Jaki Olsztyn kochamy i w jakim chcemy żyć? Chcemy żyć w mieście o obecnej skali, w którym wszędzie można dotrzeć pieszo, z przestrzenią publiczną tworzoną z myślą o pieszych i rowerzystach, wypełnioną zielenią i ładną architekturą, w której będziemy chcieli się spotykać po pracy i szkole; w mieście czystym, estetycznym i bezpiecznym, z którym się utożsamiamy i z którego jesteśmy dumni. Ale przede wszystkim w mieście, w którym jest praca pozwalająca na godne życie.
Taki obraz wyłonił się z dyskusji pt. „Olsztyn - miasto architekta Ericha Mendelsohna"* zorganizowanej 20.09 w auli I LO im. Adama Mickiewicza przez Stowarzyszenie „Borussia” i SARP w 60 rocznicę śmierci światowej sławy architekta urodzonego w Olsztynie, który skończył w naszym mieście gimnazjum (obecnie to I LO). Właśnie w tej szkole spotkaliśmy się, by podyskutować o tym, w jakim mieście żyjemy, a w jakim chcielibyśmy żyć.
Żyjemy w "autopolis"
Zdaniem dyskutantów obecnie żyjemy w „Autopolis” – mieście podporządkowanym autom, którego centrum zostało sprowadzone do funkcji tranzytowej; mieście, którego mieszkańcy zostali sprowadzeni do roli dodatków do hipermarketów, w mieście oddanym w ręce deweloperów, mieście oszpeconym reklamami (w plebiscycie internautów na najbardziej brzydką przestrzeń publiczną wygrała reklama na olsztyńskim Okrąglaku), zaniedbanym, z koślawymi chodnikami i zniszczonymi w śródmieściu ulicami; mieście zabetonowywanym.
Najistotniejszym czynnikiem, który decyduje o istnieniu miasta są miejsca pracy – to była główna myśl wykładu architekta, urbanisty Stanisława Sosaka zawarta w wykładzie pt. „Miasto-Nowa jakość czy upadek. Od Eopolis do Nekropolis" (cały wykład czytaj TUTAJ). - PRACA jest najważniejsza dla życia organizmu miejskiego. Osiągający dochody mieszkańcy nakręcają koniunkturę, podnoszą poziom życia i w rezultacie stać ich na zakup samochodów, które produkują. Odprowadzane do kasy miejskiej podatki będą wydawane na dalszy rozwój, a w tym na organizację przestrzeni publicznych w mieście, budowę infrastruktury, wspieranie nauki oraz rewaloryzację własnego dziedzictwa kulturowego, materialnego i niematerialnego.
- Trudno wymagać od mieszkańca, który szuka bezskutecznie pracy, by za swój problem uznał to, że budują mu obok domu trzypasmową jezdnię z wąskim chodnikiem – na to samo wskazał, jako główną barierę w powstanie społeczeństwa obywatelskiego w Olsztynie, lek. med. Bartłomiej Biedziuk, społecznik z Obywatelskiego Olsztyna.
Arch. Sosak przypomniał, że w dobie globalizacji zwijanie fabryk takich jak Michelin trwa błyskawicznie. Drugi wielki pracodawca – uniwersytet – od 2006 roku się zwija (w przeciwieństwie do Rzeszowa i Białegostoku, gdzie liczba studentów rośnie). W rankingu „Wprost” UWM nie znalazł się w grupie 50 uczelni, których absolwenci są najbardziej poszukiwani na rynku pracy.
Jeden z dyskutantów, działacz FRO stwierdził, że Olsztyn ma rangę miasta wojewódzkiego tylko dzięki decyzji politycznej. „Odbierzmy tę rangę Olsztynowi, co oznacza zamknięcie iluś tam urzędów i będzie to miasto powiatowe”.
- Żyjemy w takim mieście, na jakie zasłużyliśmy - dodał działacz FRO. - Mamy takie władze, takich radnych, jacy sami jesteśmy. Bez zmiany naszej mentalności, nie jest możliwy rozwój Olsztyna. A zmiana mentalności to długi proces edukacji społeczeństwa, który musi zaczynać się od przedszkola. Jednak, żeby nauczyciele byli w stanie zmieniać mentalność dzieci, uczyć czym jest miasto, sami muszą to wiedzieć. - A czy naszych nauczycieli wysyła się do Holandii czy Nowego Jorku, by zobaczyli jak inni tworzą miasta – pytał retorycznie Marek Barański dziennikarz „Gazety Olsztyńskiej”. Jakie to ma znaczenie powiedziała uczestnicząca w dyskusji nauczycielka, której synowie oniemieli, gdy zobaczyli miasta w Skandynawii. Myśleli, że tak jak w Olsztynie jest wszędzie, że takie po prostu są miasta.
Nasze potęgi gospodarcze
Autorzy „Strategii” przyznają, że "Olsztyn jest stolicą jednego z najbiedniejszych województw w Polsce”. O mizerii olsztyńskiego kapitalizmu niech świadczy, podana w „Strategii", lista olsztyńskich firm, które osiągnęły znaczący na tle kraju wzrost obrotów w latach 2008-10: Browar Kormoran, Rombud, SM „Pojezierze, Książnica Polska, Olsztyński Ośrodek Onkologiczny „Kopernik”. Oto nasze potęgi gospodarcze!
Sposób wyjścia z tej biedy i nadania Olsztynowi impulsu rozwojowego podpowiadali specjaliści ze Szczecina, którzy na zlecenie ratusza zgłosili pomysł zbudowania w Olsztynie centrum targowo-konferencyjnego - przypomniał arch. Sosak, a więc odegrania na północnym wschodzie podobnej roli jaką na zachodzie pełni Poznań. Ratusz nawet ogłosił przetarg na koncepcję takiego centrum, który wygrał właśnie arch. S. Sosak. Centrum miało powstać za Planetarium, koncepcja przewidywała też budowę dwóch hal treningowych i krytego lodowiska. Inwestycja miała kosztować 300 mln zł. Władze miasta wolały te pieniądze przeznaczyć na tramwaj... . Skorzystała więc Ostróda, w której powstało takie centrum. Odbywają się w nim trzy razy w roku Międzynarodowe Targi Meblowe, ale też inne oraz imprezy.
Centrum targowe w Ostródzie
Niski poziom kapitału społecznego
Nomen omen tego samego dnia o tej samej godzinie, co dyskusja w I LO, odbyła się w Centrum Konferencyjnym UWM w Kortowie pierwsza i ostatnia publiczna konsultacja „Strategii Rozwoju Olsztyna do roku 2020”. W dokumencie tym do słabych stron Olsztyna na pierwszym miejscu wymieniono „Niski poziom kapitału społecznego”. A za jeden z 4 celów strategicznych uznano „wzrost poziomu kapitału społecznego”. Dyskusja w I LO na temat przyszłości miasta była znakomitą okazją do „wzrostu współpracy opartej na zaufaniu”. Niestety nikt z ratusza, ani nikt z radnych nie pofatygował się na to spotkanie.
Trudno o bardziej wymowny dowód na to, że „Strategia Rozwoju Olsztyna” powstała tylko dlatego, że taki jest wymóg unijny. Bez niej nie otworzy się sezam z unijnymi milionami euro.
Również sam sposób przyjęcia „Strategii” w sposób dobitny pokazał, że pojęcie „kapitału społecznego” to dla autorów jedynie figura retoryczna. Dokument wywieszono w Internecie 29 sierpnia, konsultacje publiczne sprowadziły się do jednego spotkania z mieszkańcami 20.09, na który przybyło kilkunaście osób. Wnioski na piśmie można zgłaszać do 30 września. Tempo sprinterskie, jak na dokument, który zadecyduje o dostępie do olbrzymich środków unijnych na inwestycje miejskie i przesądzi o pozycji Olsztyna.
Olsztyn za lat 7 wg „Strategii”
Przyjrzyjmy się jakim miastem, wg autorów „Strategii” będzie za 7 lat Olsztyn: „nowoczesną aglomeracją z dobrze rozwiniętymi funkcjami metropolitalnymi, tworzoną przez unikatowe środowisko przyrodnicze, wyjątkową jakość życia i konkurencyjne warunki prowadzenia biznesu” (cały dokument jest napisany takim technokratyczno-biurokratyczno-unijnym żargonem).
Autorzy wyjaśniają, że przez „nowoczesną aglomerację” rozumieją - miasto liczące w 2020 roku - 180 tys. mieszkańców ( wg GUS Olsztyn w 2010r. liczył 176 tys. mieszkańców, ale jak wykazał ks. Krzysztof Bielawny, wbrew oficjalnym danym region dramatycznie się wyludnia).
Przez „nowoczesność” autorzy rozumieją także przyjazne i bezpieczne przestrzenie publiczne, otwarte dla mieszkańców i turystów, a także innowacyjność oraz sieciowy charakter współpracy zarówno biznesowej, jak i społecznej. „Olsztyn powinien dawać przykład włączania różnych grup społecznych w rozwiązywanie problemów, ale także budowanie tożsamości Miasta”. Jak to wygląda w praktyce doświadczyły stowarzyszenia zajmujące się Olsztynem, którym prezydent kazał stanąć w szranki wyborcze, jeśli mają inną wizję rozwoju miasta.
Przez „rozwinięte funkcje metropolitalne” autorzy rozumieją: „bogate relacje z otoczeniem krajowym i przede wszystkim międzynarodowym. Miasto musi być dostępne komunikacyjnie i oferować mieszkańcom regionu bogatą ofertę usług publicznych, edukacyjnych i kulturalnych w oparciu o bogate, unikatowe środowisko przyrodnicze".
„Możliwości wzrostu jakości życia Olsztyna tkwią w odkrywaniu jego bogatej historii i tworzeniu interesującej oferty kulturalnej, a także budowaniu odpowiedzialności obywatelskiej za losy Miasta”.
Jak dotychczas, to mieszkańcy muszą nieraz w sposób desperacki bronić tego unikatowego środowiska przyrodniczego przed władzami miasta, które w rzeczywistości realizują strategię przekształcenia Olsztyna w miasto tranzytowe, przyjazne TIR-om. I to od obywateli władze mogą się uczyć poczucia odpowiedzialności obywatelskiej. To obywatele zorganizowali akcję w obronie drzew przy Bałtyckiej. Drzewa wycięto, a teraz, gdy już wyłonił się kształt tej ulicy po remoncie widać, że wycinka była zbędna. Wystarczyło nie robić szerokiego pasa rozdzielającego pasy jezdni. Teraz społecznicy walczą, by ul. Partyzantów nie została zamieniona w drogę tranzytową, betonowy ściek komunikacyjny.
Wykluczenie komunikacyjne
W analizie SWOT jako słabe strony Olsztyna wymieniono obok wspomnianego niskiego kapitału społecznego, brak wypracowanej marki miasta, mechanizmów przyciągania kapitału zewnętrznego, niski poziom wskaźnika przedsiębiorczości i innowacyjności firm (silne strony to: stolica województwa, walory przyrodnicze i nauki o życiu na UWM).
Nie wymieniono jeszcze dwóch zasadniczych słabości: niski poziom merytoryczny władz Olsztyna i zaplecza urzędniczego (wiem, że władze będą się powoływały na rankingi, ale miejsce w nich zawdzięczają głównie sukcesowi w wielkości zdobytych i wydanych środków unijnych, w tym przede wszystkim na budowę tramwaju).
Jeśli mogę zrozumieć brak na liście tej słabości (rządzący miastem nie są samobójcami), to nie mogę pojąć braku na niej wykluczenia komunikacyjnego miasta i regionu. Nic więc dziwnego, że walka z tym wykluczeniem nie figuruje w „Strategii” jako główny cel, wokół którego powinni się skoncentrować wszyscy aktorzy sceny publicznej, bez względu na przynależność partyjną. Inaczej Olsztyn nie ma szans na rozwój.
Na dodatek marszałek województwa ulokował lotnisko regionalne w Szymanach. Podczas tzw. konsultacji strategii rozwoju regionu prezydent Piotr Grzymowicz ośmielił się upomnieć o ulokowanie w strategii lotniska w Wilkowie pod Olsztynkiem, ale został przez marszałka Jacka Protasa wyśmiany. Toteż do strategii Olsztyna wpisano nie walkę o lotnisko regionalne w Wilkowie, a jedynie: „rozwój koncepcji lotniska biznesowego w pobliżu Olsztyna”. No to będziemy rozwijać koncepcje przez następnych 7 lat, aż spadniemy do rangi powiatu.
Będziemy podnosić, utrzymywać i tworzyć...
Gdy przechodzimy w „Strategii” do opisu celów operacyjnych, to mamy do czynienia z listą pobożnych życzeń. Czytamy, że będziemy: wspierać (inicjatywy org. pozarządowych, wymianę młodzieży, aktywizację i integrację społeczna, inicjatywy osiedlowe, rozwój programów edukacyjnych, samorząd gospodarczy...), inicjować (promocje działań w sferze kultury, realizację projektów poprawiających komunikację przyjazną mieszkańcom...), intensyfikować (współpracę z radą biznesu, działania promocyjne...), rozwijać (funkcje administracyjne, gospodarcze, edukacyjne, kulturowe, medyczne, współpracę na linii biznes-nauka-administracja, Park Naukowo-Technologiczny, innowacyjność, kulturę, samorząd gospodarczy...), organizować (międzynarodowe imprezy kulturalne i sportowe...), a także integrować, podnosić, utrzymywać i tworzyć...
Olsztyn nie ma prawdziwej strategii
Jaki z tego wniosek? Olsztyn nie ma prawdziwej strategii. Ma jedynie zadrukowany papier, który umożliwi budowę kolejnych „misiów”: linii tramwajowych, parków technologicznych i dróg tranzytowych w mieście. Bowiem budowa prawdziwej strategii dla Olsztyna bez dwóch podstawowych dokumentów, to fikcja. O tych dwóch podstawowych dokumentach przypomniała podczas dyskusji w I LO arch. Ewa Rombalska: miasto nie ma planu urbanistycznego i nie ma planu komunikacyjnego. - Żeby sensownie poprowadzić linię tramwajową trzeba mieć całościowy plan wszystkich dróg, traktów pieszych, ścieżek rowerowych, linii autobusowych, dopiero wówczas można racjonalnie w taką siatkę wkomponować linię tramwajową – powiedziała Ewa Rombalska.
Czekanie na miliony z unijnego nieba
Laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Milton Friedman powiedział: Jeśli zrzucicie nad jakimś terytorium miliony dolarów, to pewne jest, że ten region upadnie. Bo źródłem bogactwa jest własna praca, własna inicjatywa, własne pomysły, a nie rzekomo „darmowe pieniądze”. Deszcz euro, który niebawem spadnie na Olsztyn, owszem ustawi nawet kilkaset rodzin w mieście, ale nie uczyni z miasta metropolii, bo do tego potrzebna jest własna praca i wspólne zaangażowanie władz i mieszkańców.
Jak przypomniał autor artykułów i książek o historii miasta Rafał Bętkowski, to że dawny olsztyn uzyskał połączenie, a potem węzeł kolejowy, że ulokowano tutaj garnizon wojskowy, a więc dwa czynniki, które zdecydowały o rozwoju miasta, nie stało się samo. Bez aktywności władz miasta, bez własnego wysiłku mieszkańców Allenstein nie wybiłby się na stolicę rejencji, bo do tego miana konkurowało kilka ośrodków (np. utworzenie przez miasto gimnazjum przesądziło o ulokowaniu tutaj sądu okręgowego, my natomiast przez głupie kłótnie nie mamy sądu apelacyjnego). I jeszcze jedno uzmysłowił Rafał Bętkowski: Allenstein nie mógł liczyć na środki unijne lub państwowe, a jedynie na podatki płacone przez mieszkańców. By móc inwestować miasto musiało zaciągać kredyty. To sprawiło, że każda inwestycja była bardzo dobrze przemyślana i uzasadniona.
Na koniec mam jedną prośbę do władz Olsztyna, zanim zaczną realizować wiekopomne inwestycje za miliony euro: o wymianę chodnika przed wejściem do I LO. Ta szkoła to jedna z wizytówek miasta. Druga prośba, by ten chodnik nie był z polbruku. To miejsce bardziej zasługuje na szlachetny materiał niż ścieżki w Lesie Miejskim.
Chodnik przed wejściem do I LO, fot. A. Socha
I LO w OLsztynie. Tu mieściło się gimnazjum, które ukończył Erich Medelsohn, fot. A.Socha
Adam Socha
„Olsztyn - miasto architekta Ericha Mendelsohna". W dyskusji udział wzięli: Iwona Liżewska ze Stowarzyszenia Wspólnota Kulturowa „Borussia” (przedstawiła wykład "Rozwój urbanistyczny Olsztyna od średniowiecza do dzisiaj"), architekt, urbanista, wykładowca akademicki, członek SARP Stanisław Sosak, prezes Forum Rozwoju Olsztyna arch. Tomasz Birezowski i autor książek o historii Olsztyna i jego zabytkach Rafał Bętkowski. Dyskusję poprowadził redaktor „Debaty”Adam Socha.
Paneliści, od prawej: arch. Stanisław Sosak, Iwona Liżewska, Tomasz Birezowski, Rafał Bętkowski i Adam Socha, fot. Jacek Strużyński
Skomentuj
Komentuj jako gość