”Decydującą rolę w tej sztuce gra polityka. I kładzie ją”. Ta myśl S. J. Leca idealnie pasuje do tego, co ostatnio robią radni Prawa i Sprawiedliwości. W ciągu kilku dni przez nadgorliwość godną łapania pcheł zdołali położyć dwie szlachetne inicjatywy. Pierwsza zresztą, to ich własna, dotycząca nazwania nowo wybudowanej ulicy łączącej rondo Schumana z al. Wojska Polskiego ulicą Marii i Lecha Kaczyńskich.
Zdecydowanie trafniejsze oczywiście byłoby nazwanie nowej arterii ulicą prezydenta Lecha Kaczyńskiego i mam nadzieję, że Rada Miasta nad tym się zastanowi.Ale nie w tym rzecz. Wszystko widać szło zbyt łatwo i bez oporów, więc trzeba było po trzech dniach dumania zaanektować na ulicę Kaczyńskich także ulicę Artyleryjską. W ten sposób będziemy mieli dwie, oddzielnie biegnące ulice Kaczyńskich, a związana z tradycją pułku artylerii i stojącymi tam zabytkowymi budynkami ulica Artyleryjska przestanie istnieć. Firmy tam zlokalizowane będą zmuszone do poniesienia kosztów wymiany dokumentów i kłopotów administracyjnych po raz trzeci od 2002 roku, kiedy to zmieniano numerację ulicy. Wszystko miało się odbyć na majowej sesji RM, ale widocznie działacze PiS uznali, że w wyścigu o krajową palmę pierwszeństwa pozostali w tyle i postanowili zdecydowanie podkręcić tempo głosowania na najbliższą sesję. Nie wiadomo, co zrobią pozostali radni. Czy okażą się bezradni wobec wywołanego presją sytuacji moralnego szantażu, czy też zdołają się wybić na własne zdanie w tej sprawie. Sprawę bowiem trzeba postawić jasno – ani partyjny rodowód śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ani jakikolwiek bieżący partyjny interes nie może zakłócać powagi jego śmierci jako prezydenta RP. Polityka historyczna polegająca na niszczeniu dobrej tradycji miasta i nadawaniu nazw ulicom w atmosferze czynowieckiej nadgorliwości to nie tradycja III, ani nawet IV RP, lecz nieco wcześniejsza, o której chcielibyśmy zapomnieć.
A ponieważ nieszczęścia chodzą parami, to za sprawą tych samych radnych PiS na olsztyńskim Starym Ratuszu nie zawiśnie tablica upamiętniająca 60. rocznicę powstania szkolnictwa wyższego na Warmii i Mazurach. Władze uczelni wycofały się z tego pomysłu, ponieważ radnym PiS zabrakło w jej treści informacji, że rocznica dotyczy pierwszej polskiej wyższej szkoły w Olsztynie. Przed wojną oczywiście żadnej innej szkoły wyższej w Olsztynie nie było, więc podkreślanie polskości uczelni powojennej jest nie tylko niepotrzebne, lecz mylące, sugeruje bowiem nieistniejącą, niemiecką tradycję szkolnictwa wyższego w Olsztynie. Choć decyzja senatu UW-M o powieszeniu tablicy wymagała jedynie opinii RM, prof. Górniewicz, rektor UW-M, zrezygnował z jej wieszania. I bardzo słusznie. Patriotyzm, obrona polskości i polskiej tradycji to rozumna potrzeba serca, a nie polityczny odruch Pawłowa i okazja do awantur i podziałów. Czas na ochłonięcie i pozbieranie myśli bardzo radnym PiS się przyda. Mam nadzieję, że nastąpi to już do środowej sesji Rady Miasta i wszyscy dostaniemy szansę na godne i rozumne pozostawienie potomnym śladów naszej pamięci.
Skomentuj
Komentuj jako gość