Gdy czytam różne brednie wypisywane na temat pracy i przedsiębiorców przez różnych delikwentów przypisujących sobie jakąś szczególną wrażliwość na ponury los potrzebujących, to nachodzą mnie smutne myśli na temat intelektualnej ułomności przedstawicieli lewicy. Nie chcąc posądzać ich o złą wolę i nikczemne pobudki zmuszony jestem uznać, że cechujący ich brak zrozumienia pochodzenia dobrobytu wynika z braku inteligencji i wiedzy. Podejmę jednak trud i spróbuję wyłożyć im kim jest przedsiębiorca.
Ale wpierw powiem kim nie jest. Otóż przedsiębiorca nie jest frajerem zobowiązanym do utrzymywania tych, którzy uważają, iż należy im się cokolwiek z samego tylko powodu, że żyją. Tak jak bezrobotny nie jest zobowiązany do utrzymywania dzieci człowieka bogatego tak i przedsiębiorca nie ma takiego obowiązku w stosunku do dzieci innych niż własne. Przedsiębiorca jest takim samym człowiekiem jak każdy inny. Ma takie same prawa i obowiązki. Są one wyłożone w Dekalogu, reszta to tylko śmieci niegodne uwagi.
Co różni przedsiębiorcę od reszty ludzi? To tak proste, że aż śmieszne – przedsiębiorczość. Przedsiębiorczość to rzadki dar dostrzegania rzeczy niewidocznych na pierwszy rzut oka i wyciągania wniosków. Dlaczego przedsiębiorca jest taki ważny? Otóż na świecie jest wielu ludzi, którzy coś potrafią zrobić ale nie wiedzą kto potrzebuje ich umiejętności. Jest też wielu potrzebujących efektów pracy tych pierwszych ale nie wiedzących jak ich odnaleźć. Są też inni, tacy co akurat mają materiał. Pomyślcie. Do wykonania czegoś tak prostego jak cegła potrzeba kogoś kto ma pole ze złożem gliny, ktoś musi glinę wykopać, następny musi ją odpowiednio przygotować aby miała jednorodny skład i konsystencję. Kolejni ludzie muszą wykonać formy, strycharze muszą załadować glinę do form, wycisnąć cegły. Potem trzeba je ułożyć do wysuszenia i wysuszyć. Ale to nie koniec. Ktoś kolejny musi zbudować piec do wypału cegieł, kolejny wstawić tam cegły i je wypalić. Ba, ale czym? Od kogoś kolejnego trzeba pozyskać opał, kupić lub wynająć transport i dostarczyć te cegły na miejsce. I wreszcie rzecz ostatnia, bez której cały ten trud pójdzie na marne. Przedsiębiorca musi znaleźć klienta potrzebującego cegieł i sprzedać mu je. To właśnie u przedsiębiorcy spotykają się potrzeby i umiejętności, nadzieje i oczekiwania, marzenia tych wszystkich ludzi, o których w takim uproszczeniu pisałem. Każdy, nawet najmniejszy przedsiębiorca ogniskuje u siebie potrzeby niezliczonej ilości ludzi. Bez niego oni nie mogli by się spotkać i tych potrzeb zaspokoić. Bez pracy i nadziei pozostali by ci wszyscy ludzie i inni, jak choćby murarze czy ich pomocnicy.
I na samym końcu sprawa przyziemna, obiekt największej zazdrości wszelkich lewicowych nieudaczników niezdolnych do dostrzeżenia istoty sprawy. Pieniądze. Te, niemałe pieniądze. Otóż przedsiębiorca MUSI je zdobyć i wydać ZANIM zarobi. Od pierwszej chwili gdy otwiera swój biznes musi komuś płacić. Specjalnie pomijam tu państwo choć to połowa wydatków. Przedsiębiorca, ten chciwy, wredny wyzyskiwacz, musi tym wszystkim ludziom, których tak licznie wymieniłem, płacić zanim zobaczy efekty ich pracy, zanim pierwsza cegła znajdzie się na placu składowym, swoje wynagrodzenie odbiorą od niego dziesiątki czy nawet setki ludzi. Płaci im z góry w nadziei – jakże często złudnej – że kiedyś sprzeda swój produkt. Przedsiębiorca wpierw płaci, potem ma nadzieję na godziwy zysk. On nie może zastrajkować bo chce podwyżki przed świętami. Tak, przedsiębiorca bez pracowników nie byłby w stanie pełnić swojej roli. Ale też bez niego pracownicy są tylko grupą głodnych bezrobotnych ludzi. Przedsiębiorcy, podobnie jak pracownicy czy klienci bywają różni. Są uczciwi i nieuczciwi, są genialni i po prostu tępi. Ale wszystkich ich łączy jedno. Bez nich wszyscy razem zginęlibyśmy z głodu. Zamiast na nich pomstować, może czas już wreszcie powiedzieć dziękuję. Dziękujemy za to, że dzięki wam ten świat idzie jakoś do przodu.
Skomentuj
Komentuj jako gość