Prezydent potrzebny od zaraz
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 16 październik 2018 21:42
- Bogdan Bachmura
Wyborczy Olsztyn to widok smutny. Nie tylko z powodu braku szerszego zainteresowania „świętem demokracji”, bo to już norma do której trzeba przywyknąć. Marką, która od kilkunastu lat wyróżnia Olsztyn na tle innych miast, jest powracający niczym zombie Czesław Jerzy Małkowski. Rywalizacja bohatera słynnej seksafery z Piotrem Grzymowiczem, kiedyś wiceprezydentem u boku Małkowskiego, występującym w niej w charakterze mniejszego zła, to uporczywie męcząca farsa.
Małkowski powraca do Olsztyna w cyklu czteroletnim. Osiem lat temu mówił, że startuje w wyborach na prezydenta Olsztyna, bo jest niewinny. Cztery lata temu dlatego, że nie mógł dłużej czekać. Teraz startuje, bo ostatnie wybory wygrał, ale go oszukano. Wprawdzie w tym czasie widywano go na sesjach Rady Miasta w roli radnego, nawet od czasu do czasu słyszano, ale żadna wypowiedź (no, może poza chamskim zachowaniem podczas prezentacji prof. Maksymowicza), ani tym bardziej żadna inicjatywa byłego prezydenta, nie miała szans utrwalić się w pamięci mieszkańców Olsztyna.
Pomiędzy wyborami Małkowski usuwa się w cień, przyjmując rolę radnego śpiocha. Gdyby nie suche komunikaty o kolejnych procesach i szeptanka o schorowanym, nękanym procesami, starszym człowieku, radny Małkowski byłby niemal niezauważalny.
Prawdziwy Małkowski pojawia się raz na cztery lata. Przychodzi po prezydenturę jak po swoje, należne człowiekowi skrzywdzonemu wiano. W jego przypadku zasada tisze jediesz, dalsze budiesz, jest szczególnie wskazana. Przez lata batalii o „szubienice” i walki z projektem budowy spalarni radnemu Małkowskiemu jedno i drugie nie przeszkadzało. Teraz szatańskim ogonem na prawicową mszę dzwoni, ogłaszając się zwolennikiem wyburzenia pomnika i zaniechania budowy spalarni. Bo mu wyszło, że teraz, w rywalizacji z Grzymowiczem, może na tym zyskać. Cały Czesiu Małkowski. Tym samym kierował się zawsze: gdy za komuny sekretarzował partii w Wielbarku, a następnie, jako wojewódzki cenzor, gnębił wolne słowo. I później, gdy jako świeżo z ateizmu nawrócony prezydent, rozdawał przywiezione z Rzymu różańce, z mozołem i talentem budując mit dobrego gospodarza miasta, zatroskanego sprawami zwykłego człowieka, przeciwko któremu uknuto obyczajowy spisek. A ponieważ mity z natury rzeczy nie poddają się racjonalnym ocenom, Małkowski bezkarnie może zmieniać skórę dowolną ilość razy. Nawet wyrok pięciu lat więzienia za gwałt nie pozostawia śladu na jego wizerunku człowieka poczciwego, za to oddalenie sprawy do powtórnego rozpatrzenia jest kolejnym świadectwem niewinności.
Największym atutem Czesława Jerzego Małkowskiego jest tajność rozpraw sądowych. Dzięki temu przekaz na temat seksualnych skłonności byłego prezydenta udało się ograniczyć do sprawy domniemanego gwałtu na byłej kochance. Szkoda, że tajne są zeznania samego Małkowskiego. Zwłaszcza o tym, co wydarzyło się pod- czas tamtego spotkania z kochanką. Także upublicznienie zeznań świadków, zwłaszcza dramatów oskarżających go o seksualne molestowanie kobiet, rozbiłoby w puch wiarygodność jego medialnych zapewnień o niewinności. Małkowski jest tego świadomy. Dlatego cztery lata temu salwował się ucieczką ze spotkania wyborczego, gdy przyszła tam Elżbieta Stachurska.
Trudny do wzruszenia mit Małkowskiego powoduje, że znów startuje jako liczący się kandydat na fotel prezydenta. Ten fakt nie pozwala mi milczeć. Zwłaszcza, że moje miasto, jak nigdy dotąd, potrzebuje zmiany, nowego impulsu rozwojowego. Gołym okiem bowiem widać, że prezydent Piotr Grzymowicz najlepszy czas ma poza sobą, a kolejna, tym razem pięcioletnia kadencja, oznacza jałowe dryfowanie. Przede wszystkim nowego spojrzenia wymagają rozpoczęte przez prezydenta Grzymowicza, a ważne dla mieszkańców miasta inwestycje. Choćby problem zagospodarowania odpadów, który okazał się totalną i bardzo kosztowną klapą, a brak kompetencji i elementarnej wyobraźni nie dają nadziei, że dotychczasowymi siłami można problem rozwiązać. Kolejna sprawa to ogrzewanie miasta. Zanim Olsztyn stanie się regionalnym centrum spalania śmieci, ktoś musi wiarygodnie wyjaśnić, dlaczego olsztyński potentat w produkcji opon, wytwarzając konieczną do tej produkcji parę technologiczną, zamierza wypuszczać kominem powstające przy tej okazji ciepło, zamiast, jak dotychczas, sprzedawać je miastu. Jeszcze raz pod rozwagę trzeba wziąć dalszą rozbudowę linii tramwajowej. Inwestycji, na którą nie ma pieniędzy, i która, ze względu na perspektywę lawinowo rosnących cen energii elektrycznej i komunikacyjnych zatorów, może powinna być zrealizowana w formie bus pasów, z autobusami na gaz.
Inwestycje to niewątpliwie żywioł prezydenta Grzymowicza. Ale poważne ograniczenie dopływu unijnego zasilania oznacza kres możliwości prostych, inwestycyjnych dróg rozwoju. To rodzi konieczność nowego spojrzenia na miasto, zadbania o jego warstwę kulturową i symboliczną. A to pięta achillesowa ekipy obecnego prezydenta, czego najświeższe przykłady to patowa sytuacja wokół „szubienic”, czy ostatnia, wstydliwa wpadka z cmentarzem ewangelickim.
W tej sytuacji wybór Małkowskiego, seniora z piętnem zboczeńca, który co cztery lata, kosztem wizerunku Olsztyna, próbuje załatwiać swoje porachunki, oczywiście „żeby ludzi łączyć, nie dzielić”, byłby opcją najgorszą z możliwych. Czy pozostali kandydaci o tym wiedzą? To oczywiście pytanie retoryczne. Więc dlaczego zasiadają z nim do debaty robiąc dobrą minę do złej gry? Dlaczego nie stać ich na zbiorowy głos sprzeciwu wobec tej patologicznej sytuacji? Słyszę, że taka postawa mogłaby pomóc Małkowskiemu. Nie miejsce tu na rozważania o związkach polityki z moralnością. Jedno jest pewne: gdyby wszyscy tak myśleli, przez osiem ostatnich lat Małkowski byłby prezydentem. Dla mnie szczególnie pouczające jest milczenie Moniki Falej. Hipokryzja tej zdeklarowanej obrończyni praw kobiet pokazuje, że zejście z wyżyn ideologicznej barykady na twardą ziemię obrony ludzi skrzywdzonych nie jest zajęciem łatwym, ale do zachowania wiarygodności niestety koniecznym.
Czy wśród kandydatów jest ktoś, w kim można szukać szansy dla naszego miasta? Zwykle unikam bezpośrednich deklaracji poparcia dla polityków, bo to zajęcie mocno ryzykowne. Jednak Michała Wypija znam od lat i wiem, że to człowiek pozbawiony mentalności partyjnego aparatczyka. Jego wykształcenie i kilkuletnia praca w administracji rządowej dają przesłanki kompetencji, ale także perspektywę budowy szpitala klinicznego, lepszej współpracy z uniwersytetem czy szansę budowy koniecznych obiektów sportowych i północnej obwodnicy Olsztyna.
Natomiast bez wahania mogę Państwu rekomendować kandydaturę Rafała Bętkowskiego na radnego miasta. Nasza jedenastoletnia współpraca to dla mnie zaszczyt, ale także możliwość powiedzenia, że na odrzucanie takich kandydatów nas zwyczajnie nie stać.
Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta