Debata styczeń2023 okl

logo flaga polukr

 

 

 

Prosimy Czytelników i Przyjaciół o wpłaty na wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Od Państwa ofiarności zależy dalsze istnienie wolnego słowa na Warmii. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26249000050000450013547512. KRS: 0000 337 806. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26.

sobota, luty 04, 2023
  • Debata
  • Wiadomości
    • Olsztyn
    • Region
    • Polska
    • Świat
    • Urbi et Orbi
    • Kultura
  • Blogi
    • Łukasz Adamski
    • Bogdan Bachmura
    • Mariusz Korejwo
    • Adam Kowalczyk
    • Ks. Jan Rosłan
    • Adam Jerzy Socha
    • Izabela Stackiewicz
    • Bożena Ulewicz
    • Mariusz Korejwo
    • Zbigniew Lis
    • Marian Zdankowski
    • Marek Lewandowski
  • miesięcznik Debata
  • Baza Autorów
  • Kontakt
  • Jesteś tutaj:  
  • Start
  • Blogi
  • Bogdan Bachmura

Bogdan Bachmura

bachnuraPrzedsiębiorca. Z wykształcenia politolog. W l. 80-tych XX wieku wydawał w podziemiu pisma. Na progu III RP uznał, że jego misja, jako wydawcy, skończyła się. Jednak po kilku latach życia w demokracji coraz dotkliwiej odczuwał deficyt wolności słowa w Olsztynie. Tak narodził się miesięcznik „Debata”, a później portal. Uprawia sport. Można go spotkać biegającego w Lesie Miejskim, albo na korcie tenisowym. Nie przepada za demokracją, czemu daje wyraz w swoich publikacjach.

Wszystkie ręce na pokład!

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 15 marzec 2019 22:53
Bogdan Bachmura

Biskup Andrzej Czaja, ordynariusz diecezji opolskiej i przewodniczący Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski to jeden z tych hierarchów Kościoła, nad którego opiniami dotyczącymi polskich spraw warto się zatrzymać. Szczególnie teraz, gdy troska wiernych o przyszłość Kościoła, jego miejsce i rolę w demokratycznej rzeczywistości ma szczególne uzasadnienie.

Ostatnią okazją ku temu był wywiad jakiego 4 marca biskup Czaja udzielił „Rzeczpospolitej”.

W zasadzie w sferze analizy nie znajdziemy tam nic nowego: zagubienie ducha wiary, jej powierzchowność i letniość, a w rezultacie „cicha, milcząca apostazja” przed którą przestrzegał Jan Paweł II. Przyczyna pierwsza, jaką dostrzega biskup Czaja, to materializm. I apeluje: „Najwyższy czas, abyśmy ocknęli się – jako chrześcijanie i jako Polacy!” Korzystając z okrągłej rocznicy Okrągłego Stołu dostrzega potrzebę zorganizowania „czegoś na ten kształt”. Z Kościołem jako „sumieniem demokracji”, apartyjnym, pozostającym poza politycznymi i partyjnymi podziałami mediatorem. Oczywiście, jeśli strony się na to zgodzą.

Biskup Czaja widzi konieczność ogłoszenia „listu pasterskiego czy wręcz orędzia do narodu o pojednanie i o pokój”. Najlepiej z innymi kościołami i wspólnotami chrześcijańskimi.

Nie jest moją intencją analizowanie realności wizji nowego Okrągłego Stołu, zapotrzebowania nań Polski plemiennej i adekwatności obecnej sytuacji, a raczej jej braku, do tej sprzed 30 lat. To, co uderza w tym wywiadzie, to tęsknota za Kościołem czasów prymasa Stefana Wyszyńskiego. Kościołem zdolnym znów powiedzieć: „non possumus”. „Kościołem, który ma być światłem dla wszystkich, ma być sumieniem w demokracji”.

Na szczęście ordynariusz opolski jest realistą. Na pytanie o wypełnianie roli sumienia demokracji nie pozostawia złudzeń: „Niestety, Kościół w Polsce stracił swój dawny autorytet i w takiej sytuacji ten głos sumienia, który na różne sposoby wybrzmiewa, jest dziś wyraźnie mniej skuteczny. (...) Jako biskupi powtarzamy: Tak dalej być nie może (...) apelujemy o zgodę i pojednanie. Kościół to mówi, tylko nasz głos jest dziś wielokroć lekceważony, podważany”.

Dla wielu katolików te słowa to potwierdzenie smutnej obserwacji. Ale w ustach hierarchy Kościoła wyznanie zaniku autorytetu Kościoła, niezbędnego do kontynuacji Chrystusowej misji walki o ten świat, brzmi szczególnie dramatycznie.

Komentujący wypowiedzi biskupa publicysta WP Opinie Paweł Wiejas apeluje: „Księże biskupie, proszę zostawić świeckie państwo w spokoju”. Uznając wielkie zasługi Kościoła w czasach PRL zarzuca, iż „Po 1989 roku zrobił wszystko, by roztrwonić swój autorytet”.

Podobnie uważa dziś wielu, jeśli nie przeważająca ilość Polaków, w tym ludzi wierzących i daleko bardziej przychylnych Kościołowi niż Paweł Wiejas. Czy słusznie? Czy przechowany w czasach PRL kapitał autorytetu Kościoła był do utrzymania w warunkach demokracji? Odpowiedź jest prosta. Wystarczy rzut oka na religijny stan Europy. Robespierre, uznając Kościół za wroga nr 1, próbował jeszcze szukać transcendentnego zastępstwa, apelując do „Nieśmiertelnego Prawodawcy” o świętą aprobatę dla rewolucji. Ostatecznie skończyło się tak, jak musiało: na dzisiejszym panowaniu „religii człowieka czyniącego się Bogiem”, któremu żadne autorytety poza nim samym nie są potrzebne. Zgodnie z zasadą, że „Gdy ludzie przestają wierzyć w Boga, nie zaczynają wierzyć w nic, tylko wierzą w cokolwiek”.

Ta wiara w cokolwiek, w fałszywy autorytet człowieka czyniącego się Bogiem, doprowadziła nie tylko do zaniku źródła prawdziwego autorytetu, ale także niechęci wobec każdego, kto chciałby w takiej roli wystąpić. Odkąd Kościół zaczął błogosławić świeckość państwa i bożka wrogiej sobie liberalnej demokracji, proces utraty autorytetu musiał stać się jego udziałem, a tolerancja dla sodomii i pedofilia to jedne z „dobrodziejstw” demokratycznego inwentarza.

Aby postulaty apolityczności Kościoła, jego równego dystansu do partii politycznych, nie były ciągłym zaklinaniem rzeczywistości, Kościół musi wymyślić siebie, swoją obecność w niechętnym mu świecie na nowo. Od czego zacząć? Być może od rezygnacji z przejętych od demokracji wzorców kolegialności, które osłabiły autorytet papieża, biskupów i prymasa (którego nazwiska nie zna dzisiaj w Polsce przynajmniej połowa wiernych) wewnątrz struktury Kościoła. Dopiero wtedy można zastanawiać się nad rozwiązaniem kwadratury koła, polegającej na pytaniu, jak być religijnym autorytetem dla świata, który utracił wiarę w przyszłe życie.

Paradoks tej sytuacji polega na tym, że zaślepieni satysfakcją z upadku autorytetu Kościoła liberałowie nie zauważają, że tak droga im wolność, nie znajdując ze strony autorytetów żadnych ograniczeń, podąża w kierunku miękkiego totalitaryzmu. Nie dostrzegają, że zbudowany na ich zasadach świat jest przez brak autorytetów zagrożony, a Kościół jako jedyny spełnia kryteria rzeczywistego autorytetu: jest związany z ziemią, a jednocześnie „podłączony” do nieba.

Dlatego rola sumienia demokracji to droga ciernista, oznaczająca częsty konflikt ze współczesnym światem. Bo „kto głosi prawdę, ten niepokój wszczyna”. Na razie Kościół nie jest na to gotowy, czego najlepszym dowodem niedawne spotkanie hierarchów w Rzymie dotyczące problemu pedofilii w Kościele. Zamiast twardych metod wypalenia żelazem grzechu sodomii z Kościoła i przypomnienia, że jest to grzech wspólny współczesnego świata z którym walkę Kościół zacznie od siebie, urządzono anty pedofilskie przedstawienie na użytek i ze strachu przed wrogami Kościoła. Z jego pasterzami jak uczniowie słuchającymi podstaw nauki moralnej Kościoła.

Dobra wiadomość jest taka, że stan w jakim znalazł się Kościół budzi wśród wiernych nie tylko narastający niepokój, ale także gotowość do jego odnowy. Mogę to powiedzieć z czystym sumieniem, bo pytanie o to, co mamy w tej sytuacji robić, było obecne podczas trzech wydarzeń z ostatnich kilku tygodni: spotkania z naszymi czytelnikami w Dobrym Mieście zorganizowanym przez Stowarzyszenie Kresowiacy, dyskusji po projekcji filmu „Synodalność w cieniu homoherezji” odbytej dzięki Klubowi Polonia Christiana i naszej debaty „Czy Kościół przetrwa w demokracji?”.

Zatem wszystkie ręce na pokład!

Bogdan Bachmura
Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Wszystkie ręce na pokład!

Komentarz (11)

Masa nienawiści i nienawiść masy

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 15 luty 2019 23:32
Bogdan Bachmura

Śmierć papieża Jana Pawła II w 2005 r. przyniosła wielką debatę i nadzieję na powstanie nowego, wnoszącego inną jakość w życie publiczne pokolenia JP II. Pięć lat później katastrofa smoleńska i związana z nią narodowa trauma miała dać początek „narodowym rekolekcjom”, natchnąć polskie elity nowym, pojednawczym duchem. A teraz mord na prezydencie Pawle Adamowiczu – i długa lista apeli, marszów, wezwań o przerwanie spirali nienawiści. Choć nadziei na dobre owoce tej tragedii już jakby mniej, za to więcej głosów studzących płonne oczekiwania.

Na czoło wysunęło się za to pytanie: dlaczego? Skąd ta brutalizacja debaty publicznej, wylewająca się z każdego jej zakamarka fala nienawiści, zbiorowy amok bezinteresownego dowalania z byle powodu lub nawet bez? Najbardziej dostało się oczywiście internetowi i mediom społecznościowym. To tam liczni analitycy i publicyści udali się w poszukiwaniu źródła zła, raju dla frustratów i ludzi ze zwichrowaną osobowością. Tradycyjnie na wysokich miejscach w rankingu winnych chamienia debaty publicznej znaleźli się politycy, zwłaszcza ci u władzy, z protegowanym Jarosława Kaczyńskiego, propagującym wzorce najgorszego, propagandowego dziennikarstwa Jackiem Kurskim.

Skupiając się na internecie i jego trollach, politykach czy dziennikarzach, którym zatarła się różnica pomiędzy rozumieniem, a przyklaskiwaniem, tchórzliwie odwracamy wzrok od adresata do którego wyżej wymienieni kierują swój przekaz. Arystoteles twierdził, że demokracja to rządy osłów prowadzonych przez hieny. Problem w tym, że szukając źródeł spodlenia obyczajów, skupiamy się na hienach, unikając pytań o stan umysłów prowadzonych przez nich osłów. Zwykliśmy mówić o Polakach zmęczonych nieustającą, prowadzoną bez pardonu wojną wewnętrzną. Gdyby jednak tylko w tym tkwił problem, to politycy odpowiedzialni za napuszczanie na siebie rodaków toczyliby swoje wojenki nie w parlamencie, lecz na dowolnie wybranym podwórku.

Tymczasem sedno problemu dotyczy niespotykanego w dziejach odwrócenia roli arystotelesowskich osłów, panowania ludzkiej masy, roszczeniowo nastawionego, lecz niewiele wymagającego od siebie tłumu.

Zjawisko to najlepiej chyba opisali Gustaw Le Bon w Psychologii tłumu (pierwsze wydanie 1895 r.) i Jose Ortega y Gasset, który w Buncie mas pisał tak: Fałszem jest interpretowanie nowej sytuacji jako takiej, w której masy, zmęczone polityką, składają jej prowadzenie w ręce ludzi o szczególnych w tym kierunku uzdolnieniach. Wręcz przeciwnie, tak było przedtem, była to demokracja liberalna. Masy zakładały mniej lub bardziej chętnie, że mniejszość dzierżąca władzę polityczną, mimo owych wad i słabości, zna się jednak nieco lepiej na sprawach publicznych. Dzisiaj natomiast masy są przekonane o tym, że mają prawo nadawać moc prawną i narzucać innym swoje, zrodzone w kawiarniach racje. Wątpię, czy udałoby się znaleźć w dziejach jakiś inny okres, w którym tłum sprawowałby władzę w sposób tak bezpośredni jak w naszych czasach. Dlatego też występujące zjawisko nazywam hiperdemokracją. To samo ma miejsce w innych dziedzinach życia, a szczególnie w sferze intelektualnej.

Oczywiście natura człowieka przez wieki się nie zmieniła. Ciągle targają nim te same namiętności, a skłonność do zła pozostaje na niezmiennym poziomie. Problem w tym, że ustrój, nazywany przez Ortegę y Gasseta hiperdemokracją, stworzył warunki sprzyjające umasowieniu człowieka. Wydarzeniem przełomowym, zapewne trudnym do uniknięcia, było nadanie powszechnego prawa wyborczego. Idea ta, powszechnie uważana za podstawowe wyznanie demokratycznej wiary, oparta na fałszywym kulcie liczby, zakłamując istnienie jakościowych stanów narodu, sprowadziła politykę do roli jednej z głównych gałęzi przemysłu rozrywkowego, na poziomie odpowiadającym możliwościom ludzi czerpiących wiedzę o polityce z tabloidów. Demokratyczni politycy i usłużne im media nie adresują swojej agresywnej propagandy do narodu, choć takim terminem najczęściej się posługują. Wiedzeni powabnym swądem politycznego sukcesu w istocie dawno zapomnieli, że naród nie jest ilością, ani masą. Dla partii nie jesteśmy narodem, jednością, ale ilością, którą trzeba między siebie podzielić. Działają w warunkach, w których traktowanie narodu jak organizmu jakościowo zróżnicowanego i hierarchicznego skazałoby ich na niechybną, wyborczą porażkę. I diagnoza ta nie dotyczy bynajmniej tylko Polski. Powyższe zjawisko, uwarunkowane ustrojowo, nasila się w większości tzw. starych demokracji. A internet, media społecznościowe? Nie są złem samym w sobie. To jedynie środek ekspresji człowieka masowego. Środowisko idealnie skrojone pod jego mentalność i potrzebę anonimowego niszczenia wszystkiego co sprzeczne z jego naturą. Co zawiera choćby cień obcej mu szlachetności i wartości drażniących jego nikczemną naturę. I – warto o tym pamiętać – zgodnie z logiką demokracji, rodowodem człowieka masowego nie są jakieś niższe klasy społeczne. Podział dotyczy klasy ludzi i przebiega wewnątrz wszystkich zawodów i środowisk.

Kościół na ratunek?

Wraz ze śmiercią prezydenta Adamowicza pojawiły się apele skierowane do Kościoła katolickiego o zajęcie jednoznacznego stanowiska wobec narastającej fali nienawiści oraz wezwania do opamiętania. O zdecydowane działania biskupów, ale także proboszczów wobec grzeszących wrogością do bliźnich katolików. Episkopat Polski ma wydać dokument społeczny odnoszący się m. in. do życia politycznego w Polsce.

Będzie to kolejny głos wyrażający troskę Kościoła o życie publiczne w Polsce. Czy tym razem jego skuteczność będzie większa? Wiara, że tak będzie napotyka na opór twardych realiów, których logikę mógłby zmienić tylko cud, wobec którego, jak wiadomo, opór ludzki jest bezradny.

Ale dotychczasowa niemoc Kościoła wobec narastającej, moralnej destrukcji życia publicznego nie jest przypadkowa i dotyczy jego sytuacji we wszystkich demokracjach tzw. świata zachodniego.

Dziejowy eksperyment jakim jest liberalna demokracja to także nowe doświadczenie w długich dziejach Kościoła. Doświadczenia, którego owocem jest postępująca sekularyzacja i letniość wiary nominalnych katolików. To oczywiste, że w tej sytuacji moc oddziaływania autorytetu Kościoła staje się mocno ograniczona. Długo by pisać o przyczynach takiego stanu rzeczy. Śmiem twierdzić, że w tak ustrojowo groźnym środowisku, tak skutecznie podkopującym podstawy wiary, nigdy Kościołowi nie przyszło funkcjonować. Żadne porównania do katakumb, tych rzymskich czy stalinowskich, nie mają tu zastosowania. Z katakumb Kościół zawsze wychodził silniejszy, wzmocniony czynami swych męczenników. Dziś w państwach demokratycznych nikt Kościoła nie prześladuje. Wręcz przeciwnie. Kościół stał się częścią systemu, instytucją wpasowaną w jego przebiegłą logikę rozdziału Kościoła od państwa. Wobec licznie podnoszonych w dokumentach Kościoła, w kazaniach czy w mediach kościelnych zagrożeń ideologią liberalną, cisza na temat ideologii demokratycznej ma szczególną wymowę.

– Trzeba skończyć z nienawiścią, trzeba skończyć z nienawistnym językiem, trzeba skończyć z pogardą, trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych.

– Nie można być obojętnym na panoszącą się trucizną nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w Kościele.

Te mocne słowa padły podczas kazania na uroczystościach pogrzebowych prezydenta Pawła Adamowicza. Czy bez ujawnienia źródeł upadku obyczajów ich skutek będzie większy niż efekt kamienia, który, zanim wpadnie do wody, wykonuje kilka efektownych „kaczek”?

A przecież świadomość zagrożeń płynących ze strony demokracji nie jest Kościołowi obca.

Społeczne nauczanie Leona XIII, bł. Piusa IX czy św. Piusa X postawiło tamę religii człowieka czyniącego się Bogiem. Niestety, już kilkadziesiąt lat później papież Paweł VI pisał o swądzie szatana, który przeniknął mury świątyni pańskiej. I choć papież Jan Paweł II nauczał o prymacie prawa nad wolą ludu, to brakuje odwagi aby o tym wiernym przypominać, gdy partie, powołując się na ową wolę, zatruwają nas jadem nienawiści i pogardy.

Kościół to dzieło Boga. Nie z tego świata, choć w tym świecie głęboko zanurzony. Jego misją jest prowadzenie człowieka do zbawienia, ale także powinność bycia w świecie, wpływu na bieg jego spraw zgodnie z nauką Chrystusa. Do tego wierni znów potrzebują takich przewodników jak ks. Adalbert Zink czy ks. Jerzy Popiełuszko. Odważnych kapłanów Kościoła hierarchicznego, którzy nie dali się uwieść fałszywym powabom demokratycznej „religii” równości.

Bogdan Bachmura

Prezes Stowarzyszenia „Święta Warmia” i „Fundacji Debata”, politolog, publicysta

Czytaj więcej: Masa nienawiści i nienawiść masy

Komentarz (9)

Rok 2018: to se uż ne vrati

Szczegóły
Opublikowano: piątek, 18 styczeń 2019 23:39
Bogdan Bachmura

Obchody 100-lecia odzyskania niepodległości były najważniejszym wydarzeniem politycznym 2018 roku. Tak uważa 28 proc. ankietowanych Polaków. Na 18 proc. oceniono wycofanie się PiS z reformy Sądu Najwyższego, a jesienne wybory samorządowe były najważniejsze dla 13 proc. Pomysł na zapadnięcie w zbiorową pamięć tej okrągłej rocznicy był prosty: setki patriotycznych imprez, akcji i wreszcie kulminacja 11 listopada. Jednak kolejne rocznice obchodów czegokolwiek mają to do siebie, że szybko zapadają w zbiorową niepamięć. Za kilka lat marsz niepodległości czy zbiorowe śpiewanie hymnu będą okolicznościowo wspominanymi epizodami. W ostatecznym bowiem rozrachunku w polityce znaczenie ma tylko to, co realnie wpływa na koleje losów państw i narodów.

Jedyną osobą, która zdawała się to rozumieć, był prezydent Andrzej Duda. I choć projekt referendalny okazał się zwykłym blamażem, to zorganizowane przez Kancelarię Prezydenta regionalne konsultacje dały nadzieję perspektywicznego myślenia o państwie. Środowisko „Debaty” nigdy nie miało wątpliwości, że źródłem najważniejszych chorób ustrojowych Polski jest obecna Konstytucja, a koroną rocznicy 100-lecia odzyskania niepodległości powinno być uchwalenie nowej Konstytucji. Dlatego bez wahania odpowiedzieliśmy na propozycję Kancelarii Prezydenta pomocy w zorganizowaniu w listopadzie 2017 r. takich konsultacji w Olsztynie. Przedstawiliśmy tam nasze propozycje najważniejszych zmian Konstytucji, a następnie wydaliśmy je drukiem. Złożyliśmy także obietnicę zorganizowania drugiego, tym razem lokalnego spotkania, na którym nasz punkt widzenia zostałby zweryfikowany m.in. przez prawników-konstytucjonalistów. Liczyliśmy także na liczną reprezentację Komitetu Obrony Demokracji, bo przecież najlepszą formą jej obrony nie są wiecowe hasła, lecz konfrontacja argumentów w obywatelskiej debacie. Dzięki współpracy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i zaangażowaniu jego wykładowców: dr hab. Doroty Lis-Staranowicz, dr. hab. Marcina Chełminiaka i dr. Marcina Adamczyka, którzy przyprowadzili swoich studentów prawa i politologii, dyskusja o tym „Czy Polsce potrzebna jest nowa Konstytucja” mogła się odbyć w licznym i kompetentnym gronie.

(Relacja Adama Sochy w tym numerze „Debaty”).

Satysfakcja i niedosyt to nieodłączne uczucia towarzysze wszystkim organizatorom publicznych debat. Dlatego pozytywne opinie które usłyszałem po zakończeniu nie przysłaniają uczucia zawodu. Pytania jakie postawiliśmy podczas debaty dotyczyły zasadniczych dla naszego państwa kwestii: fikcyjności deklarowanego przez Konstytucję trójpodziału władz, problemu kolejnych prezydentów RP obsadzanych w roli „strażników żyrandola”, Senatu jako karykatury „izby rozsądku”, czy wszechwładzy partii i postkomunistycznego reliktu partyjniactwa.

Obecność tych ustrojowych wrzodów na ciele państwa jest tak samo oczywista jak ich ścisły związek z obecną Konstytucją. Nasze propozycje ich przecięcia nie muszą i zapewne wielu osobom nie odpowiadają. Jednak szkoda, że nikt z zaproszonych zwolenników obecnej Konstytucji tych kwestii nie podjął. Licząc na polemikę, zaprosiliśmy panią Martę Kamińską oraz inne osoby ze środowiska KOD-u. Niestety, poza przewodniczącą regionalnego KOD-u reszta środowiska „obrońców demokracji” do demokratycznej uczty nie zasiadła. Szkoda. Choć z drugiej strony, aby kolejny raz oznajmić, że trzeba przestrzegać obecnej Konstytucji, jedna osoba wystarczy. Na szczęście ustrojowe zamknięcie umysłów nie udzieliło się studentom. W szybkim głosowaniu nad potrzebą zmiany Konstytucji zdecydowana większość opowiedziała się za jej przebudową od fundamentów.

Właśnie, fundamenty. To słowo klucz do uchwalenia trwałej, cieszącej się poważaniem i szacunkiem narodu Konstytucji. O tym nie zdążyliśmy podczas debaty porozmawiać. W naszej publikacji Konstytucja na czasie, czas na Konstytucję przypominamy o trzech koniecznych filarach trwałego ustroju państwa: religii, tradycji i autorytecie. Konstytucja, jeżeli ma być przepisem na silne i trwałe państwo, powinna być gwarantem ich zachowania. Ale Konstytucja to także ważny element zbiorowej pamięci. Nasz szacunek dla Konstytucji 3 Maja, czy będąca przedmiotem zazdrości duma Amerykanów ze swojej Konstytucji, wynikają nie tylko z ich zawartości. Równie ważny jest szczególny moment ich uchwalenia. Ustawę zasadniczą można oczywiście ustanowić w każdym terminie, ale nadać jej w oczach narodu właściwą godność, nie jest zadaniem łatwym.

Jestem członkiem narodu, któremu samowiedza o tym, „że i przed szkodą i po szkodzie głupi” nie przeszkadza w nieustannym potwierdzaniu zasadności tej przestrogi. Właśnie w minionym, symbolicznie szczególnym roku 2018, daliśmy tego kolejne świadectwo. Konstytucje uchwalone w 1791 i 1935 roku nie uchroniły państwa polskiego przed upadkiem, ale prowadzące do ich uchwalenia elity były świadome, że zarówno okoliczności zewnętrzne jak i wewnętrzne zmuszają do działania. Dzisiaj takiej świadomości brakuje. Wobec pomysłu zmiany Konstytucji PiS i PO są solidarne. Jak zawsze, gdy interes Polski pozostaje w konflikcie z interesem partii. Ale nawet jeśli w Polsce do głosu dojdą elity polityczne innej szkoły, i jakimś cudem tym razem nie będzie za późno, to tego grzechu zaniechania nie da się naprawić. Czeskie: to se uż ne vrati pasuje tutaj jak ulał. Rok 2018 nie wróci. A lepszej okazji na prawdziwy akt założycielski nowego fundamentu państwa długo nie będzie.

Żyjemy w czasach gdy słowa suwerenność można użyć wobec 2-3 państw. Reszta panuje nad swoim losem w mniej lub bardziej ograniczonym zakresie i jest skazana na ciągłe rozpychanie się wobec zewnętrznych zagrożeń. Truizmem jest przypominać, że konieczną do tego moc daje wewnętrzna organizacja państwa, a ta w dużym stopniu zależy od Konstytucji i szacunku jaki noszą doń w sercach obywatele. O ten ostatni wołają obrońcy obecnej ustawy zasadniczej, ale nie chcą o źródłach jego deficytu rozmawiać.

W roku 2018 zajęliśmy się historią wyzwalania ojczyzny, a zapomnieliśmy o powinnościach wobec przodków, których pamięć czciliśmy. O tym, że depozyt, który nam zostawili, musi być ciągle odnawiany. Jeżeli tego elity państwa nie pojmują, to trzeba je wymieść na śmietnik historii, póki nie będzie za późno.

I to jest mój postulat na rok 2019.

Bogdan Bachmura

Czytaj więcej: Rok 2018: to se uż ne vrati

Komentarz (16)

A wystarczył zdrowy rozsądek

Szczegóły
Opublikowano: poniedziałek, 17 grudzień 2018 13:47
Bogdan Bachmura

Miesiąc temu swój tekst zakończyłem informacją, że dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury zakazał wykładania „Debatyˮ na terenie tej instytucji, motywując to atakami na MOK i jego pracowników. Gdy zwróciłem się w tej sprawie do prezydenta Piotra Grzymowicza, odpowiedział, że nie akceptuje takiego postępowania dyrektora Sieniewicza, ale nic więcej poza perswazją w tej sprawie zrobić nie może. Nie tylko w tej zresztą.

Czytaj więcej: A wystarczył zdrowy rozsądek

Komentarz (46)

„Dialogiczność” w mieście osobliwości. Polemika Bachmury z prof. Trabą

Szczegóły
Opublikowano: wtorek, 20 listopad 2018 11:15
Bogdan Bachmura

Obok Czesława Jerzego Małkowskiego tzw. szubienice, czyli pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej, to największe, współczesne osobliwości Olsztyna. Ta mało chwalebna sytuacja ma także swoje dobre strony, bo pozwala na swoistą społeczną wiwisekcję oraz ujawnienie postaw i poglądów, które w innych okolicznościach nie ujrzałyby światła dziennego.

Czytaj więcej: „Dialogiczność” w mieście osobliwości. Polemika Bachmury z prof. Trabą

Komentarz (27)

Więcej artykułów…

  1. Dobro w nazwie, a prawda pośrodku
  2. Wallenrod olsztyńskiej cenzury
  3. Prezydent potrzebny od zaraz
  4. Lekcja demokracji

Strona 11 z 54

  • start
  • Poprzedni artykuł
  • 6
  • 7
  • 8
  • 9
  • 10
  • 11
  • 12
  • 13
  • 14
  • 15
  • Następny artykuł
  • koniec

Komentarze

Panie Wójcie, czy zna Pan osobę, która sprzedała ziemię na ten cel?
Już w lutym Lidl ma uzyskać zg...
2 godzin(y) temu
Czynem barbarzyńskim jest tolerowanie obecności tego potwora !
Prof. Michalski: "Rozbiórka by...
3 godzin(y) temu
Remanent- oprócz odłożonej sprawy z BB, pozostała jeszcze jedna kwestia, a mianowicie cena chleba. Awatar, awatara któregoś gościa twierdził, za Donal...
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
3 godzin(y) temu
D pani P. wysłano kiedyś list by powiedziała dobre słowo, wsparła inicjatywę rozbudowy infrastruktury biednej szkoły, by dzieci miały lepszy start... ...
Pytania do poseł Pasławskiej w...
4 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Prof. M.Matyja: Jak obronić po...
10 godzin(y) temu
WŁADCY ŚWIATA - BILL GATES


https://fakto.pl/index.php/video/wladcy-swiata-bill-gates
Aktywne Mazury skarżą TVP do s...
10 godzin(y) temu

Ostatnie blogi

  • Bezpieczeństwo na Wschodzie Adam Kowalczyk Pół roku temu pisałem o podniesionym przez Marka Budzisza temacie sojuszu, a nawet federacji z Ukrainą. To o czym pisał… Zobacz
  • Jezus Chrystus dla każdego Bogdan Bachmura Pomimo upływu 2022 lat żadnych urodzin tak gremialnie i radośnie nie obchodzimy, jak przyjścia na świat, zapowiadanego przez proroków, Jezusa… Zobacz
  • Propagandyści Kremla Adam Kowalczyk Często oglądam programy mojego ulubionego rosyjskiego propagandysty Władimira Sołowjowa tak jak wcześniej Igora Girkina, prezentowane na You Tube przez Andromedę.… Zobacz
  • Mundial w Katarze też stał się pretekstem do wojny polsko-polskiej Zbigniew Lis Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, jak wszystko, też stały pretekstem do włączenia Mundialu w wojnę polsko-polską przez media, szczególnie te… Zobacz
  • 1

Najczęściej czytane

  • Radni Stawigudy za budową hotelu w Rybakach nad Jeziorem Łańskim
  • Jedyny taki przystanek PKP w Polsce, bo na cmentarzu, otwarto w Olsztynie
  • Cztery pomniki prezydenta Piotra Grzymowicza
  • Wojewoda nakazał prezydentowi natychmiastowe usunięcie "szubienic"
  • Pytania do poseł Pasławskiej w związku z odorami fabryki Egger i odpowiedź
  • El Pais: Mit faszystowskiego lidera Stepana Bandery drażni sojuszników Ukrainy
  • Polecamy styczniowy numer miesięcznika „Debata”
  • Posłowie PiS tłumaczyli w Olsztynie, dlaczego ceny paliw nie wzrosły
  • Nawalanka między sędziami rozkręca się. Cierpią obywatele i sprawiedliwość
  • 22 stycznia 1945 r. – jedna z najtragiczniejszych dat w dziejach Olsztyna
  • Już w lutym Lidl ma uzyskać zgodę na budowę Centrum Dystrybucyjnego pod Gietrzwałdem
  • Operatora Term Warmińskich licytuje komornik

Wiadomości Olsztyn

  • Olsztyn

Wiadomości region

  • Region

Wiadomości Polska

  • Polska

O debacie

  • O Nas
  • Autorzy
  • Święta Warmia

Archiwum

  • Archiwum miesięcznika
  • Archiwum IPN

Polecamy

  • Klub Jagielloński
  • Teologia Polityczna

Informacje o plikach cookie

Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce.