Przyznam, że jestem trochę zniesmaczony licznymi komentarzami naszych publicystów i polityków, którzy wpierw stadem tłumaczyli nam dlaczego Donald Trump przegra wybory a teraz tak samo zgodnie tłumaczą dlaczego wygrał. Cytują sami siebie i utwierdzają się w przekonaniu o własnej znajomości świata. O ile jeszcze czasem powołają się na kogoś z USA – najczęściej z otoczenia Hilary Clinton – to już wcale nie sięgają do opinii Rosjan. Jest to o tyle ciekawe, ze właśnie szykuje się nowe rozdanie kart pomiędzy USA i Rosją, w którym nam będzie przypisana rola blotki. Wobec takiego obrotu rzeczy postanowiłem oddać głos Aleksandrowi Duginowi. Jak ktoś jeszcze nie wie to przypomnę, że jest to rosyjski polityk, dawny opozycjonista, teraz ideolog przez wielu, trochę na wyrost, uważany za kogoś czyj głos ma wpływ na kierunki polityki rosyjskiej. Jest objęty zakazem wjazdu do Unii Europejskiej. Zobaczmy co on ma do pwiedzenia.
Adam Kowalczyk - (tekst Dugina zaczerpnąłem z Xportal)
Zwycięstwo Trumpa
W trakcie ostatnich dni trudno mówić poważnie o czymś innym, niż oszałamiające zwycięstwo Donalda Trumpa i bolesna porażka protegowanej globalizmu, Hillary Clinton, w amerykańskich wyborach. To wydarzenie jest tak ważne dla całego porządku światowego, że można je analizować z przeróżnych perspektyw. Wszystko jest tak nasycone różnymi znaczeniami, że nie wiadomo od czego zacząć…
Wzlot Trumpa po pierwsze i najważniejsze kładzie kres światu jednobiegunowemu. Trump bezpośrednio odrzucił hegemonię Stanów Zjednoczonych zarówno w jej łagodnej formie, na którą nalega Council of Foreign Relations, oraz w radykalnej odmianie, której żądają neokonserwatyści. W tych wyborach dwa główne globalistyczne think-tanki działały na rzecz kandydatury Clinton i poniosły porażkę. Oznacza to, że unilateralny świat jest likwidowany nie tylko pod naciskiem innych państw, ale także od wewnątrz. Narody i państwa całego świata mogą wziąć głęboki oddech. Ekspansja globalizmu została zahamowana w samym jego centrum. Nowy wielobiegunowy świat oznacza, że także USA pozostaną jednym z biegunów porządku światowego, potężnym i ważnym, ale nie jedynym – i co ważniejsze, nie żądającym wyjątkowości.
Putin, stojący w awangardzie wysiłków na rzecz wielobiegunowości, do tego doprowadził. 8 listopada 2016 roku był najważniejszym zwycięstwem Rosji i jego osobistym. Nie ma alternatywy dla ładu wielobiegunowego, a my nareszcie możemy tworzyć architekturę tego nowego ładu światowego – nie poprzez wojnę, ale pokój. To wkład Trumpa.
Zwycięstwo Trumpa pokazuje, że istnieją dziś dwie Ameryki, czy raczej, dwie wersje Stanów Zjednoczonych: USA Clintonów i USA Trumpa. Ameryka Trumpa jest tradycyjna i konserwatywna, zdrowa i warta szacunku. Ta Ameryka powiedziała wyraźne „nie” globalizmowi i ekspansji ideologii liberalnej. To jest prawdziwa Ameryka, Ameryka realizmu, która wybrała swojego prezydenta i nie uległa fałszywej propagandzie globalistycznych, liberalnych mediów. To oznacza więcej niż tylko kompletną porażkę niemal wszystkich wielkich sieci i korporacji medialnych, poza LA Times, który inaczej niż wszyscy celnie przewidział zwycięstwo Trumpa. Oznacza to pojawienie się nowej sfery informacyjnej, której symbolem jest InfoWars Alexa Jonesa, które stały się najpotężniejszym źródłem prawdziwych informacji w Stanach i którego publiczność gwałtownie wzrosła do 20 000 000 w ciągu kilku dni i przekroczyła liczbę widzów wysokobudżetowych telewizji. To nie tylko moc przekonań, taka jest siła prawdy. W swym naleganiu, że prawda ma znaczenie, Alex Jones wyraża pozycję prawdziwej Ameryki, tej Ameryki która zobaczyła swoją pełną reprezentację w Trumpie. Ponad połowa populacji USA wierzy tylko w siebie, nie w kłamliwą liberalną propagandę globalistycznych, ponadnarodowych elit. To wspaniałe wieści. Z tą Ameryką trzeba podtrzymywać dialog. Z cienia wyłoniła się druga Ameryka, której symbolicznymi źródłami informacji są teraz LA Times i telewizja internetowa Alexa Jonesa.
Alex Jones ujmuje to prosto: zwycięstwo Trumpa to początek amerykańskiej rewolucji. Naród obala ponadnarodową elitę. To jest świt walki narodowowyzwoleńczej. Rząd światowy rozluźnił swój chwyt na gardle USA i od tej pory Ameryka znajduje się w tej samej sytuacji, co wszystkie inne państwa zaangażowane w tę samą walkę narodów, kultur i tradycji przeciwko maniakalnej, liberalnej sekcie globalistów. Dziś wszyscy solidaryzujemy się z narodem amerykańskim.
Po tych wyborach powinniśmy odrzucić prosty anty-amerykanizm, który był zasadny gdy USA rządzili globaliści, lecz teraz byłby nie na miejscu. Jeśli Ameryka, jak obiecał Trump, skupi się na swoich sprawach wewnętrznych i zostawi ludzkość w spokoju, nie ma już powodu by jej nienawidzić.
Mimo wszystko, to nie Ameryka, tylko elity agresywnie wtłaczały ludzkości nienaturalne, odrzucające i destruktywne „wartości”, niewoliły państwa, siały terror i chaos pod przebraniem „demokracji”, rozlały oceany krwi i najeżdżały suwerenne państwa. Trump nie należy do tej elity. Nie jest jednym z nich. To oznacza, że będzie wspierał inne wartości – konserwatywne, amerykańskie i chrześcijańskie. Jego polityka względem reszty świata będzie inna.
Europejscy liberałowie stracili swe oparcie. Gdy będą dzwonili do Waszyngtonu by żałośnie pytać, gdzie i kiedy urządzić kolejną gej-paradę, Merkel czy Hollande usłyszą teraz suchą i ostrą amerykańską odpowiedź: „Idźcie do diabła”.
Globalistyczna sieć niezliczonych „organizacji pozarządowych” i zagranicznych agentów w Rosji straci poparcie jeszcze bardziej. Jeśli chcą pomóc Ameryce Trumpa, mogą jechać do USA i pracować niestrudzenie. Nie będzie już więcej funduszy na obrzucanie błotem i degradowanie innych kultur i tradycji. W przeciwieństwie do Clinton, Trump nie uważa LGBT, feminizmu i postmodernizmu za ostatnie słowo postępu, ale za chorobę. Teraz będą w stanie uzyskać od Ameryki co najwyżej leczenie swoich perwersji. Fundacja Sorosa, już zdelegalizowana w Rosji, najwyraźniej także w USA zostanie niedługo rozpoznana jako rozsadnik ekstremizmu. Wszystko to i wiele więcej to dzieło Donalda Trumpa.
Ktoś odpowie, że przeceniamy Trumpa. Wczoraj prychali na nas, gdy przewidywaliśmy jego zwycięstwo. Dziś nadszedł nasz czas. Otworzyło się okno możliwości. Jeśli go nie wykorzystamy, będziemy mogli winić tylko siebie.
Aleksander Dugin
Skomentuj
Komentuj jako gość