Po moim tekście „Inauguracja kampanii PiS bez prof. Maksymowicza i Szmita” zadzwoniło do mnie kilku działaczy tej partii. Potwierdzili moje wrażenie rozprężenia w olsztyńskim PiS-ie na starcie kampanii, spowodowanego brakiem charyzmatycznego lidera, który poprowadziłby partię do wyborczego zwycięstwa.
Kryzys przywództwa w olsztyńskim PiS-ie trwa już od lat. Zaczął się w 2015 roku od wypadnięcia z listy kandydatów prezesa Jerzego Szmita. Po wyborach jednak złapał wiatr w żagle zostając wiceministrem infrastruktury. Ciężko pracował nad swoim nowym wizerunkiem budowniczego dróg w woj. warmińsko-mazurskim. Nie przepuścił żadnej okazji, by pokazać się na kolejnych rozpoczynanych budowach i kolejnych oddawanych do użytku odcinkach dróg. Tę dobrą passę przerwało nagłe podanie się 29 września 2017 roku do dymisji. Podważyło to jego pozycję polityczną jako lidera.
Błędem prezesa Jarosława Kaczyńskiego było nie zarządzenie w tym momencie ponownych wyborów na prezesa regionu olsztyńskiego. To że prezes Kaczyński się ze Szmitem nie liczy potwierdziła historia z ogłoszeniem startu w wyborach na prezydenta Olsztyna Michała Wypija z partii Gowina, o czym Jerzy Szmit dowiedział się z mediów. To jawne lekceważenie wywołało wówczas szok w szeregach członków olsztyńskiego PiS-u. Gwałtowna reakcja szefa Komitetu Miejskiego PiS w Olsztynie Dariusza Rudnika („przyczepiło się zielsko do okrętu” - skomentował start Wypija na antenie Radia Olsztyn), tylko to potwierdziła.
Kolejnym dowodem słabości prezesa Szmita było usunięcie jego człowieka Grzegorza Smolińskiego ze stanowiska prezesa WMSSE.
Dobitną negatywną oceną kadr PiS-u w Olsztynie była decyzja prezesa Kaczyńskiego, by „jedynką” ogłosić bezpartyjnego (poprzednio członka PO) prof. Wojciecha Maksymowicza oraz nie wystawienie własnego kandydata do senatu, nawet wówczas, gdy okazało się, że Lidia Staroń nie wystartuje z logo PiS.
Kolejnym fatalnym błędem prezesa Kaczyńskiego było wykreślenie z listy prezesa Szmita i nie namaszczenie nowego lidera. Ten stan rzeczy tylko pogłębił stan demobilizacji w szeregach olsztyńskiego PiS-u, co obnażyła inauguracja kampanii.
Jerzy Szmit, jak zresztą każdy szef struktur w partii wodzowskiej, a te dominują na polskim rynku politycznym, przede wszystkim był skupiony na utrzymaniu swojej pozycji i utrącaniu potencjalnych rywali, którzy mogliby przerosnąć wodza. Skazuje to partie tego typu na wyjałowienie kadr z jednostek wybitnych. Do takich partii garną się z reguły oportuniści i karierowicze.
Jerzy Szmit przez tyle lat stworzył sobie wierną drużynę, która dzisiaj bez swego wodza czuje się zagubiona i zagrożona. W tym stanie ducha zrodziła się akcja zbierania podpisów pod listem do prezesa Kaczyńskiego o przywrócenie Jerzego Szmita na listę kandydatów. Trochę czasu jeszcze zostało, wszak rejestracja list nastąpi 4 września.
Rozpuszczono w tym celu plotkę, że ktoś zrezygnował z kandydowania i jest wakat. Wymieniono nazwisko Karola Marchela z Ełku (nr 13 na liście), ale zaprzeczył. - Rzeczywiście, o tym, że umieszczono mnie na liście dowiedziałem się z telewizji, nie zabiegałem o to – powiedział mi. - Było to dla mnie miłe zaskoczenie i dowód zaufania i oczywiście przyjąłem to wyzwanie.
W drużynie Jerzego Szmita mówi się też, że chętnie na jego rzecz zrezygnowałby ze startu wojewoda Artur Chojecki, który wcale o kandydowanie nie zabiegał. Artur Chojecki jako wojewoda udźwignął tę funkcję. Pokazał charakter i odpowiedzialność za publiczne środki w arcytrudnej sprawie Helpera, która zapewne musiała narazić go na ataki ze strony obozu poseł Iwony Arent. W mojej opinii jest wartością dodaną na liście kandydatów i jego brak ją osłabi.
Z członków PiS-u nikt nie chciał mi tej sytuacji skomentować pod swoim nazwiskiem (sekretarz Radosław Nojman nie odebrał telefonu). Jedynie sympatyk PiS-u Władysław Kałudziński, pełnomocnik wojewody do spraw osób represjonowanych w stanie wojennym nie krył się ze swoją opinią: - Moim zdaniem wykreślenie Jerzego Szmita z listy kandydatów do sejmu było draństwem. Uważam, że byłby najlepszym kandydatem PiS-u do senatu. Przypomnijmy, że Jerzy Szmit był już senatorem PiS w 2005 roku.
Przedłużanie się tej sytuacji niepewności w szeregach olsztyńskiego PiS-u oraz brak charyzmatycznego lidera może pogrzebać nadzieje tej partii na poprawienie wyniku sprzed 4 lat. Obecnie PiS ma 4 mandaty.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość