„Gazeta Wyborcza” ostrzegła swoich czytelników, by nie pogonili za iluzją serialu „Czas honoru”, którego szósta edycja rozpoczyna się w niedzielę 1 września o 21.10 w telewizyjnej Dwójce. „Oglądając "Czas honoru", trzeba więc pamiętać, że to bajka - ostrzega autor artykułu Adam Leszczyński. - W dodatku z politycznym morałem”.
Serial „Czas honoru” opowiada historię polskich skoczków, którzy w czasie II wojny po przeszkoleniu w Anglii wracają do kraju, żeby w konspiracji walczyć o niepodległość. Jest inspirowany losami autentycznych cichociemnych i prawdziwymi akcjami polskiego podziemia. Czterech bohaterów - Władek (Jan Wieczorkowski), Bronek (Maciej Zakościelny), Michał (Jakub Wesołowski) i Janek (Antoni Pawlicki, zginął w finale piątego sezonu) - to nieskazitelni patrioci i dzielni żołnierze.
Szósta edycja opowiada o beznadziejnej walce bohaterów z pachołkami Moskwy nasłanymi przez Stalina, by narzucić Polakom sowiecki ustrój. Gdy dla innych narodów wojna się skończyła, dla Polaków zaczynała się nowa, straszliwa okupacja, jeszcze gorsza od hitlerowskiej, gdyż okupanci chcieli również zniewolić nasze dusze.
Co tak uwiera „Gazetę Wyborczą” w tym serialu? Otóż głównym wrogiem jest UB, NKWD i KBW, a walczący z tą swołoczą polscy patrioci zdobyli ogromną popularność wśród młodych widzów, którzy zaczęli się z nimi utożsamiać. W serialu wiadomo, kto jest dobry, a kto zły. Nie ma rozdzielania włosa na czworo i nazywania skończonych łajdaków „ludźmi honoru”.
Cała złożoność powojennej sytuacji została sprowadzona do prostej opowieści: my, szlachetni, zdradzeni przez Zachód - oni, źli, pachołkowie Stalina. - ubolewa „Gazeta Wyborcza”.
I szuka powodów, dlaczego scenariusz jest – zdaniem redakcji – tak jednowymiarowy. Autor dochodzi do takiego wniosku:
Być może ma to związek z dzisiejszą polską polityką - w końcu odwołania do PRL i komunizmu odgrywają w niej dużą rolę, a obie główne partie prowadzą własne "polityki historyczne". Ten serial pasuje bardziej do tej, która mówi, że komunizm był kolejną okupacją, chociaż robi to z wdziękiem i bez nadmiernego dydaktyzmu. Być może - ma związek z tęsknotą młodych ludzi za czasami, w których wszystko było jasne i proste. Rozumiem tę tęsknotę, ale to pogoń za iluzją. Nic nigdy nie było jasne i proste. Świat zawsze był skomplikowany, a polska historia - jeszcze bardziej. Oglądając "Czas honoru", trzeba więc pamiętać, że to bajka. W dodatku z politycznym morałem”.
Co mogłoby przełamać ten schematyzm serialu i nie wywoływać u młodych widzów fałszywej tęsknoty oraz pogrążać ją w iluzji? W poprzednich edycjach pojawiały się polskie schwarz charaktery (np. szmalcownik). Autor artykułu nieśmiało wyraża nadzieję, że również w tej edycji tacy Polacy-łajdacy się pojawią.
Podpowiem tu autorom scenariusza, za autora tekstu w ”Gazecie Wyborczej”, którego wrodzona delikatność nie pozwala wprost instruować. W serialu np. powinni pojawić się wieśniacy od Grossa, którzy rozkopują masowe mogiły i wyrywają złote zęby pomordowanym Żydom.
Serial nie popadłby też w schematyzm, gdyby ukazał racje subtelnych filozofów, jak np. żołnierza KBW, dzisiaj doctora honoris causa, prof. Zygmunta Baumana, który jest do dzisiaj dumny z tego, że walczył z polskimi faszystami, tak jak filozof, nauczyciel marksizmu Tadeusz Kroński, który w 1948 roku pisał do Cz. Miłosza: "Kto daje nam gwarancję, że ten ustrój, który umożliwia wolność i postęp, przejdzie przez wszystkie niebezpieczeństwa? Na kim się opieramy? Górnicy, część robotników i nawet Żydów (myślę, że nie więcej jak 20%). Że większość jest jeszcze przeciw nam, to dlatego mamy zrezygnować z takiej szansy historycznej. No więc i ja czasem celowo daję się ponieść temperamentowi: My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie bez alienacji".
Tak, to była ogromna szansa historyczna, na pierekowkę polskich faszystowskich dusz w światłych Europejczyków. I ten metafizyczny ból, z jakim Julia Brystigierowa miażdży jądra żołnierzy AK, a młody oficer UB strzałem w głowę zabija otumanioną przez faszystów 17-letnia „Inkę” powinni twórcy serialu oddać, by raz na zawsze wyleczyć Polaków z antysemityzmu, nacjonalizmu i faszyzmu.
Zresztą widać za mało filozofowie-marksiści bili Polaków sowieckimi kolbami po łbach, za mało miażdżyli jąder, za mało wyroków śmierci wydał sędzia Stefan Michnik, za mało rozstrzelali 17-letnich sanitariuszek AK, gdyż hydra faszyzmu znów podnosi w Polsce łeb, co niedawno zdemaskował w „Gazecie Wyborczej” i na łamach prasy niemieckiej Adam Michnik. I o tym trzeba kręcić seriale, prezesie Braun!
Dlatego proszę Was, droga młodzieży, w imieniu „Gazety Wyborczej” i własnym, zastanówcie się, czy warto ulegać iluzji i o 21.10 w niedzielę włączyć program II TVP?
Adam Socha
"GW" z 30.08.13r. "Czas honoru - nowy sezon od niedzieli w TVP. Komuniści żli jak hitlerowcy". Autor Adam Leszczyński.
Skomentuj
Komentuj jako gość