Decyzja premiera Donalda Tuska o powołaniu na stanowisko ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina może być najcięższym ciosem wymierzonym w III RP. Świadomość zagrożenia w lot pojęli funkcjonariusze Ubekistanu, gdyż z miejsca zaczęli atakować i opluwać dr filozofii, rektora znakomitej uczelni wyższej, redaktora poważnego kwartalnika.
Przypomnę tylko, że wymiar sprawiedliwości tak jak został uformowany w PRL, w takim stanie funkcjonuje do dzisiaj. Tym czym dla Polski była „gruba kreska” premiera Tadeusza Mazowckiego, tym dla wymiaru sprawiedliwości okazały się słowa sędziego Adama Strzembosza, działacza „Solidarności”, mianowanego przez premiera Mazowieckiego w 1989 roku wiceministrem sprawiedliwości, od 1990 roku I Prezesa Sądu Najwyższego – że środowisko sędziowskie oczyści się samo.
Po latach ubolewał, że tak się pomylił. Ani korporacja sędziowska, ani prokuratorska, nie usunęły ze swego grona ani jednej osoby za haniebne akty oskarżenia i wyroki. Stan wojenny i lata 80. do końca zdegenerował te środowiska. Usunięto z niego wszystkie osoby, które zaangażowały się w ruch „Solidarności” oraz te, które odmawiały wykonywania dyrektyw SB.
Ci ludzie w sędziowskich togach całkowicie zostali wyprani z niezawisłości sędziowskiej, a po 1989 roku niezawisłość pojęli jako bezkarność za łamanie życia polskim patriotom oraz posłuszeństwo władzy i mamonie. Dzisiaj w sądach i prokuraturze zasiadają ich uczniowie oraz ich dzieci. I to oni nadają ton i oblicze sprawiedliwości.
Stan polskiego wymiaru sprawiedliwości to jeden z najgrożniejszych chorób państwa polskiego. To przez ten stan i przez swoich agentów w togach, tak bezkarnie mogą się czuć gangsterzy w białych kołnierzykach, korzeniami tkwiący w SB i WSI. Bez oczyszczenia sądownictwa i prokuratury ze skorumpowanych pracowników nie ma szans na naprawę państwa. Wszak "Sprawiedliwość jest ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej" – jak napisano na budynku Sądu Okręgowego w Warszawie.
Tego herkulesowego zadania może dokonać tylko osoba spoza korporacji prawniczej. Nikt z tego grona nie naruszy układów, gdyż po odejściu z funkcji ministra musi wrócić do zawodu, a korporacja wzięłaby na takim kamikadze srogi odwet.
Podobnie jest i w innych dziedzinach. Dlatego reformy oświaty nie dokona nauczyciel a służby zdrowia - lekarz. Drugą taką hermetyczną korporacją, która też znalazła się poza lustracją, jest właśnie korporacja lekarska. Przewodniczący Porozumienia zielonogórskiego, które wystrajkowało wysokie wynagrodzenia dla lekarzy rodzinnych, zapytany, czy podjąłby się zreformowania służby zdrowia, odparł, że pod dwoma waunkami: 1) otrzymałby wynagrodzenie zapewniające spokojny byt, jemu i jego rodzinie, do końca życia, 2) uzbrojoną obstawę do końca życia.
Dlatego reformy służby zdrowia nie dokonał nawet lekarz z taką pozycją, jak śp. prof. Zbigniew Religa. Bo on już nie musiał wracać do zawodu, ale członkowie jego rodziny byli i są czynnymi lekarzami.
Stąd ta decyzja premiera Donalda Tuska może okazać się najważniejszą jego decyzją, z punktu widzenia uzdrowienia państwa polskiego. Nie wnikam, czy takie były intencje premiera. Zdaniem Łukasza Adamskiego, to dowód na jego mistrzostwo w makiawelizmie. Jeśli nawet intencje premiera były nikczemne, to przypomnę, że mianowanie Lecha Kaczyńskiego ministrem sprawiedliwości zmieniło historię polityczną Polski. Teraz premier Tusk, tak jak premier Buzek, też może się przeliczyć w swoich rachubach.
Dla Jarosława Gowina jest to być albo nie być w polityce. Albo okaże się Macierewiczem PO, który jako jedyny polityk miał na tyle odwagi, by podjąć się zadania rozwiązania WSI, i też oczyści tę stajnię Augiasza zwaną wymiarem sprawiedliwości, albo polegnie i słuch po nim zaginie. Jarosław Gowin zbyt długo funkcjonuje w polityce, by nie wiedzieć, jakiego podjął się zadania. Bardzo szybko przekonany się, czy Jarosław Gowin jest patriotą.
Życzę mu powodzenia!
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość