"Albo olsztyńska policja wiarygodnie i jednoznacznie wytłumaczy powody swojego mocno niestandardowego zachowania, albo mamy okazję przecięcia wrzodu który nabrzmiewał przez lata. Inaczej widmo cenzora nigdy nas nie opuści. "- pisze Bogdan Bachmura.
W poniedziałek 1 grudnia Komenda Miejska Policji miała wydać oświadczenie w sprawie wizyty dwojga aspirantów w drukarni „Mazury”. Mieliśmy się dowiedzieć dlaczego i na jakiej podstawie poszukiwano miejsca druku „Listu do Czesława Jerzego Małkowskiego” sygnowanego przez Stowarzyszenie „Święta Warmia”, miesięcznik i portal „Debata”, oraz Listu jednej z molestowanych przez Czesława Małkowskiego kobiet. Niestety, do dnia dzisiejszego policja milczy. Zainteresowanie sprawą wyraził wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski, który po wczorajszej rozmowie ze mną i Andrzejem Stachurskim, właścicielem drukarni „Mazury”, podjął się interwencji i pomocy w wyjaśnieniu tej sprawy. Dlatego na prośbę wojewody w dniu dzisiejszym złożyłem na jego ręce pismo w którym zadaliśmy olsztyńskiej policji trzy pytania:
1. Z jakich powodów policjanci z wydziału kryminalnego złożyli wizytę w drukarni.
2. Kto był wnioskodawcą i na czyją prośbę poszukiwano miejsca druku „Listu otwartego do Czesława Jerzego Małkowskiego”.
3. Kto wydał komisarzowi Sowińskiemu polecenie wysłania policjantów do drukarni.
Nie wiem dlaczego Komenda Miejska Policji nie dotrzymała słowa i nie złożyła wyjaśnień w tej sprawie. Jednak głuche milczenie pokazuje, że jest to tylko z pozoru błaha sprawa. Nikt przecież bardziej niż policja nie powinien być zainteresowany wyjaśnieniem sprawy, która rzuca podejrzenie zaangażowania państwowej policji po stronie jednego z kandydatów na prezydenta, którego związki z olsztyńską policją były przedmiotem publikacji w „Rzeczpospolitej” już półtora roku temu.
Moim zdaniem istnieją dwa możliwe scenariusze w tej sprawie: albo olsztyńska policja wiarygodnie i jednoznacznie wytłumaczy powody swojego mocno niestandardowego zachowania, albo mamy okazję przecięcia wrzodu który nabrzmiewał przez lata. Inaczej widmo cenzora nigdy nas nie opuści.
Bogdan Bachmura
Skomentuj
Komentuj jako gość