Z miłym zaskoczeniem przeczytałem, że tegoroczny Sylwester ponownie wróci pod olsztyński ratusz. Nową świecką tradycję witania Nowego Roku pod „Pomnikiem krasnoarmiejca-gwałciciela" wprowadził 2 lata temu były szef promocji miasta Olsztyna Maciej Rytczak, w ramach – jak to w swoim postmodernistycznym bełkocie określił - „odczarowania martyrologicznej poetyki betonowego placu, a zarazem test na reakcję mieszkańców miasta na przeniesienie do Olsztyna europejskich rozwiązań i doświadczeń".
Nie wiem, czy tego miejsca nie dało się jednak „odczarować”, bo część mieszkańców Olsztyna zdała ten test z „przeniesiona do Olsztyna europejskich rozwiązań” (chociaż one wydają mi się raczej azjatyckie) - zdała znakomicie, szalejąc przez kilka lat w tym miejscu na czele z włodarzami miasta, czy też w końcu dotarło do włodarzy, że to barbarzyństwo pląsać na kościach zgwałconych i pomordowanych przez krasnoarmiejców kobiet.
Byłem bodajże jedynym dziennikarzem, który protestował głośno przeciwko urządzaniu hucznej zabawy w tym strasznym miejscu. Bowiem, jak ustalili historycy, to właśnie w tym miejscu, przy obecnej Alei Piłsudskiego krasnoarmiejscy gen. Oślikowskiego zbiorowo gwałcili kobiety, mieszkanki Allenstein oraz tędy pędzono ludność miasta, mordując po drodze nienadążających, stąd historycy nazwali tę trasę „drogą śmierci”.
Sprzeciwiałem się też pozostawieniu „Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej” w tym miejscu (obecna nazwa „Pomnika krasnoarmiejca-gwałciciela” to „Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej”). Jestem za jego przeniesieniem na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich, a tutaj powinien stanąć Pomnik Żołnierzy Wyklętych. Różniłem się w tym od moich przyjaciół ze „Świętej Warmii”, których uprzedzałem, że broniąc tego pomnika naszej hańby, robią za „pożytecznych idiotów”.
Moi koledzy wierzyli, że uda się przekształcić pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej i plac Dunikowskiego w „muzeum miejsca”, w którym zwiedzający będą mogli się dowiedzieć co w Olsztynie, ale i w Prusach Wschodnich wyczyniała Armia Czerwona.
obecność tego pomnika w Centrum Olsztyna budzi protesty patriotów
Od razy uważałem ten pomysł za nie do zrealizowania z powodów ciągle wielkiej miłości w Olsztynie do Krasnej Armii i Związku Radzieckiego, a także polityki rządów III RP. Moje przypuszczenia spełniły się co do joty. Najpierw to „muzeum miejsca” władze miasta sprowadziły do pomysłu napisu na tablicy informacyjnej, której treść zredagował profesor Stanisław Achremczyk. Fragment tego napisu brzmi tak: "Po wielu latach od tamtych wydarzeń (pomnik – przyp. mój) świadczy o bolesnej i skomplikowanej historii Warmii i Mazur, jest swoistym elementem pamięci o czasach pogardy wobec elementarnych praw człowieka". Kilkoma eufemizmami zasłonięto całe okropieństwo „wyzwalania”.
Teraz władze miasta poszły jeszcze dalej i wybrały w konkursie na zagospodarowanie tego miejsce projekt, który czyni to miejsce miejscem sielskiej rekreacji przy szumie fontan, a w nocy jako miejsce spotkań zakochanych pod ledowym, gwiaździstym niebem.
Dobre chociaż to, że władze Olsztyna wróciły z sylwestrową zabawą pod ratusz.
Adam Socha
wizualizacja placu wg. zwycięskiego projektu
Skomentuj
Komentuj jako gość