Debata styczeń2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

sobota, luty 04, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Bogdan Bachmura

Bogdan Bachmura

bachnuraPrzedsiębiorca. Z wykształcenia politolog. W l. 80-tych XX wieku wydawał w podziemiu pisma. Na progu III RP uznał, że jego misja, jako wydawcy, skończyła się. Jednak po kilku latach życia w demokracji coraz dotkliwiej odczuwał deficyt wolności słowa w Olsztynie. Tak narodził się miesięcznik „Debata”, a później portal. Uprawia sport. Można go spotkać biegającego w Lesie Miejskim, albo na korcie tenisowym. Nie przepada za demokracją, czemu daje wyraz w swoich publikacjach.

Grzymostrada z bajki o strażaku i leśniku

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 05 sierpień 2018 17:25
Bogdan Bachmura

Ostatnio na łamach Gazety Olsztyńskiej można było przeczytać dwugłos red. Ewy Mazgal i naczelnego Igora Hrywny dotyczący Lasu Miejskiego. Może bym tu swoich trzech groszy nie wtrącał, gdyby nie fakt, że w tym samym czasie przez środek lasu zabrano się za budowę Łynostrady.

Czytaj więcej: Grzymostrada z bajki o strażaku i leśniku

Komentarz (21)

Suweren potrzebny od zaraz

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 20 lipiec 2018 14:27
Bogdan Bachmura

Obserwując poczynania prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie referendum konstytucyjnego odnoszę wrażenie, że podstawowym problemem nie jest już pytanie jak to zrobić, ale jak się z tego wyplątać. Nie chcę przez to powiedzieć, że prezydent podjął się łatwego zadania. Z jednej bowiem strony głęboka ustrojowa korekta to dziejowa konieczność, z drugiej do jej strawnego przygotowania brak podstawowych składników: odpowiedniej atmosfery, politycznych sojuszników, a co najgorsze, szczególnego zainteresowania ludowego suwerena.

Na odrębny, niestety surowy osąd zasługuje prezydencka propozycja pytań referendalnych. Pomieszanie w nich zagadnień ustrojowo – konstytucyjnych z regulowaną ustawami materią socjalną to błąd na poziomie elementarnym. Trudno więc uznać aby otoczenie prezydenta popełniło go z niewiedzy. Podobnie celowym wyborem są, otwierające scyzoryk w kieszeni, publiczne deklaracje prezydenta – prawnika na temat konieczności zapisania w Konstytucji programu 500+, wieku emerytalnego czy zabezpieczeń socjalnych dla osób niepełnosprawnych.
Nie przez przypadek wypowiedzi tonujące takie zamiary padają z ust Zofii Romaszewskiej, doradcy prezydenta, lecz bynajmniej nie w materii konstytucyjnej. Bo do tego nie jest potrzebna jakaś wiedza tajemna, lecz odwaga osoby dla której lojalność ma swoje granice.
Więc o co tak naprawdę chodzi prezydentowi i jego otoczeniu? Pewną podpowiedzią może być opublikowany niedawno wynik badań przeprowadzonych w 50 krajach przez Alliance of Democracies, Rasmussen Global i Dali Research. Na pytanie o wiarę w znaczenie głosu obywateli w polityce i przekonanie, że rząd działa w interesie publicznym 63 proc. Polaków odpowiedziało przecząco. To drugi po Japonii (74 proc.) wynik wśród spośród 50 krajów. Wynik smutny, choć trudno go uznać za zaskakujący. Jeśli do tego dodać słabnące zainteresowanie Polaków polityką, to mamy nie tylko sondażowy obraz demokracji, ale kawał prawdy o samym ludowym suwerenie.
W demokracji jest on jedyną, zbiorową wyrocznią. Absolutem pozostającym sam dla siebie autorytetem i nie ponoszącym za swoje decyzje żadnej odpowiedzialności. Jeżeli przy tym wszystkim suweren okazuje brak zainteresowania domeną spraw państwowych, to mamy do czynienia z (nie) demokratyczną kwadraturą koła. Podczas niedawnego wystąpienia przed Zgromadzeniem Narodowym prezydent powiedział, że zaangażowanie obywateli w sprawy publiczne (...) to nasze ustrojowe DNA.
Co więc robić w sytuacji, gdy organizm traci swoje DNA? Rozsądek podpowiadałby dać sobie spokój z referendum i szukać poparcia dla zmiany konstytucji wśród narodowych autorytetów. Cóż, kiedy demokratyzacja życia publicznego doprowadziła do ich śmierci. Wobec powyższego prezydent próbuje kroczyć sprawdzoną przez Prawo i Sprawiedliwość ścieżką, która znikome zainteresowanie elektoratu sprawami państwa wykorzystuje do swoich porachunków z wymiarem sprawiedliwości, a duże zainteresowanie kolejnymi pakietami socjalnymi do budowania poparcia dla partii.
Czy uczynienie głównym konstytucyjnym daniem kwestii socjalnych przyniesie pożądane rezultaty? Jak wynika z przywołanego wcześniej sondażu Polacy zdają sobie sprawę, że są jedynie suwerenem „metaforycznym”. Że prawdziwy suweren urzęduje dziś w Warszawie przy ulicy Nowogrodzkiej. W sytuacji gdy ten ostatni nie wykazuje zainteresowania prezydenckim referendum „kupienie” Polaków wizją socjalnych gwarancji może się nie udać.
Ale znacznie większym problemem nie są wątpliwe kalkulacje prezydenta lecz droga, którą postanowił zmierzać w kierunku zmian w Konstytucji. Zasady konstruowania poprawnej ustawy zasadniczej nie są wiedzą tajemną. Podstawowa dotyczy znalezienia właściwego materiału na fundament państwa i nie mylenia tej części państwowej budowli z jej wyższymi, ale mniej stabilnymi piętrami. Obecnie obowiązująca konstytucja z „technicznego” punktu widzenia nie jest dokumentem najgorszym, za to jako fundament systemu instytucjonalnego państwa okazała się konstrukcją nad wyraz słabą. Naprawienie tej podstawowej ułomności w sytuacji w jakiej znalazła się dziś demokracja to zadanie dla wizjonerów mających zabezpieczyć najważniejsze sfery życia publicznego przed chorobą demokratycznej bieżączki i sprowadzić najważniejsze instytucje państwa z ruchomych piasków walki o władzę na twardy grunt prawa.
Dlatego populistyczne wprowadzenie do dyskusji o konstytucji kwestii socjalnych, jako metody oddziaływania na wyobraźnię zajętego innymi sprawami suwerena, to nie tylko pomylenie pięter państwowej budowli, ale przede wszystkim próba leczenia dżumy cholerą. Tym bardziej, że to nie koniec kiepskich informacji na temat suwerena. Następna jest taka, że suweren, nie tylko nasz krajowy, umysłowo systematycznie się stacza, bądź, jak kto woli, głupieje. Według najnowszych badań norweskich naukowców z Centrum Badań Ekonomicznych Ragnara Frischa o 7 punktów co pokolenie. Jako główną przyczynę podaje się rozwój technologii i wynikające z tego zbiorowe gnuśnienie.
Powyższe słowa krytyki nie oznaczają przekonania, że w czasach sekularyzacji i upadku autorytetów znalezienie trwałego oparcia dla ustroju państwa to zadanie łatwe. Chodzi mi tylko o zwrócenie uwagi na to, że stamtąd gdzie prezydent Andrzej Duda pyta o drogę, dobra odpowiedź nie nadejdzie.
Znalezienie recepty na proces abdykacji ludowego suwerena to tylko jedno z wyzwań przed jakimi staną przyszli ojcowie założyciele odnowionej konstytucji. W dziedzinie ustrojowych innowacji mamy czym się pochwalić: demokracja szlachecka I Rzeczpospolitej, unia lubelska, unia brzeska czy wreszcie Konstytucja 3 Maja. Szczególnie tę ostatnią przywołał prezydent Duda we wspomnianym orędziu jako ustawę zasadniczą, która określiła podstawy na wskroś nowoczesnego ustroju państwowego. Szlachectwo zobowiązuje, Panie Prezydencie.
Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Suweren potrzebny od zaraz

Komentarz (20)

Protestujące matki zaszachowały "suwerena" czyli Prezesa

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 22 maj 2018 19:17
Bogdan Bachmura

Od prawie trzech lat wszystkie istotne polityczne scenariusze, z powołaniem się na wolę suwerena, pisane są przez jedną partię i realizowane przez polityków tej samej koalicji. Ale niespodziewanie, za sprawą protestujących w sejmie rodziców dzieci niepełnosprawnych, role się odwróciły. Już pierwszego dnia, celem wytłumaczenia się z krzywd uczynionych niepełnosprawnym, przed oblicze protestujących rodziców i ich niepełnosprawnych dzieci zostali wezwani prezes Jarosław Kaczyński i premier Morawiecki.

Zaproszenie ze strony władzy na rozmowy do Centrum Dialogu spotkało się z ripostą, że centrum dialogu jest tam, gdzie protestujący, czyli w sejmie. Reprezentantom suwerena wyznaczono także nieprzekraczalny, do najbliższego posiedzenia sejmu, termin załatwienia żądań finansowych. Po tym jak prezydent RP, a następnie pierwsza dama, pospieszyli do protestujących z gestami poparcia i najwyższego zrozumienia, nie złożyć im wizyty było w złym tonie. - Dlaczego Jakiego nie ma z nami? - dziwiła się Aneta Rzepka, gdy świeżo ogłoszony kandydat na prezydenta Warszawy zapomniał, gdzie powinien skierować swoje pierwsze kroki. Opamiętał się za to Jacek Żalek, kandydat na prezydenta Białegostoku, który po ostrych partyjnych bęckach pojechał do sejmu z kwiatami przepraszać za swój gwałtowny przypływ szczerości na temat protestujących.

Jedynie Janusz Korwin-Mikke pozostał przy swoim. We właściwym sobie stylu nazwał protestujących rodziców terrorystami i nie słyszałem, aby zmienił zdanie. Użycie takiego określenia wobec ludzi tak ciężko doświadczonych przez los budzi naturalny sprzeciw. Ale nie słowa są tu najważniejsze, lecz sedno sprawy, czyli pieniądze, po które rodziny niepełnosprawnych przyszły jak po swoje. Jak gdyby Kaczyński z Morawieckim coś im prywatnie zabrali i powinni natychmiast zwrócić. Tymczasem na negocjacyjnym stole leżą nie partyjne, ale nasze, ciężko zarobione i przekazane do budżetu państwa pieniądze.

Oczywiście zachowanie rodziców jest jak najbardziej racjonalne i z punktu widzenia ich interesów absolutnie zrozumiałe. Sposób w jaki prowadzą protest wynika z logiki systemu stworzonego przez polityków. Z medialnego widowiska w jakie zamienili demokrację i traktowania państwa jak dostawcę usług i socjalnego bezpieczeństwa.
Trudno skrywane oburzenie polityków PiS na trwającą tygodniami obecność niepełnosprawnych dzieci w sejmie wynika ze świadomości, że ich rodzice okazali się pojętnymi obserwatorami zasad gry na deskach demokratycznego teatru. Zdolnymi zepsuć zaplanowany przez PiS spektakl ze szkolnymi wyprawkami mającymi wyprawić partię po wyborczy sukces i odebrać partyjny monopol na triumfalizm z jakim ogłaszane są kolejne wydatki socjalne państwa.

Ale największym ciosem jaki zadały Prawu i Sprawiedliwości protestujące w sejmie kobiety jest obnażenie fałszu wykreowanej przez partyjnych spin doktorów wojny społeczeństwa z elitami. Codzienny widok i wypowiedzi skarżących się na bezduszność władzy niepełnosprawnych dzieci wysadziły w powietrze sztucznie napompowany konflikt „Polski solidarnej” z „Polską liberalną”.

Kopać się z takim koniem przy pomocy wypróbowanych technik obrzucania przeciwników błotem, z użyciem partyjnych mediów i usłużnych dziennikarzy, tym razem stanowi zbyt wielkie ryzyko. Powoływanie się na wolę większości, skuteczne w parlamentarnych wojnach z partyjną konkurencją, okazało się pustą retoryką w konflikcie z garstką bezbronnych, ale silnych swoją słabością osób. PiS wie, że w tym konflikcie nie ma poparcia większości Polaków, choć jego opór przed zaspokojeniem w gotówce wszystkich żądań protestujących jest ze wszech miar słuszny.

Każdy konflikt społeczny to test na sprawność instytucji państwa i weryfikator jego słabych stron. Protestujące matki bezbłędnie odczytały, że największą słabością naszego państwa jest absolutne władztwo partii nad jego instytucjami.
Gdy piszę te słowa Komitet Protestacyjny Rodziców Osób Niepełnosprawnych, m.in. za radą polityków PiS, zaapelował do prezesa Kaczyńskiego o zapalenie zielonego światła dla realizacji jego postulatów.
Od początku wszystko do tego zmierzało. Korowody grzejących się w politycznym cieple protestujących kobiet polityków wyczerpały swoje możliwości. Teraz kolej na rozstrzygnięcie z Nowogrodzkiej. Nie może być inaczej, skoro pozakonstytucyjną wolą jednego człowieka posłuszna większość sejmowa właśnie odebrała sobie i reszcie przedstawicieli narodu jedną piątą dochodów.

Rozwalamy pokomunistyczne pomniki, dekomunizujemy ulice, nadrabiamy zaległości w rozliczaniu komunistycznych służb i jej współpracowników. „Wstajemy z kolan”, po uszy tkwiąc w dawnym systemie podległości instytucji państwa interesom rządzącej partii. Dlatego, podobnie jak w państwie sekretarzy, ludzie wiedzą, gdzie jest rzeczywista władza i do kogo udać się na skargę lub po wsparcie.
W tej sytuacji rozmowa Prezesa z protestującymi w sejmie kobietami nie jest konieczna, a wręcz niewskazana. Wystarczy zielone światło. Bo – jak napisał Rafał Matyja w swojej niedawno wydanej książce „Wyjście awaryjne” - suwerenem jest w sensie metaforycznym lud, ale w sensie politycznym – Kaczyński. Dlatego też należy zrozumieć, że nie może on objąć żadnej zwykłej roli w teatrze demokratycznego państwa. Musi czuwać nad całością. Być reżyserem.
Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta.

Czytaj więcej: Protestujące matki zaszachowały "suwerena" czyli Prezesa

Komentarz (20)

Vox populi w królestwie iluzji

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 23 kwiecień 2018 17:03
Bogdan Bachmura

Populizm to „dziecko demokracji”, a jednocześnie jedna z jej największych słabości. Jego obecność w demokracji ma charakter genetyczny, ponieważ jest patologią wywodzącą się z „modelu reprezentacji” na jakim zbudowana jest nowożytna demokracja.
Jak pisze prof. Jerzy Szacki "Pierwszą i przynajmniej na pierwszy rzut oka podstawową cechą populizmu jest przekonanie, że „lud” jest ostoją wszelkich cnót, posiadaczem zbiorowej mądrości, która pozwala niezawodnie odróżnić dobro od zła i sprawiedliwość od niesprawiedliwości. „Vox populi vox dei”, jak głosi stare porzekadło”.

Jednak nie o samą idealizację ludu tutaj chodzi, bo ta jest właściwa w jakimś stopniu każdej demokracji. Chodzi o manichejskie rozumienie świata w którym społeczeństwo zostaje podzielone na nieskalany „lud” i skorumpowane elity.

Choć nikt nie sformułował precyzyjnej definicji populizmu, to jego zróżnicowaną obecność wyczuwamy intuicyjnie. Ta nabyta w codziennym doświadczeniu demokracji intuicja podpowiada, że wygłoszone przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego deklaracje o oddaniu przez ministrów zeszłorocznych nagród, a także zapowiedź obniżenia wynagrodzenia posłów i senatorów o 20 proc. oraz pensji w samorządach, to nie to samo z czym dotychczas mieliśmy do czynienia. Granica populizmu, którą jako pierwszy przekroczył Jarosław Kaczyński polega na tym, że wcielając się w mityczny głos ludu przeciwstawił mu niemal całą klasę polityczną. Łącznie ze swoimi partyjnymi towarzyszami, których także, jako jedyny sprawiedliwy, zaliczył do elit oderwanych od trosk zwykłych ludzi. Elit, które nie rozumieją, co „Polacy mówią przy świątecznych stołach”.

Niektórzy twierdzą, że prezes PiS wykazał się dużym wyczuciem i refleksem, gasząc zdecydowanymi środkami pożar społecznego oburzenia wywołany ministerialnymi nagrodami.

Niewątpliwie nikt inny tak dobrze jak Jarosław Kaczyński do tej roli się nie nadaje. Człowiek całkowicie pochłonięty polityką, asceta, impregnowany na materialne pokusy władzy, łączy w sobie cechy „nieprzekupnego” Mąximiliena de Robespierra, nie widzącego nic poza sprawami ojczyzny Józefa Piłsudskiego i Wiesława Gomułki, przed którym jego partyjni towarzysze ukrywali każdy nowy, mogący się rzucać w oczy zakup. Ale tylko pierwszy z nich, w imię ratowania rewolucji, podjął walkę ze wszystkimi. Z wiadomym zresztą skutkiem.

Na razie nie wiadomo, jak ta niewątpliwie ryzykowna gra w uwodzenie elektoratu kosztem uposażeń swojego politycznego zaplecza skończy się dla prezesa Kaczyńskiego i jego partii.


- Jestem wściekły, nie podoba mi się to i nie tylko mi. Te emocjonalne słowa posła PiS Tadeusza Cymańskiego oddają nastroje leczonych z dobrobytu i upokorzonych dyscypliną głosowania polityków PiS. Stare powiedzenie mówi: kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera. Niezależnie od tego, czy polityczne piekło opozycji zajrzy prezesowi Kaczyńskiemu w oczy, z całą pewnością PiS nigdy już nie będzie taką samą partią. Zabawa populistycznymi zapałkami na którą zdecydował się prezes PiS może podpalić od środka nie tylko jego partię. Uwodzenie wyborców ma swoje granice. Gra na najniższych, masowych instynktach niesie ze sobą ryzyko przekroczenia populistycznego Rubikonu za którym kryje się najgorsza twarz demokracji. Jest nią skrzętnie kamuflowana przez pijarowców pogarda wybieralnych polityków dla manipulowanych ludzi. Opadnięcie tej maski oznacza polityczną otchłań, o czym przekonał się niejeden ufający w swoją szczęśliwą gwiazdę ludowy trybun.

Prekursorzy demokracji nie wyobrażali sobie, że wybrani przez lud przedstawiciele będą go okłamywać czy uciekać się do manipulacji. Pierwsze przykazanie demokracji, które miało odróżnić rządy ludu od utrzymujących go w ciemnocie monarchów, nakazywało uczenie i wychowywanie ludu przez oświecone elity. Od dawna jednak wiadomo, że ten oświeceniowy ideał to najlepsza recepta na polityczną porażkę. Zwłaszcza po tym jak mleko z nagrodami ministrów się wylało i na szczerość wobec suwerena było za późno.

A prawda jest taka, że ministrowie zarabiają za mało. Oczywiście nie ci z konkursu na wierność partii. Tych zawsze było zbyt wielu i płaciliśmy im za dużo. Ale obok tłumu „miernych, ale wiernych”, są wakaty czekające na ludzi o wysokich kompetencjach, którzy przy obecnych płacach, ze szkodą dla nas wszystkich, pozostają poza finansowym zasięgiem państwa.

Jeszcze gorzej wygląda sprawa zamiaru obcięcia uposażeń samorządowców. Twierdzenie, że 9 tys. na rękę dla prezydenta miasta wielkości Olsztyna to zbyt wiele, jest nieodpowiedzialnym graniem na emocjach ludzi pozbawionych pojęcia o zakresie odpowiedzialności i faktycznej pracy wykonywanej przez prezydentów czy burmistrzów.

Niewątpliwie najłatwiej przekonać ludzi do idei obcięcia uposażeń parlamentarzystów. Partyjna selekcja negatywna i rola sprawnego operatora przycisku do głosowania pozbawiła reprezentantów narodu autorytetu, a w konsekwencji przekonania, że warto im płacić więcej niż średnia krajowa. 20 proc. mniej z tego co już mają oznacza jeszcze więcej partyjnej podległości i mniej szans na godne reprezentowanie wyborców.

Jarosław Kaczyński zapewne liczy, że zwarte szyki parlamentarnej opozycji nie pozwolą odebrać sobie 20 proc. uposażeń. Dzięki temu głosujący zdyscyplinowanym szykiem za uszczupleniem swoich portfeli posłowie Prawa i Sprawiedliwości zachowają czyste ręce „ludzi, którzy nie przyszli do polityki po pieniądze”, a opozycja dokładnie odwrotnie.

Co zrobi w tej sytuacji Platforma Obywatelska? Zaufa zbiorowej mądrości suwerena? Czy pozwoli na to wyniesiona po ośmiu latach rządzenia opinia ludzi, których ideały nie sięgają poza czubek własnych nosów? Oto dylematy demokracji: królestwa iluzji w świecie władzy i interesów.


Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Vox populi w królestwie iluzji

Komentarz (14)

Symbol komunizmu sądownie unieważniony

Szczegóły
Opublikowano: niedziela, 08 kwiecień 2018 20:44
Bogdan Bachmura

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie zakwestionował decyzję wojewody warmińsko-mazurskiego w sprawie zmiany nazwy ulicy Dąbrowszczaków. Sędzia Katarzyna Matczak nie zakwestionowała decyzji wojewody z powodu zmiany ulicy Dąbrowszczaków na Erwina Kruka, choć od jego śmierci nie minęło 5 lat, a tak stanowi uchwała Rady Miasta.

Czytaj więcej: Symbol komunizmu sądownie unieważniony

Komentarz (18)

Więcej artykułów…

  1. Olsztyn na drodze ku dobrej zmianie
  2. Degradacja na deskach politycznego teatru
  3. Żydowska szkoła przetrwania
  4. Planty (nie)równości

Strona 13 z 54

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • 14
  • 15
  • 16
  • 17
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Panie Wójcie, czy zna Pan osobę, która sprzedała ziemię na ten cel?
Już w lutym Lidl ma uzyskać zg...
3 godzin(y) temu
Czynem barbarzyńskim jest tolerowanie obecności tego potwora !
Prof. Michalski: "Rozbiórka by...
4 godzin(y) temu
Remanent- oprócz odłożonej sprawy z BB, pozostała jeszcze jedna kwestia, a mianowicie cena chleba. Awatar, awatara któregoś gościa twierdził, za Donal...
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
4 godzin(y) temu
D pani P. wysłano kiedyś list by powiedziała dobre słowo, wsparła inicjatywę rozbudowy infrastruktury biednej szkoły, by dzieci miały lepszy start... ...
Pytania do poseł Pasławskiej w...
6 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
11 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Aktywne Mazury skarżą TVP do s...
12 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • Jezus Chrystus dla każdego Bogdan Bachmura Pomimo upływu 2022 lat żadnych urodzin tak gremialnie i radośnie nie obchodzimy, jak przyjścia na świat, zapowiadanego przez proroków, Jezusa… Zobacz
  • Propagandyści Kremla Adam Kowalczyk Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę.… Zobacz
  • Mundial w Katarze też stał się pretekstem do wojny polsko-polskiej Zbigniew Lis Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak wszystko, też stały pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Radni Stawigudy za budową hotelu w Rybakach nad Jeziorem Łańskim
  • Jedyny taki przystanek PKP w Polsce, bo na cmentarzu, otwarto w Olsztynie
  • Cztery pomniki prezydenta Piotra Grzymowicza
  • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"
  • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger i odpowiedź
  • El Pais: Mit faszystowskiego lidera Stepana Bandery drażni sojuszników Ukrainy
  • Polecamy styczniowy numer miesięcznika „Debata”
  • Posłowie PiS tłumaczyli w Olsztynie, dlaczego ceny paliw nie wzrosły
  • Nawalanka między sędziami rozkręca się. Cierpią obywatele i sprawiedliwość
  • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna
  • Już w lutym Lidl ma uzyskać zgodę na budowę Centrum Dystrybucyjnego pod Gietrzwałdem
  • Operatora Term Warmińskich licytuje komornik

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.