Jako Samozwańczy Rzecznik Prasowy Gminy Gietrzwałd, okrutnie zaniedbałem swoje obowiązki, ale kilka emaili i smsów mi o nich przypomniały, więc rzutem na taśmę, przed ciszą wyborczą, informuję że w wyborach na wójta wystartowało tylko dwóch kandydatów: obecny wójt Jan Kasprowicz i Wojciech Samulowski, który rok temu z nim przegrał. Dzięki temu II tury nie będzie.
Zapytałem w tytule, czy Samulowski jest kandydatem PiS, gdyż startuje z komitetu o nazwie „Profesjonalnie i skutecznie?, co daje właśnie w skrócie „Pis”. Zbieg okoliczności, czy sprytny trick? Wydawało się, że po tej dotkliwej i prestiżowej klęsce Samulowski na dobre wycofa się z walki o fotel wójta, jednak szybko okazało się, że podniósł się z ringu i od miesięcy szykował się do rewanżu.
Kampania merytoryczna i bez emocji
Kampania tym razem była pozbawiona emocji i merytoryczna. Różnice w programach są niewielkie, może Jana Kasprowicza jest bardziej rozbudowany i konkretny. Każdy wyborca może się o tym sam przekonać wchodząc na strony internetowe kandydatów.
Jan Kasprowicz prowadził kampanię pod hasłem „Prawdziwy gospodarz”. Przede wszystkim akcentował, że wywiązał się z obietnic wyborczych sprzed roku, wygasił ostre konflikty, zwalniając dyrektorów, szkoły i GOKu (obecnie w olsztyńskim sądzie pracy toczą się procesy z powództwa zwolnionych dyrektorów, ale wyroki zapadną już po wyborach). Przywrócił na dyrektora GOKu Pawła Jarząbka (ma kontrakt do końca 2018 roku). Rozstrzygnął też konkurs na dyrektora szkoły podstawowej, który wygrał doświadczony i ceniony dyrektor gimnazjum Leszek Orciuch (nie potwierdziły się plotki, że wystartuje w wyborach na wójta).
Kasprowicz przełamał też izolację pomiędzy sanktuarium a urzędem gminy i gmina aktywnie i ściśle współpracowała ze stroną kościelną w organizacji ogólnopolskich wydarzeń religijnych. Wójt Kasprowicz obiecuje kontynuację inwestycji, które do końca mają ucywilizować ruch pielgrzymkowy i stworzyć dla niego odpowiednią infrastrukturę. Rozpoczął kilka inwestycji infrastrukturalnych, w tym zbudował drogę asfaltową do Łupstychu (wiem, bo z niej korzystam).
Niemal od początku urzędowania Kasprowicz doświadczył „totalnej opozycji” w radzie gminy. Większość radnych w poprzednich wyborach listem otwartym poparła Samulowskiego i po jego przegranej przeszli właśnie do „totalnej opozycji”. Sesje rady gminy stały się areną nieustającej walki. Toteż w tych wyborach Jan Kasprowicz wystawił swoją drużynę do rady – 13 kandydatów. Drużynę doświadczoną i merytoryczną, sądząc po opisach osiągnięć zawodowych i życiowych. Samulowski wystawił drużynę 15-osobową, w tym kilku najbardziej opozycyjnych radnych minionej kadencji oraz członków Teatru Bez Nazwy.
Jan Kasprowicz ani jednym słowem nie zaczepił kontrkandydata, nawet o nim nie wspomina na swojej stronie. Czyni to za to komitet Wojciecha Samulowskiego, który z satysfakcją odnotował porażkę sądową rywala. Kasprowicz pozwał w trybie wyborczym mieszkańca gminy dr Andrzeja Kowalkowskiego (który startował kilkakrotnie na wójta, bez powodzenia) za tekst zamieszczony na łamach „Kuriera Gietrzwałdzkiego” Pawła Kota, pt.: „Na pewno nie zagłosuję na pana Jana Kasprowicza”. Sąd Okręgowy uznał, iż Kowalkowski podał nieprawdziwe dane dotyczące stanu budżetu, jednak Sąd Apelacyjny w Białymstoku przyznał mu rację i oddalił pozew.
Dlaczego Samulowski ma wysoki elektorat negatywny?
Komitet Samulowskiego zastanawia się, dlaczego ich faworyt ma nadal tak wysoki elektorat negatywny, mimo upływu tylu lat, od czasu gdy był wójtem? Głównie upatruje tego elektoratu w środowisku popegeerowskim, które, jak czytam na stronie Samulowskiego: „do dziś ma żal za utratę pracy i późniejsze trudne lata”. I usprawiedliwiają Samulowskiego: „Tylko że z takimi problemami spotkali się wójtowie w każdej gminie, gdzie były PGR-y, gdyż była to decyzja polityczna władzy centralnej, natomiast konsekwencje najbardziej boleśnie odczuwane były na dole. Zresztą ludzkie krzywdy prawdziwe i niezawinione tkwią w pamięci najdłużej”.
Tak, to jedna z najcięższych zbrodni dokonanych na tych ludziach przez autorów tzw. transformacji. Balcerowicz et consortes z premedytacją zarżnęli PGRy. Do dzisiaj cierpi z tego powodu kolejne pokolenie ludzi tam wyrosłych. Moim zdaniem, więcej wydano w sumie na zasiłki niż kosztowałaby dopłata z budżetu do marży bankowej za kredyty obrotowe dla PGRów. Była to decyzja władz centralnych, ale te władze pochodziły z Unii Demokratycznej, później Wolności, której działaczem był Samulowski.
Kto tu jest tyranem?
Jedyną różnicę, jaką znajduje komitet Samulowskiego pomiędzy kandydatami dotyczy ich charakterów i osobowości. Tak opisują styl menadżerski Kasprowicza (skrzętnie nie wymieniając jego nazwiska): „Nie jest dobrym zarządzaniem zmuszanie do współpracy przymusem, groźbą, krzykiem czy karą, próżnymi obietnicami. Nie jest dobrym zarządzaniem podejmowanie decyzji dających krótkofalowe oznaki sukcesu, gdyż takowe w końcowym rezultacie okazują się klęską. Ludzie traktowani przez lidera w sposób obelżywy, arogancki lub upokarzający nie mają szansy na stworzenie spójnego, konstruktywnego zespołu opartego o wspólnie wypracowane strategiczne wartości”.
Można odnieść wrażenie, że przygaduje kocioł garnkowi, skoro komitet Samulowskiego tłumaczy go, iż jego „rzekoma tyrania to mit”. „Niewątpliwie jest to człowiek z charakterem, który sam wyznaje twarde zasady, ale też wymaga ich przestrzegania od innych” - tłumaczą go.
Czy urząd gminy pracuje dobrze czy źle?
W zasadzie niemal każdy z mieszkańców, z którym rozmawiałem, skarżył się na pracowników urzędu gminy. W rozmowie ze mną przewodnicząca rady i jej koleżanki radne, ktore startują z listy Samulowskiego do rady, podawały mi konkretne przykłady zachowań urzędników. Wynikało z nich, że urzędnicy okazywali bezradność i spychologię przy najbardziej banalnym problemie. Z tym problemem nie zmierzył się też Kasprowicz. Mogę się domyślać dlaczego? Np. kilku radnych to pracownicy gminy. Ruszysz pracownika to robisz sobie ileś tam wrogów, to mała gmina. Komitet Samulowskiego twierdzi, że ich kandydat „miałby odwagę i determinację, aby poruszyć lokalne układy, przywileje i własnym przykładem skłonić pracowników do rzetelnego wykonywania zadań dla dobra mieszkańców. Nie trzeba nazywać tego rewolucją, a jedynie uporządkowaniem, doskonaleniem organizacji pracy i właściwym wykorzystaniem wiedzy i umiejętności ludzi”. Ale od razu dementuje krążące wieści, że "będą masowe zwolnienia w urzędzie".
Przypomnę, że elektorat prawicowy największy żal do wójta Marcina Sieczkowskiego miał właśnie o to, że nie odważył się on na reorganizację urzędu gminy. Wszyscy boją się tknąć tego problemu, nadając urzędnikom status "świętych krów".
Kto upolityczni samorząd?
Moim zdaniem jest jedna zasadnicza różnica pomiędzy kandydatami. Państwo Teresa i Wojciech Samulowscy są symbolem w Gietrzwałdzie „totalnej opozycji”. Świadczy o tym witryna ich domu, w której wisiały plakaty KODu. Również manifest polityczny zamieszczony na stronie komitetu Samulowskiego dobitnie potwierdza, iż samorząd z nim jako wójtem zostanie wciągnięty do ogólnopolskiej walki politycznej z rządem PiSu. Z tekstu pt. „Idziemy do wyborów, by bronić samorządności” wynika, że głosując na Samulowskiego broni się samorząd przed „dyktaturą, partią wodzowską, rządami autorytarnymi”. Brzmi to groteskowo, gdyż Kasprowicz swoim rocznym działaniem dowiódł, że jest jak najdalszy od walki politycznej i od partii politycznych. Skupił się tylko i wyłącznie na pracy samorządowej. Toteż dorabianie mu na siłę gęby „kaczysty” w wydaniu gminnym, to jakaś paranoja.
Obóz Bóg Honor Ojczyzna zostanie w domu?
Obóz prawicowy niemal całkowicie wyłączył się z walki o Gietrzwałd. Zjednoczenie Rodzin Chrześcijańskich Bogusława Rogalskiego wystawiło tylko trzech kandydatów do rady gminy. Organ prasowy prawicy „Kurier Gietrzwałdzki” cały czas punktował wójta Jana Kasprowicza. Zapewne ten elektorat w niedzielę 21 października zostanie w domach.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość