"Podczas gdy w krajach bloku wschodniego komuniści szkalowali gen. Andersa jako przedstawiciela „najczarniejszej reakcji” i wroga narodu polskiego, pozbawiając go zresztą obywatelstwa polskiego, w tym samym czasie za „żelazną kurtyną”, również za oceanem, były twórca Armii Polskiej na Wschodzie był osobą powszechnie szanowaną, której na każdym kroku okazywano wyrazy szczerej sympatii, a każde jego pojawienie się w miejscu publicznym było nie lada wydarzeniem. "- pisze dr Piotr Kardela
fot: wikipedia
Gen. Władysław Anders – zwycięski dowódca spod Monte Cassino i osoba chyba najzacieklej zwalczana przez komunistów w pierwszym okresie Polski Ludowej – był już tematem wielu cennych opracowań. Wśród nich są jednak i takie publikacje, które raz wydane, nie przebiły się do szerszego ogółu czytelników. Do tego typu wydawnictw zaliczyć można publikację Bogusława i Michała Polaków pt. „»Wybitnie wroga jednostka«. Komuniści przeciwko generałowi Władysławowi Andersowi 1943-1970. Wybór dokumentów” (Wydawnictwo Instytutu im. Gen. Stefana „Grota” Roweckiego, Leszno 2008). Wyjątkowość tej niewielkiej książeczki polega na zaprezentowaniu po raz pierwszy zawartości teczki z dokumentami obrazującymi inwigilację generała przez komunistyczny wywiad po II wojnie światowej, kiedy ten żył na emigracji. Z drugiej strony wydaje się, że Władysław Anders jest w dalszym ciągu postacią historyczną tak naprawdę nie do końca opisaną. Przy sporej liczbie znanych już i ocenionych faktów z jego bogatego życiorysu, są i takie, których nigdy nawet nie zasygnalizowano.
„Wybitnie wroga jednostka”
Publikacja Michała i Bogusława Polaków składa się ze wstępu i dwóch części z wyborem dokumentów. Całość uzupełniona jest materiałem ikonograficznym, stanowiącym fotokopie dokumentów z inwigilacji gen. Andersa, odbywającej się w ramach prowadzonego po 1945 r. przez komunistów agenturalnego rozpracowania o krypt. „Watażka”. We wstępie przedstawiono przegląd najgłośniejszych ataków komunistycznych na Władysława Andersa, mających swoje odzwierciedlenie w różnego rodzaju wydawnictwach okresu stalinowskiego i późniejszych. Polakowie wymienili napaści na byłego dowódcę 2. Korpusu zawarte w wydawanych w języku polskim prosowieckich biuletynach czasu II wojny światowej, prasie codziennej powojennej Polski, wydawnictwach zwartych, reportażach czy wspomnieniach. Konkretne działania w tym zakresie zostały przedstawione poprzez aktywność całego szeregu autorów – od Wandy Wasilewskiej i Jerzego Goldberga-Borejszy po Karola Małcużyńskiego. „Autorzy publikowanych tekstów – napisali Polakowie – to plejada zdrajców i renegatów bardzo różnej proweniencji”. Część pierwszą opracowania stanowią w większości wypisy z publikacji i nieznanych dotąd dokumentów, w których właśnie Andersa zajadle atakowano. Część druga to głównie dokumenty komunistycznego wywiadu. Z tej partii materiałów dowiadujemy się m.in., że Andersa po 1945 r., kiedy ten mieszkał i prowadził działalność niepodległościową nad Tamizą, inwigilowali liczni komunistyczni agenci. Wymienieni zostali choćby TW ps. „Ważny” (Hugo Hanke, premier rządu RP na uchodźstwie) czy TW ps. „Feliks” (Tadeusz F. Skarżyński, były oficer NSZ). W części drugiej publikacji przypomniano m.in. odbywający się w Londynie głośny proces o zniesławienie z 1960 r. wytoczony przez Andersa wydawcom ukazującego się we Francji pisma „Narodowiec”. Jak ustalili Polakowie, pozwani redaktorzy nie zawahali się wówczas korzystać z pomocy władz PRL, które umożliwiły sprowadzenie do Londynu świadków i dokumentów z Polski, podczas gdy świadek byłego dowódcy 2. Korpusu – zamieszkały w kraju gen. Juliusz Rómmel – paszportu nie otrzymał. Autorzy publikacji zwrócili uwagę na fakt, że inwigilowano nawet rodzinę zwycięskiego dowódcy spod Monte Cassino. Ustalili, że „istotną rolę w rozpracowaniu rodziny żony gen. Andersa [Ireny] odegrał wywiad sowiecki, prowadząc rozpoznanie na Ukrainie, w Austrii, USA i Kanadzie”. Ostatni dokument zamykający akta rozpracowania krypt. „Watażka” nosi datę 29 października 1970 r. „Wybitnie wroga jednostka” jest z pewnością lekturą obowiązkową dla tych wszystkich, którzy zajmują się emigracją polską po 1945 r., jak również analizą kolei życia byłego dowódcy 2 . Korpusu Polskiego.
Polscy kombatanci z Newark
Podczas gdy w krajach bloku wschodniego komuniści szkalowali gen. Andersa jako przedstawiciela „najczarniejszej reakcji” i wroga narodu polskiego, pozbawiając go zresztą obywatelstwa polskiego, w tym samym czasie za „żelazną kurtyną”, również za oceanem, były twórca Armii Polskiej na Wschodzie był osobą powszechnie szanowaną, której na każdym kroku okazywano wyrazy szczerej sympatii, a każde jego pojawienie się w miejscu publicznym było nie lada wydarzeniem. Przykładów na to można podać wiele. Świadczy o tym choćby przebieg wizyty Władysława Andersa i honory jakich doznał w amerykańskim mieście Newark w stanie New Jersey.
Leżące nieopodal Nowego Jorku miasto Newark to ważny ośrodek przemysłowy, zamieszkały przez przedstawicieli różnych narodowości. W latach pięćdziesiątych XX w. jedną z bardziej znaczących grup etnicznych byli tam Polacy i Amerykanie polskiego pochodzenia. Stara Polonia, osiadła w mieście przed wybuchem II wojny światowej, miała tu swoje liczne organizacje, stowarzyszenia, chóry, kluby sportowe, domy, polanki, gazety i programy radiowe. W momencie przybycia i osiedlenia się w mieście przedstawicieli nowej polskiej emigracji wojennej (byli żołnierze Września, żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, byli jeńcy niemieckich obozów koncentracyjnych i łagrów sowieckich), stara Polonia raczej nie wykazywała chęci przyjmowania nowoprzybyłych do swoich organizacji. Choć nie było to miłe dla „nowych”, tym właśnie sposobem strzeżono dostępu do wypracowanego latami wyrzeczeń pokaźnego majątku, jak też swojej kierowniczej roli w organizacjach staropolonijnych. Dlatego 27 lutego 1955 r. mieszkający w Newark i okolicy byli polscy żołnierze II wojny, stworzyli Koło Stowarzyszenia Polskich Kombatantów. Była to już trzydziesta piąta komórka SPK w Stanach Zjednoczonych, która to organizacja, posiadając zasięg ogólnoamerykański, istniała już od dwóch lat. Jej centrala znajdowała się na nowojorskim Manhattanie. Prezesem Zarządu Głównego SPK był wówczas major Stanisław Gierat – przedwojenny przywódca zapomnianego dziś blisko 190-tysięcznego ruchu młodowiejskiego w Polsce, wybitny działacz gospodarczy, w czasie II wojny – zwalczany przez ekipę gen. Sikorskiego – doradca polityczny gen. Andersa, a po 1945 r. już na emigracji, podobnie jak setki mu podobnych patriotów, osoba inwigilowana przez komunistyczny wywiad.
Zapoczątkowana i kontynuowana w następnych latach działalność niepodległościowa Koła SPK nr 35 w Newark niczym nie odbiegała od pracy kombatanckiej prowadzonej w innych dużych skupiskach polskich w Stanach Zjednoczonych. Organizowano zatem uroczyste obchody polskich świąt narodowych i rocznic zwycięskich bitew polskich. Zamawiano Msze za Ojczyznę. Kultywowano pamięć poległych towarzyszy broni, ale i wielkich Polaków, w tym szczególnie pogromcy bolszewików z 1920 roku – marszałka Józefa Piłsudskiego i dowódcy 2. Korpusu gen. Andersa. Przede wszystkim jednak byli żołnierze PSZ przypominali Amerykanom o krzywdzie Polski w powojennym świecie, braku niepodległości i komunistycznych prześladowaniach nad Wisłą. Na akademiach kombatanckich, obok flag amerykańskich, powiewały biało-czerwone sztandary, recytowano Mickiewicza i rozbrzmiewała muzyka Chopina. Z kolei na organizowanych przez Koło SPK manifestacjach antykomunistycznych na ulicach Newark zbierano podpisy pod petycjami słanymi potem do prezydenta USA, kongresmanów i senatorów, żądając przekreślenia Jałty. Byli żołnierze polscy, zajęci na co dzień pracą zarobkową, wprowadzili swoją organizację na członka Kongresu Polonii Amerykańskiej. Z myślą o zniewolonej ojczyźnie, najczęściej pod polskimi parafiami, rok rocznie organizowali zbiórki na kolegów-inwalidów żyjących w Niemczech, Anglii i we Włoszech, renowację polskich cmentarzy wojennych, Fundusz Oświaty Polskiej Zagranicą, Polski Komitet Imigracyjny w Nowym Jorku, polskie instytuty naukowe na obczyźnie (Piłsudskiego i Sikorskiego), repatriantów ze Wschodu, Muzeum Polskie w szwajcarskim Raperswilu czy w końcu na Fundusz Skarbu Narodowego będący podporą finansową kolejnych rządów RP na uchodźstwie.
Welcome Gen. Władysław Anders
Conqueror of Monte Cassino
Do kombatantów w Newark często przyjeżdżali z wizytą, najczęściej z odczytami o tematyce historycznej, polscy politycy emigracyjni, w tym także byli dowódcy wojskowi. Gen. Anders, jako niekwestionowany leader polskiego uchodźstwa niepodległościowego po 1945 r., pierwszy raz gościł w Newark 9 czerwca 1956 r., kiedy latem tego roku realizował turę objazdową po polskich skupiskach polonijnych Wschodniego Wybrzeża. Po tej wizycie, choć „niezłomni” stronili od kontaktów z „czynnikami peerelowskimi”, członkom Koła SPK zdarzało się przyjmować u siebie przybyszów z PRL-u – jesienią 1958 r. Newark odwiedził znany przedwojenny aktor Adolf Dymsza, a wiosną 1959 r. popularny podróżnik-dokumentalista, Tony Halik. Podobnych interesujących spotkań kombatanci mieli wiele. Najokazalszą jednak wizytą w mieście, prawdziwym świętem dla mieszkających w Newark Polaków, był wspomniany wcześniej przyjazd Władysława Andersa – wydarzenie z jesieni 1961 r., którego opisu trudno szukać w publikacjach poświęconych generałowi.
W organizację spotkania społeczności Newark z byłym dowódcą 2. Korpusu, obok polskich kombatantów, zaangażowały się władze miejskie z burmistrzem Leo P. Carlin`em na czele. Generał Anders przybył do miasta 29 października 1961 r. wprost z Waszyngtonu, gdzie spotkał się i rozmawiał z prezydentem Johnem F. Kennedym. Byłego dowódcę na lotnisku w Newark witał ówczesny prezes Zarządu Koła SPK nr 35 Eugeniusz Ukryn, wychowanek Korpusu Kadetów, były uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r., po zwolnieniu z oflagu niemieckiego żołnierz Kompanii Wartowniczych na terenie Niemiec, przybyły do USA w 1949 r. W uroczystościach na cześć zwycięskiego dowódcy spod Monte Cassino, których kulminacyjnym momentem był okazały bankiet w ratuszu miejskim, uczestniczyło obok burmistrza Newark wielu przedstawicieli amerykańskiej administracji stanowej i cała rzesza urzędników miejskich. Co znamienitsi Amerykanie weszli w skład Komitetu Honorowego Bankietu na część generała. Burmistrz Carlin odpowiednio wcześniej ogłosił specjalną proklamację, w której dzień przyjazdu Andersa do miasta ustanowił Dniem Polskim w Newark. Przyjazd polskiego generała uczczono w sposób dotąd niespotykany. 29 października władze miejskie przemianowały jeden z centralnych placów w Newark na „Gen. Anders Square”, a główną ulicę na „Monte Cassino Avenue”. Podczas pobytu Andersa w Newark na miejskim ratuszu przechodnie mogli podziwiać wielki transparent „Welcome Gen. Władysław Anders Conqueror of Monte Cassino – May 1944” (Witamy Gen. Władysława Andersa zdobywcę Monte Cassino – maj 1944”. Na bankiecie ku czci Andersa obecni byli członkowie amerykańskiego Kongresu z New Jersey: Peter W. Rodino i Hugh J. Addonizio, którzy w swych przemówieniach podkreślali historyczne znaczenie dla walk aliantów we Włoszech zwycięskich bitew 2. Korpusu. Gen. Władysław Anders w wygłoszonym przemówieniu zwracał się do swych podkomendnych w prostych żołnierskich słowach, mówiąc głównie o konieczności kontynuacji walki o niepodległość Polski. Wielu tych, do których mówił, miało na piersiach order wojenny Virtuti Military. Po wyjeździe Andersa z Newark Amerykanie byli pod jego wielkim wrażeniem. Miejscowa prasa rozpisywała się o wizycie polskiego generała w samych superlatywach. Także członkowie Koła SPK uważali pobyt Andersa w Newark za swój wielki sukces organizacyjny i propagandowy. Sam Władysław Anders po opuszczeniu Newark odwiedził jeszcze kilka ośrodków kombatanckich Wschodniego Wybrzeża, a następnie udał się do Nowego Jorku, gdzie władze SPK przed odlotem do Europy zorganizowały mu pożegnalne spotkanie w reprezentacyjnym lokalu Fundacji Kościuszkowskiej na Manhattanie.
W jaki sposób byli podkomendni gen. Andersa oceniali jego pobyt w USA, świadczy list pierwszego prezesa Koła SPK nr 35 do swego byłego dowódcy. Józef Kubiak, bo o nim mowa, służbę wojskową w II RP odbył w kawalerii, potem pracował w cywilnej służbie bezpieczeństwa na ziemiach północno-wschodnich Polski (Nowogródek i Lida), w czasie II wojny trafił do Starobielska, a potem łagrów syberyjskich, by dołączyć następnie do tworzącej się Armii Polskiej. Potem jako żołnierz 2. Korpusu był uczestnikiem całej kampanii włoskiej. Po zakończeniu działań wojennych, po krótkim pobycie w Anglii, wyemigrował do USA. Kubiak 6 listopada 1961 r., będąc już wiceprezesem Zarządu Głównego SPK w Nowym Jorku, tak pisał do Władysława Andersa: „Wielce Szanowny Panie Generale. Nie mogąc wziąć udziału w poniedziałkowym pożegnalnym zebraniu w Fundacji Kościuszkowskiej, zorganizowanym przez Zarząd Główny SPK, pragnę tą drogą wyrazić Panu Generałowi moje gorące podziękowania za trudy poniesione przy objeździe naszych ośrodków kombatanckich. Szczególnie serdecznie dziękuję Panu Generałowi za odwiedzenie mojego Koła macierzystego [SPK] w Newark, którego byłem założycielem i kilkuletnim prezesem. Przemówienie, jakie wygłosił Pan Generał na bankiecie w Newark, było bardzo na czasie i zostało mile przez obecnych przyjęte. Na podstawie sprawozdań, jakie napływają z Kół, pozwolę sobie stwierdzić, że wizyta Pana Generała w Stanach Zjednoczonych ożywiła naszą Brać kombatancką i wzbudziła nadzieję na lepsze »Jutro«. Osobiście jestem przekonany, że to ożywienie odbije się dodatnio na pracy organizacyjnej naszego stowarzyszenia”.* * *
Takich nieznanych epizodów z biografii gen. Władysława Andersa w odniesieniu do jego losów emigracyjnych można jeszcze podać wiele. Tak samo mało znana jest aktywność tysięcy byłych żołnierzy polskich na emigracji w Stanach Zjednoczonych po zakończeniu II wojny światowej, często osób przez lata – podobnie jak ich dowódca – inwigilowanych przez komunistyczny wywiad. Niżej podpisany opracowuje monografię SPK w USA, gdzie wszystkie te kwestie zostaną niebawem szczegółowo zaprezentowane.
Skomentuj
Komentuj jako gość