"Okazuje się więc, że nasi „liberałowie” z PO cierpią na niemoc zwaną impossibilizmem czyli nie nadają się do sprawowania władzy. Wygląda również na to, że Wilczek mógł w w 1988 roku jedną ustawą przekreślić 50 lat komunizmu natomiast po 21 latach radosnej twórczości gospodarczej w wolnej Polsce narobiło takiego bałaganu, że odwrócić się tego już nie da w tak prosty sposób."- pisze Adam Kowalczyk
Przyglądając się temu co się teraz dzieje w gospodarce a przede wszystkim w państwowej biurokracji gospodarczej, marzę o powrocie do władzy śp. premiera Mieczysława F. Rakowskiego i powołanego przez niego ministra Mieczysława Wilczka. Tak, tak. Tych „czerwonych”. I nie bez powodu. Polscy przedsiębiorcy wykazali się naprawdę talentami, energią i skutecznością co udowodnili chociażby w obecnym kryzysie. Zrobili to pomimo państwa jak straszna rakowata narośl duszącego gospodarkę. To, że mogli rozpocząć swoją działalność gospodarczą jest zasługą kilku ludzi. Ówczesnego komunistycznego premiera Mieczysława F. Rakowskiego, który wyszukał przedsiębiorcę Mieczysława Wilczka i powierzył mu w 1988 r. stanowisko Ministra Przemysłu. Wilczek jako doświadczony przedsiębiorca miał w głębokim braku poważania cały system gospodarki socjalistycznej i przygotował nową ustawę o działalności gospodarczej, w której z gospodarki socjalistycznej nie pozostało nic. Wypadało teraz przekonać do tego Wojciecha Jaruzelskiego, który nie dość, że o gospodarce nie miał zielonego pojęcia to jeszcze bał się wszelkich zmian prawie tak samo jak Tusk dzisiaj. I tu wkracza na scenę kolejna, dość „kontrowersyjna” postać. Otóż człowiekiem, który pomógł przełamać opór Jaruzelskiego był nie kto inny jak „ulubieniec” opozycji Jerzy Urban. Urban, postać dość oślizgła, socjalizm miał w takim samym poważaniu jak wszelkie inne świętości. Był też na tyle inteligentny żeby wiedzieć, że czas ratować się kapitalizmem. Najważniejszą rolę odebrał tu jednak Mieczysław Wilczek jako współautor i główny promotor ustawy o wolności gospodarczej. Po przeforsowaniu jej w Sejmie ustawa weszła w życie 1 stycznia 1989 roku. I to był moment gdy w gospodarce polskiej skończył się komunizm. A skończył się dlatego, że:
Art. 1 "Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa."
Art. 4 "Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności i działań, które nie są przez prawo zabronione."
Inaczej mówiąc nagle w gospodarce Polacy stali się wolnymi ludźmi. Co ciekawe opozycja nie przyjęła ustawy dobrze. Zaczęło się szukanie drugiego dna, podejrzewanie władzy o niecne intencje i tak dalej. Może dlatego, że Urban przekonując Jaruzelskiego logicznie argumentował, że jak Polacy zajmą się prowadzeniem firm i robieniem pieniędzy to nie będą wychodzić na ulice. A wracając do ustawy to liczyła raptem 54 artykuły w tym 25 to była sama istota ustawy, reszta to były przepisy zmieniające inne ustawy a 9 to były przepisy przejściowe i końcowe. Ustawa przewidywała koncesjonowanie jedynie 11 rodzajów działalności gospodarczej. Jednym tym dokumentem przekreślono nie tylko wszelkie gospodarcze „zdobycze” komunizmu ale i tak ważne prawa przedwojenne jak rozporządzenie Prezydenta Rzeczpospolitej z dnia 22 marca 1928 r. o kwalifikacjach zawodowych osób zajmujących się samodzielnie kuciem koni (art. 53 pkt 1). Rok później Polacy podziękowali partii komunistycznej za władzę i nastała zupełnie inna era. Paradoksalnie w pierwszych wolnych wyborach Polacy wpuścili do parlamentu różnych komunistów ale autorów reformy odmieniającej naszą gospodarkę odtrącili. Mieczysław Rakowski nie wszedł do Sejmu i podał swój rząd do dymisji. Natomiast najbardziej zasłużony Mieczysław Wilczek kandydował do Senatu w okręgu siedleckim i przegrał takim „tuzem” jak Gabriel Janowski. Nie wystawia to zbyt dobrej opinii zmysłowi gospodarczemu przeciętnych Polaków. Mieczysław Wilczek został jednak doceniony później. Poza nagrodą Kisiela z 1990r. uhonorowało go Centrum im. Adama Smitha nadając mu w 2008 roku tytuł „Jego Przedsiębiorczości”.
A co z ustawą? Cóż, po krótkim okresie rozumu kiedy to Balcerowicz przeforsował pakiet 15 ustaw gospodarczych i finansowych zaczęło się konsekwentne przywracanie socjalizmu przez byłą opozycję, niezależnie od deklarowanych poglądów politycznych i gospodarczych. Obecnie tej ustawy nie ma a w zamian za to koncesjonuje się bez mała 300 rodzajów działalności, system podatkowy jest nie do ogarnięcia rozumem a państwo stało się bardziej uciążliwe niż za komuny.
Według eksperta z Centrum im. Adama Smitha "Ustawa Mieczysława Wilczka jest do tej pory niedoścignionym wzorem ustawy, dającej najwięcej wolności gospodarczej polskim przedsiębiorcom. Co jest zaskakujące, jest zgodna z polskimi zobowiązaniami wobec UE, czyli od jutra - gdyby była taka wola polskiego rządu - mogłaby zostać przywrócona". Inny ekonomista, ekspert w dziedzinie podatków, Robert Gwiazdowski mówi: „Ustawa o działalności gospodarczej, zwana ustawą Wilczka, uchwalona jeszcze za komuny w grudniu 1988 r., stwierdzała, że "podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach". Później było już tylko gorzej: kolejne regulacje, ograniczenia, koncesje, zezwolenia w myśl typowej raczej dla komunizmu, a nie budowanego rzekomo kapitalizmu, zasady postępowania z prywaciarzami: trzeba ich tolerować, ale należy trzymać krótko.”
A co na to nasi „liberałowie z PO?" Poseł Adam Szejnfeld z PO tak to określił. „Gdyby była taka możliwość, to byśmy ją podjęli (...). Polska ludowa z roku 1988 roku to nie jest Polska demokratyczna z 2008 roku". […] "Przez te 20 lat (od wejścia w życie ustawy Wilczka) narosło tyle przepisów i ustaw, że nie da się tego jednym podpisem przekreślić. Obecnie pracuję nad kolejną ustawą, która będzie zmieniała setki innych ustaw w prawie gospodarczym, dlatego wiem, że takiego idealnego prostego wytrycha w postaci jakiegoś zapisu sprzed 20 lat nie ma".
Okazuje się więc, że nasi „liberałowie” z PO cierpią na niemoc zwaną impossibilizmem czyli nie nadają się do sprawowania władzy. Drugie wytłumaczenie może być jeszcze gorsze. Wygląda na to, że Wilczek mógł w w 1988 roku jedną ustawą przekreślić 50 lat komunizmu natomiast po 21 latach radosnej twórczości gospodarczej w wolnej Polsce narobiło takiego bałaganu, że odwrócić się tego już nie da w tak prosty sposób. Ponieważ mnie przekonuje pierwsze wyjaśnienie będę za tym żeby tym nieudacznikom już podziękować.
Może by Wilczek zechciał wrócić.
Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość