Większość frakcji w niemieckim Bundestagu opowiedziała się podczas zeszłotygodniowej debaty za kontynuacją po roku 2011 lustracji wysokich rangą pracowników służby publicznej pod kątem współpracy z komunistyczną bezpieką w dawnej NRD. Jak można się było spodziewać przeciwni dalszej lustracji są tylko postkomuniści. Czytaj komentarz Piotra Semki. Specjalnie dla portalu "Debata"
fot. z filmu "Życie na podsłuchu",Dystr.-Monolit
"W państwie prawa istnieje prawna zasada przedawnienia" - argumentowała posłanka Lewicy Lukrezia Jochimsen, przedstawicielka jednej z niewielu niemieckich partii sprzeciwia się lustracji. Z końcem przyszłego roku wygasa zapis ustawy o aktach NRD-owskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa (Stasi), zgodnie z którym osoby pełniące kierownicze stanowiska w służbie publicznej, ministrowie federalni i krajów związkowych, sędziowie i wysocy rangą działacze sportowi mogą być lustrowani pod kątem współpracy ze Stasi. Niemieccy chadecy i liberałowie zdecydowanie sprzeciwiają się „grubej kresce” i końcu rozliczeń z reżimem Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED). Bernhard Kaster z CDU przekonywał, że celem ustawy lustracyjnej była "budowa zaufania" oraz "samooczyszczenie parlamentu". Chadecy proponują po raz kolejny prześwietlenie członków Bundestagu pod kątem współpracy ze komunistyczną służbą bezpieczeństwa Stasi. "Ludzie, którzy szpiegowali i zdradzali swój naród, nie powinni być dziś posłami" - mówił Kaster. "Musimy kontynuować rozliczenie tego najgorszego rozdziału historii reżimu bezprawia i przeciwstawiać się każdej próbie jego bagatelizowania" - przekonywał chadecki polityk.
"Nie może być mowy o oddzieleniu przeszłości grubą kreską" - mówił z kolei Reiner Deutschmann z FDP. Najciekawszy jednak jest fakt poparcia lustracji przez niemiecką socjaldemokrację. Przedstawiciel lewicy Wolfgang Thierse opowiedział się za wydłużeniem możliwości lustracji poza 2011 r. "Kto raz nadużył władzy nad człowiekiem, nie powinien otrzymać władzy po raz kolejny - dodał. - Ludzie powinni mieć pewność, że osoby na wysokich stanowiskach w polityce, administracji, wymiarze sprawiedliwości, armii i w sporcie nie nadużyli w przeszłości swej władzy". Według SPD Urząd Pełnomocnika ds. Akt Stasi powinien kontynuować swoją pracę. Piotr Semka w komentarzu dla portalu "Debata" mówi, że nie wiadomo jak przebiegnie samo głosowanie w Bundestagu. Istotna jest jednak sama dyskusja, która toczy się w parlamencie. "Debata jaka toczy się w Bundestagu pokazuje nieporównywalnie bardziej poważne traktowanie lustracji w Niemczech niż to z jakim mamy do czynienia w Polsce. W naszym kraju, w przeciwnieństwie do Niemiec, które w np. Rostocku mają "Miejsce pamięci", nawet nie stworzono możliwości by obywatele mogli zobaczyć jak wyglądały cele, w których SB przesłuchiwała opozycjonistów".
Według publicysty Rzeczpospolitej różnica między politykami polskimi a niemieckimi w podejściu do rozliczenia przeszłości jest widoczna w komentarzach po filmie "Towarzysz generał" o generale Jaruzelskim. " Jeżeli całe środowisko Gazety Wyborczej z ogniem w oczach broni Jaruzelskiego jak niepodległości, natomiast autorów filmu nazywa "pisowcami", to pokazuje jaka demoralizacja doknęła niektórych ludzi z obozu Solidarności" mówi "Debacie" Semka. Warto przypomnieć, że w graniczącym z Polską landzie Brandenburgia w ostatnich miesiącach ujawniono kilka przypadków współpracy obecnych polityków Lewicy z komunistyczną Stasi. Na początku grudnia premier Brandenburgii Matthias Platzeck zapowiedział przeprowadzenie lustracji wszystkich posłów landtagu. Powołano również krajowego pełnomocnika ds. akt Stasi. Niemiecka nowelizacja ustawy w sprawie wydłużenia lustracji do 2016 r. może zostać uchwalona jeszcze przed letnią przerwą wakacyjną.
PAP/Ł.A
Skomentuj
Komentuj jako gość