zajmowanie się biednymi, bezdomnymi, potłuczonymi przez los. Wszak to robota dla MOPS’ów/GOPS'ów, PCPR’ów i pewnie z tuzina innych instytucji opłacanych z podatków. Pamiętacie świąteczną inwazję RMF ? Sukinkoty rozdawali choinki za darmo, rujnując przemysł drobny przedświąteczny. Gdzie wówczas była policja ?
Dostaje się Owsiakowi, że o nim głośno, a o codziennej, mozolnej akcji Kościoła to już nie. No to powiedzmy sobie: co Kościół w sferze PR poczynił, by wizerunek zmienić, rozpowszechnić, uPOPowić ? Albo inaczej: czy w ogóle Kościół ma interes, czy chce PR-owsko z WOŚP się ścigać ? Czy to znowu do Owsiaka zarzut jest ? Na pewno do niego ?
Owsiak to nie moja bajka, a Orkiestrze przyglądać należy się bacznie, tak jak każdej instytucji funkcjonującej w polis. Urywając się od argumentów natury czysto personalnej, bajdurzeń, plotek i frustracji, a skupiając na rzeczy samej, widzę trzy zasadnicze pola do dyskusji:
1. rock. Wykorzystanie kultury pop dla zbożnych celów zasługuje na Nobla. Naprawdę nie widzę nic złego, aby przy okazji muzyki zahaczać młodych i wciągać ich w coś więcej, w coś pożytecznego. Ślisko robi się wtedy, kiedy muzyka staje się lepem, a Owsiak odgrywa rolę Szczurołapa z Hameln. W mojej ocenie ta granica nie została przekroczona, a wszyscy nastolatkowie, których znam, w ogóle nie dostrzegają sztafarzu ideologicznego, który od jakiegoś czasu towarzyszy WOŚP, a Przystankowi Woodstock (łódstok ?) w szczególności. Inaczej mówiąc: liczą się proporcje. Jeśli podczepiamy do koncertu rockowego cośtamcośtam, to generalnie nic się nie dzieje. Odwrotnie jest w kampanii wyborczej: muzyk staje się maskotką przy breloku Szczurołapa. I wtedy jest problem. Powtarzam: w mojej ocenie Owsiak tej granicy przekroczyć nie zdołał (do udowodnienia pozostaje, czy próbował);
2. ideologizacja Owsiaka. Wbrew pozorom nie jest to problem personalny, bo nie o samą osobę Orkiestranta idzie. Owsiak nie jest tylko Owsiakiem, tak jak Kotański nie był tylko Kotańskim, a Wałęsa tylko Wałęsą. Nazwisko każdego z nich stało się synonimem rzeczy dużo większych, i każdy z nich powinien pogodzić się z faktem, że bycie instytucją zobowiązuje. Owsiak jeśli nie rozumie, to przynajmniej powinien, że jego nieodpowiedzialne wybryki – nazwijmy to politologiczne – mają następstwa, bo nie jest on osobą prywatną, jakimś tam Jurkiem po prostu. Pomysł zapraszania polityków na młodzieżowe zloty uważam za doskonały, bo w ogóle każde wdrażanie nieletnich (ale już za chwilę letnich) w sferę publiczną, jest bezcenne. Jednak jeśli daje się na wielotysięcznych spędach głos np. chwalcom Unii, to jedynym odpowiedzialnym zachowaniem byłoby danie równolegle głosu osobom w Unię wątpiącym. Każda inna postawa musi być oceniana jako próba indoktrynacji, a WOŚP automatycznie topiona jest w bieżącej polityce. Owsiak pierwszych lat Orkiestry odżegnujący się energicznie od wszelkiej polityki zdradził samego siebie.
3. mariaż z państwem. Instytucje publiczne bez żenady wtopiły się w działania organizacji społecznej. W stronę Orkiestry płyną miliony złotych z pieniędzy podatniczych, nie zawsze na jasnych zasadach. Na oficjalnej stronie Urzędu Miasta w Olsztynie wśród sponsorów (obok masy firm prywatnych, którym nikt nie broni wydawać pieniędzy tak, jak sobie życzą) wymienieni są m.in.: Wojewoda, PGNiG, AZS, TVP Olsztyn. Pal sześć polityków, którzy uwielbiają podczepiać się pod cudze sukcesy, ale dlaczego, do diabła, dofinansowuje się z moich pieniędzy zbiórkę publiczną ? Czysta aberracja: wydajemy pieniądze budżetowe, żeby zebrać pieniądze, których nie ma budżet. O co chodzi ?
Jasne, Owsiak jest tu tylko egzemplum, ale wystarczająco klarownym, by zdefiniować niektóre przywary tzw. debaty publicznej. Będzie ona dziadowska, jeśli nawet publikatory „poważne” walą na oślep, kopią po kostkach i plują na plecy.
Będzie ona również najzwyczajniej nieskuteczna, bez szans na przebicie się do leniwego centrum (nie mówiąc już o wrażych obozach). Przestaje też być dyskursem, mamy za to zaklęcia rzucane w zamkniętym kręgu przekonanych. Koniec końców dzieciaki z puszkami zachowywały się bardzo przyzwoicie, żaden z nich nie napadł na mnie, nie molestował o kasę, odmowę (dałem wcześniej) przyjmowali pogodnie. Ich tatusiowie w tym samym czasie wypisywali paszkwile na blogach.
Mariusz Korejwo
Skomentuj
Komentuj jako gość