Związanie Polski ze strukturami zachodnimi przyspieszyło gospodarczy rozwój kraju. Jednak, dopiero w latach 2006-2007 osiągnięty został wzrost gospodarczy, najprawdopodobniej z największą dodatnią dynamiką w dziejach. Wyniki te nie są przypisywane ówczesnemu rządowi, który swoją wizję kraju nazwał IV RP. Co więcej, aż do dzisiaj demonizuje się jego aktywność, inkryminując mu nadużywanie władzy.
Brak jego nielegalnych działań i kolejne umorzenia postępowań prokuratorskich inicjowanych przez obecny rząd powodują, że z czarnej legendy rządu PiS jedyną „zbrodnią” pozostał słynny dorsz za niewiele ponad 8 zł. Np, dopiero po czasie okazało się, że w okresie tych rządów liczba założonych podsłuchów nie przewyższała średniej z innych lat. Jednocześnie, przemilcza się doskonały stan finansów państwa w tamtych latach zaprzeczając, że może on być skutkiem jego polityki. Dziś, gdy po smoleńskiej tragedii nie wypada personalnie atakować przywódców PiS, wdzięcznym obiektem nagonki jest nadal IV RP.
Projekt IV RP był odzewem na szereg wcześniejszych afer psujących państwo. Nie postulował on rewolucyjnych zmian w prawnych uregulowaniach gospodarczych, zakładając naprawę państwa w podstawach jego funkcjonowania : czystość obiegu gospodarczego – walka z korupcją, sanację moralną władzy i instytucji państwowych – lustracja i dekomunizacja, sprawność aparatu państwowego, w tym niewydolnego do dzisiaj wymiaru sprawiedliwości, walkę z przestępczością. Jest to istotne, bo jak zapewniają organizacje gospodarcze, dla rozwoju ekonomicznego ważna jest jasność reguł gry i stałość przepisów. Nawet, gdyby dotychczasowe nie były optymalne. Równolegle opracowywano pakiet ułatwień dla biznesu, znany jako pakiet Kluski.
Koalicyjny rząd PiS, na kluczowych stanowiskach obsadzony ludźmi kompetentnymi ( niektórzy, jak Gęsicka, Gilowska i Religa, dawniej związani byli z PO ), dawał gwarancję poważnego traktowania spraw państwowych. Jego polityka zagraniczna, choć często komentowana, zmuszała obcych do partnerskiego traktowania Polski. Taka filozofia rządzenia wzbudzała zaufanie kapitału zagranicznego i przyniosła efekt zaskakujący również dla rządzących.
W każdym roku kierowania państwem przez rząd PiS wartość zagranicznych inwestycji bezpośrednich była co najmniej o 50% wyższa niż w innych najlepszych latach po 1989 roku. Spektakularne i wyjaśniające mechanizm tych inwestycji były zapowiedzi kapitału japońskiego, który jest znany z wielkiej ostrożności przy wchodzeniu na nowe i niepewne rynki. Zadeklarował on w 2006 roku zainwestowanie w Polsce kwoty większej, niż już zainwestowana przez niego w ciągu poprzednich 15 lat razem wziętych. Warto przypomnieć, że na liście najbardziej skorumpowanych krajów świata dopiero od chwili utworzenia CBA w tamtym roku Polska zaczęła zyskiwać pozycję kraju wiarygodnego dla przedstawicieli biznesu. Inwestycje oraz coroczny wzrost eksportu o blisko 20%, skutkował zwiększeniem obrotu gospodarczego, czego wynikiem był roczny 6,2 i 6,7% wzrost PKB, osiągnięty do chwili oddania władzy w warunkach praktycznie bezinflacyjnych, oraz spadek bezrobocia, w ciągu dwóch lat, z 17,6 do 11,2%. Nie jest prawdą, że wynikał on tylko z emigracji zarobkowej z Polski, albowiem w czasie kadencji rządu PiS utworzonych zostało przeszło 1,2 mln nowych miejsc pracy. O znaczeniu tego faktu świadczy przypadek obecnego prezydenta USA, który podczas swojej kampanii wyborczej obiecywał utworzenie w swoim kraju, dużo większym od naszego, 2,5 mln nowych stanowisk. Później, musiał się wycofać z własnej deklaracji w wyniku niemożności jej spełnienia.
Nie jest prawdą, że osiągnięcia te w sposób trywialny były podobne do wyników innych krajów, ponieważ w okresie ostatnich dziesięciu lat tylko pod rządem PiS, gospodarka polska w 2007 roku osiągnęła mocną dodatnią dynamikę wzrostu w czasie, gdy średnia dla całej UE była ujemna. Podobna, lecz dużo słabsza, rozbieżność nastąpiła tylko w 2002 roku.
Wzrost ten oparty był na stosunkowo ograniczonych środkach pochodzących z dotacji zewnętrznych oraz z prywatyzacji majątku narodowego, co podwyższa jego walor. Warto wspomnieć, że po uzyskaniu w 2006 roku 70 mld euro dotacji dla Polski, w latach 2006/07 skala wypłat UE dla naszego kraju z tej kwoty była nieduża, ponieważ kwotę całkowitą podzielono na roczne transze, z mniejszymi ratami przypadającymi na pierwsze lata, jako na okres przygotowawczy do wykorzystania całości. A przecież, nawet przed przystąpieniem Polski do UE otrzymywaliśmy wsparcie, chociażby w postaci funduszu SAPARD, które jednak nie dało nadzwyczajnych efektów. W tym czasie wpływy do budżetu z tytułu prywatyzacji ( sprzedaż sreber rodowych ) były małe, z powodu niechętnego stosunku rządu PiS do pośpiesznej i chaotycznej jej realizacji.Wpływ na wzrost gospodarczy miało obniżenie od 2004 roku stawki podatku CIT od przedsiębiorców, jednak znaczący impuls nastąpił dopiero od przełomu lat 2005/2006, czyli od chwili przejęcia władzy przez PIS z jego projektem IV RP.
Poprawiający się w latach 2006/07 stan finansów państwa pozwolił nie tylko na 30% coroczny wzrost nakładów na służbę zdrowia, ale także na zmniejszanie deficytu budżetowego. Po jedenastu miesiącach 2007 roku, gdy PiS po przegranych na jesieni wyborach musiał oddać władzę, deficyt budżetu państwa osiągnął wartość 20% planu rocznego, ustanawiając rekord minimum ostatniego dwudziestolecia. Bilans dwuletnich rządów koalicji PiS oznaczał także rzadkie w Polsce zjawisko - zmniejszenie długu publicznego w relacji do PKB.
Zwiększone o przeszło 40% w ciągu dwóch lat roczne wpływy z podatku PIT pozwoliły na zainicjowane przez rząd PiS ograniczenia obciążeń finansowych obywateli ( zmniejszone progi i wysokość stóp podatkowych od dochodów osobistych oraz składka rentowa ) i zwolnienie z podatku spadkowego dla najbliższych. Paradoksalnie, było to zbliżenie do idei podatku liniowego i koncepcji liberalnych w ekonomii. Równolegle, realizowane były pomysły socjalne, np. w postaci ulgi w PIT na dzieci oraz becikowego. Działania te, poparte wzrostem optymizmu konsumentów, skutkowały wzrostem konsumpcji wewnętrznej, obecnie odpowiedzialnej za 80% obrotu gospodarczego Polski. Ułatwiło to obecnemu rządowi łagodne pokonywanie aktualnego kryzysu. Znaczący od 2006 roku wzrost pensji osób zatrudnionych oraz ulgi wpłynęły na wysoki poziom oszczędności obywateli, jaki ostatnio zanotowano. Także, rekordowa liczba oddanych w 2008 roku do użytku lokali, zważywszy na cykl wytwórczy w budownictwie, ma swoje źródło w boomie budowlanym z czasu rządów PiS, kiedy to moce przerobowe przemysłu wykorzystane były na maksymalnym dopuszczalnym poziomie, a samego budownictwa nawet powyżej tego poziomu.
Niezrozumiałe jest, dlaczego doniosłe osiągnięcia ekonomiczne z lat 2006-2007 do dzisiaj nie stały się przedmiotem merytorycznych analiz. Dziwi także, odmowa ich przypisania ówczesnemu rządowi. Dzieje się to w sposób odmienny niż w innych krajach, w których np. już po upływie pół roku sukcesy albo porażki państwa przypisane zostają nowej władzy. Jednak, najbardziej absurdalne jest negowanie faktów i przedstawianie IV RP jako jednego z najbardziej mrocznych okresów w naszej historii, czego częste dowody mieliśmy nie tylko w ostatniej kampanii wyborczej.
Piotr Junker
Autor jest pracowninikiem Katedry Mechatroniki na Uniwersytecie Warmińsko- Mazurskim w Olsztynie.
Skomentuj
Komentuj jako gość