Według mojej subiektywnej punktacji, w polityce krajowej był remis 2 : 2, w polityce gospodarczej i społecznej wygrał Duda 5 : 1, w polityce zagranicznej wygrał Duda 3 : 2. Ku memu zaskoczeniu największe zwycięstwo odniósł Andrzej Duda na najmocniejszym polu Bronisława Komorowskiego, w tylu rządach wiceministra i ministra obrony, czyli bezpieczeństwa państwa.
Tym razem zobaczyliśmy diametralnie odmienionego Andrzeja Dudę niż w pierwszej debacie w TVP, był pełen energii, zdecydowany, naładowany wiedzą. Mówił bardzo szybko, by wszystko co istotne wypowiedzieć i ani razu się nie pogubił. Bronisław Komorowski natomiast był w tej debacie starszym, zmęczonym panem, który odrabia swoją lekcję. Bronisław Komorowski, który w pierwszej debacie był agresywny i impertynencki, przerywał Dudzie, tym razem postawił na stateczność.
Tym razem to Andrzej Duda celnie punktował Bronisława Komorowskiego. Komorowski wyprowadził tylko jeden celny cios, gdy wyciągnął Dudzie, iż nie był na głosowaniu w Parlamencie Europejskim w sprawie syryjskich chrześcijan. Słusznie podejrzewa Robert Mazurek, iż Komorowski dostał wcześniej pytania od zaprzyjaźnionej stacji tefałen. Bowiem, skąd Komorowski wiedział, że Duda akurat w tej sprawie nie głosował w Parlamencie Europejskim, na setki i tysiące głosowań? Andrzej Duda na ten zarzut nie zareagował. Ale tym razem, to ciosy Dudy częściej dosięgały Komorowskiego i były momenty, jak przy pytaniach dotyczących bezpieczeństwa państwa i polityki zagranicznej, że można było odnieść wrażenie, iż to Duda jest prezydentem, a Komorowski jego czeladnikiem.
W ostatnim słowie to Andrzej Duda zaprezentował się jako przywódca, który odbuduje rozbitą wspólnotę i będzie prezydentem wszystkich Polaków. Zaprezentował całkowicie odmienna filozofię prezydentury, od tej która przez 5 lat znaliśmy – prezydenta zamkniętego w Pałacu, odgrodzonego od narodu, spotykającego się tylko z wybranym gronem osób. Udzielał wywiadów tylko swoim dziennikarzom, którzy otrzymali ordery od prezydenta, jak Tomasz Lis i zadawali czołobitne pytania.
W ostatnim słowie Bronisław Komorowski jedyne co miał do zaoferowania wyborcom po 5 latach prezydentury, to było jego doświadczenie na tym stanowisku. No cóż, ale ogromna część narodu ma bardzo złe doświadczenie z prezydentem Komorowskim, jako politykiem siejącym nienawiść, który podzielił naród i rządził wraz z PO w oparciu o divide et impera. Po 5 latach Komorowski zaproponował nam: przedłużcie mi zatrudnienie, bo już mnie znacie.
Andrzej Duda zaproponował prezydenturę otwartą na wszystkie grupy społeczne, bez dzielenia na radykałów i racjonalnych, bez obrażania inaczej myślących, wyzywania ich od frustratów, przeciwnie – będzie prezydentem szanujacym każdego obywatela, nawet jeśli się z kimś nie zgadza. Jednym słowem, to Andrzej Duda zaprezentował się jak ojciec narodu, a Bronisław Komorowski, jak zarozumiały piernik.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość