Dlaczego Olsztyn od lat nie jest w stanie zrealizować systemu gospodarki odpadami? Duża część gmin, w tym większe miasta w naszym województwie bądź dawno zbudowały instalację unieszkodliwiania odpadów, (Działdowo – obsługuje 12 gmin, Rudno k/Ostródy – obsługuje 19 gmin), bądź już są na ich ukończeniu (Ełk – 99% zaawansowania – będzie służyć 12 gminom, Elbląg – 70% – będzie służyć 16 gminom) lub w trakcie budowy (Giżycko - 10% zaawansowania – będzie służyć 12 gminom). ZUOK RUDNO Sp. z o.o. właśnie otrzymała środki na realizację II etapu budowy.
JASPERS ma zastrzeżenia
W Olsztynie, który jest bardzo istotnym ogniwem w Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami, gdyż skupia 37 gmin z 500 tys. mieszkańców, budowa Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych miała ruszyć w 2012 roku. Jednak z informacji uzyskanych przeze mnie wynika, że są problemy z projektem spółki ZGOK. Utknął on w Biurze Inicjatywy JASPERS w Warszawie. Biuro to ocenia projekty, które mają być finansowane przez Komisję Europejską. To od pozytywnej opinii JASPERS zależy, czy projekt otrzyma unijną dotację, a JASPERS ma do olsztyńskiego projektu zasadnicze zastrzeżenia. Prezydent Olsztyna zapytany przeze mnie, jakie to zastrzeżenia, odpowiedział:
”Przekazane uwagi dotyczyły różnych grup tematycznych, w tym: kwestii inżynieryjnych, analizy opcji, wykonalności czy kosztów. Ponadto JASPERS zajmował się analizą finansową i ekonomiczną a także ustaleniami instytucjonalnymi czy harmonogramem (…). Skorygowane dokumenty uwzględniające uwagi przekazane w grudniu 2011 roku, zgodnie z aktualnie posiadana wiedzą, firma doradcza Grontmij zobligowała się do przedłożenia do połowy lutego 2012 roku”.
Z lakonicznej odpowiedzi wynika, że tak naprawdę Jaspers ma zastrzeżenia do wszystkich aspektów olsztyńskiego projektu! Moje wątpliwości budzi np. to, że Olsztyn, największy producent odpadów w regionie (ok. 60 tys. ton rocznie) nie będzie miał własnego składowiska odpadów. Odpady te będą nadal wożone do składowiska w Wysiece pod Bartoszycami – ok. 82 km. A przdecież Ustawa o gospodarce odpadami wyraźnie mówi, że składowisko powinno być zlokalizowane jak najbliżej źródła wytwarzania odpadów. Zdziwiła mnie też lokalizacja punktu gromadzenia odpadów we wsi Kocioł Duży pod Piszem, 111 km od Olsztyna, gdy 9 km od wsi Kocioł Duży jest punkt w Białej Piskiej zbudowany przez spółkę Eko-Mazury, dla Związku Międzygminnego w Ełku. Stąd do Zakładu w Siedliskach pod Ełkiem jest 45 km. Czy Pisz nie powinien przejść ze związku 37 gmin, do związku międzygminnego w Ełku?
Burmistrz Pisza odpowiedział mi twierdząco. Gmina ta rozważa przejście do Związku Międzygminnego w Ełku. czekam na odpowiedż pozostałych gmin, czy nie planują wyjścia z projektu olsztyńskiego.
Odbyłem wiele rozmów, by ustalić, dlaczego inne miasta osiągnęły sukces w budowie systemu gospodarki odpadami, a Olsztyn jest ciągle czarną dziurą na mapie województwa. Gdy przeanalizowałem metodę budowy systemu w Działdowie, Ełku, Ostródzie, Elblągu i Giżycku, i porównałem z decyzjami kolejnych prezydentów Olsztyna, podejmowanych od 2004 roku, to nasuwa się tylko jeden wniosek, że w Olsztynie przez te wszystkie lata pozorowano budowę systemu. Tak jakby komuś zależało na tym, żeby w Olsztynie taki system nie powstał.
Jakby celowo generowano straty spółki ZGOK, wożąc przez 3 lata odpady do Mławy, na składowisko spółki USKOM, a wraz z nimi transferując do kasy województwa mazowieckiego 6 mln zł z tytułu tzw. opłaty marszałkowskiej, przepłacając na umowie ze spółką USKOM 2 mln zł, co wykazała kontrola NIK, kupując linię do segregacji szkła, a następnie nawet jej nie montując, ZGOK ją sprzedał, oczywiście dużo taniej niż kupił; budując za 3,5 mln zł spalarnię odpadów medycznych, która nie przynosi strat tylko wtedy, gdy nie działa, czy oddając firmie duńskiej biogaz z wysypiska w Łęgajnach (jak wyliczył inż. Piotr Kowalski, do 2003 r. członek Rady Nadzorczej spółki ZGOK, miasto przez 8 lat straciło z powodu oddania eksploatacji biogazu za 5% zysku - 24 mln zł; umowa miasta z firmą duńską obowiązuje do 2024 r.).
Prezydenci Olsztyna podejmowali o 180 stopni inne decyzje niż w tym samym czasie prezydenci i burmistrzowie innych gmin naszego województwa, w sprawie gospodarki odpadami. Pierwszy lepszy przykład z brzegu. Wszystkie miasta budują lub zbudowały swoje Zakłady Unieszkodliwiania Odpadów przy istniejących składowiskach. Wszyscy potrafili uzyskać zgodę mieszkańców wsi, na terenie których znajdują się składowiska, na ich dopełnienie i budowę zakładu. Jedynie prezydenci Olsztyna robili wszystko, by swą arogancką postawą wywołać protesty mieszkańców Łęgajn.
Bitwa o olsztyńskie śmieci
Szukałem odpowiedzi na pytanie postawione na wstępie także w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie, u dyrektora Regionalnego Centrum Projektów Środowiskowych, pana Mariusza Rychcika. Ta rozmowa uświadomiła mi, że w tej chwili rozgrywa się w Olsztynie bitwa o największy rynek śmieciowy w województwie, wart dziesiątki milionów złotych rocznie.
Olsztyn znalazł się w sytuacji, gdy musi w tej chwili zdecydować, czy jest w stanie wraz z 36 gminami realizować swój projekt, czy też odda jego realizację prywatnym graczom: np. spółce Remondis, oddział w Olsztynie (ta niemiecka spółka o zasięgu globalnym odkupiła pod koniec 2011 roku spółkę PGM od właściciela Alfy).
Andrzej Ryński, do niedawna prezes spółki PGM, a po wykupieniu jej przez Remondis, członek zarządu, poinformował mnie, że pierwszy raz miasto otrzymało od PGM propozycję zorganizowania gospodarki odpadami w 2007 roku. Propozycja została ponowiona w czerwcu 2011 roku przez spółkę Remondis. Prezydent na tę drugą propozycję, z 2011 roku, miał dać odpowiedź wymijającą. Andrzej Ryński twierdzi, że Remondis byłby w stanie wybudować dla Olsztyna Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych za 1/3 kosztów projektu olsztyńskiego (284 mln zł), czyli za ok. 90 mln zł, maksymalnie za 140 mln zł.
Tak niska cena może jednak wynikać z tego, że Remondis nie chce zbudować całego systemu, lecz postawić jedynie jedną instalację. Sam zakład w Olsztynie ma kosztować też ok. 140 mln zł – reszta kosztów projektu ZGOK-u, to m.in. budowa stacji transferowych, rekultywacja 8 składowisk, dostawy maszyn, urządzeń oraz środków transportu oraz pojemników do selektywnej zbiórki, program edukacji ekologicznej czy nadzór nad robotami.
Taka instalacja, jaką chce zbudować Remondis może nie rozwiązać problemu odpadów, może natomiast pozwolić na zmianę ich kodów, a tym samym na wywiezienie ich poza granice województwa. A samorząd będzie rozliczany z odzysku odpadów, a nie ich wywozu.
Zapytany przeze mnie o cenę projektu ZGOK (284 mln zł), dyrektor Mariusz Rychcik odparł:
- Jego prawdziwą cenę poznamy dopiero podczas przetargu. Tak było w przypadku przetargu na instalację w Siedliskach pod Ełkiem czy w Spytkowie pod Giżyckiem. Cena w przetargu została obniżona o 10 mln zł. Koszt inwestycji spółki prywatnej będzie zawsze niższy, gdyż nie musi ona ponosić dodatkowych kosztów nakładanych na samorządy czy podmioty publiczne, które wynikają z wymogów Ustawy o zamówieniach publicznych oraz wymogów unijnych.
Czy śmieci z Olsztyna pojadą do Susza?
Sens projektu spółki ZGOK może też podważyć spółka „USKOM” z Mławy, która nabyła w Różance pod Suszem ok. 40 ha gruntu i rozpoczęła tam budowę instalacji za 20 mln zł o wydajności 150 tys. ton odpadów rocznie. Instalacja ta ma jednak służyć nie do odzysku odpadów, a jedynie do ich „podsuszania”, a następnie spalania w cementowniach. Zarówno wydajność instalacji, jak i zakupiony areał wskazują, że kolejnym krokiem spółki będzie budowa składowiska odpadów. A taką ilość odpadów produkuje 37 gmin, które powołały spółkę ZGOK.
By osiągnąć swój cel spółka „USKOM Susz” musi załatwić dwie sprawy: usunąć zastrzeżenia do wydanej decyzji środowiskowej dla instalacji budowanej w Różance oraz załatwić wpisanie jej do Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami, na lata 2012-2016, który właśnie powstaje w Urzędzie Marszałkowskim. Toteż nieprzypadkowo prezesem spółki-córki „USKOM” - „USKOM Susz” jest Andrzej Ryński, były marszałek, a obecnie wiceprzewodniczący Sejmiku.
Jeśli zdoła przekonać radnych, by wpisali instalację budowaną przez „USKOM” do Planu, to budowa Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów przez 37 gmin w Olsztynie straci ekonomiczny sens. Po prostu Zakład ZGOK-u nie będzie miał wystarczającego strumienia odpadów, bo odpady odjadą do Różanki (88 km) więc mieszkańcy zostaną uderzeni podwójnie po kieszeni, najpierw w cenę miesięcznego podatku odpadowego wliczy się koszt inwestycji (284 mln zł), następnie podatek pójdzie w górę na pokrycie strat Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów w Olsztynie.
Zdaniem dyrektora Mariusza Rychcika zakład „USKOM Susz” w Różance może zaważyć na całym systemie unieszkodliwiania odpadów w woj. warmińsko-mazurskim, który powstaje kosztem ponad 600 mln zł. Ten nowy zakład może (przy określonych warunkach, np. cenie) oddziaływać na rynek odpadów z co najmniej połowy naszego województwa, ale także z pomorskiego czy kujawsko-pomorskiego.
Kolejny cios w wojewódzki system gospodarki odpadami może zostać wymierzony ze strony spółki Amest Kętrzyn, która w Mażanach zakłada budowę potężnej instalacji. Postawi ona pod znakiem zapytania budowaną inwestycję w Spytkowie pod Giżyckiem (odległość Kętrzyn – Giżycko, to 28 km).
Prezes spółki-córki „USKOM Susz”, Andrzej Ryński przekonuje mnie, że to właśnie stawianie przez samorządy barier administracyjnych przed prywatnymi inwestorami, którzy chcą budować na własny koszt instalacje, doprowadzi do monopolizacji rynku odpadów przez zakłady należące do związków międzygminnych. Jedynie wolny rynek jest w stanie ustalić optymalną cenę dla mieszkańców, za zagospodarowanie odpadów.
Innego zdania jest prezes spółki EKO MAZURY, która w czercu odda do uzytku Zakład Unieszkodliwiania Odpadów wybudowany przez Związek międzygminny za 87 mln zł: - Musimy tak działać, żeby zapewnić rentowność instalacji przy minimalnym zysku. Żaden wójt nie pozwoli na „łupienie” swoich mieszkańców wysokimi opłatami. Nasi właściciele – zarządy gmin – będą trzymać pieczę nad ceną usługi. Wybudowanie w naszym rejonie kolejnej instalacji oznaczałaby, że żadna nie otrzyma odpowiedniego do mocy zakładu strumienia odpadów, co przy stałych kosztach spowoduje wzrost cen na rynku.
Co z paliwem produkowanym z odpadów?
W 2007 roku, gdy powstawał Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami, dzielący województwo na 8 rejonów, prywatne podmioty nie interesowały się naszym województwem z uwagi na małe zaludnienie województwa i duże odległości - twierdzi dyrektor WFOŚiGW, Mariusz Rychcik -. Kapitał prywatny był jedynie zainteresowany wykupem firm komunalnych zajmujących się wożeniem odpadów, bo to była kura znosząca złote jajka.
W tym stanie rzeczy WPGO zaczęły wdrażać w życie samorządy. W sumie na budowę tego systemu samorządy wydadzą ponad 600 mln zł. - W momencie, gdy system ten zacznie funkcjonować, pojawi się kolejny problem – mówi dyrektor Rychcik. Otóż, każdy z budowanych Zakładów będzie produkował z odpadów energetycznych paliwo alternatywne. - W województwie warmińsko-mazurskim będzie powstawało rocznie 100-120 tys. ton frakcji energetycznej. Takie paliwo spalają cementownie, ale te mają umowy z Niemcami. Z terenu Polski przyjmują odpady tylko od niektórych spółek. Do grona wybrańców należy właśnie mławska spółka USKOM. I kółko się zamyka. To USKOM będzie dyktował gminom cenę odbioru paliwa alternatywnego.
Już Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami z 2003r. dawał możliwość budowy instalacji do produkcji energii elektrycznej i ciepła na bazie frakcji energetycznej produkowanej z odpadów. Już wówczas bowiem było wiadomo, że Michelin będzie produkował ciepło dla 40% odbiorców w Olsztynie tylko do 2015 roku. Ponadto nasze województwo ma niedobór energii elektrycznej. Czy nie należało więc upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: rozwiązać problem odpadów i zbudować instalację do produkcji energii cieplnej i elektrycznej na bazie MPEC? Kotły ze złożem fluidalnym pozwalają na spalanie różnego rodzaju paliw, od węgla począwszy a na paliwie produkowanym z odpadów, kończąc.
- Proponowaliśmy władzom Olsztyna w 2004 roku takie rozwiązanie, wykorzystujące efekt kogeneracji – mówi dyrektor Marcin Rychcik.
Jak wiemy, Olsztyn pod koniec 2004 roku wybrał projekt budowy spalarni, ale odpadów zmieszanych (a więc takich prosto z kontenera). Kolejni prezydenci Olsztyna do 2010 roku forsowali ten projekt, którego koszt całkowity (wraz z budową spalarni) miał wynieść 515 mln zł. Na propagandę wydano ponad 600 tys zł. W końcu prezydent Piotr Grzymowicz wycofał się z tego projektu. Jak wyjaśnia ZGOK na stronie internetowej, spółka zrezygnowała z tego projektu z powodu wysokich kosztów własnych (ok. 50%), konieczności odzyskiwania co najmniej 50% odpadów w 2020 roku (dyrektywa unijna) oraz niemożliwości znalezienia koncesjonariusza na prowadzenie spalarni.
Obecnie władze Olsztyna chcą budować kombinat energetyczny, ale na najdroższe źródło energii – na gaz. Koszt takiego kombinatu: od 600 mln zł do 1 miliarda złotych. Obecny na prezentacji tego projektu w siedzibie MPEC (dziennikarze nie zostali na niego wpuszczeni) radny Krzysztof Kacprzycki skomentował w swoim blogu ten projekt, jako „Miś x 2”. (Pierwszy „Miś” - nawiązanie do filmu Stanisława Barei - to był projekt budowy spalarni w Olsztynie).
Ostatni moment na publiczną debatę o odpadach
Olsztyn już dłużej nie może zwlekać z decyzją, bo czekają nas, mieszkańców, wkrótce drakońskie kary za brak gospodarki odpadami. Unijny zegar bije nieubłaganie. Ale to nie znaczy, że wolno się zgodzić na decyzję godzącą w kieszenie mieszkańców. Miasto ma w ręku gotowe Studium Wykonalności. W Wojewódzkim Planie Gospodarki Odpadami dla rejonu C (z Olsztynem), w którym znalazło się 40 gmin przewidziano dla tego rejonu budowę 3 Zakładów Unieszkodliwiania Odpadów, więc może zamiast realizować wspólny projekt dla 37 gmin i 500 tys. mieszkańców, podzielić go, zgodnie z WPGO, na na 2 lub 3. Dlaczego odpady z Olsztyna mają być wożone do Wysieki pod Bartoszycami (82 km)? Czy po to, żeby „USKOM” mógł przejąć te odpady? W końcu różnica odległości Olsztyn – Wysieka i Olsztyn – Różanka, to tylko 6 km. Ale wówczas, jaki sens ma budowa systemu za 284 mln zł, za pieniądze mieszkańców 37 gmin?! Niech prywatny kapitał za swoje środki zbuduje system wg Studium Wykonalności spółki ZGOK, a związek 37 gmin niech ograniczy się do roli „żandarma”, który wyegzekwuje od podmiotów prywatnych jego funkcjonowanie zgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej. Albo – albo.
I trzeba od razu odpowiedzieć sobie na pytanie: co z frakcją energetyczną, którą wyprodukują ZUOK-i w woj. warmińsko-mazurskim: czy zgadzamy się na monopol spółki USKOM na odbiór, czy przeznaczymy to paliwo na produkcję ciepła dla Olsztyna?
Trzeba podjąć decyzję po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw. Należy to zrobić z udziałem mieszkańców Olsztyna, bowiem to nie prezes ZGOK Ryszard Szymański, pwołany na tę funkcję przez prezydenta Grzymowicza, ani prezydent Piotr Grzymowicz i radni Olsztyna będą płacić za błędną decyzję, ale każdy mieszkaniec Olsztyna za nią zapłaci, z własnej kieszeni.
Od 2009 roku stowarzyszenie „Święta Warmia” zwraca się z apelem do prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza o zorganizowanie Olsztyńskiego Stołu Odpadowego, otwartej debaty na temat wyboru strategii gospodarki odpadami dla naszego miasta, z udziałem organizacji społecznych i wszystkich zainteresowanych gospodarką odpadami, jako współgospodarzy. Prezydent na spotkaniu ze stowarzyszeniem „Święta Warmia”, w styczniu 2011 roku, obiecał organizację takiego „Stołu”. Skończyło się na obietnicy.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość