Niestety, trudne, bardzo trudne zadanie, jakiego podjęła się młoda mieszkanka Białegostoku, przerosło ją zdecydowanie.
Nieumiejętne pomieszanie esbeckich dokumentów z narracją autorki, przy braku prawdziwego tła wydarzeń, spowodowało, że zamiast „Solidarności” w archiwach SB czytelnik otrzymał nieprawdziwą historię tamtych wydarzeń napisaną rękami funkcjonariuszy SB. Historię możliwą do zweryfikowania tylko przez bezpośrednich świadków lub osoby dysponujące wiedzą z innych, bardzo skąpych jak na razie źródeł.
Rezultat jest taki, że na przykład Wiktor Adam Żółciński, donosiciel, który w pośpiechu opuszczał kraj w stanie wojennym, w książce jest przedstawiony jako założyciel jednej z pierwszych w regionie grup konspiracyjnych.
Pomysłodawców tego przedsięwzięcia nie ominął także zwyczajny pech, ponieważ prof. Adam Dobroński, główny recenzent książki i jednocześnie promotor autorki, okazał się byłym tajnym współpracownikiem SB.
Bogdan Bachmura
Publicysta, wydawca „Debaty”
Skomentuj
Komentuj jako gość