W Hiszpanii wybuchła polemika w związku z ujawnieniem przez Sąd Najwyższy ponad 50 tysięcy stron dokumentacji dotyczącej wielkiej afery korupcyjnej znanej pod nazwą „caso Guertel”. Afera dotyczy działającej od ponad 10 lat siatki korumpującej polityków i urzędników związanych z największą, obecnie opozycyjną prawicową Partią Ludową (PP).
Śledztwo w tej sprawie rozpoczął w lutym ub. roku sędzia Sądu Krajowego, Baltazar Garzon, w wyniku oskarżenia wniesionego pod koniec 2007 r. przez byłego radnego PP w regionie Madrytu, Jose Luisa Penasa.
Dla dobra sprawy, dochodzenie objęto tajemnicą. W październiku 2009 r. Sąd ujawnił 1/3 akt, a dopiero teraz udostępnił resztę dokumentacji, ujawniając nowe dowody przestępstw dotyczących działalności organizacji kryminalnej, na czele której stał Francisco Correa, alias „Don Vito”. Wraz z kilkoma „zaufanymi” osobami, w tym Alvaro Perezem, alias „El Bigotes” (Wąsacz), Pablo Crespo, galicyjskim politykiem PP i Antoine Sanchezem zbudował ogromny „konglomerat biznesowy” w celu pozyskiwania funduszy publicznych od niektórych urzędów miast i regionów autonomicznych rządzonych przez prawicę, jak Madryt, Walencja czy Galicja. Celem było także omijanie uregulowań prawnych w dziedzinie urbanistyki i ochrony środowiska, ograniczających możliwości biznesowe siatki w sektorze nieruchomości.
Tylko w regionie Madrytu przeprowadzono śledztwo w sprawie ponad 500 przyznanych kontraktów publicznych.
Francisco Correa stał się osobą wpływową w PP po wybraniu go przez byłego prawicowego premiera Hiszpanii, Jose Marię Aznara, do organizowania mityngów, inauguracji, prezentacji i innych imprez partyjnych.
Aby otrzymywać korzyści i przywileje kierowana przez Correę siatka przykupywała wysoko postawionych urzędników związanych z PP i dawała im drogie prezenty – samochody, markowe ubrania, luksusowe zegarki, a nawet opłacała wesela i podróże poślubne do egzotycznych krajów.
Wiadomo, że obecny deputowany z ramienia PP, Martin Vasco otrzymał kilkanaście biletów samolotowych, i opłacono mu podróż z narzeczoną do Polinezji i Stanów Zjednoczonych, o wartości w sumie ok. 350 tys. euro.
W latach 1999-2007 organizacja zebrała i podzieliła między swoich współpracowników i urzędników ok. 27 mln euro.
Siatka działała poprzez liczne firmy – przykrywki, co pozwalało uniknąć oskarżeń o faworyzowanie w milionowych przetargach tylko jednej grupy. Każda z tych firm prowadziła podwójną księgowość, mając tzw. „kasę B”, z której środki służyły do przekupywania polityków. Z akt sprawy wynika, że ilość gotówki była tak duża, iż organizacja nabyła do jej liczenia kilka maszyn bankowych.
Wśród oskarżonych o korupcję znajdują się osoby bliskie obecnemu liderowi PP, Mariano Rajoy’owi, jak Luis Barcenas, były skarbnik PP.
Zgodnie z deklaracjami policji, skarbnik PP, Luis Barcenas otrzymał za pośrednictwo w partii na rzecz przyznania intratnych kontraktów konstrukcyjnych firmom- przykrywkom ponad 1, 3 mln euro „prowizji”. Wśród podejrzanych o pośredniczenie na rzecz organizacji znajdują się także były sekretarz ds. organizacji PP, Pablo Crespo, były sekretarz generalny PP, Javier Arenas, były burmistrz Pozuelo (koło Madrytu), Jesus Sepulveda, obecny premier lokalnego rządu Walencji Francisco Camps i wielu innych polityków prawicy.
Organizacja Francisca Correa prała brudne pieniądze za granicą – miała powiązania z jedenastoma firmami w sześciu krajach – w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwajcarii, Kolumbii i Panamie.
Przywódcy siatki, podejrzewając o prowadzeniu przeciwko nim śledztwa, opłacali „informatora” w policji i sądzie, zniszczyli dokumentację i materiał informatyczny, sprzedali firmy - przykrywki oraz zakontraktowali kancelarię adwokacką do opracowania „strategii obrony”.
„Don Vito” przygotowywał ucieczkę do Panamy, kiedy został aresztowany.
Jego współpracownikom zarzuca się oszustwa podatkowe, przekupstwo, wykorzystywanie wpływów politycznych dla osiągania korzyści osobistych i utworzenie nielegalnej organizacji.
Grażyna Opińska
Pracowała 12 lat dla PAP z Hiszpanii.Free lancer
Skomentuj
Komentuj jako gość