Felieton ks. Jana Rosłana o wprowadzeniu zaporowych cen na karty wędkarskie na kilku jeziorach wywołał burzę. Do autora zadzwonił m.in. znany satyryk Krzysztof Daukszewicz ze sprostowanie.
O wędkarstwie ciąg dalszy
Poprzedni felieton zatytułowany "Wędkarska oligarchia" wywołał dla mnie trochę nieoczekiwane skutki i rezonans, którego się nie spodziewałem. W sobotę, 31 maja spotkałem się na kawie z prezesem zarządu Stowarzyszenia Ekologicznego Łajs 2000, panem Michałem Danowskim, który wytłumaczył mi cele i założenia polityki rybackiej stowarzyszenia.
Przez trzy lata na przejętych jeziorach nie będzie prowadzony odłów ryb sieciami, a wszystkie kwoty ze sprzedaży zezwoleń wędkarskich zostaną przeznaczone na zarybianie jezior. Wysokość opłat, które krytykowałem, jest duża, ponieważ stowarzyszenie zdeklarowało podczas przetargu dużą kwotę, którą przeznaczy na zarybianie.
W kulturalnej rozmowie wymieniliśmy się sugestiami. Ja dalej uważam, że lepiej jest sprzedać więcej zezwoleń po niższej cenie i wtedy zysk jest duży, niż wprowadzić wysokie stawki, bo nie zawsze przełoży się to na wysokie dochody.
Na drugi dzień po spotkaniu z prezesem stowarzyszenia zadzwonił do mnie pełen oburzenia pan Krzysztof Daukszewicz. W felietonie poświęciłem mu tylko jedno, następujące zdanie: "Twarzą Stowarzyszenia Ekologicznego i jego członkiem jest Krzysztof Daukszewicz, który nad Kośnem ma dom i reklamuje przyjęte rozwiązanie" Pan Daukszewicz domagał się sprostowania i przeproszenia za podanie nieprawdziwych informacji. Jak się dowiedziałem, nie jest członkiem Stowarzyszenia Ekologicznego Łajs 2000, jedynie wykupił pozwolenie wędkarskie dla VIP-ów na połów ryb w Kośnie. Po drugie, nie ma domu nad jeziorem, a jedynie kupił mieszkanie w rybaczówce. Za podanie nieprawdziwych informacji przepraszam więc pana Krzysztofa Daukszewicza
Napisałem, że znany satyryk posiada dom nad Kośnem, bo tak niejednokrotnie podano w "Gazecie Olsztyńskiej' (na którą się powoływałem), jak też w jednym z telewizyjnych reportaży, którego bohaterem był Krzysztof Daukszewicz. Nigdy ta informacja, że jest to mieszkanie, a nie dom, nie została sprostowana. Uległem też sugestiom, że K. Daukszewicz jest członkiem stowarzyszenia ekologicznego, bo dwukrotnie czy trzykrotnie gdy pisano o stowarzyszeniu w "Gazecie Olsztyńskiej" to cytowano wypowiedzi K. Daukszewicza. To powinienem sprawdzić, czego nie uczyniłem, To, co wydawało mi się logiczne, takowym nie było.
Michał Danowski, prezes zarządu stowarzyszenia jak i Krzysztof Daukszewicz zapewnili mnie, że jezioro Purda jest pełne ryb, o czym świadczyły odłowy kontrolne, które w tym roku przeprowadziło stowarzyszenie. Cieszę się z tego faktu, jak też i z tego, że Kompania Mazurska Pasym nie mogła jesienią przeczesać sieciami tego jeziora, gdyż według prowadzonych dokumentów, ostatnie odłowy poczyniła tam w maju ubiegłego roku. Powiedział mi o tym Krzysztof Daukszewicz. Ja swoje informacje opierałem na rozmowie telefonicznej przeprowadzonej z pracownikiem Kompanii Mazurskiej przez znajomego wędkarza, który w każdej chwili może potwierdzić treść tej rozmowy, choć oczywiście nie ma jej udokumentowanej na piśmie czy zarejestrowanej. Tak więc ogłaszam, że Kampania Mazurska Pasym nie ogołociła jeziora Purda i jest tam wiele wielkich ryb.
Jednocześnie informuję, że na portalu "Na temat" a także "Wykop" ukazał się tekst Tomasza Molgi (dostępny był 30 maja) zatytułowany: "Satyryk Daukszewicz wędkarskim oligarchą? Przejął jezioro, wprowadził karty wędkarskie po 2500 zł. "Lubię wędkować sam." Autor tego artykułu tylko odwołuje się do mego felietonu, ale napisał samodzielny tekst, cytując wypowiedzi K. Daukszewicza, jednak nawet tytuł tekstu podaje nieprawdę, gdyż satyryk żadnego jeziora nie przejął. Ale ja z tym tekstem nie mam nic wspólnego. Został napisany dwa tygodnie po mojej publikacji, i za podane tam informacje odpowiada autor.
ks. Jan Rosłan
zdj. ze strony www.wedkarz.pl
http://www.debata.olsztyn.pl/blogi/ks-jan-roslan/3333-wedkarska-oligarchia-kafelek.html
WĘDKARSKA OLIGARCHIA
Skomentuj
Komentuj jako gość