Janusz Palikot postawił ultimatum prezydentowi Piotrowi Grzymowiczowi Jeśli do 15 czerwca prezydent nie porozumie się z prywatnymi przewoźnikami, to Ruch Palikota rozpoczyna zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania władz miasta. (Pod tekstem rozmowa z 6.06. z szefem RP na Warmię i Mazury)
Janusz Palikot był w Olsztynie w środę 5 czerwca, by osobiście wesprzeć prywatnych przewoźników.
Chodzi o uchwałę Rady Miasta z 24 kwietnia, która zdecydowała o likwidacji zatok postojowych przy ulicach Partyzantów i Kościuszki. Zatoki miałyby służyć tylko komunikacji miejskiej.
Janusz Palikot poinformował media, że Ruch Palikota zaskarżył uchwałę Rady Miasta do wojewody: - A teraz staram się zmusić władze miasta do spotkania z przedsiębiorcami. Daliśmy czas do 15 czerwca, jeśli prezydent nie przyjmie tych ludzi i nie wypracuje porozumienia, to rozpoczynamy zbieranie podpisów pod referendum w sprawie odwołania władz Olsztyna.
Kilkanaście firm transportowych, które przewożą busami pasażerów między Olsztynem i innymi miejscowościami już wcześniej alarmowało media, że miasto chce zlikwidować ich miejsce postoju i przystanek przy dworcu głównym w Olsztynie. Busy stacjonują na pasie naprzeciw dworca na ulicy Partyzantów. Tę zatokę sześć lat temu zbudowali sami przewoźnicy, niedawno weszła w ręce Zarządu Komunikacji Miejskiej, która chce wprowadzić tam zmiany organizacyjne.
Mają być wyznaczone stanowiska, a busy mają podjeżdżać i zabierać pasażerów w ciągu np. 5 minut. Teraz busy stoją tam nawet kilkadziesiąt minut, bo kierowcy muszą mieć postój między kursami. Codziennie odjeżdża stąd 150 busów. Przewoźnicy boją się, że zmiana zasad funkcjonowania zatoki sprawi, że będą musieli szukać innego miejsca, a PKS pozbędzie się tańszej konkurencji.
Krzysztof Winckiewicz, reprezentujący prywatnych przewoźników, u których pracuje około 200 osób, tłumaczy, że specyfika przewozów międzymiastowych, na których opiera się ich działalność, różni się od przejazdów komunikacji miejskiej. Przy trasach przekraczających 50 km w jedną stronę, muszą być zachowane 45-minutowe przerwy na odpoczynek dla kierowcy. W rozwiązaniu, jakie proponuje ratusz swoją uchwałą - nie ma o tym mowy. Będą więc musieli szukać innych parkingów, co podwyższy koszty.
- Nasze małe firmy mają stosunkowo duży udział w przewozach – tłumaczy Winckiewicz – a pozbycie się ich poszerzy rynek tym, którzy są mocni. Koszt społeczny będzie niewyobrażalny. Podejrzewam, że radni podnieśli ręce za tą uchwałą nie zdając sobie sprawy jak wielką krzywdę nam wyrządzają.
Zdaniem przewodniczącego Komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miasta Olsztyna Roberta Szewczyka (PO) o podjęciu tej uchwały zadecydowały względy bezpieczeństwa oraz skargi mieszkańców, którzy mieli dość zaśmiecania tych przystanków. - Zatoki nie mogą służyć do godzinnych postojów, a jedynie do przywiezienie pasażerów i ich zabrania – powiedział „Debacie” Robert Szewczyk, który zaznacza, że w trakcie procedowania projektu uchwały od przewoźników nie wpłynęły żadne uwagi. - Jeśli trzeba, to się spotkamy z przewoźnikami i będziemy rozmawiać.
„Dworzec w Olsztynie straszy! Prezydencie chcemy nowego!”
Jednak zdaniem przewodniczącego Szewczyka, problem dotyczący okolic dworca jest o wiele głębszy i poważniejszy. - Ten rejon to koszmar urbanisty: cerkiew, kościół, stacja benzynowa, MacDonald, dworce... Tam już od roku powinien być uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Blokowanie tego planu jest dla mnie dziwne. Od początku się z tym nie zgadzałem, były interpelacje w tej sprawie.
Przypomnijmy w czym rzecz. Otóż inwestor zakupił dworzec PKS i zaproponował miastu, że w zamian za zgodę na wybudowanie tam galerii handlowej wyremontuje dworzec, zagospodaruje otoczenie, zrobi przejście pod torami na Zatorze. Jednak prezydent Grzymowicz od początku blokował inwestora, gdyż chce sprzedać działkę Stomilu na galerię w zamian za wybudowanie stadionu piłkarskiego. Jednak nikt nie widzi w tym interesu. Mimo to RETAIL jest blokowany, gdyż prace nad planem zagospodarowania przestrzennego dziwnie się ślimaczą.
Inwestor nawet uciekł się do kampanii. Na autobusach PKS pojawiły się napisy: „Dworzec w Olsztynie straszy! Prezydencie chcemy nowego!”
Nietypowa kampania ma skłonić miasto do przyspieszenia prac nad planem zagospodarowania przestrzennego dla tej części Olsztyna, co w efekcie pozwoli inwestorowi, czyli firmie Retail Provider, wybudować nowy dworzec połączony z galerią handlową.
Inwestor szacuje, że budowa nowego kompleksu transportowo – handlowego ma kosztować ponad 100 milionów euro.
- Brak tego planu to gruby błąd – komentuje przewodniczący Szewczyk tę politykę prezydenta Grzymowicza. - Nie jestem zwolennikiem galerii handlowych, ale w jedynie w tamtym miejscy galeria miałaby znaczenie miastotwórcze. Dzięki tej inwestycji mielibyśmy wyremontowany dworzec, którego PKP nigdy nam nie wyremontuje.
wizualizacja dworca po zrealizowaniu inwestycji przez Retail Provider
KIELICH GORYCZY ZOSTAŁ PRZELANY
Rozmowa z przewodniczącym Ruchu Palikota na okręg Warmii i Mazur Januszem Niedźwieckim, przeprowadzona w czwartek 6 czerwca..
- Czy wierzy pan w sukces referendum, jeśli powodem do jego rozpisania byłaby tylko sprawa przewoźników?
Janusz Niedźwiecki: - Nie, ta sprawa tylko przelała czarę goryczy, dlatego zawiadomiliśmy Janusza Palikota. Wcześniej w wielu sprawach dotyczących Olsztyna zwracaliśmy się do prezydenta Piotra Grzymowicza. Scenariusz zawsze jest ten sam: najpierw gra na zwłokę, a na końcu pismo z odmową. Dlatego tym razem Janusz Palikot postawił prezydentowi ultimatum i dał termin.
- Władze miasta argumentują, że nie zlikwidowały tych zatok, a jedynie przekształciły je w przystanki miejskie. Chodzi o to, by zatoki były dostępne także dla innych np. miejskich przewoźników prywatnych. Olsztyński ratusz miał podjąć tę decyzję na skutek nacisków innych właścicieli firm przewozowych i nie poczuwa się w obowiązku do zabezpieczenia parkingów postojowych dla przewoźników międzymiastowych – ogłosił dzisiaj Paweł Pliszka z Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów.
Janusz Niedźwiecki: - Przewoźnicy zainwestowali w budowę tych zatok swoje pieniądze, ponad 100 tys. zł, bo mieli ustną umowę z ówczesnym dyrektorem MZDiM Pawłem Jaszczukiem. Płacili miastu za korzystanie z gruntu miejskiego od 300 do 500 zł za kopertę miesięcznie. Miasto nie chciało spisać umowy, bo ten rejon nie ma miejskiego planu zagospodarowania przestrzennego. Uchwała z 24 kwietnia sprawia, że przewoźnicy muszą korzystać z działki właściciela PKS-u. Obecny właściciel Dworca zaoferował przewoźnikom cenę między 8 a 17 zł za jeden wjazd (różne kwoty oferowane są różnym przewoźnikom). W ostatnich dniach, już po ogłoszeniu uchwały oferuje ceny zaczynające się od 12zł. Miesięcznie więc jeden przewoźnik zapłaci nie 500 zł jak dotychczas a 10-12 tys. zł. Musiałby więc podnieść ceny biletów, a wówczas straci klientów, których nie będzie na takie bilety stać. Ponadto właściciel dworca zastrzega sobie ustalanie przewoźnikom rozkładu jazdy. To oznacza, że chodzi o wyeliminowanie z rynku tych ludzi i utratę środków do życia przez 150 osób.
- Mimo wszystko twierdzę, że ich los nie wzruszy na tyle olsztyniaków, by referendum okazało się skuteczne.
Janusz Niedźwiecki: - Jeśli wezwiemy do referendum to wykażemy arogancję tej władzy, pozorowanie konsultacji społecznych. Lista zarzutów jest bardzo długa: całkowity brak wizji rozwoju miasta, starówka umiera, nie ma budownictwa komunalnego. Obłędne inwestycje: bus pasy, przejście podziemne donikąd, skandaliczna decyzja, by oddać rynek ciepła, mogę długo wyliczać...
- A jak Państwo oceniacie decyzję o budowie linii tramwajowej?
Janusz Niedźwiecki: - To piękna inwestycja, ale tylko na papierze, realizowana tylko dlatego, że unia daje środki. Przecież dostaniemy znikomą ilość taboru. Inwestycja ta jest nieopłacalna. Za te pieniądze (420 mln zł – przyp. mój) to wszyscy olsztyniacy mogliby jeździć przez 10 lat darmo.
rozmawiał Adam Socha
(Janusz Niedźwiecki, w Olsztynie mieszka od 2 miesiąca życia, absolwent filozofii UWM, pracuje jako przedstawiciel handlowy Fabryki Mebli w Dobrym Mieście).
Komentarz
Do tej pory nie było w Olsztynie ani środowiska, ani ugrupowania politycznego, które byłoby na tyle zdeterminowane, by rzucić hasło do referendum, mimo że powodów jest 100 i jeden więcej. Teraz taki czynnik referendalny się pojawił – to Palikot uskrzydlony niedawnym odwołaniem władz Elbląga, do czego elbląscy działacze Ruchu Palikota walnie się przyczynili. Widać teraz Palikot tylko czeka na okazję, by to samo powtórzyć w Olsztynie. I Palikot może strącić „arbuza” (przypomnijmy, że tak Janusz Palikot nazwał Piotra Grzymowicza kandydata PSL na prezydenta, a wcześniej polityka SLD – Arbuz, bo z zewnątrz zielony a w środku czerwony).
W gabinetach prezydenckich w ratuszu od momentu pojawienia się Janusza Palikota zapanowała lekkie zdenerwowanie. Wiedzą, że nic Palikota nie powstrzyma, jeśli tylko zwietrzy szansę na sukces. Żarty się skończyły.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość