Na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się apel o zapalenie 9 maja w Dzień Zwycięstwa zniczy na cmentarzach żołnierzy radzieckich. Według sygnatariuszy apelu ma to być gest wdzięczności za „szczery i ujmujący sposób w jaki naród rosyjski wyraził swą solidarność z narodem polskim”, wyrażający nadzieję „by w imię pamięci o tych wszystkich, którzy zginęli tragicznie, narodziło się pojednanie pomiędzy Polską i Rosją”. Autorzy apelu dodają przy tym, że nie chcą wybielania i relatywizowania historii. Jednak nasuwające się pytania i wątpliwości każą przyjrzeć się sprawie nieco bliżej.
Przede wszystkim nie wiadomo w jaki sposób znicze na grobach żołnierzy radzieckich mają wpłynąć na „nowe otwarcie w obustronnych relacjach”. Na zmianę priorytetów rosyjskiej polityki, jej nieprzychylnych Polsce celów gospodarczych i roli jaką nam wyznaczyli jej przywódcy na geopolitycznej mapie Europy.
Gesty jakie wykonali po katastrofie zwykli Rosjanie są objawem ludzkiego współczucia i solidarności okazywanymi w podobnych, tragicznych okolicznościach przez wszystkich cywilizowanych ludzi pod każdą szerokością geograficzną. I niemal każdą władzę, szczerze, czy jedynie z politycznego wyrachowania. Z powodu wyznawanych religijnych i moralnych wartości opiekujemy się cmentarzami i grobami żołnierzy radzieckich. W dzień Wszystkich Świętych pojawiają się tam znicze. W poszanowaniu ich godności jako żołnierzy.
Stowarzyszenie „Święta Warmia” występowało przeciwko urządzaniu zabawy sylwestrowej na pomniku żołnierzy Armii Czerwonej. W imię prawdy, nie pojednania, ale w nadziei zrozumienia przez Rosjan naszych intencji, proponowaliśmy wykorzystanie pomnika do pokazania całej prawdy o obecności w naszym mieście czerwonoarmistów. Jednak propozycja, abyśmy naturalny odruch życzliwości wobec ludzkiej i narodowej tragedii równoważyli szczególnym hołdem dla żołnierzy użytych do zainstalowania w naszym kraju krwawej komunistycznej agentury jest właśnie relatywizowaniem historii. Niezależnie od deklarowanych intencji. Pierwszym warunkiem pojednania jest prawda. Przyzywając na świadków pojednania żołnierzy radzieckich mamy prawo i obowiązek oczekiwać od obecnych władz Rosji oraz osób kształtujących świadomość historyczną Rosjan prawdy o ich rzeczywistej roli w zniewoleniu naszego państwa. Trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek w geście pojednania z Niemcami wzywał do palenia zniczy na grobach żołnierzy III Rzeszy. Pojednanie stało się możliwe, gdy ocena Niemiec hitlerowskich stała się po obu stronach, niemieckiej i polskiej, zbieżna i otwarta na poszukiwanie prawdy. Osiągnięcie choćby zbliżonej zgody na temat „wyzwolenia” z rąk Armii Czerwonej i późniejszych jego skutków trudno sobie nawet wyobrazić. Nikt, kto cokolwiek w Rosji znaczy nie jest z oczywistych względów takim przeoraniem rosyjskiej świadomości zainteresowany. „Światełko na zgodę” na grobach żołnierzy radzieckich może ją tylko umocnić, a polską pamięć historyczną relatywizować.
Autorzy apelu zdają się nie rozumieć, że proponując taką symbolikę pojednania wykraczają poza zwykły sentymentalizm gestów. A przecież pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a zwłaszcza przedstawicieli Rodzin Katyńskich nie pozwala na ich dowolność. Ich nieobecność wśród żywych nie oznacza, że dialog z nimi się zakończył. Że utracili prawo do własnego zdania, a ich dążenia, poglądy i to czemu poświęcili życie można ignorować. Prawdą jest, że polityka prezydenta Kaczyńskiego wobec Rosji nie zawsze była szczytem finezji i zręczności. Ale przecież bez jego tragicznej śmierci nie byłoby tego apelu. W jego treści ani w komentarzach Gazety Wyborczej nie znalazłem jednak cienia refleksji, czy takiego właśnie sposobu na pojednanie życzyłby sobie śp. Prezydent. Można to oczywiście robić ponad jego pamięcią i drogimi mu wartościami, ale trzeba o tym wyraźnie powiedzieć.
Skomentuj
Komentuj jako gość