Stosunkiem głosów 13 : 12 Rada Miasta Olsztyna przyjęła (23.01.) nową stawką podatku śmieciowego. Od 1 kwietnia ma on wynosić 18 zł od głowy/miesięcznie za segregowane (obecnie 9,80 zł) a za niesegregowane 38 zł (obecnie 14,41 zł). To efekt podniesienia przez spółkę ZGOK ceny za odbiór odpadów na bramie z z 300 zł do 428 zł za tonę.
Według prezesa ZGOK Marka Bryszewskiego jedyna mozliwość uzyskania obniżki kosztów leży po stronie tylko i wyłącznie mieszkańców. Gdyby mieszkańcy rzeczywiście, tak jak deklarują, oddawali np. czyste, umyte opakowania plastykowe, to zamiast płacić za 1 tonę 428 złotych, mieszkańcy płaciliby 1 złotych za tonę. Poinformował, iż ZGOK opracował wieloletni program edukacyjny adresowany w pierwszym rzędzie do mieszkańców Olsztyna, do przedszkolaków i uczniów na temat konieczności selekcjonowania odpadów.
Prezes zapowiedział, że podatek zmniejszy się po oddaniu spalarni odpadów, wówczas cena wyniesie maksymalnie 200 zł za tonę odpadów przekazanych do spalania (obecnie cena ta wynosi 428 zł/tona).
Pytany o efekt odzysku odpadów prezes poinformował, że z odpadów zbieranych selektywnie odzyskują ponad 70% surowców a ze zmieszanych tylko 3%.
W dyskusji wzięli udział tylko radni opozycji. Wszyscy wskazywali na drastyczny skok podatku, który wprawi wielu mieszkańców najuboższych w szok. Radny Jarosław Babalski nawet sugerował, że część mieszkańców przestanie płacić. Radna Monika Rogińska-Stanulewicz przytoczyła przykład Ełku, gdzie podatek wraz z liczbą osób w gospodarstwie domowym maleje. Radny Mirosław Arczak proponował, by nie podwyższać podatku za odbiór odpadów segregowanych, natomiast drastycznie podnieść podatek za niesegregowane. Radny C. Małkowski zarzucił, że stracono 5 lat. Obecnie mieszkańcy mają zapłacić za 5 lat zaniedbań.
Odnosząc się do głosów w dyskusji prezydent Piotr Grzymowicz podkreślił, że gdyby Jerzy Szmit nie zablokował wejścia do projektu budowy spalarni Polskiego Funduszu Rozwoju, to już dzisiaj spalarnia by działała i podatek uległby zmniejszeniu. Uzasadnił konieczność podwyżki podatku śmieciowego czynnikami zewnętrznymi, niezależnymi od spółki ZGOK, mianowicie podniesienie tzw. opłaty marszałkowskiej za składowanie odpadów, cen prądu, wzrost minimalnego wynagrodzenia itp.
Wcześniej napisaliśmy
Od czasu gdy rządzi koalicja radni Piotra Grzymowicza + PO, Komisja Gospodarki Komunalnej nie przyjęła nowej stawki stosunkiem głosów 4:3. Radni zażądali od spółki ZGOK kalkulacji kosztów. Wynika z niej, że koszty zagospodarowania odpadów wzrosną o 35% w stosunku do roku 2018. Władze miasta winę składają też na mieszkańców. Mimo że 92% deklaruje selekcję odpadów, to w rzeczywistości do ZGOK-u trafia nieco ponad 20% posegregowanych śmieci.
Suma przewidywanych kosztów w 2019 roku to prawie 46 mln złotych.
KOMENTARZ JERZEGO ZALASA
Poprosiłem pana Jerzego Zalasa (były prezes ZGOK-u za czasów prezydenta C. Małkowskiego) o skomentowanie przedstawionej przez ZGOK radnym kalkulacji kosztów.
Panie Redaktorze, kalkulacja jak przystało na wysokiej klasy managera, nie wnosi nic i o niczym nie mówi. Wszędzie tylko koszty i koszty. Tabelki z tytułem koszty a w nich jakaś kombinacja mieszanki kosztów, przychodów i dotacji.
Koszty amortyzacji wyższe, bo niby nowa inwestycja? (ZGOK ogłosił 2 przetargi – jeden na system odpylania hal, drugi na zwiększenie mocy przerobowej z 95 tys ton na 130 tys. ton odpadów rocznie – przypis A.Socha). A czy inwestycja już się zakończyła i została oddana do użytku? Przecież amortyzację należy liczyć dopiero w dniu oddania instalacji do użytku. A to chyba jeszcze nie nastąpiło.
W pierwszej tabeli koszty stałe, na samym końcu jest pozycja wynik na pozostałej działalności operacyjnej i finansowej. Liczba wielka, ale nie za bardzo rozumiem dlaczego jest ona w pozycji kosztowej. Jak zsumujemy wszystkie pozycje to kwota w roku 2019 wyniesie 332.400 zł. Coś Pan prezes Marek Bryszewski przekombinował. Inna sprawa dotycząca kosztów w kolejnej tabeli. Skoro instalacja ma być rozbudowana i już liczy amortyzację, to nie powinien oddawać odpadów zmieszanych.
Dla mnie ta kalkulacja cenowa kwalifikuje się do złożenia wniosku do UOKIK w celu zweryfikowania tego co Pan Marek Bryszewski kombinuje w tej kalkulacji.
Dlaczego nikt nie dopytuje prezesa ZGOK-u o efekty sortowania? Jaki miał odzysk podczas sortowania odpadów komunalnych zmieszanych, selektywnej zbiórki, odpadów wielkogabarytowych? Ile poszło na składowisko a ile do wykorzystania?
Kpina a nie kalkulacja cenowa. Proszę też policzyć średnie wynagrodzenie w zakładzie 5.984,44 zł miesięcznie. A gdzie dalej koszty ochrony, koszty paliwa? Wszystko w pigułce.
A diabeł tkwi w szczegółach.
A gdzie tu jest uwzględniona dotacja z Urzędu Miasta?
Szkoda mi tylko ludzi, których faktycznie nie jest stać na zapłatę kolejnych pieniędzy tylko za wywóz odpadów. Wiadome jest, że opłata miesięczna jest dla wszystkich równa, ale niezbyt sprawiedliwa. Osoby o małych dochodach zużywają mniej materiałów niezbędnych do życia i zanim coś wyrzucą do śmieci, to zastanawiają się czy być może im się do czegoś to nie przyda. A Ci co mają dochody wyższe z natury rzeczy wydają więcej i produkują więcej odpadów.
Jerzy Zalas
Gmina Dobre Miasto szuka sposobu na uwolnienie się od ZGOK-u.
W tym celu nowy burmistrz Jarosław Kowalski odwiedził Nakło nad Notecią (ok. 18 tys. mieszkańców), w którym to mieście wprowadzono zmodyfikowany system zaproponowany przez inż. Andrzeja Bartoszkiewicza (przez wiele lat funkcjonował w Płocku). Był pod wrażeniem tego systemu i chce go wprowadzić u siebie. Polega on na tym, że w mieście postawiono w sumie 10 kontenerów na osiedlach, które obsługuje 21 osób. Koszt postawienia i wyposażenia tych mini-PSZOK-ów to 450 tys. złotych. Mieszkańcy przynoszą do nich odpady w dwóch workach (mokre i suche). Każda rodzina ma elektroniczną kartę liczenia oddanych odpadów. Pracownicy dokonują w kontenerach dokładnej selekcji odpadów, mokre wrzucają do chłodziarki, butelki myją i dzielą na kolory. Poziom recyklingu odzyskanych i sprzedanych surowców: makulatury, tworzyw sztucznych, metali, szkła wyniósł ponad 35%. Odpady resztkowe (ok. 35%) przekazywane są do spalarni w Bydgoszczy.
Nakłady inwestycyjne w Nakle na organizacje selektywnej zbiórki odpadów wyniosły 2 mln złotych, w tym wkład własny to 643 tys. zł.
Odpady pokuchenne i zielone trafiają do biogazowni, która produkuje prąd i ciepło.
Podatek śmieciowy wynosi w Nakle 17 zł, jest więc zbliżony do podatku, który będziemy płacić w Olsztynie. Z tym, że w Nakle rzeczywiście odzyskują surowce a w Olsztynie, mimo że prawie wszyscy deklarują segregację odpadów to faktycznie Remondis odbiera z kontenerów na plastyk i papier ok. 20% odpadów a i to są odpady pomieszane (plastyk z razem z papierem i innymi frakcjami).
W Olsztynie Stowarzyszenie Święta Warmia zorganizowało spotkanie z inż. Andrzejem Bartoszkiewiczem, którego EKO-domki w Płocku funkcjonowały wiele lat (do śmierci prezesa Mazowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, później wiceprezydent a wcześniej pracownik spółki francuskiej właśnie tej spółce oddał rynek odpadów w Płocku) z udziałem dyrektora Wydziału Środowiska Urzędu Miasta w Olsztynie Zdzisława Zdanowskiego, prezesa spółki MPEC Konrada Nowaka, prezesa spółki ZGOK Marka Bryszewskiego, burmistrza Dobrego Miasta Jarosława Kowalskiego i radnego Jarosława Babalskiego.
Zdaniem dyrektora Zdanowskiego w Olsztynie nie ma możliwości postawienia takich domków w osiedlach spółdzielni mieszkaniowych, które są właścicielami gruntów, barierą byłyby też media (doprowadzenie wody, prądu), ponadto dyrektor nie wierzył, by mieszkańcy chcieli dzielić odpady na suche i mokre.
Prezes ZGOK-u kwestionował system EKO-domków z uwagi na koszty jego obsługi. Z jego wyliczeń wynika, że w przeliczeniu na 1 pracownika koszt jest radykalnie niższy w ZGOK-u niż w EKO-domkach.
Inż. Bartoszkiedwicz ripostował, że w jego EKO-domkach rzeczywiście odzyskuje się suropwce a nie jak w całej Polsce w RIPOK-ach, tylko na papierze. Gdy Komisja Europejska zacznie kontrolę w Polsce, to całe gigantyczne oszustwo z odzyskiem odpadów wyjdzie na jaw, gdyż kontrolerzy zażądają od takich spółek jak ZGOK przedstawienia faktur sprzedaży surowców. Takimi fakturami będzie się tylko mogło wylegitymować Nakło nad Notecią. Inż. Bartoszkiewicz przyznał za to, że 35% odpadów resztkowych trzeba oddawać do spalania. Proponował je oddawać do spalarni w Białymstoku. Na to ripostował prezes MPEC-u, że oferta Białegostoku adresowana swego czasu do Olsztyna jest już nieaktualna, gdyż maja własnych odpadów do spalania pod dostatkiem a prezes ZGOK-u dodał, że wożenie odpadów do Białegostoku generowałoby ogromne koszty, z czym z kolei nie zgodził się inż. Bartoszkiewicz mówiąc, że należałoby je prasować a przez to zredukować ilość kursów.
Inż. Bartoszkiewicz powiedział jedną bardzo ważną rzecz. Polska oddała rynek odpadami zachodnim koncernom i zyski trafiają zagranicę,, tak jak z handlu. Postulował, by co najmniej 50% rynku odpadów był w polskich rękach. Dał przykład z puszkami aluminiowymi, które za grosze kupuje od nas huta w Hiszpanii a my następnie płacimy im słono za blachę aluminiową.
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość