Gigantyczna fabryka Eggera płyt wiórowych budowana w Biskupcu nie będzie mogła spalać m.in. starych mebli, naszpikowanych trującymi impregnatami, lakierami i klejami jako biomasy – wynika z odpowiedzi resortu środowiska na interpelację posłów Jerzego Gosiewskiego, Adama Ołdakowskiego i Krzysztofa Maciejewskiego.
Posłowie ci domagali się od resortu ujednolicenia definicji biomasy w związku z tym, że Egger pod wpływem protestów społecznych wykreślił z projektu budowę spalarni odpadów a wpisał w to miejsce "niskoemisyjną kotłownię do współspalania biomasy". Zarówno grupa mieszkańców, która powołała Stowarzyszenie Ekologiczne „Warto być”, jak i posłowie podejrzewają, iż to jest tylko wybieg, by nie podlegać przepisom ochrony środowiska. W Raporcie środowiskowym, str. 241 czytamy: „paliwo zasadnicze stanowić będzie drewno oraz odpady drewna, spełniające definicję biomasy". Dlatego posłowie w interpelacji zapytali, co państwo polskie będzie rozumie przez definicję biomasy, gdyż dotychczasowa praktyka dowodzi, że pod tym pojęciem ukrywa się stare meble, naszpikowane trującymi impregnatami, lakierami i klejami oraz ścinki i pyły z płyt drewnopochodnych.
W odpowiedzi Wiceministra Sławomira Mazurka czytamy, że
„W zakres definicji biomasy przyjętej na potrzeby określenia wymagań emisyjnych dla instalacji spalania paliw wchodzą określone odpady drewna, a nie odpady zawierające w swoim składzie drewno. Płyt wiórowych, pilśniowych, MDF, czy HDF nie można utożsamiać z drewnem. Płyty te poza drewnem zawierają inne niebędące drewnem składniki (ok. 10%) np. żywice mocznikowoformaldehydowe, melaminowe lub fenolowe oraz ich mieszaniny, parafię, laminaty. W konsekwencji także odpady tych płyt nie są odpadami drewna, a jedynie odpadami materiałów drewnopochodnych (zawierających w swoim składzie drewno).
Odpady płyt drewnopochodnych nie mieszczą się w pojęciu biomasy przyjętym w rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 4 listopada 2014 r. w sprawie standardów emisyjnych dla niektórych rodzajów instalacji, źródeł spalania paliw oraz urządzeń spalania lub współspalania odpadów, na potrzeby określenia wymagań w zakresie standardów emisyjnych. Nie podlegają one także wyłączeniom z obowiązku stosowania przepisów dotyczących prowadzenia procesu termicznego przekształcania odpadów, o których mowa w art. 163 ustawy z dnia 14 grudnia 2012 r. o odpadach (Dz. U. z 2018 r. poz. 21, ze zm.) oraz nie są uznane za biomasę na podstawie ww. rozporządzenia Ministra Środowiska.
Dotyczy to również pyłu ze szlifowania ww. płyt, czy też odpadów poddanych procesom wstępnego przetwarzania, takim jak np. brykietowanie”.
Przypomnijmy, że Ministerstwo Środowiska od roku 2016 pracuje nad przepisami wykonawczymi dotyczącymi drewna energetycznego. Prace utknęły na skutek lobbingu branży producentów płyt drewnopochodnych.
Brak tych przepisów powoduje – czytamy w interpelacji posłów, - że przedsiębiorcy, urzędnicy wydający decyzje środowiskowe, pozwolenia zintegrowane, sądy administracyjne za każdym razem muszą ustalać, czy odpady z płyt drewnopochodnych: wiórowych, pilśniowych (MDF, HDF) są biomasą, czy też nią nie są. Zdaniem posłów – są odpadami, a może nawet odpadami niebezpiecznymi, ich spalanie jest szkodliwe dla środowiska, czy też nie, czy stare meble, zmielone, zawierające szkodliwe substancje, jakimi zostały powleczone w procesie produkcji, lub w trakcie renowacji, szkodliwymi substancjami: lakierami, impregnatami itd. itp., pod wpływem lobbingu branży producentów płyt drewnopochodnych staną się idealnym, oczyszczonym surowcem recyklingowym do produkcji”.
„Część, szczególnie zagranicznych przedsiębiorstw tej branży w Polsce upodobało sobie niby ekologiczne podejście – dodając do produkcji nawet 30% surowca recyklingowego – właśnie w postaci wycofanych z eksploatacji mebli itd., itp. - czytamy dalej w interpelacji posłów. - Idąc dalej: wyprodukowane płyty drewnopochodne, muszą być przycięte, oszlifowane, a więc znowu jest generowany pył, oraz kawałki płyt, a jak wynika z karty charakterystyki płyt HDF i MDF jednego z producentów wdychanie pyłu może doprowadzić do astmy, nowotworów. Te pyły i kawałki płyt będą ponownie w fabrycznych spalarniach palone, po to, żeby zwiększać zysk koncernów. Branża jest bardzo odpadotwórcza: nawet kilkanaście proc. produkcji.
Nie może być również tak, że zgodnie z art. 10 POŚ marszałek województwa może wyrazić milczącą zgodę i odpady drewnopochodne nagle cudownie mogą zamienić się w produkt uboczny – biomasę, a fabryka spod rygorów spalarni/współspalarni przejdzie na papierze w stronę ekologii i będzie miała niskoemisyjną kotłownię biomasy, i nikogo do tej pory nie obchodzi to, że w tej „biomasie” będą spalane jednocześnie dziesiątki ton klejów” - napisali posłowie.
Czy Egger nie będzie traktował odpadów z płyt drewnopochodnych jako biomasy, skoro z moich nieoficjalnych informacji wynika, że przedstawiciele fabryki odwiedzili olsztyński ZGOK i interesowali się odpadami wielkogabarytowymi czyli starymi meblami?
Jak wynika z odpowiedzi wiceministra Sławomira Mazurka „kontrolę prawidłowości stosowania przepisów o ochronie środowiska przez przedsiębiorców prowadzą organy Inspekcji Ochrony Środowiska”. WIOŚ podlega wojewodzie i tu kółko się zamyka, bo rząd zezwolił na inwestycję Eggera w Polsce. A że mamy w sprawie definicji biomasy dualizm prawny - definicja unijna różni się od definicji krajowej - więc możemy sobie wyobrazić wybór przez WIOŚ tej, która będzie wygodna dla właściciela fabryki Egger.
Fabryka ma zostać uruchomiona pod koniec 2018 roku i kosztować około 1 miliarda złotych. Jej wydajność maksymalna to 3.100 m3 płyt wiórowych na dobę.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość