Wymiana zdań pod moim poprzednim komentarzem całkiem nieoczekiwanie zeszła na podatek dochodowy. Chociaż może nie jest to aż tak dziwne. W końcu lewica zawsze za swojego boga miała mamonę. Wcześniej czy później każdy czerwony wyciągnie rękę po cudze pieniądze po to bogatych uczynić biedniejszymi a biednych uczynić swoimi klientami.
I tu wracam do podatków. Nie mogę zgodzić się z Łukaszem Adamskim, że podatek liniowy jest podatkiem sprawiedliwym. Nieprawda, to jest tylko mniejszy, bo liniowy, rabunek. Przy podatku liniowym też im więcej ktoś pracuje tym więcej musi płacić! Najuczciwszy – lepiej nie mówić przy podatkach o sprawiedliwości – jest podatek stały czyli pogłówne. Państwo na „obsługę” każdego obywatela wydaje tyle samo. Przez obsługę rozumiem obronę przed wrogami zewnętrznymi i przestępcami wewnątrz, utrzymanie sądownictwa i administracji. Pogłówne to stałą kwota na każdego pełnoletniego mężczyznę bez pytania go o dochody i bez możliwości zwolnienia od podatku. Jak kobiety uprą się przy równouprawnieniu to też mogą płacić. Wyjdzie mniej na facetów. Wolę jednak je zwolnić bo mają inne obowiązki nałożone na nie przez biologię i to wystarczy społeczeństwu aż nadto. Przy podatku pogłównym państwo nawet nie musi wiedzieć czy ktoś zarabia i ile. Nic mu do tego. Ponieważ jeszcze ludzie posiadają domy czy inny majątek trwały, który też trzeba chronić to tu powinni płacić podymne czyli procentowy podatek od wartości nieruchomości. A gdy ktoś posiada ziemię to jeszcze łanowe czyli podatek od powierzchni gruntów. I tyle. Proste jak konstrukcja cepa. Masz więcej majątku to płacisz więcej, masz mniej to płacisz mniej. A dochód? Państwu nic do tego a obywatelowi każde zgięcie palca się opłaca i nie istnieje możliwość oszukiwania na podatkach! Potrzebny jest tylko spis obywateli i, na wszelki wypadek, komornik dla opieszałych. A wszyscy ci, którzy chcą pomagać będącym w potrzebie mogą to zrobić bez okradania innych, w najpiękniejszy możliwy sposób – poprzez oddanie swego.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość