Na naszych oczach przemija postać świata. Okres spokoju i względnego dobrobytu kończy się. Żyliśmy w pokoju i poczuciu bezpieczeństwa przez 75 lat i nie umiemy pogodzić się z tym, że to koniec. Jak zakochany chłopak nie przyjmujący do wiadomości, że wielka miłość puściła go kantem. Nawet te 45 lat socjalizmu w Polsce było może niedogodne, dla wielu groźne, ale tak naprawdę nie wychylając się można było żyć spokojnie i stopniowo podnosić swój standard życia. Było dość oczywiste, że dzieci będą żyły na wyższej stopie życiowej niż rodzice a zakres osobistej wolności stopniowo wzrasta w sposób, którego ówczesne władze, pomimo usiłowań, powstrzymać nie mogły. A przede wszystkim, że mityczny Zachód jest ostoją demokracji, wolnego rynku i wolności słowa o wymarzonej swobodzie podróżowania nie wspominając.
Ostatnie 30 lat funkcjonowaliśmy w tym świecie i z poczuciem wyższości komentowaliśmy braki wolności i demokracji na Białorusi czy w Rosji. I nagle te przewagi prysły jak bańka mydlana. Zaczęło się od procesów wspólnych w Polsce i na całym Zachodzie. Ich przejawem było pojawienie wielkich sieci handlowych przejmujących handel od polskich sklepów prywatnych czy połykających mniejsze rodzime sieci. Taki dobrym przykładem jest ogólnopolska AGROMA, która została przejęta przez Grupę Sznajder a teraz szyldy zmieniane są na SZOP i polska marka znika. Podobne zjawisko następuje w całym przemyśle. I nie byłoby w tym jeszcze nic takiego strasznego gdyby nie dalekosiężne skutki tego zjawiska. Wraz z każdą zamkniętą małą firmą, każdym barkiem, sklepikiem czy drobnym producentem zanika klasa średnia. Ludzie tracąc możliwość prowadzenia małych biznesów zatrudniają się we wszechobecnych korporacjach stając się anonimowym trybikiem całkowicie ubezwłasnowolnionym i przewidzianym do usunięcia w razie zużycia. Zjawisko to przyśpieszyło po pojawieniu się wielkich międzynarodowych korporacji internetowych. Korporacji już nie prywatnych, bo przy rozproszonej własności kontrola właścicielska jest iluzją, ani nie państwowych, bo korporacje te mają budżety większe niż niejedno państwo, nie tylko afrykańskie.
Najgorszą w tym rzeczą jest zanik klasy średniej. Ci niedoceniani ludzie, którzy zaryzykowali własnym majątkiem i bytem swojej rodziny zakładając firmy, są podstawą demokracji i wolności. To dzięki niezależności finansowej mogą swobodnie wybierać, to oni będąc niezależnymi mają odwagę i możliwość głośno wyrażać swoje poglądy. To podstawa wolności słowa, wolności osobistej i niepodległości kraju. Oni nie mają wyboru, mają zbyt wiele do stracenia żeby sobie Polskę odpuścić. Oni nie mogą przerwać pracy by zastrajkować. Oni muszą harować. Mają niemiłą dla socjalistycznej władzy cechę - trudno nimi sterować. A z punktu widzenia korporacji są śmiertelnym wrogiem. Korporacje potrzebują niewolników, którym można nakazać wszystko. Np. popierać wszelkie ruchy LGBT i inne lewackie pomysły.
I nie jest to problem tylko polski. Żeby daleko nie szukać – Stany Zjednoczone. Kraj krzewiący demokrację i znany z wolności słowa, której wyrazem była wolność mediów. Tam też znikła klasa średnia i co się stało? Dzisiaj, w roku 2020, z demokracji zostało tyle co kot napłakał. Wybory prezydenckie pokazały, że można je fałszować w sposób tak prymitywny, że przy nim kombinacje Łukaszenki są przykładem finezji i wyrafinowania. No bo żeby do urn dosypać tyle głosów żeby było ich więcej niż wyborców? Albo żeby głosował ktoś kto urodził się w 1823 roku? Wyborca w wieku 197 lat?
A wolność słowa? Przerwano transmisję konferencji prasowej urzędującego prezydenta bo, jak to uzasadniono, gada bzdury, z którymi stacja się nie zgadza. A do jego wpisów na Twitterze trudno się dopchać bo jakoś się nie wyświetlają. Natomiast konta osób go popierających są zwyczajnie kasowane. Przynajmniej takie głosy dochodzą z USA.
W Polsce też o tym mogliśmy się przekonać na przykładzie niezależnych mediów internetowych. Na Youtubie lewackie konta kwitną i są wspierane a konta organizacji i publicystów prawicowych są blokowane a przynajmniej wyłączana jest monetyzacja. Jak choćby w przypadku Mediów Narodowych. Ale to był tylko początek likwidacji wolności. Pracownicy niektórych korporacji skarżyli się, że byli zmuszani do popierania ruchów LGBT i wszelkiego lewactwa.
W ten sposób zanikły podstawy osobistej wolności ludzi. Trudno było oczekiwać, że do tego zjawiska nie dołączą się władze. Okazją stałą się cokolwiek dęta pandemia koronawirusa. Wpierw przy pomocy mediów rozpętano strach, a właściwie histerię, po to by pod jej pretekstem pozbawić ludzi wszelkich już praw osobistych. No bo co widzimy. Pierwsza rzecz to potraktowanie Polaków jak bezmyślnego bydła, które jest niezdolne do samodzielnego myślenia i zadbania o własne interesy. Wprowadzono chore restrykcje dotyczące życia osobistego. Jeszcze na początku tej ciekawej pandemii na skutek której wyraźnie brakuje wzrostu śmiertelności, Polacy gremialnie starali się zastosować do zarządzeń władz. Wynikało to z braku jakichkolwiek informacji i pewnego zaufania do kompetencji rządu. Jednak już na samym początku przedstawiciele władz potraktowali nas jak idiotów i w zbrodniczej głupocie zaczęli ośmieszać samych siebie. Zaczęło się od publicznego wyśmiewania maseczek przez ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, który niedługo później nakazał Polakom nosić te maseczki pod groźbą kary administracyjnej. O takich idiotyzmach jak zakaz wstępu do lasu to się już nawet pisać nie chce. Jeszcze rozumiem wprowadzenie pierwszego lockdownu. Nie za bardzo było jak się przygotować. Ale po minięciu pierwszej fali epidemii wiadomo było, że jesienią będzie druga. A różnica była taka, że za pierwszym razem były wyodrębnione ogniska, które od biedy dawało się jakoś opanować przez izolację. Jednak przy drugiej fali takich wyodrębnionych ognisk już nie ma. Wirus, co było dość oczywiste i do przewidzenia, pojawił się wszędzie. A po zmarnowaniu sześciu miesięcy rząd zamiast przygotować jakąś strategię ochrony grup najbardziej narażonych tj. osób starych i przewlekle chorych, zaczął rozdzielać zakazy na oślep. Pytanie co ma mi, czy komukolwiek, dać maseczka gdy wieczorem idę sam i w promieniu 100 metrów nie widzę człowieka? Czym innym jak nie kretyńskim naigrywaniem się z ludzi było oświadczenie ministra w czwartek przed Wszystkich Świętych, że nie będzie zamknięcia cmentarzy i potem, w piątek, gdy wielu ludzi będzie już w drodze na groby bliskich, zamknięcie tych cmentarzy na dwa dni? Co do walki z pandemia ma zamknięcie siłowni z uzasadnieniem, że tam są za nisko sufity?
Skupiłem się na maseczkach bo są one najbardziej widocznym symbolem opresyjnego działania władzy, jej lekceważenia podstawowych wolności ludzkich. Oczywiście dla naszego dobra. Ale gdy o nasze dobro chodzi to przypominają mi się słowa Józefa Franciszka Emanuela Bocheńskiego czyli Ojca Innocentego, który powiedział „gdy ktoś chce zrobić coś dla twojego dobra nie pytając cię o zdanie, nie wahaj się ani chwili, bierz kija i broń się!”. I ta władza sama niszczy i ośmiesza tak siebie jak instytucje państwa. Gdy posłowie Konfederacji na sejmowej mównicy wystąpili bez maseczek to marszałek Sejmu ukarał ich obniżeniem wynagrodzeń poselskich o połowę. Ale gdy po nich na mównicy maseczkę zdjął wicepremier Jarosław Kaczyński to marszałek jakoś „przeoczył” ten fakt i kary nie było. Ludzie jednak nie przeoczyli.
Efektem takich działań władzy jest kompletny upadek jej autorytetu. Ludzie utracili do niej wszelkie zaufanie, narasta bunt. Jego objawy już mamy w postaci powszechnego lekceważenia kowidowych zarządzeń władzy. Państwo ulega atrofii co najlepiej widać w czasie fali nielegalnych demonstracji przewalających się przez Polskę. Władza nie ma śmiałości czy woli politycznej im się przeciwstawić.
Jedno widać jak na talerzu. Wolność nasza została drastycznie ograniczona. Z jednej strony internet, który miał być gwarancją wolności słowa i przepływu informacji, pod wpływem ponadnarodowych korporacji, stał się narzędziem do jej ograniczania. Z drugiej strony władze państwa po to tylko żeby pokazać, że robią cokolwiek, pozbawiły nas elementarnej wolności osobistej. I nie wydaje mi się żeby zrezygnowały ze wszystkich tych ograniczeń w przyszłości.
Podsumowując – skończyły się czasy wolnego handlu na świecie bo jest handlowa wojna z Chinami. Skończyły się czasy swobodnego podróżowania bo mamy pandemię. Z tych samych powodów utraciliśmy znaczną część naszych oczywistych prawa a lockdown doprowadzi do drastycznego spadku poziomu życia.
Stawiam dolary przeciw orzechom, że po minięciu pandemii odzyskamy co najwyżej szczątki niedawnych wolności.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość