„Super Express" na pierwszej stronie gazety z 24 stycznia bije wielkimi literami po oczach, jak to w Polsce dobrze jest księżom. W Internecie ten sam artykuł ma zajawkę następującą: „Ile zarabiają polscy księża? Nawet tyle co lekarze. Tym bardziej, że płacą niemal dziesięciokrotnie niższe podatki". Wewnątrz numeru jest natomiast następujące stwierdzenie: „(...) statystyczny duchowny płaci rocznie zaledwie 236 zł podatku - to nieomal dziesięć razy mniej niż świecki podatnik - wynika z raportu Money.pl".
„Super Express" raz dodaje do numeru święte obrazki, drugim razem prowadzi kampanię wymierzoną przeciwko polskim duchownym. Diabłu świeczkę i Panu Bogu ogarek. Gdyby w tych atakach posługiwał się prawdziwymi argumentami, to przyjąłbym za dobrą monetę niektóre kampanie gazety, ale z tą uczciwością jest różnie. Bo jakie podatki tak naprawdę płacą księżą? I skąd czerpią dane statystyczne dziennikarze tabloidu? Zacząłem więc małe śledztwo, aby poszukać źródła dezinformacji.
Portal Money.pl podał, „że 56,3 tys. polskich duchownych zapłaciło w 2013 r w ramach zryczałtowanego podatku 13,3 mln zł, co daje 236 zł rocznie od osoby". Skąd portal miał te dane? Okazuje się, że z Ministerstwa Finansów. Już w październiku poprzedniego roku na portalu Wirtualna Polska pojawił się tekst zatytułowany „Jak płacić 236 zł podatku rocznie? Księża znają odpowiedź", gdzie podano dane też powołując się na Ministerstwo Finansów, że w roku 2013 statystyczny Polak zapłacił 2184 zł podatku dochodowego, „a statystyczny ksiądz zaledwie 236 zł". W tym samym miesiącu „Dziennik Łódzki" zamieścił podobny artykuł, podając te same dane i powołując się na portal Money.pl . Kanclerz kurii metropolitalnej w Łodzi, ks. dr Zbigniew Tracz, wysłał do redakcji list protestując przeciwko danym, których podawanie ma wprowadzać w błąd czytelników i podważać zaufanie do Kościoła. Po „Dzienniku Łódzkim" nastąpił atak „Super Expresu" - z podaniem tych samych informacji i odwołaniem się to tego samego portalu.
Księża pracujący w duszpasterstwie, wikariusze i proboszczowie mogą płacić zryczałtowany podatek dochodowy lub też prowadzić księgę finansową. Taki podatek mogą płacić nie tylko księża, ale także inne osoby, na przykład rzemieślnicy. Podatek ten jest płacony kwartalnie. W roku 2014 dla proboszczów przewidziano aż 16 różnych stawek, w zależności od wielkości parafii. Najniższy podatek płacony jest przez proboszcza pracującego w parafii mającej mniej niż tysiąc wiernych (liczeni są wszyscy mieszkańcy parafii, choćby nie byli katolikami) wynosi 420 zł, a najwyższy 1502 zł. Ten najwyższy podatek płaci proboszcz, którego parafia liczy powyżej 20 tys. osób. Wikariusze także płacą podatek od wielkości parafii, z tym że tutaj mamy tylko sześć stawek. Wikariusz parafii do tysiąca osób płaci 127 zł podatku, natomiast w dużych parafiach ten podatek wynosi od 440 zł do 486 zł płaconych kwartalnie. Co roku kwota podatku jest zwiększana.
Skąd więc te dane, że księża średnio płacą rocznie tylko 236 zł podatku, skoro łatwo obliczyć, że każdy proboszcz najmniejszej parafii musi rocznie zapłacić 1680 zł podatku, a wikariusz minimum 491 zł, jeżeli pracuje na parafii liczącej poniżej tysiąca wiernych. Czyżby urzędy podatkowe nie ściągały daniny z księży? Czyżby duchowni byli zwalniani z tego podatku? Nic podobnego. Trzeba jeszcze dodać, że oprócz podatku dochodowego proboszczowie i wikariusze pracujący w parafiach sami muszą opłacić składki ZUS, które przecież wielokrotnie przewyższają opłaty podatkowe. Do tego dochodzą jeszcze wewnątrzkościelne podatki, o których już nie wspominam. Skąd więc ta kwota 236 zł podawana przez media, w tym przez portal specjalizujący się w tematyce finansowej?
Otóż portal Money.pl powołując się na dane Ministerstwa Finansów podał, że 56,3 tys. polskich duchownych zapłaciło w roku 2013 w ramach zryczałtowanego podatku dochodowego 13,3 mln zł, co daje średnio 236 zł rocznie od osoby. Trzeba zapytać, ilu jest księży w Polsce? Według najnowszych danych w Polsce pracuje 28,5 tysiąca księży, w tym 6,3 to księża zakonni - z tej liczby około półtora tysiąca polskich księży pracuje poza granicami kraju. Skąd więc ta liczba 56,3 tys. polskich duchownych? Czyżby zostały też policzone siostry zakonne, które nie prowadzą bezpośredniej parafialnej działalności duszpasterskiej i stąd nie mogą płacić zryczałtowanego podatku dochodowego. Zakonnice najczęściej są zatrudniane w parafiach i instytucjach kościelnych oraz jako katecheci i wtedy od ich wynagrodzeń jest odprowadzany podatek dochodowy, jak od każdego zatrudnionego. Skąd więc Ministerstwo Finansów uznało, że 56,3 tys. jest polskich duchownych, którzy płacą podatek dochodowy w formie ryczałtu?
Jest to wielkie kłamstwo.
Ponad 10 tys. księży pracuje jako katecheci w szkołach, kapelani w szpitalach czy w wojsku. Otrzymują normalne wynagrodzenie i płacą podatki. Ponadto wielu księży nie pracuje bezpośrednio w parafiach, gdyż są zatrudnieni w instytucjach kościelnych, w kuriach, w Caritasie, w seminariach duchownych, na katolickich i świeckich uczelniach. Wszyscy płacą od swoich wynagrodzeń podatki, jak każdy zatrudniony w Polsce. Sam zaliczam się do tej grupy duchownych. Właśnie otrzymałem PIT-y za rok 2014 i stwierdzam, że pobrano mi podatek wyższy niż płaci statystyczny Polak. Podatek ryczałtowy płacą więc tylko księża bezpośrednio pracujący w duszpasterstwie, wikariusze i proboszczowie.
„Super Express" po swojej publikacji zamieścił tylko jeden list czytelnika, który zapowiedział zaprzestanie kupowania tej gazety z powodu podsycania nienawiści do księży. Bulwarowa gazeta żyje z podsycania emocji, ale kto jest głównym inspiratorem tej nagonki i w jakim celu jest ona robiona? I tu dochodzimy do źródła. Kto napuszcza lekarzy na pacjentów, wiernych na księży, społeczeństwo na górników czy nauczycieli? To rządowa propaganda. Tutaj wszystkich kłamliwych danych dostarczyło Ministerstwo Finansów. Minister Szczurek powoli wchodzi w buty swego poprzednika, ministra Rostowskiego, który wyróżniał się w byłym rządzie w atakach i złośliwościach kierowanych w stronę przeciwników politycznych. Księża w Polsce są łatwym obiektem ataku, ale żeby przygotować fałszywe dane liczbowe przez funkcjonariuszy Ministerstwa Finansów i podrzucić je mało sprawnym intelektualnie dziennikarzom, to przynosi wyłącznie wstyd ministerstwu. Być może rzeczywiście w 2013 r. w ramach zryczałtowanego podatku dochodowego wpłynęło od księży 13,3 mln zł., ale nie były to wpłaty od 56 tysięcy duchownych, jak podaje ministerstwo, bo w Polsce nie ma tylu księży, a najwyżej od kilkunastu tysięcy, bo tylu pracuje bezpośrednio w duszpasterstwie. Po drugie, niech ministerstwo poda, skoro tak dokładnie liczy, ile naprawdę zapłacili polscy księża podatków od swoich wynagrodzeń pracując na uczelniach, w szkołach czy kuriach biskupich, bo mnie, księdza płacącego podatki, jak każdy Polak, pan minister do duchownych nie zaliczył. To Ministerstwo Finansów podrzuciło sfałszowane dane i nawet niby tak wyspecjalizowany portal jak Finanse.pl chwycił haczyk i oznajmił wielką sensacje. Czyżby tam nie pracował żaden rozsądny analityk, który potrafiłby przeliczyć kwotę wpływów przez liczbę osób wpłacających? Przecież od razu widać, że przekazane informacje przez ministerstwo prawdziwe być nie mogą. Ale co jest prawdziwe w wykonaniu tego rządu?
Ks. Jan Rosłan
(tekst ukazał się w lutowym miesięczniku "Debata", publikujemy za zgodą autora)
fot. Sandra Kwiecień
Skomentuj
Komentuj jako gość