Prof. Adolf Gwozdek, koronny świadek w procesie Obarek vs Chomicz rozpoznał na rozprawie (25.09.) pierwszą stronę pracy doktorskiej Piotra Obarka, którą przekazał w 2011 roku prof. Małgorzacie Chomicz. Natomiast zdecydowanie zaprzeczył, by praca przekazana sądowi przez Piotra Obarka była tą pracą, którą otrzymał z jego rąk. Czytaj relację z rozprawy. (na zdj. P. Obarek zasłania się ręką)
Na rozprawie Piotr Obarek wręczył sądowi pracę, twierdząc, że to jest jego prawdziwa praca doktorska - To jedyny egzemplarz mojej pracy, jaki posiadam. Odnalazłem go, robiąc porządki w piwnicy - zapewniał.
Również pełnomocnik prof. M. Chomicz wręczył sądowi egzemplarz pracy doktorskiej, który jest w posiadaniu jego klientki od 2011 roku.
Zasadnicza różnica pomiędzy pracą, którą przekazał prof. Chomicz, a pracą, którą sądowi dostarczył Piotr Obarek polega na tym, zdaniem świadka, że praca którą przekazał prof. Chomicz miała szaroniebieską, kartonową okładkę, a praca przekazana przez Obarka ma okładkę w kolorze bordowo-wiśniowym i jest z materiału skóropodobnego. Ponadto została napisana na papierze kredowym, gdy oryginał był na takim papierze jak praca przekazana sądowi przez prof. Chomicz. Świadek twierdzi, że nie czytał tej pracy, ale doskonale zapamiętał pierwszą stronę. Kompozycja pracy dostarczonej przez Obarka jest inna, ale zasadnicza różnica polega na tym, że na pierwszej stronie pracy oryginalnej było nazwisko promotora prof. Stanisława Wieczorka. Natomiast na pracy Piotra Obarka nie ma promotora.
Piotr Obarek zasłania się dłonią, fot. A. Socha
Przypomnijmy, iż Piotr Obarek oskarżył prof. Małgorzatę Chomicz o działanie bezprawne polegające na wysłaniu pisma do Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów, zawierającego nieprawdziwe informacje, iż popełnił plagiat. Żąda przeprosin i zadośćuczynienia w kwocie 30 tys. zł. Rozprawie przewodniczy Sędzia Wojciech Wacław.
Stenogram zeznania świadka prof. Adolfa Gwozdka.
Sędzia: - Co panu wiadomo na temat postępowania wznowieniowego dotyczącego pracy pana powoda Piotra Obarka, zaginięciu tej pracy, jej znalezieniu, jakichś dwóch różnych wersjach tej pracy, dwóch egzemplarzach, którym przypisuje się cechy oryginału, o przekazywaniu tej pracy?
Prof. Adolf Gwozdek: - Pan Piotr Obarek bronił przeprowadzonego przewodu I stopnia w ASP w Warszawie w 1996 roku. Ja wówczas byłem w składzie osobowym WSP jako dyrektor Instytutu Wychowania Plastycznego, a pan Obarek był moim zastępcą, Instytut mieścił się przy ul. Głowackiego. W Dz. Ustaw z 1991 roku są określone wymogi jakie należało spełnić przy postępowaniu kwalifikacyjnym I stopnia, należało przedłożyć pracę pisemną, która była wygłaszana w formie wykładu. Po pewnym czasie dokumenty, który składał zainteresowany, wracały z powrotem na naszą uczelnię, w tym również praca teoretyczna. Nie przypominam sobie, by był wymóg, ile tych egzemplarzy prac ma być złożonych.
Prawdopodobnie, jak wróciła teczka pana Obarka do nas, do Instytutu, ile teczek wróciło, nie pamiętam. Poprosiłem pana Obarka, żeby podarował swoją pracę, jako dyrektorowi Instytutu, bo autor zabierał swoją pracę do domu. Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, czy jeszcze jakiś egzemplarz mógł być darowany (przez autora - przyp. mój) osobie trzeciej.
Sąd: - Czy zetknął się pan później z pracą o cechach oryginału?
Prof. Adolf Gwozdek: - Nie, nie spotkałem się.
Sąd: - Czy rozmawiał pan z kimkolwiek o egzemplarzu pracy?
Prof. Adolf Gwozdek: - Nie, nie rozmawiałem o jakimkolwiek egzemplarzu pracy.
Sąd: - A czy zetknął się pan kiedykolwiek z okazaną pracą, tym dokumentem okazanym teraz świadkowi, dołączonym w dniu dzisiejszym dokumentem przez stronę pozwaną? (Sędzia okazuje rozszytą pracę, na zwykłym papierze maszynowym, bez okładek).
Prof. Adolf Gwozdek: - Na tej pracy musiałaby być okładka. Nie znam zawartości tego dokumentu. Gdyby była okładka, to bym mógł powiedzieć, czy tę prace miałem w ręku
Sędzia: - A czy jakąkolwiek pracę miał pan w ręku?
Prof. Adolf Gwozdek: - Te dokumenty wróciły do Olsztyna i ja tą pracę dostałem od pana Obarka, może w 1997 roku. Na pewno jeden egzemplarz pracy dostałem oprawiony, w okładkach i traktowałem jako pracę naukową, jako pomoc naukową dla studentów.
Sędzia: - Ona była oprawiona?
Prof. Adolf Gwozdek: - Była w takiej oprawie, jak teczki z aktami na stole sądu, jak skoroszyt.
Sędzia pokazuje świadkowi na okładki akt sądowych: - Tej grubości?
Prof. Adolf Gwozdek: - Tak, takiej grubości, z tektury.
Sąd: - A czy był to egzemplarz w introligatorni oprawiony?
Prof. Adolf Gwozdek: - To był egzemplarz zwarty.
Sąd: - W introligatorni oprawiony?
Prof. Adolf Gwozdek: - Trudno określić, był zwarty.
Sąd: Kolor okładek przypomina pan sobie?
Prof. Adolf Gwozdek: - Chyba szaro-niebieski.
Sąd: - Jakiś napis na okładce?
Prof. Adolf Gwozdek: - Nie, nie było napisu.
Sąd: - Czy pamięta pan, co się stało z tą pracą?
Prof. Adolf Gwozdek: - Gdy miałem ją w swoich papierach, studenci pisali prace więc trzymałem jako pomoc naukową. Odchodząc na emeryturę, znalazłem tę prace i postanowiłem zwrócić ją na uczelnię.
Sąd: - A nie do biblioteki?
Prof. Adolf Gwozdek: - Nawet mi do głowy nie przyszło, żeby do biblioteki, zaniosłem do pracowni grafiki, oddałem w ręce pani Chomicz. Widział to również pan Aleksander Wożniak.
Sąd: - A pani Chomicz współpracuje z panem Wożniakiem, bo pan odszedł 2 lata temu.
Sędzia następnie okazał świadkowi pracę zgłoszoną na rozprawie przez Piotra Obarka jako jego praca doktorska. Praca jest oprawiona w okładki koloru bordowo-wiśniowego, z materiału skóropodobnego, na papierze kredowym, podpisana własnoręcznie przez Obarka.
Sąd: - Proszę popatrzeć na ten tutaj egzemplarz...
Prof. Adolf Gwozdek: - Nie, to nie jest ta praca.
Sąd: - Pod jakim kątem, względem jest to inna praca? Inaczej oprawiona, inny sposób pisania, nie ten papier?
Prof. Adolf Gwozdek: - Okładka była szaroniebieska, inna niż te okładki. Nie były to takie grube kartki. Kartki były tego typu jak w okazywanej mi wcześniej pracy.
Sąd: - A sposób oprawienia jest podobny?
Prof. Adolf Gwozdek: - Nie pamiętam.
Sąd: - Podobne treściowo?
Prof. Adolf Gwozdek: - Jestem pewien, że strona tytułowa oddanej przeze mnie pracy (pani Chomicz – przy. mój) jest tożsama z okazaną mi wcześniej pracą nieoprawioną i nie zszytą. Natomiast uważam, że ta pierwsza strona (pracy przekazanej sądowi przez Obarka – przyp. mój), była różna od tej tu mi okazanej. Może ja po prostu dostałem inny egzemplarz. Ja nie znam treści pracy powoda.
Sąd: - Co się działo z tym egzemplarzem, jak był wykorzystywany?
Prof. Adolf Gwozdek: - Czytając „Debatę” dowiedziałem się, że egzemplarz pracy został wysłany do Warszawy.
Pełnomocnik prof. Małgorzaty Chomicz: - Czy była jeszcze jakaś osoba obecna, gdy przekazywał pan pracę pani Chomicz?
Prof. Adolf Gwozdek: - Już mówiłem, był pan Aleksander Wożniak i pani Maja Siecińska, pracownik grafiki.
Pełnomocnik prof. Chomicz: - Czy wręczając, coś pan powiedział pani Chomicz?
Prof. Adolf Gwozdek: - Nic, w tygodniu „Uważam Rze” jest przekłamanie. Tam napisali, że ja powiedziałem, że to plagiat, a ja nic nie mówiłem, bo ja tej pracy nie czytałem, nigdy tego nie powiedziałem.
Pełnomocnik prof. Chomicz: - Ale wręczając wiedział pan, że to praca Piotra Obarka? W jakim kontekście pan ją wręczył pani Chomicz?
Prof. Adolf Gwozdek: - Poszedłem do pracowni grafiki, bo chciałem zobaczyć jaka jest sytuacja na grafice, bo mówiono, że mają pracownię przenosić i ja tę pracę zostawiłem na regale z książkami. Jako pracy naukowej nie mogłem jej wyrzucić do kosza. Praca dotyczyła grafiki więc zaniosłem do pracowni grafiki.
Pełnomocnik prof. Chomicz: - Czy tylko tę pracę, czy inne prace też pan przekazał?
Prof. Adolf Gwozdek: - Nie, tylko ten jeden egzemplarz. Gdybym wiedział, że sprawa takiego obrotu nabierze, to bym jej nigdy nie oddał.
Sędzia: - Nikt panu nie czyni z tego zarzutu.
Pełnomocnik Piotra Obarka: - Powiedział pan, że strona tytułowa, która nie ma okładki jest tożsama z wręczoną przez pana pracą pani Chomicz. Na jakiej podstawie pan wnosi, że jest tożsama z tą, a nie z tym drugim egzemplarzem?
Prof. Adolf Gwozdek: - Bo ja pamiętam tą pierwszą stronę, po prostu pamiętam pierwszą stroną.
Pełnomocnik Piotra Obarka: - A czym one się różnią, jakieś szczegóły?
Prof. Adolf Gwozdek: - Pamiętam kompozycję tej kartki, pamiętam że było nazwisko pana Obarka, było promotora pana Wieczorka, był tytuł pracy i nazwa uczelni ASP.
Sąd: - Jest pan pewien, że było w oryginale nazwisko promotora?
Prof. Adolf Gwozdek: - Jestem pewien.
(Strona pracy, którą prof. Adolf Gwozdek rozpoznał jako tą, którą przekazał prof. M. Chomicz)
Strona pracy wręczonej sądowi przez Piotra Obarka:
Pełnomocnik prof. Chomicz zwrócił uwagę sądowi, że praca dostarczona przez jego klientkę sądowi była pierwotnie zszyta i oprawiona, o czym świadczą widoczne ślady na grzbiecie.
Świadek Adam Socha
Ja byłem pytany jaki egzemplarz pracy trafił do moich rąk i w jakich okolicznościach. Sąd okazał mi najpierw pracę, którą rozpoznałem jako pracę, którą okazała mi prof. M. Chomicz w kwietniu 2012 roku. Ma ona ślady, iż była zszyta i oprawiona. Pokazałem sądowi ręcznie poprawione litery na dwóch stronach tej pracy, jako cechy wykluczające pomyłkę identyfikacji.
Następnie sąd okazał mi pracę przekazaną na rozprawie przez Piotra Obarka. Praca ta była w twardych, grubych okładkach, w oprawie imitującej skórę, koloru bordowo-wiśniowego i została napisana na papierze kredowym. Ponadto nosi osobisty podpis Piotra Obarka. Stwierdziłem, że takiej pracy nigdy nie miałem w rękach i że różni się ona diametralnie od tej, którą okazała mi prof. Chomicz.
Następnie opowiedziałem, jakie czyniłem próby, by Piotr Obarek okazał mi swoją pracę, jak usiłowałem uzyskać tę pracę na ASP w Warszawie (czytelnicy „Debaty” znają te fakty z moich tekstów, więc odsyłam do nich).
Byłem przez stronę powodową też indagowany, kiedy poznałem panią prof. M. Chomicz. Odparłem, że jedyną osobą z Instytutu Sztuk Plastycznych, którą znałem przed wybuchem afery związanej z pracą Piotra Obarka był Piotr Obarek. O istnieniu pani prof. M. Chomicz nie wiedziałem.
Świadek Angelika Saniewska
Pełnomocnik prof. Chomicz zapytał świadka, czy coś łączy ją z rodziną Obarków, czy jest narzeczoną lub żoną, któregoś z synów Obarka? Świadek (zeznająca pod przysięgą) zaprzeczyła. Zaprzeczył również Piotr Obarek. Jestem w posiadaniu zdjęć świadczących o bliskiej zażyłości Angeliki Saniewskiej z Jakubem Obarkem. Przekażę je do sądu.
Również na tym screenshot z portalu www.olsztyn24.com widać tę zażyłość młodszego syna Piotra Obarka, Jakuba O. z Angeliką Saniewską. Są razem na gali Talenty Roku 2012 w CEiK-u. (Nagrody przyznaje Fundacja Środowisk Twórczych. Członek zarządu Fundacji: Piotr Obarek. Talenty Roku 2012: Urania - muza astronomii i geometrii - Angelika Saniewska - za eksytującą tematykę kosmosu w malarstwie).
Angelika Saniewska została wezwana na świadka przez Piotra Obarka (tak jak wszyscy świadkowie). Przedstawiła się jako była uczennica prof. M. Chomicz. Świadek stwierdziła, że w 2011 roku pani prof. Chomicz oprowadzała mnie po pracowni grafiki i powiedziała, że będę pisał artykuł o pracowni. (W ten sposób Piotr Obarek chciał wykazać, iż znam się z prof. M. Chomicz od dawna). Świadek powiedziała to pod przysięgą (wszyscy świadkowie zostali zaprzysiężeni) i powiedziała nieprawdę. Prof. M. Chomicz poznałem dopiero w kwietniu 2012 roku, a więc już po wybuchu afery z plagiatem. Złożę zawiadomienie do prokuratury o złożeniu przez świadka fałszywych zeznań.
Świadek dyrektor Instytutu Sztuk Plastycznych Wydziału Sztuki prof. Zygmunt Droński, wnioskowany przez Piotra Obarka, nic nie wniósł do meritum sprawy. Opowiadał tylko o konfliktach na Wydziale Sztuki.
Dowody trafią do szafy pancernej
Na rozprawę nie stawili się świadkowie: prof. Wioletta Jaskólska (nie odebrała wezwania wysłanego na uczelnię), dr Aleksander Wożniak (przysłał usprawiedliwienie). Zostaną wezwanie na kolejną rozprawę 6 listopada br. Na tej rozprawie zostaną też przesłuchane strony.
Zamykając rozprawę sędzia Wojciech Wacław poinformował, że dowody zostaną złożone do kasy pancernej, a każde z nich korzystanie odbędzie się komisyjnie i zostanie zarejestrowane kamerą. Dodał też, że nie będzie ekspertyz, gdyż mogłoby dojść podczas nich do zniszczenia dowodów – prac doktorskich. Sąd odrzucił wniosek pełnomocnika prof. Chomicz o odrzucenie dowodu – pracy wręczonej sądowi przez Piotra Obarka jako jego pracy doktorskiej, gdyż dowód ten został złożony już po tym, jak prof. Chomicz odpowiedziała na pozew i ujawniła wszystkie okoliczności związane z wejściem w posiadanie pracy doktorskiej Piotra Obarka (art. 207 kpc). Natomiast ponad rok Piotr Obarek twierdził wielokrotnie, iż pracy tej nie posiada. Twierdził też, że nie dawał swojej pracy prof. A. Gwozdkowi. Sąd ten wniosek pełnomocnika pozwanej odrzucił.
Adam Socha
Przed rozprawą miał miejsce incydent. Gdy tylko wyszedłem z windy na III piętrze Sądu Okręgowego zaczął mnie fotografować starszy syn Piotra Obarka, M. O. (na jego telefoniczne żądanie 26.09. zamieszczam tylko inicjału jego imienia i nazwiska). Gdy ja mu zacząłem robić zdjęcia zaczął krzyczeć, że nie jest osobą publiczną. Następnie zaczął zachowywać się coraz agresywniej, chcąc mnie sprowokować. Obiektywem niemal uderzył mnie w twarz. Poprosiłem sekretarkę sądową o wezwanie ochrony. Wówczas uciekł i nie był obecny na rozprawie ojca.
Informuję M. O., iż nie wyrażam zgody na wykorzystanie i rozpowszechnianie zrobionych mi zdjęć. Wzywam też do zniszczenia tych zdjęć. Natomiast nie spełnię jego żądania usuniecia zdjęcia, gdyż nie ujawniam na nim jego wizerunku. Zdjęcie to stanowi dowód, że zostałem przez M.O. zaatakowany.
M. O. atakuje mnie obiektywem
PS2. Na korytarzu sądowym pojawił się "dziennikarz śledczy" Mariusz Kowalewski. Myślałem, że przyszedł na rozprawę, jako autor artykułu broniącego "naukowca Piotra Obarka" w "Uważam Rze". Ale nie wszedł na salę sądową. Pobiegł gdzieś dalej.
Skomentuj
Komentuj jako gość