Ze zgrozą i niedowierzaniem oglądałem w telewizji coś niepojętego. Fanatyczne grupa wyznawców jakiejś sekty politycznej nie dopuściła księży katolickich i harcerzy do krzyża pod Pałacem Prezydenckim. Ludzie ci bezczeszcząc krzyż posłużyli się nim jak przedmiotem jakimś, jako narzędziem wojny ze znienawidzonym wrogiem. Nie ich to krzyż. Krzyż postawili harcerze w jak najlepszych intencjach, chcąc oddać hołd pamięci ofiar tragicznego wypadku z 10 kwietnia.
Od początku było wiadomo, że krzyż stoi tam tymczasowo. Teraz krzyż jako narzędzie wojny zawłaszczyli jacyś pełni nienawiści sekciarze. Wypowiedzieli posłuszeństwo swojemu biskupowi tracąc tym samym łączność z kościołem katolickim. Ze względu na profanację powinni być natychmiast ekskomunikowani.
Jak na urągowisko na zmianę modlili się, wyzywali innych i skandowali Jarosław, Jarosław. Czy miało to znaczyć, że mają nowego, swojego własnego mesjasza?
W dodatku kłamią. Kłamią, że bronią krzyża. Oni nie poszli tam by krzyża bronić lecz by zaprzeczyć prawu obecnego prezydenta do sprawowania prezydentury. Poszli tam też by doprowadzić do starcia, eskalować konflikt i zmusić władzę do użycia siły. Oni zrobią wszystko by zostać pobitymi. Jestem przekonany, że jeżeli kancelaria prezydenta pozwoli na pozostawienie krzyża w tym miejscu to za kilka dni przeniosą go na dziedziniec a potem wtargną do pałacu prezydenckiego. Ich celem jest zniszczenie wroga, który zajął miejsce jedynego prawowitego Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Dla nich celem jest zniszczenie prezydenta Komorowskiego bo jedynym uprawnionym do odziedziczenia prezydentury jest Jarosław Kaczyński. Tego samego dnia ludzie ci przerwali posiedzenie Sądu Najwyższego próbując nie dopuścić do ogłoszenia przez sąd ważności wyboru Bronisława Komorowskiego na Prezydenta RP.
Skomentuj
Komentuj jako gość