Od kilku lat Wielką Sobotę i uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego przeżywam w jednej z dekanalnych parafii Archidiecezji Warmińskiej. Ksiądz dziekan obsługuje dwa kościoły, więc dzielimy się przewodniczeniem Mszy św., ja wygłaszam kazania w Wielką Sobotę, na dwóch rezurekcjach i w pierwszym dniu świąt. W tym roku do księdza dziekana jednak nie pojechałem, bo do kogo mówić kazania, skoro w kościele mogło przebywać tylko 5 osób i nie było rezurekcji, a w Wielką Sobotę poświęcenia ognia i wody.
Oczywiście, każdy refleksyjny wierzący człowiek zadaje sobie pytanie: co Pan Bóg chce nam powiedzieć dopuszczając obecną pandemię? Głęboko wierząca osoba potrafi każde zdarzenie dnia odczytać jako pewien znak dany przez Boga. Oczywiście tak interpretują świat, jako całkowicie zależny od Boga mistycy i osoby głęboko odczuwające obecność i wolę Boga. Wielu dostojników kościelnych, a u nas prymas Polski abp Wojciech Polak oświadczyli, że pandemii nie można odbierać jako kary Bożej, bo przecież Bóg jest Miłością i zawsze okazuje ludziom swoje miłosierdzie. W Starym Testamencie ludzie mieli głęboką świadomość, że wszystko co się dzieje na ziemi, toczy się z Bożego przyzwolenia i bezpośrednio odbierali naturalne nieszczęścia jako karzącą rękę Boga, od potopu zaczynając po upadek i zburzenie Jerozolimy kończąc. W Nowym Testamencie, a szczególnie w Apokalipsie też mowa jest wprost, że Bóg dopuszcza naturalne kataklizmy, aby zbłąkaną i grzeszną ludzkość wyprowadzić na drogę Bożych przykazań, gdy zaczęła tak żyć, jakby Boga w ogóle nie było. Czy dziś nie mamy podobnej sytuacji?
Dokładnie przeanalizowałem modlitwę papieża Franciszka transmitowaną 27 marca. Jest to rozważanie, że mamy bardzo trudną sytuację i prosimy, aby Bóg wyciągnął do nas rękę i ocalił, tak jak Chrystus przebudzony podczas sztormu, ucisza jezioro i zdejmuje strach z Apostołów obawiających się utonięcia. W tym rozważaniu - modlitwie zwróciłem jednak uwagę na jedno: Franciszek ani razu nie użył słowa grzech. Nie dokonał aktu przeprosin Boga za grzeszne, ludzkie zachowania. Każda konstrukcja modlitwy, a liturgia Mszy św. w szczególności, rozpoczyna się od aktu pokutnego: wyznania i przeproszenia za swoją grzeszność. Żaden z kościelnych dostojników nie wzywa do pokuty i nawrócenia, a przede wszystkim do ekspiacji za grzechy świata i grzechy osobiste. Papież Franciszek w końcowym rozważaniu powiedział jednak: Chciwi zysku daliśmy się pochłonąć rzeczom i oszołomić pośpiechem. Nie zatrzymaliśmy się wobec Twoich wezwań, nie obudziliśmy się w obliczu wojen i planetarnej niesprawiedliwości, nie słuchaliśmy wołania ubogich i naszej poważnej chorej planety. Nadal byliśmy niewzruszeni, myśląc, że zawsze będziemy zdrowi w “chorym świecie”. I ani słowa o pandemii aborcjonizmu, który przez międzynarodowe organizacje (ONZ i Unię Europejską) jest wręcz wymuszany na wielu krajach, ani słowa o coraz powszechnej eutanazji w Holandii, Danii, a w Szwajcarii w szczególności. Ani słowa o grzesznych eksperymentach medycznych, jakim jest próba klonowania człowieka, do której przecież już doszło w Chinach, choć profesor który tego dokonał, został „wyciszony”. To człowiek zaczął się stawiać w roli Boga, decydując, kto ma przyjść na świat, a komu należy odebrać życie. Dla niektórych zdziwieniem może być to, że najwięcej zarażonych koronawirusem w stosunku do liczby mieszkańców jest w Szwajcarii. Trochę poznałem ten, jakże bogaty kraj. Ale on często bogacił się na niegodziwości. To w Szwajcarii działają kliniki, do których przywożeni są ludzie z całej Europy, aby tu dokonać eutanazji. Jak skrwawione krwią niewinnych, abortowanych dzieci są Chiny. Jak dawniej katolicka Hiszpania pod rządami lewicy przyjęła pakiety praw, które jawnie godzą w Boży porządek świata wyznaczony przez Dekalog. A dawniej katolicka Francja, dziś burząca wcześniej upaństwowione świątynie, rządzona przez masonów, gdzie prezydent Emmanuel Macron obawia się, że pandemia ożywi religię i konsultuje się z wielkim mistrzem Wielkiego Wschodu, jak w sposób świecki pocieszać pogrążone w żałobie rodziny, aby nie obudzić w nich religijnej tęsknoty. Czy ludzie Kościoła nie dostrzegają, że od wielu lat na tym świecie, zło zaczęto nazywać dobrem, a dobro złem? Kościół niestety także uległ ideologii tego świata i dziwię się, że większość hierarchów tego nie dostrzega. Czym było w październiku ub.r. oddawanie czci drewnianej rzeźbie nagiej kobiety, tzw. Pachamamie mającej wyobrażać Matkę Ziemię, przez biskupów i papieża Franciszka podczas tzw. Synodu Amazońskiego, który odbywał się w Rzymie, jak nie bałwochwalczym kultem jawnie łamiącym pierwsze przykazanie Boże. Uczestnik synodu ks. Paulo Suess w wywiadzie dla oficjalnego serwisu informacyjnego Stolicy Apostolskiej z „Watykan News” powiedział: Nawet jeśli był to obrzęd pogański, jest to jednak pogański kult Boga. Nie można odrzucić pogaństwa, jak gdyby było ono niczym. A gdzie ostrzeżenia Apostołów, aby nie brać udziału w pogańskich ucztach i obrzędach zapisane w Dziejach Apostolskich i listach św. Pawła, gdyż jest to oddawanie kultu diabłu, przeciwnikowi Boga. Czym było przyznanie najwyższego odznaczenia papieskiego Orderu św. Grzegorza Lilianie Ploumen, holenderskiej polityk, zwolenniczce eutanazji, popierającej ruchy LGBT, organizującej fundusze na dokonywanie aborcji w krajach rozwijających się (przede wszystkim afrykańskich), jak nie nagrodzeniem jej aktywności za działalność sprzeczną z podstawowymi zasadami Ewangelii. A publiczne pochwalenie Włoszki, przez papieża Franciszka, także wielkiej zwolenniczki aborcji czyż było też tylko jedną z jego gaf?
W „Watykan News” ukazał się artykuł jezuity Benedykta Mayaki zatytułowany: „Zmiany zachowań ludzi spowodowane pandemią wirusa Covid-19 przynoszą planecie niezmierzone korzyści”. Jezuita napisał, że Ziemia sama się leczy... i stwierdził: Globalne ograniczenie podróży lotniczych, lądowych i morskich przynosi korzyści naszej planecie. To znana teza tzw. ekologizmu, że to człowiek zagraża ziemi, więc należy wszelkimi sposobami ograniczyć przyrost naturalny. To ludzie zagrażają przyrodzie, więc należy w jak największej ilości wyeliminować ludzi z powierzchni ziemi. Koronawirus się do tego przyczynia, więc jezuita, w oficjalnym watykańskim organie jest z tego zadowolony. Artykuł wywołał oburzenie i został zdjęty ze strony serwisu. Dawniej teolodzy stawiali pytanie: czego chce Bóg od człowieka, jak człowiek powinien żyć, aby został zbawiony? W XX w. odwrócono zagadnienie i na piedestał postawiono człowieka, zaczęto uprawiać tzw. teologię antropocentryczną. Zaczęto pytać: czego potrzebuje człowiek do swego szczęścia tu na ziemi. Już nie Bóg był ważny, a człowiek, jego utylitarne potrzeby. Dziś mamy tzw. teologię ekologii. Już nie jest ważne co mówi Bóg. Nie są ważne bytowe i duchowe potrzeby człowieka. Najważniejsza jest przyroda (natura). Jej należy się cześć i hołd i jej powinien podporządkować się człowiek. To także kult natury w formie religijnej, czyli powrót do pogaństwa. I niestety tej fałszywej teologii (a bardziej ideologii) ulega czasem papież Franciszek uczestniczący w szamańskich obrzędach ku czci Pachamamy.
Człowiek zawsze miał pokusę być równym Bogu. Stąd narodziny grzechu pierworodnego. Diabeł mówi do prarodziców: Bóg was ogranicza, jeżeli zjecie to jabłko, staniecie się takim jak On. I wiemy jak fałszywa była to diabelska teza, której uwierzyła Ewa i Adam. Potem ludzie budowali wieżę Babel, bo chcieli dosięgnąć nieba. Dziś też chcą zająć miejsce Boga klonując ludzi, na potęgę stosując in vitro (przy zagładzie dziesiątków tysięcy mrożonych zarodków), poprzez eutanazję odbierają życie ludziom starym, schorowanym czy tylko popadającym w depresję. To Bóg jest Panem i dawcą życia, a człowiek chce odebrać Mu Jego prerogatywy.
Dlaczego Bóg dopuszcza pandemię, wybuchy wulkanów, naturalne katastrofy? Czasami te katastrofy są spowodowane nieroztropną działalnością człowieka. Jan Paweł II w encyklice „Centesimus Annus” stwierdził: Zamiast pełnić rolę współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje Jego miejsce i w końcu prowokuje bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej niż rządzonej. Czy wyprodukowana już przez człowieka i dalej istniejąca broń biologiczna nie obróci się przeciwko ludzkości? Sam człowiek przygotowuje na siebie zagładę. Zastanawiające jest jedno: jak niewielu dziennikarzy i naukowców zajmuje sie pytaniem: skąd i dlaczego pojawił się ten koronawirus. Bóg dopuszczając do katastrof czy epidemii chce ostrzec człowieka, przeszkodzić mu w drodze do samozagłady. Bóg bardziej ostrzega niż karze, przypomina o swoim istnieniu. Wiele społeczności i zorganizowanych struktur (od władz państwowych takich jak Chiny czy Korea, a dawniej Albania) po międzynarodowe organizacje i loże masońskie chce wykluczyć Boga z ludzkiego życia. Nieszczęścia, które spotykają innych, są dla nas ostrzeżeniem. Powiedział to wprost Jezus Chrystus, gdy dowiedział się, że zawaliła się wieża w Siloam i zginęło 18 osób, myślicie (...) że było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jeruzalem? Bynajmniej powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. (Łk 13,1-5). Więc w wielkopostnym orędziu Papieża, jak też przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego jak też większości hierarchów zabrakło mi jednego: wezwania do nawrócenia, okazania żalu i przeproszenia Boga za grzechy (wyeliminowali to słowo) własne, Kościoła i całego świata.
A co do odczytywania znaków... Dla mnie wymownym znakiem jest to, że wśród dwóch zarażonych koronawirusem kardynałów jest Angelo De Dontis, wikariusz papieski dla diecezji rzymskiej, który nakazał na trzy tygodnie pozamykać wszystkie kościoły w Rzymie. Potem ten dekret odwołał. Ale każdy ma prawo odczytywania Bożych znaków na swój sposób.
Ks. Jan Rosłan
Były redaktor naczelny „Posłańca Warmińskiego”, obecnie redaktor naczelny „Debaty”, publicysta, autor sześciu książek
Skomentuj
Komentuj jako gość