W poniedziałek 31 grudnia on 9.00 po raz czwarty udziałowcy spółki ZGOK zbiorą się, by przyjąć lub odrzucić proponowaną przez zarząd spółki podwyżkę ceny za odbiór odpadów z 300 zł na 428 zł netto za tonę. Trzykrotnie zarządowi zabrakło 3/4 udziałów do przeforsowania podwyżki. Poniżej felieton Jacka Pachuckiego na ten temat.
Gminy liczyły na wygaśniecie trwałości projektu olsztyńskiego ZGOK-u za 2 lata (2015-20). Ale pan Prezes Marek Bryszewski dostał kolejne dofinansowanie unijne od marszałka województwa, tym razem na rozbudowę zakładu, co wydłuża trwałość projektu o kolejne lata.
W Sylwestra albo wójtowie 36 gmin dadzą zgodę na dalsze łupienie mieszkańców, albo zmuszą prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza do zaakceptowania odstąpienia od umowy wykonawczej (tych kilku gmin) i wyjścia ze spółki.
ZGOK aby funkcjonować w technologii biosuszenia musi sabotować segregację odpadów biodegradowalnych z gospodarstw domowych. Ponadto, gdyby wysegregować te 30 do 40% odpadów biodegradowalnych (kuchennych itp.) to nie potrzebna jest rozbudowa zakładu. Tyle, że rozbudowa jest potrzebna dla przedłużenia okresu trwałości projektu, celem pacyfikowania 36 gmin.
Dlaczego? Bo między innymi budowa spalarni się opóźnia.
Niektóre gminy sąsiadujące z Olsztynem nie dały się złapać w pułapkę ZGOK-u i nie ma tam problemu katastrofalnych podwyżek.
Warto obserwować olsztyński ZGOK, Tak zapewne uważa również CBA, która rozpoczęła kontrolę rok temu i kontroluje nadal w najlepsze. To była dobra okazja dla zainteresowania się zakładem ZGOK-u przez NIK - podobnie jak nieudaną inwestycją w suszarnię i spalarnię osadów ściekowych w Olsztynie - która nie działała, nie działa i nie będzie działać. Raport NIK na ten temat pozostaje nadal niezauważony, a warto się z nim zapoznać.
Najważniejsze, żeby absorbować dotacje unijne!
Jacek Pachucki
Skomentuj
Komentuj jako gość