W okresie PRL olsztyńskie środowisko twórców kultury znajdowało się pod nieustanną kontrolą Służby Bezpieczeństwa. Kilku, spośród miejscowych ludzi pióra, którzy znaleźli się w zainteresowaniu policji politycznej komunistycznego reżimu prezentował już na łamach naszego miesięcznika dr Piotr Kardela, m.in. w jaki sposób rozpracowywano jednego z najwybitniejszych polskich poetów, Erwina Kruka[1]. Nadmienić należy, że zachowały się też - i to w znacznym stopniu kompletne materiały operacyjne dotyczące olsztyńskich instytucji kulturalnych, które znajdowały się pod szczególną pieczą i kontrolą odpowiedzialnego za tzw. nadbudowę, czyli m.in. kulturę, sztukę, naukę Wydziału III olsztyńskiej SB. Zbierano zatem i rozpracowywano tak ważne placówki jak: Teatr im. Jaracza, Muzeum Warmii i Mazur czy Planetarium. Zacznijmy zatem od Planetarium.
Planetarium Lotów Kosmicznych
Planetarium Lotów Kosmicznych w Olsztynie, bo taka była pełna nazwa tej instytucji, powstało w 1973 r. dla uczczenia pięćsetnej rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika[2]. Jednocześnie wybudowanie tego rodzaju obiektu, popularyzującego wiedzę z zakresu astronomii i kosmologii, miało być dowodem rozwoju Polski pod rządami I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, świadectwem niedoświadczonego dotąd skoku cywilizacyjnego. Nawet sama nazwa placówki, nieco na wyrost, zdradzała „kosmiczne” ambicje nowej ekipy ze Śląska.
Wraz z rozpoczęciem działalności tego rodzaju oryginalnej placówki, rozpoczęła stałą kontrolę i obserwację, inna instytucja ówczesnego totalitarnego państwa, czyli Służba Bezpieczeństwa. Funkcjonariusze SB „założyli na Planetarium” tzw. „teczkę”, którą prowadzono w ramach sporej sprawy obiektowej (SO)[3] o kryptonimie „Parnas”. Była to rutynowa czynność – zwykłe w tamtym okresie zainteresowanie bezpieki, wynikające z potrzeby zbierania informacji na temat każdej z istotniejszych instytucji państwowych. SB chciała mieć wiedzę, co dzieje się na terenie placówki, czy nie dochodzi w niej do jakichkolwiek mogących niepokoić władzę zdarzeń. Zachowany do dziś, znajdujący się w oddziałowym Archiwum IPN w Białymstoku materiał zawiera podstawowe dane o PLK, w oparciu o które analizowano i dokonywano ciągłej oceny stanu bezpieczeństwa. Założona na wspomniany, jak byśmy to określili w żargonie policji politycznej - „obiekt”, jednostka zawiera wykaz źródeł informacji, a także wykaz tzw. elementu podejrzanego. Interesowano się m.in. osobami posiadającymi kontakty z krajami zachodnimi. Odnajdujemy wykazy pracowników z ich danymi osobowymi, plany przedsięwzięć SB i powstałe w toku pracy materiały operacyjne.[4]
Doniesienie TW „Jurka”
Zdarzało się, że do sprawy dołączane były też doniesienia tajnych współpracowników, którzy znaleźli się na terenie Planetarium, a których SB wykorzystywała do zbierania informacji na temat innych „obiektów” - ludzi bądź spraw. Kiedy jednak doniesienia ich dotyczyły innych realizowanych przez bezpiekę przedsięwzięć, wówczas czyniono ich kopie i odpisy, tak by wyjaśnić sprawę. Właśnie dzięki tej praktyce zachowało się sporo doniesień agentury, które miały być w i po 1989 r. niszczone bądź „prywatyzowane”. Jakkolwiek zrobiono, część materiałów zachowała się, inna z pewnością kiedyś też się odnajdzie, gdyż pamiętajmy słowa, „konsultanta” Wolanda z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa - „Rękopisy nie płoną”[5].
Z notatki sporządzonej zaraz po seansie w Planetarium 27 września 1973 r. przez inspektora Grupy VI Wydziału III olsztyńskiej SB, ppor. Jana Jaguszewskiego[6], dowiadujemy się, że „prowadzony” przez niego TW ps. „Jurek” zaobserwował „nieprzyjemne zdarzenie”, mające bezpośredni związek z przebywającymi w placówce cudzoziemcami, jak wywnioskował z ich akcentu pochodzących, z któregoś z krajów anglosaskich: „Otóż turyści ci znaleźli się w kłopotliwej sytuacji z uwagi na to, iż byli w posiadaniu biletów wstępu sprzedanych im nielegalnie”. „Jurek” ustalił, że turyści otrzymali bilety po wniesieniu opłaty u portiera. Siedzący obok TW uczestnik seansu miał, wedle słów „Jurka”, znać bliżej okoliczności tegoż procederu, a nawet komentować to następująco: „Takie zdarzenia w Planetarium to nie pierwszyzna, mają miejsce dość często, a to dlatego, że portiera bierze w obronę sama pani dyrektor”. Według rozmówcy TW, portier miał nawet nie ukrywać, że „kombinuje bilety”, a sprawa miał być znana całej załodze - „nikt jej nie porusza, aby nie narazić się p. dyrektor”. Dodatkowy dochód portiera miał być podobno znaczny: „Portier zaś może sobie pozwalać na posiłki w »Andromedzie« w granicach 50 zł dziennie”[7].
Informacja uzyskana od agenta „Jurka” spowodowała, że 9 listopada 1973 r. ppor. Mirosław Bonisławski, jak wynika z jego akt osobowych, funkcjonariusz MO, oddelegowany do pracy w Grupie Specjalnej przy Wydziale III KW MO w Olsztynie[8], wraz z por. Marianem Spychałą, a zatem kreatorem olsztyńskiego świata nauki, jak miało się z czasem okazać[9], udali się do dyrektor ds. administracyjnych Planetarium, do Brygidy Grad. Na spotkaniu wprost padło pytanie o portiera dorabiającego rzekomo „na boku” za przyzwoleniem dyrekcji. Pani dyrektor zapoznała gości z ciężką sytuacją, jaka panowała w placówce, co wynikać miało z niskich zarobków i co z tym się wiązało - z częstą rotacją pracowników. „Dyrekcja robi wszystko co w jej mocy, aby ludzie nie zwalniali się z pracy”, zanotował Bonisławski po powrocie na komendę. Dyrektor żaliła się, że Wojewódzka Rada Narodowa nie przyznała placówce brakujących etatów[10]. Grad przyznała, że dochodziły do niej słuchy dotyczące nielegalnie sprzedawanych biletów, ale sprawa ta – jak zapewniała – miała zostać już ostatecznie wyjaśniona – „sporządzone są protokoły pokontrolne” – mówiła. Sprawa przedstawiać miała się następująco: na skutek usterek w maszynach produkujących bilety, portierzy wpuszczali gości bez biletów, pobierając zwyczajnie opłaty, co mogło u klientów stojących z boku wyglądać jak gdyby otrzymywali oni nielegalne wynagrodzenie. Dyrektor opowiedziała dodatkowo o przypadku, kiedy portier otrzymał od jednego z uczestników wycieczki 50 zł „za miłą i sprawną obsługę, jako napiwek”. Dyrektor przyznała, że fakt ten był komentowany przez personel Planetarium, ale z portierem przeprowadzona była już rozmowa, aby nic podobnego nie miało więcej miejsca. Na koniec jeszcze rozmowy Bonisławski zapewnił dyrektor, że gdyby miała jakieś kłopoty związane z prowadzeniem obiektu, to – jak ją zapewnił: „w miarę swoich możliwości będziemy starali się udzielić pomocy”.[11]
Podczas kolejnego spotkania Bonisławskiego z panią dyrektor, kiedy to przekazana została lista pracowników, Grad mogła przekazać radosną informację, o mającej nastąpić od grudnia 1973 r. znaczącej podwyżce płac dla pracowników Planetarium: „W związku z tym odczuwalne jest ogólne zadowolenie wśród załogi”[12].
Nowak Urlich
SB mając już wykaz pracowników Planetarium, starała się sprawdzić w kartotece pod kontem możliwości wykorzystania ich jako osobowe źródła informacji (OZI) w przyszłości. Sprawdzano kto już wcześniej współpracował z tzw. aparatem bezpieczeństwa. Jedną z takich osób miał być pewien Warmiak, Urlich Nowak, o którym w oparciu o pochodzące z lat pięćdziesiątych akta archiwalne wiedziano, że urodził się w Olsztynie jeszcze przed wojną, że uczył się w szkole niemieckiej, że należał do Hitlerjugend, co w przypadku tzw. ludności rodzimej tych ziem nie było przecież żadnym wyjątkiem, a następnie po zakończeniu II wojny światowej rozpoczął pracę na poczcie w Olsztynie. W 1950 r. na własną prośbę przeniesiony został do pracy jako monter na poczcie w Lidzbarku. Najistotniejsze jednak dla funkcjonariuszy było to, że na jesieni 1952 r. miał on zostać zwerbowany do współpracy z lidzbarskim Powiatowym Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego. Powodem werbunku miały być rzekomo kompromitujące go kontakty z mieszkańcami Niemiec Zachodnich, a ponadto publiczna krytyka Związku Sowieckiego i „ówczesnych stosunków”. Utrzymywano z nim kontakt niecałe dwa lata. Współpraca została zerwana, gdyż przeniósł się do Olsztyna, a ponadto przekazywał niezbyt wartościowe informacje, będąc do tego niezdyscyplinowanym. Wówczas też rozpoczął pracę w Powiatowym Zarządzie Łączności w Nadzorze Technicznym w Olsztynie.[13] Kiedy powstało Planetarium, rozpoczął w nim pracę.
Kontakty z zagranicą
Spotkania funkcjonariuszy z dyrekcją Planetarium odbywały się co jakiś czas, i nie było to, jak na ówczesny czas niczym wyjątkowym. Funkcjonariusze zwracali uwagę szczególnie na kontakty zagraniczne dyrekcji, na prowadzoną przez placówkę ożywioną działalność naukową z podobnymi jednostkami na terenie państw komunistycznych, m.in. w Związku Sowieckim, Czechosłowacji, czy NRD. Współpraca najczęściej polegała na wymianie programów i seansów. W połowie lat siedemdziesiątych w Planetarium pracowały dwadzieścia dwie osoby, z czego trzech pracowników naukowych. W dalszym ciągu dyrekcja narzekała na zbyt dużą rotację kadr. W ciągu niespełna trzech lat działalności zwolnić się miały w sumie dwadzieścia cztery osoby. Główną przyczyną tego zjawiska były, jak się domyślamy, w dalszym ciągu niskie płace, dotyczyło to szczególnie pionu administracyjnego.[14] Innym palącym problemem były występujące coraz częściej usterki budowlane i to pomimo, że niedawno obiekt został oddany do użytku. Mankamentem był zwłaszcza przeciekający dach, jak również źle wykonana kanalizacja, w wyniku czego nie można było korzystać z jednej z pracowni. Dyrekcja zapowiadała wystąpienie na drogę prawną, gdyż ówczesne Olsztyńskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego, nie reagowało na wezwania i prośby usunięcia niedoróbek[15].
Delegacje zagraniczne
W październiku 1978 r. SB interesowała się PLK w związku z zabezpieczeniem pobytu w Olsztynie delegacji z Chin. Planetarium miało być jedną z atrakcji podczas objazdu gości po Olsztynie. Kierownictwo obiektu informowało jednak, że najprawdopodobniej działalność placówki zostanie zawieszona do wiosny 1979 r., w związku z awarią systemu grzewczego. Przyczyną usterek był „dobór nieodpowiedniej instalacji doprowadzającej wodę do grzejników”. Był to częsty problem, jaki pojawiał się, w trakcie oddawania do użytku i następnie eksploatacji wielu nieprzemyślanych inwestycji epoki schyłkowego Gierka[16].
Do końca trwania PRL Planetarium było jednym z obowiązkowych punktów wizyt zagranicznych delegacji. Znajdowało się m.in. na trasie wizyty w listopadzie 1987 r. delegacji MSW PRL i Republiki Kuby. Oprócz zwiedzania zamku olsztyńskiego, Zakładów Opon Samochodowych „Stomil”, pobyt kubańskich gości miał uświetnić seans reprezentacyjny w Planetarium w języku hiszpańskim[17].
Zniknięcie próbek
27 sierpnia 1979 r. Komenda MO w Olsztynie została powiadomiona przez zastępcę dyrektora Planetarium, Brygidę Grad, o zniknięciu podarowanych wcześniej przewodniczącemu Rady Państwa, Henrykowi Jabłońskiemu, przez prezydenta USA, Richarda Nixona, próbek gruntu księżycowego, przewiezionego na ziemię przez pamiętną załogę statku Apollo 11. Unikalny eksponat wystawiony był w szklanej gablocie w holu górnym olsztyńskiego Planetarium. Wieko szklanej gabloty było jednak niczym niezabezpieczone, a co więcej, można było je łatwo podnieść. Sam eksponat podłączony był do prowizorycznego systemu alarmowego, którego dzwonek znajdował się w sekretariacie biura. W niedzielę, kiedy próbki księżycowego gruntu zniknęły, w sekretariacie akurat nikt nie przebywał. Milicja rozpoczęła natychmiast dochodzenie, ustalono, że ostatnią osobą, która widziała skradziony eksponat była dozorczyni Anna Szmitke, która właśnie 26 sierpnia o godzinie 18.30 wyprowadzała z planetarium ostatnią grupę osób zwiedzających wystawę. Tego samego dnia o godzinie 22.00 sprzątająca w obiekcie Wanda Bierko stwierdziła brak amerykańskiego podarunku. Nikt z przesłuchanych pracowników nie był w stanie podać, w jaki sposób doszło do zaginięcia eksponatu[18]. Milicja ustaliła jednak ślady linii papilarnych znajdujące się na szklanej gablocie.[19] O wszystkim oczywiście była specjalnym telefonogramem informowana SB. Ostatecznie po szybkim dochodzeniu księżycowy grunt znalazł się w toalecie dla personelu.[20]
Stan wojenny
W maju 1982 r. Planetarium było kontrolowane z związku z wprowadzonym w kraju stanem wojennym. SB prowadziła wówczas już rozmowy z samym dyrektorem placówki, Zbigniewem Gołęckim. Szef Planetarium zapewniał funkcjonariusza, że wśród jego załogi nie stwierdzono, jak to miał ująć - „faktów o charakterze wrogim”, nawet sama liczebność załogi miała nie stanowić większego zagrożenia. Głównymi problemami PLK były częste awarie sieci grzewczej. Z tego powodu pracownicy przenieśli się do wieży obserwacyjnej i dopiero z początkiem maja powrócili do obiektu. Funkcjonariusz wypytywał o komentarze załogi. Gołęcki odpowiadał, że nie zauważa nic szczególnego, a wypowiedzi jeżeli już, to są jedynie echem wydarzeń w kraju.
Dyrektor Planetarium miał jednak pewną prośbę do funkcjonariusza, aby ten poradził mu w sprawie zatrudnienia Wiesława Gawinka, zwolnionego w czasie czystki w Rozgłośni Polskiego Radia w Olsztynie[21], który szukając pracy, oferował dyrektorowi Gołęckiemu realizację filmu o Planetarium. Esbek polecił, aby sprawę zatrudnienia W. Gawinka, na którego od 1981 r. prowadzona była przez Wydział II WUSW w Olsztynie sprawę operacyjnego sprawdzenia (SOS) o kryptonimie „Hermes”, przedyskutować z Wydziałem Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego. Funkcjonariusz zwrócił też dyrektorowi uwagę, że na tablicy informacyjnej do chwili obecnej wisi jeszcze napis „Solidarność”[22]. Dyrektor wyjaśnił, że była to tablica związku, zatem kiedy przeniesiono się do wieży obserwacyjnej, nikt nie zwrócił uwagi na tablicę. Na zakończenie ustalono, że dyrektor będzie sygnalizował samorzutnie o faktach będących przedmiotem zainteresowania SB.[23]
Nowe związki zawodowe
W czasie, kiedy władze komunistyczne zdelegalizowały NSZZ „Solidarność”, uznając, iż stworzą własne związki zawodowe, bezpieka interesowała się zamiarami załogi PLK w Olsztynie. Dyrektor Gałęcki informował wówczas na rutynowych spotkaniach, że każdy pracuje bez zakłóceń, nikt nie przejawiał też skrajnych postaw: „Po prostu są oni zainteresowani swoją pracą”. Wówczas, jeszcze w połowie 1983 r., związki zawodowe w Planetarium nie powstały, choć sam dyrektor potwierdzał, że docierały do niego opinie o konieczności powstania takich, chociażby z powodu konieczności rozwiązywania piętrzących się spraw socjalnych.
Miedzynarodowa Konferencja Pracowników Planetariów
We wrześniu 1983 r. odbyła się w olsztyńskim Planetarium Międzynarodowa Konferencja Pracowników Planetariów z Europy. Celem jej była dyskusja nad metodami rozpowszechniania wiedzy o astronomii. Na zorganizowanie takiej konferencji olsztyńskie Planetarium potrzebowało wówczas aż zgody Ministerstwa Nauki. W konferencji tej brało udział siedemnaście osób z zagranicy i około dwudziestu z Polski. Przybyli goście z Czechosłowacji, NRD i RFN. Nie przybył jednak nikt z zaproszonych gości z Francji i Szwajcarii.
Dyrektor relacjonując po odbyciu się konferencji jej przebieg funkcjonariuszowi SB, podkreślił potrzebę organizowania takich spotkań, gdyż jego zdaniem, stwarzało to nadzieje, że przynajmniej w tej dziedzinie nauka polska nie zostanie w tyle. Dzięki nawiązanym podczas konferencji kontaktom, dyrektor mógł planować wyjazdy do Niemiec Wschodnich i do ówczesnej Czechosłowacji. Liczył też na przesłanie z NRD literatury zachodniej z zakresu astronomii. Dyrektor Gałęcki poinformował też, że w sierpniu przyszłego roku ma odbyć się w Stuttgarcie kolejna konferencja dyrektorów planetariów z Europy. Zapowiedział, że będzie czynił starania, aby wziąć w niej udział[24], gdyż jak do tej pory nikt z pracowników olsztyńskiego Planetarium nie był na Zachodzie w celach związanych z pracą. Dyrektor przekonywał, że współpraca z placówkami zagranicznymi przydałaby się i z tego względu, że na Zachodzie planetaria spełniają przede wszystkim, prócz prac naukowych, rolę rozrywkową, natomiast Planetarium olsztyńskie przede wszystkim skupione jest na dydaktyce i zajęciach z młodzieżą.
W czasie rozmowy funkcjonariusz otrzymał ponadto od dyrektora Planetarium trzy ulotki, jak to wówczas mówiono, „o wrogiej treści”, które znaleziono naklejone na drzwiach placówki oraz oknach „Andromedy”.[25]
Tu jest krzyż
W połowie lat osiemdziesiątych, kiedy każda maszyna do pisania i każdy kserograf, będący na stanie różnych firm i instytucji państwowych, był ewidencjonowany przez SB, we wrześniu 1985 r. dokonywano w Planetarium kontroli urządzeń tzw. małej poligrafii[26]. Planetarium było w tym czasie w posiadaniu jednego urządzenia powielającego. Było ono jednak od dłuższego czasu niesprawne, z uwagi na brak w nim specjalnych żarówek. Poza tym uszkodzone urządzenie znajdowało się zamknięte w jednym z magazynów.[27] Sprawdzano też czy jest specjalny zeszyt wpisujących się użytkowników, podających jednocześnie liczbę kopii, w jakim celu i z czyjego polecenia są wykonane. Uznano, że korzystanie z maszyny powielającej przez osoby postronne jest niemożliwe. Jednakże znacznie istotniejszy problem, niż ksera, przedstawiał zauważony w czasie kontroli, znajdujący się w sekretariacie Planetarium krzyż. Przytoczę fragment raportu SB: „Ponadto w czasie kontroli zabezpieczenia kluczy w sekretariacie stwierdziłem wiszący na ścianie »krzyż« przedstawiający ukrzyżowanego Pana Jezusa. Wisi on na szafie naprzeciwko biurka sekretarki. Bliższych przyczyn takiego stanu rzeczy nie ustalono ponieważ nie obecny był podczas kontroli dyrektor”….[28] cdn.
Paweł Piotr Warot
Tekst pochodzi ze styczniowego numeru miesięcznika Debata
[1] M.in. P. Kardela, Erwin Kruk w dokumentach Służby Bezpieczeństwa, „Debata. Miesięcznik Regionalny”, Nr 11(29)/2009, s. 13-20.
[2] J. Biała, Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne, Olsztyn 1995; J. Sikorski, Galopem przez stulecia. Olsztyn 1353–2003, red. T. Śrutkowski, Olsztyn 2003, s. 194.
[3] Ł. Kamiński, Lingua securitatis [w:] Wokół teczek bezpieki – zagadnienia metodologiczno-źródłoznawcze, red. F. Musiał, Kraków 2006, s. 397.
[4] AIPN Bi, 065/235/1, Sprawa obiektowa „Parnas”, Spis zawartości, k. 3.
[5] M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata, Warszawa 1969.
[6] Zob. R. Gieszczyńska, P. Kalisz, P. Kardela, P. P. Warot, Twarze olsztyńskiej bezpieki. Obsada stanowisk kierowniczych UB i SB w Olsztynie. Informator personalny, red. P. Kardela, Białystok 2007, s. 103.
[7] AIPN Bi, 065/235/1, Notatka służbowa ze spotkania z TW ps. „Jurek”, Olsztyn 27 września 1973, k. 17.
[8] W okresie 15.08.1963-01.10.1973 służba w MO. Wg opinii służbowej z 1968, od sierpnia 1968 pracował w Grupie Specjalnej przy Wydziale III KWMO w Olsztynie. Wg opinii służbowej z 1974, w Wydziale III zajmował się ochroną operacyjną instytucji kulturalnych na terenie Olsztyna oraz kontrwywiadowczym rozpoznaniem osób zatrudnionych w tych instytucjach. W okresie 01 października 1979 – 31 maja 1982 studia w ASW w Warszawie. Zob.: AIPN Bi, 059/498, Akta funkcjonariusza Mirosława Bonisławskiego.
[9] P. P. Warot, „Wojenny” doktor – major SB, Marian Spychała, „Debata. Miesięcznik Regionalny”, (20)5/2009, s. 26-32
[10] AIPN Bi, 065/235/1, Notatka służbowa, Olsztyn 9 listopada 1973, k. 18.
[11] Ibidem, k. 18-v.
[12] Ibidem, Notatka służbowa, Olsztyn 13 listopada 1973, k. 19.
[13] Ibidem, Notatka służbowa spisana z akt archiwalnych 7264/I, Olsztyn 24 września 1975, k. 20.
[14] Ibidem, Notatka służbowa, Olsztyn 23 września 1975, k. 21.
[15] Ibidem, k. 21-v.
[16] Ibidem, Notatka służbowa, Olsztyn 24 października 1978, k. 27.
[17] Ibidem, Plan zabezpieczenia pobytu delegacji MSZ PRL i Republiki Kuby, Olsztyn 14 listopada 1987, k. 41.
[18] Ibidem, Telefonogram KW 1785/79, k. 28.
[19] Ibidem, k. 28-v.
[20] Ibidem, Telefonogram KW 1794/79, k. 29.
[21] Zob. P. Kardela, Wiesław Gawinek (biogram), www.encyklopedia-solidarnosci.pl
[22] AIPN Bi, 065/235/1, Notatka służbowa z rozmowy przeprowadzonej z dyr. Gałeckim Planetarium, Olsztyn 24 maja 1982, k. 32.
[23] Ibidem, k. 32-v.
[24] Ibidem, Notatka służbowa z rozmowy odbytej z dyr. Planetarium Gałęckim w dniu 27 września 1983 r., Olsztyn 28 września 1983 r., k. 34.
[25] Ibidem, k. 34-v.
[26] P. P. Warot, Działania operacyjne Służby Bezpieczeństwa wobec lokalnej prasy podziemnej na przykładzie „Echa Mrągowa”, [w:] Wbrew partii i cenzurze... Media podziemne w PRL. Studia i artykuły, red. P. Kardela. P. P. Warot, T. Wolsza, Warszawa 2012.
[27] AIPN Bi, 065/235/1, Notatka służbowa dot. kontroli urządzeń „małej poligrafii” w Planetarium, Olsztyn, 23 września 1985, k. 38.
[28] Ibidem, k. 38-v.
Skomentuj
Komentuj jako gość