Wydarzenia z 6 stycznia na Kapitolu są jak flesz rozjaśniający mroki. Albo jak wiatr rozwiewający mgłę i odsłaniający rzeczywistość. Demokracja jest martwa. Sytuacja przypomina Rzym po upadku republiki. Po śmierci dyktatora Juliusza Cezara Gaius Iulius Caesar Octavianus czyli Oktawian oficjalnie i z pompą przywrócił republikę z Senatem na czele. Jednocześnie tak jakoś mu wyszło, że panował jako cesarz August. Fikcję republiki utrzymywano przez wieki choć w rzeczywistości była martwa. I to samo mamy obecnie na Zachodzie. Paradoksalnie w Polsce demokracja, choć w konwulsjach, daje jeszcze ostatnie oznaki życia. Są jeszcze naiwni, którzy w nią wierzą. Jej imię wymawiane jest jak jakieś zaklęcie mające odwrócić nieuchronny bieg wydarzeń.
Podstawą demokracji jest liczna klasa średnia i kręgosłup cywilizacyjny Zachodu, który ukształtowała sztuka grecka, prawo rzymskie i Kazanie na Górze. Bez tego możemy mieć, co najwyżej, głosowanie. I tu warto przypomnieć przewidywania Alexisa de Tocqueville’a. Demokracja skończy się wtedy, kiedy rząd zauważy, że może przekupić ludzi za ich własne pieniądze. Dopóki istnieje liczna klasa średnia utrzymująca się z działalności własnej, a nie z łaski państwa czy korporacji, dopóty demokracja, a z nią republika, trwają. Jednak system ten załamał się wraz z rozwojem korporacji międzynarodowych jak nowotwór niszczących społeczeństwa. Pół wieku temu w USA klasa średnia liczyła ponad 2/3 społeczeństwa. Dzisiaj stanowi zanikającą mniejszość. I co zostało z demokracji? 6 stycznia Mark Zuckerberg amerykański przedsiębiorca przedstawiający się jako filantrop, główny twórca serwisu społecznościowego Facebook i jego dyrektor generalny; człowiek roku tygodnika „Time”, zwyczajnie i po prostu zamknął konta, w tym oficjalne, urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Uznał, że prezydent pisze rzeczy niewłaściwe i go po prostu wyłączył. I co mógł zrobić prezydenta Donald Trump? Nic. Jednocześnie w mediach rozpoczął się hejt wspierający oczywistą dla mnie prowokacje w postaci rzekomego szturmu Kapitolu. Rzekomego, bo policja wpuściła demonstrantów, którzy uniemożliwili swoją akcją parlamentarne wysłuchanie zarzutów dotyczących podejrzenia sfałszowania wyborów prezydenckich.
Rządy sterują ludźmi przekupując ich wydartymi im pieniędzmi. Do tego korporacje, zwłaszcza internetowe, przejęły prawie pełną kontrolę nad przekazem. Jak to powiedział śp. prof. Bogusław Wolniewicz: Dzisiejszy polit-poprawny system tumanienia ludzi jest niemal szczelny i młodzieży trudno się z niego wyrwać. Jest szczelniejszy niż ongiś system stalinowski, przynajmniej wtedy w Polsce; stanowi w istocie nową wersję tamtego, zmodernizowaną i wielce udoskonaloną.
Te rządy korporacji przypomniały mi słowa Rafała Ziemkiewicza, który powiedział kiedyś, że z walki pomiędzy komunizmem a kapitalizmem zwycięsko wyszedł feudalizm. Inwazja libertynizmu poddała w wątpliwość cywilizację chrześcijańską. I tu znowu przypomnieć warto XIX-wiecznego myśliciela Alexisa de Tocqueville’a: Jeśli chrześcijaństwo rzeczywiście ma zniknąć, jak twierdzi wielu, czeka nas to, co przed jego pojawieniem zdarzyło się już starożytnym, długotrwały upadek moralny, występna i niespokojna starość, po której ostatecznie, nie wiem skąd i jak, przyjdzie kolejna odnowa. Tocqueville jak zwykle ma rację. Upadek moralny, chaos i barbarzyństwo widzimy na każdym kroku. Widać to w USA, w Europie i w Polsce. Hordy barbarzyńców na ulicach miast amerykańskich czy we Francji albo Niemiec. A w Polsce? Nie jest inaczej. Sejm dawno przestał być miejscem debaty na tematy publiczne. Decyzje podejmuje się gdzie indziej, a w Sejmie większość pokazuje mniejszości kto tu rządzi.
Wrzask na ulicy. Miał być strajk kobiet a wyszedł z tego ordynarny atak na kościoły w związku z decyzją Trybunału Konstytucyjnego. Dlaczego nie na Trybunał? I ten triumf chamstwa, które pokazały osoby przedstawiające się jako kobiety. Język godny ladacznic, ale nie człowieka cywilizowanego. Z łezką w oku wspominam śp. Andrzeja Leppera. W porównaniu z taką Martą Lempart czy poseł Klaudią Jachirą, Lepper to był prawdziwy arbiter elegantiarum, o przewadze inteligencji już nie wspominając. Znowu przypominają mi się słowa prof. Wolniewicza, który powiedział kiedyś, że ludzie najwyraźniej zmęczyli się kulturą i z upodobaniem wracają do chlewa.
W Polsce jeszcze mamy wolność słowa w stopniu niedostępnym na Zachodzie. Jeszcze mamy pozostałości klasy średniej, dobijane niestety przez rząd lockdownem. Jeszcze bronimy swojej wolności przed Unią Europejską rządzoną przez – dobre pytanie – kogo? No bo nie przez parlament europejski.
Nigdy nie byłem, żeby to ująć delikatnie, ultrasem demokracji. Wolę rządy autorytarne. Tylko gdzie znaleźć ten autorytet?
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość