Prokuratura Okręgowa w Olsztynie umorzyła postępowanie w sprawie prezesa spółki z Gutkowa zajmującej się robotyzowaniem i automatyzowaniem procesów produkcyjnych, należącej do Krzysztofa Kamińskiego. Sprawa zaczęła się w czerwcu 2018 roku i stała się głośna, gdyż wówczas Kamiński był pełnomocnikiem wojewody warmińsko-mazurskiego do spraw rozwoju gospodarczego regionu. Po wszczęciu śledztwa zrezygnował z tej funkcji. Tak długie śledztwo omal nie doprowadziło do upadku spółki. Kamiński podejrzewa, iż śledztwo trwało tak długo z powodów politycznych.
Śledztwo wszczęto na skutek doniesienia brata Stanisława Kamińskiego i wówczas wspólnika spółki Alnea. Twierdził on, iż Krzysztof oszukał fiskusa podając nieprawdziwe dane co do kosztów budowy hali produkcyjnej oraz skorumpował pracownika spółki z Pruszkowa, by uzyskać od niego informacje o warunkach przetargu, w którym miała wystartować firma Alnea.
Śledztwo utrudniło działanie spółki Alnea. Na nic się zdały skargi prezesa Kamińskiego do Prokuratora Generalnego i do sądu na opieszałość olsztyńskiej prokuratury. Prokurator Okręgowy w Olsztynie Cezary Fiertek na pytanie portalu debata.olsztyn.pl o przyczyny tak długo prowadzonego postępowania, tłumaczył to brakiem wyników kontroli ze strony Krajowej Administracji Skarbowej. KAS wszczął kontrolę w spółce Alnea dopiero po moich pytaniach do szefostwa fiskusa i artykule na ten temat. Drobiazgowa kontrola inspektorów KAS nie potwierdziła zarzutów Stanisława Kamińskiego.
- Śledztwo zostało umorzone 28 października br. - poinformował mnie Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Krzysztof Stodolny. „Śledztwo w sprawie doprowadzenia Skarbu Państwa do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie nie niższej niż 210.680,00 zł., w postaci zwrotu nienależnego podatku VAT, na skutek wprowadzenia w błąd pracowników Urzędu Skarbowego, przy pomocy dokumentów zawierających poświadczające nieprawdę dane podatkowe odnośnie kosztów inwestycji polegającej na budowie hali produkcyjnej w Stawigudzie, czym działano na szkodę Skarbu Państwa - wobec uznania, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”. Natomiast w sprawie korupcji w zamian za ustawianie przetargu prokurator umorzył śledztwo „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego”.
Poniżej rozmowa z Krzysztofem Kamińskim.
K. Kamiński: „Muszę walczyć z wymiarem (nie)sprawiedliwości”
- Okazuje się, że mówił pan prawdę w czerwcu 2018 roku, że donos był zemstą pana brata Stanisława?
Krzysztof Kamiński: Wszystkie oskarżenia były po prostu pomówieniami, niepopartymi żadnymi dowodami. Brat urządził sobie zabawę moim kosztem, ale i kosztem podatnika. Przecież kontrola skarbowa zaangażowała na 10 miesięcy 5 urzędników w Urzędzie Skarbowym, a w postępowanie prokuratorskie zaangażowani byli Policjanci (około 7 osób), prokuratorzy, a także zapłacono za opinię biegłego w tej sprawie. Te koszty poniósł Skarb Państwa, a więc my wszyscy. Z pism sądowych wynika także, że Stanisław Kamiński dopuścił się wprowadzenia do obrotu prawnego pustych faktur, z których do tej pory nie rozliczył się ze Spółką (łączne jego długi względem Spółki to obecnie kwota około 300 tysięcy zł), ale prawdopodobnie także ze Skarbem Państwa.
- Wysłałem do Pana brata prośbę o skomentowanie umorzenia śledztwa i zapytałem, czy będzie skarżył do sądu to umorzenie, ale nie odpowiedział.
KK: Nie wiem w tej sprawie wszystkiego, gdyż nie mam wglądu do akt sprawy. Dlaczego Prokuratura odmawia mi tego dostępu? Nie mam pojęcia. Mogę tylko domniemywać, że akta sprawy są na tyle niekorzystne dla Stanisława Kamińskiego oraz możliwe, że dla Prokuratury, że znając moją nieustępliwość i skuteczność nie chcą mi dać materiału do ręki, który mógłby posłużyć za podstawę zgłoszenia nieprawidłowości, jakie możliwe że wystąpiły w śledztwie oraz zgłoszenia pozwu o ochronę dóbr osobistych oraz o odszkodowanie. Oczywiście są to moje domysły, których nie zweryfikuję dopóki nie będę mógł przejrzeć akt tej sprawy. Nadmienię, że w obecnej sytuacji ja
oraz Spółka potencjalnie jesteśmy poszkodowanymi, gdyż te prawie 5 lat walki o dobre imię odcisnęło się na moim biznesie, ale i na mnie osobiście.
- Dlaczego Pana zdaniem to śledztwo tak długo trwało (prawie 4 lata), co się na to złożyło?
KK: Nie mam pojęcia. Są to moje dywagacje, ale wg mnie w tej sprawie mogły być naciski polityczne. Wiele osób ze środowiska prawicowego mówiło mi wprost, że to postępowanie to moja kotwica, która na przykład spowodowała, że nie zostałem Prezesem Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Pani Prokurator Katarzyna Giecko, która zajmowała się tą sprawą poprzednio, nie chciała w ogóle ze mną rozmawiać. Pan Prokurator Okręgowy Cezary Fiertek także odmówił mi spotkania i rozmowy. Pan Prokurator Krzysztof Stodolny w pismach do Pana mijał się z prawdą. Nie wydaje mi się przypadkiem, że sprawa była tak długo w Prokuraturze, a przecież przepisy nakazują zamknięcie postępowań w ciągu 1 roku od ich wszczęcia. Swoją drogą wiem, że Pani Giecko bardzo szczegółowo monitorowała kontrolę skarbową prowadzoną przez Urząd Skarbowy. Kontrola była nader drobiazgowa. Jako przykład mogę podać, że przy obrotach na poziomie kilku
milionów złotych sprawdzano nawet najmniejsze faktury kosztowe. Na przykład weryfikowano, czy była podstawa do zakupu silnika do bramy przesuwnej za 500 zł. Szacuję, że obsługa kontroli skarbowej kosztowała moją firmę około 25 tysięcy zł. Z wieloma osobami rozmawiałem i wiem, że kontrole nie są prowadzone aż tak drobiazgowo, jeśli nie ma nacisków, np. ze strony prokuratury. Ale ostatecznie udało mi się wykazać, że nigdy nie oszukiwaliśmy Skarbu Państwa. Przy czym dodam, że współpraca z Urzędem Skarbowym przebiegała dobrze. Oprócz drobiazgowości kontroli muszę przyznać, że Urząd Skarbowy wykazał się dużą autonomią i nie dał się sprowokować
Prokuraturze. Wyniki końcowe kontroli są rzetelne i niepodważalne.
- Jakie problemy w funkcjonowaniu Pana firmy spowodowało tak długie postępowanie?
KK: No cóż. Największy problem to oczywiście utrata kontraktów. Firma, z którą prowadziliśmy biznes całkowicie wycofała się ze współpracy z nami. Szacuję, że Spółka straciła na tym wiele milionów obrotu i duże zyski. Tutaj będziemy z prawnikami analizować sprawę, czy nie pozwać Skarbu Państwa o odszkodowanie z tytułu utraconych korzyści. Dodatkowo sprawa prokuratorska jest do dzisiaj wykorzystywana w sposób instrumentalny przez Prawnika mojego Brata, Mecenasa Andrzeja W., który w toku różnych postępowań cywilnych powiela nieudowodnione zarzuty, dotyczące wzajemnych rozliczeń mojej osoby oraz Spółki z bratem. Biorąc pod uwagę czas trwania postępowania, ma On możliwość instrumentalnego wykorzystywania samego faktu wszczęcia postępowania, co z premedytacją czyni. Przy czym podkreślam że tak naprawdę to On jest tutaj stroną atakującą, a nie mój brat, gdyż przed sądami wypowiadał się, że to on „ma roszczenia do Pana Krzysztofa Kamińskiego, na wiele milionów”, a nie jego klient. Na marginesie: sądy w ogóle nie zwracają uwagi na tego typu sformułowania, a przecież powinno to się spotkać z krytyką sądu i zawiadomieniem korporacji adwokackiej o nieprawidłowym zachowaniu Pana Mecenasa podczas rozpraw. Pytanie tylko, czy przyniosłoby to jakikolwiek skutek, gdyż osobiście wysyłałem zawiadomienie do adwokatury o nękaniu świadków przez Mecenasa W. podczas rozpraw. Zero odzewu…
Jest jeszcze druga, w mojej ocenie, budząca wątpliwości sprawa: wszystkie procesy prowadzone w Sądzie Okręgowym w Olsztynie, w V Wydziale Gospodarczym przegrywamy.
Ojciec pełnomocnika brata, był wieloletnim sędzią tego wydziału. Natomiast większość naszych spraw trafia w ręce sędziego Wiesława Kasprzyka, wieloletniego sędziego Sądu Okręgowego i wychowanka właśnie ojca mecenasa W. Pikanterii dodaje sprawie fakt, że Ojciec Mecenasa W. był wieloletnim prezesem olsztyńskiego oddziału Iustiti, a Sędzia Kasprzyk jest członkiem tego stowarzyszenia do dzisiaj, co wynika z jego oświadczenia. Dziwnym trafem wszystkie sprawy rozpatrywane przez Sędziego Kasprzyka przegrywamy. I to w momencie gdy w wydziale pozostaje wielu innych sędziów mogących poprowadzić sprawę. Nic nikomu nie zarzucam, to moje dywagacje ale należy zadać pytanie otwarte, dla dobra instytucji wymiaru sprawiedliwości, czy pozostaje wskazanym ażeby osoby, które jednak pozostają ze sobą wzajemnie w tak bliskich relacjach pozostawały umocowane w tak wielu postępowaniach jednocześnie. Tym bardziej, że, jeśli sprawa trafia do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, to tam sąd przyznaje nam rację wskazując duże błędy w orzeczeniach Sądu Okręgowego. Jednakże jeśli sprawa jest rozstrzygana w Sądzie Rejonowym w Olsztynie, to apelacja trafia… w ręce sędziego Kasprzyka. I oczywiście, wyrok II instancji jest prawomocny, chociaż budzi wielkie zdziwienie wieloletnich adwokatów. W kodeksie postępowania cywilnego jest podane wprost, że w sprawach w których sędzia pozostaje z jedną ze stron w takim stosunku prawnym, który mógłby oddziaływać na przebieg postępowania - ten winien się wyłączyć. Czułbym się pewniej, jeżeli sprawę prowadziłby sędzia o młodszym stażu, który nie mógł pozostawać w relacjach towarzyskich z rodziną pełnomocnika brata.
_________________________________________________________________________________________________________________________________________
Wesprzyj „Debatę”, wolno słowo na Warmii i Mazurach
Po raz pierwszy zwracamy się do naszych Czytelników i Przyjaciół z prośbą o wsparcie, aby kontynuować wydawanie miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl. Oprócz Państwa datku można nas też będzie wesprzeć w 2022 roku poprzez odpis 1% podatku dochodowego od osób fizycznych. W tym roku bowiem Fundacja Debata, wydawca miesięcznika „Debata” i portalu debata.olsztyn.pl, otrzymała status Organizacji Pożytku Publicznego. Nr konta bankowego Fundacji „Debata”: 26 24 90 0005 0000 4500 1354 7512. KRS: 0000 337 806.. Adres: 10-686 Olsztyn, ul. Boenigka 10/26. Dalsze ukazywanie się „Debaty” w Państwa rękach.
_________________________________________________________________________________________________________________________________________
Jakiś czas temu właśnie sędzia Kasprzyk nakazał Spółce opuścić pomieszczenia, które wybudowałem nakładem 2 milionów złotych, a które od 5 lat są ciągle współwłasnością brata. Oznaczać to może upadek firmy oraz wielomilionowe straty moje oraz moich kontrahentów. Dlatego właśnie postępowanie musi się toczyć w sposób nie dający podstaw do żadnych podejrzeń co do bezstronności sądu.
Przy czym w 2017 roku razem z Żoną złożyliśmy wniosek o zniesienie współwłasności tej nieruchomości i przyznanie jej nam oraz wyznaczenie kwoty, jaką mielibyśmy zapłacić bratu za jego część udziału w nieruchomości. I tu właśnie sprawa prokuratorska zaczęła mieć znaczenie, gdyż Sąd … zawiesił postępowanie znoszące współwłasność do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez Prokuraturę. Do dzisiaj postępowanie znoszące współwłasność nie zostało odwieszone, pomimo umorzenia sprawy w Prokuraturze. Przypadek?… Zatem dochodzenie prokuratorskie spowodowało, że prawnik mojego brata, mecenas Wasilewski uzyskał wyrok na mocy którego może zażądać opuszczenia pomieszczeń przez moją firmę, wybudowanych z moich pieniędzy … Jak więc widać, zamiast rozkręcać firmę, muszę walczyć z wymiarem (nie)sprawiedliwości. Takie są efekty postępowania Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
- Wszczęcie postępowania spowodowało Pana rezygnację z funkcji pełnomocnika Wojewody Warmińsko-Mazurskiego. Czy po jego umorzeniu Wojewoda przywróci Pana do obowiązków pełnomocnika?
KK: Cóż, ani już o tym nie myślę, ani za tym nie tęsknię. To było duże zobowiązanie, którego nie pozwolono mi kontynuować. Uważam, że Urząd Wojewódzki zrobił duży błąd pozbywając się mnie wtedy. W tamtym czasie byłem mocno oddany sprawom społecznym. Dzisiaj te cechy mojego charakteru kanalizuję w innych obszarach działalności: wraz z innymi przedsiębiorcami założyliśmy Stowarzyszenie Wspierania Przedsiębiorczości na Warmii, Mazurach i Powiślu INCEPTUM, współpracujemy z Urzędem Marszałkowskim nad powołaniem nowej regionalnej inteligentnej specjalizacji Zielona Automatyzacja i Cyfryzacja, realizuję się po prostu w innych obszarach, które też są ważne i mogą poprawić jakość życia mieszkańców naszego regionu. Jak się więc okazuje, nie stanowisko decyduje o skuteczności działań, ale wola walki.
Rozmawiał Adam Socha
Już po autoryzacji wywiadu Sąd Rejonowy w Olsztynie II Wydział Karny 16 grudnia br uwzględnił skargę Krzysztofa Kamińskiego na umorzenie śledztwa prokuratury w sprawie ukrywania przez Stanisława Kamińskiego przed nim dokumentacji budynku biurowo-socjalnego firmy Alnea. W uzasadnieniu decyzji sądu czytamy:
„Do czasu zniesienia współwłasności i ewentualnego uzyskania pełnego władztwa nad nieruchomością Stanisław Kamiński nie ma wyłącznego prawa do dokumentacji, w szczególności prawa do pozbawienia tej dokumentacji Krzysztofa Kamińskiego – stwierdził sąd w uzasadnieniu wyroku. - Jak wynika z poczynionych ustaleń, to Krzysztof Kamiński złożył wskazane dokumenty, uiścił opłaty związane z ich uzyskaniem i sporządzeniem. Brak jest zatem podstawy prawnej do odmówienia wymienionemu możliwości dysponowania dokumentami. Uniemożliwienie to stanowi w ocenie Sądu ukrywanie dokumentów przed osobą uprawnioną. Tą okoliczność dotyczącą ukrywania dokumentu jak i celu jakim było uniemożliwienie działalności przez Krzysztofa Kamińskiego na tej nieruchomości - potwierdza sam Stanisław Kamiński. Takie działanie nie zasługuje na ochronę prawną”.
Krzysztof Kamiński, absolwent Prawa i Administracji oraz Mechaniki i Budowy Maszyn na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Doświadczenia produkcyjne zdobywał w takich firmach, jak: Michelin, Case New Holland, Kongsberg Automotive, ArcelorMittal i innych. Zajmował stanowiska od technologa, przez inżyniera procesu, inżyniera produktu, kierownika działu technicznego do kierownika produkcji i kierownika utrzymania ruchu. W rodzinnej firmie Alnea został prezesem.
Firma Alnea zajmuje się robotyzowaniem i automatyzowaniem procesów produkcyjnych.
Skomentuj
Komentuj jako gość