Tak mnie jakoś naszło by poszukać resztek wolności w demokracji. Wiedziony natchnieniem, znajomością życia i światłymi wskazówkami innych sięgnąłem do Konstytucji RP nasze prawa gwarantującej. Ponieważ konstytucja gwarantuje nam tak wiele, i tak obszernie o tym pisze, że przeczytać całości na jeden raz się nie da, wybrałem jeden artykuł. A i to nie cały tylko ostatni jego punkt.
„Art. 70. pkt 5 Zapewnia się autonomię szkół wyższych na zasadach określonych w ustawie.”
No i tyle. Skoro jest autonomia to i nie ma o czym pisać bo uczelnie powinny same się rządzić swoimi prawami. Zajrzałem jednak do obowiązującej nas ustawy o szkolnictwie wyższym. I tu ręce mi opadły. Ostatni artykuł ma numer 277. Niestety, żyjemy w kraju gdzie w nic nie można wierzyć, zwłaszcza gdy to „nic” jest dziełem Sejmu. W rzeczywistości ustawa liczy nie 277 artykułów lecz 334. A dzieje się tak dlatego, że w środek tekstu powklejano nowe artykuły nadano im stare numery z literkami. I tak np. mamy 5 artykułów o numerze 46. Są to artykuły 46, 46a, 46b, 46c i 46d. W ten sposób dorzucono jeszcze 57 artykułów.
Jak widać wolność w rozumieniu jak najbardziej demokratycznych władz, polega na jak najdokładniejszym tej wolności uregulowaniu. Wolność wydaje się im czymś tak strasznym i groźnym, że aż należy założyć jej kaganiec, jeśli nie kajdany z przepisów.
Na szczęście nie wszystko wydaje się naszym posłom i innym rządzicielom aż tak straszne i niebezpieczne jak autonomia.
Dużo bardziej swojskie, i przez to nie wymagające aż tak szczegółowych uregulowań są takie, zdecydowanie nieautonomiczne instytucje jak CBA – ustawa o nim liczy 216 artykułów, czy ABW i Agencja Wywiadu. Ustawa o nich liczy 235 artykułów. Ba, nawet ustawa o służbie więziennej dociągnęła do zaledwie 274 artykułów. A tam przecież o wolności to tylko można pomarzyć.
Może i jestem czepialski ale przy tak uregulowanej autonomii zaczynam rozumieć inne przejawy „wolności” jak np. 5 tys. zł grzywny dla rodziców gdy ich dziecko zdejmie z głowy kask jeżdżąc na nartach albo nakaz zapinania pasów w moim własnym samochodzie. Ostatnie szaleństwo to drastyczne kary za picie piwa na łódce. Wszystko to dla mojego dobra, jakże by inaczej. A jednak od tej troski o mnie chce mi się wyć a żyć odechciewa.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość